[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałam w zanadrzu nie-spodziankę, ale nie chciałam się z nią zdradzić przed jutrzejszym wieczorem.Przypływ się kończył.Szłyśmy wzdłuż brzegu, Rudy i Emma po płytkiej wodzie z podwinięty-mi nogawkami spodni, Isabel i ja wyżej, po mokrym piasku.Isabel miała głowę owiniętą ładnymczerwono-zielonym szalem i wyglądała cudnie, nikt by nie podejrzewał, że coś jej dolega.Twierdziła,że tyje od leków, ale ja nie mogłam się tego dopatrzyć.- Jak się czujesz? - zapytałam.- Zwietnie.- To była długa jazda - sama jestem zmęczona.Na pewno dobrze się czujesz?- Bardzo dobrze.- Jak się ma Kirby?- Doskonale.Przysyła ci wyrazy uszanowania.- Bardzo go lubię.- Uśmiechnęłam się.- Początkowo nie miałam co do niego pewności - przy-znałam.- Ale po tej nocy.Tej pierwszej nocy po chemoterapii przekonałam się, ile jest wart.Kiwnęła głową.- Cóż to była za noc, prawda?Drugi zabieg odbył się w ubiegłym tygodniu i przeszedł znacznie lepiej niż pierwszy.Isabel nierozchorowała się aż tak bardzo jak poprzednio razem i nudności nie trwały tak długo.Tym razem zo-stała z nią Emma, też na całą noc.- No - powiedziałam.- Czy on wciąż jest w tobie zakochany?Potrząsnęła leciutko głową, nie po to, aby zaprzeczyć, ale żeby strząsnąć z siebie to pytanie.Nigdy nie chciała rozmawiać o Kirbym, zawsze powtarzała to samo, że jego romantyczne zaintereso-RLTwanie przyszło nie w porę i że jest bardzo wdzięczna za przyjazń, jaką ją wciąż darzy.Trudno powie-dzieć, czy ją to smuci.Wciąż zwalniałam kroku, żeby się dostosować do niej, aż w końcu zatrzymała się.- Idz dalej sama, Lee.Ja sobie tutaj chwilę posiedzę i popatrzę na wodę.- Jesteś zmęczona.Posiedzę z tobą.- Nie, dogoń Emmę i Rudy.Zabierzecie mnie z sobą w drodze powrotnej.To są te drobne incydenty, których nie mogę znieść.Uspokojona myślę, że nic jej nie jest, cza-sem nawet zapominam o jej stanie, a potem widzę, jak szybko się męczy, albo przyłapuję ją, jak siedziprzycupnięta na krześle, niczym staruszka chora na artretyzm.Rzeczywistość daje znać o sobie i zakażdym razem jest to dla mnie nowy wstrząs.Przypuszczam, że także i dla niej, ale gorszy.Och, owiele gorszy.Zjadłyśmy kolację w pokoju stołowym przy świecach i cichej muzyce.Na stole stał bukiet po-lnych kwiatów, które Emma ukradła z działki sąsiadów.Wszystko było przepyszne, włącznie z ziem-niakami upieczonymi w kuchence mikrofalowej.Wzniosłyśmy mnóstwo toastów i pod koniec posiłkubyłyśmy dość wesołą grupą.Nie powiem, że mój wybuch w kuchni został zapomniany, wręcz prze-ciwnie, myślę, że się położył cieniem na cały wieczór i sprawił, że byłyśmy dla siebie bardzo miłe.Zwłaszcza Emma dobrze się zachowywała, odzywała się do mnie łagodnie i nie była sarkastyczna.Wciąż mnie dotykała, kładła dłoń na mojej dłoni, trącała porozumiewawczo w ramię.Musiałam ją na-prawdę przestraszyć.Wyszłyśmy z kawą na pomost i usiadłyśmy na leżakach, żeby posłuchać szumu fal przypływu ipatrzeć, jak chmury przepływają obok księżyca.Noc była piękna, cicha i gwiazdzista.Od oceanu wiałłagodny wietrzyk.Dom nie stoi nad samym morzem, ale z pomostu widać z lewej strony Atlantyk, a zprawej cieśninę Paculico.Nocą, gdy ruch na autostradzie zamiera, słychać szum fal równie wyraznie,jakby się siedziało na plaży.- Otóż ja również nie jestem w ciąży - powiedziała ni stąd, ni zowąd Rudy w czasie przerwy wnaszej leniwej konwersacji.- Na wypadek, gdyby to kogoś interesowało.Trzymała swoje długie nogi wyciągnięte na drewnianej otomanie, szczupłe ramiona założyła zwdziękiem za głowę.Czarne włosy Rudy połyskiwały w świetle księżyca, w jej szarych oczach odbijałsię jego blask.Nawet w ciemnościach się odznaczała.My byłyśmy niewidoczne w mroku nocy.Za-częłam coś mówić, ale ona usiadła prosto i pochyliła się ku mnie.- Nie chciałam, żebyś pomyślała, że to ukrywam, trzymam w sekrecie, żeby cię nie urazić.Bo jabym tego nigdy nie zrobiła, to byłoby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Miałam w zanadrzu nie-spodziankę, ale nie chciałam się z nią zdradzić przed jutrzejszym wieczorem.Przypływ się kończył.Szłyśmy wzdłuż brzegu, Rudy i Emma po płytkiej wodzie z podwinięty-mi nogawkami spodni, Isabel i ja wyżej, po mokrym piasku.Isabel miała głowę owiniętą ładnymczerwono-zielonym szalem i wyglądała cudnie, nikt by nie podejrzewał, że coś jej dolega.Twierdziła,że tyje od leków, ale ja nie mogłam się tego dopatrzyć.- Jak się czujesz? - zapytałam.- Zwietnie.- To była długa jazda - sama jestem zmęczona.Na pewno dobrze się czujesz?- Bardzo dobrze.- Jak się ma Kirby?- Doskonale.Przysyła ci wyrazy uszanowania.- Bardzo go lubię.- Uśmiechnęłam się.- Początkowo nie miałam co do niego pewności - przy-znałam.- Ale po tej nocy.Tej pierwszej nocy po chemoterapii przekonałam się, ile jest wart.Kiwnęła głową.- Cóż to była za noc, prawda?Drugi zabieg odbył się w ubiegłym tygodniu i przeszedł znacznie lepiej niż pierwszy.Isabel nierozchorowała się aż tak bardzo jak poprzednio razem i nudności nie trwały tak długo.Tym razem zo-stała z nią Emma, też na całą noc.- No - powiedziałam.- Czy on wciąż jest w tobie zakochany?Potrząsnęła leciutko głową, nie po to, aby zaprzeczyć, ale żeby strząsnąć z siebie to pytanie.Nigdy nie chciała rozmawiać o Kirbym, zawsze powtarzała to samo, że jego romantyczne zaintereso-RLTwanie przyszło nie w porę i że jest bardzo wdzięczna za przyjazń, jaką ją wciąż darzy.Trudno powie-dzieć, czy ją to smuci.Wciąż zwalniałam kroku, żeby się dostosować do niej, aż w końcu zatrzymała się.- Idz dalej sama, Lee.Ja sobie tutaj chwilę posiedzę i popatrzę na wodę.- Jesteś zmęczona.Posiedzę z tobą.- Nie, dogoń Emmę i Rudy.Zabierzecie mnie z sobą w drodze powrotnej.To są te drobne incydenty, których nie mogę znieść.Uspokojona myślę, że nic jej nie jest, cza-sem nawet zapominam o jej stanie, a potem widzę, jak szybko się męczy, albo przyłapuję ją, jak siedziprzycupnięta na krześle, niczym staruszka chora na artretyzm.Rzeczywistość daje znać o sobie i zakażdym razem jest to dla mnie nowy wstrząs.Przypuszczam, że także i dla niej, ale gorszy.Och, owiele gorszy.Zjadłyśmy kolację w pokoju stołowym przy świecach i cichej muzyce.Na stole stał bukiet po-lnych kwiatów, które Emma ukradła z działki sąsiadów.Wszystko było przepyszne, włącznie z ziem-niakami upieczonymi w kuchence mikrofalowej.Wzniosłyśmy mnóstwo toastów i pod koniec posiłkubyłyśmy dość wesołą grupą.Nie powiem, że mój wybuch w kuchni został zapomniany, wręcz prze-ciwnie, myślę, że się położył cieniem na cały wieczór i sprawił, że byłyśmy dla siebie bardzo miłe.Zwłaszcza Emma dobrze się zachowywała, odzywała się do mnie łagodnie i nie była sarkastyczna.Wciąż mnie dotykała, kładła dłoń na mojej dłoni, trącała porozumiewawczo w ramię.Musiałam ją na-prawdę przestraszyć.Wyszłyśmy z kawą na pomost i usiadłyśmy na leżakach, żeby posłuchać szumu fal przypływu ipatrzeć, jak chmury przepływają obok księżyca.Noc była piękna, cicha i gwiazdzista.Od oceanu wiałłagodny wietrzyk.Dom nie stoi nad samym morzem, ale z pomostu widać z lewej strony Atlantyk, a zprawej cieśninę Paculico.Nocą, gdy ruch na autostradzie zamiera, słychać szum fal równie wyraznie,jakby się siedziało na plaży.- Otóż ja również nie jestem w ciąży - powiedziała ni stąd, ni zowąd Rudy w czasie przerwy wnaszej leniwej konwersacji.- Na wypadek, gdyby to kogoś interesowało.Trzymała swoje długie nogi wyciągnięte na drewnianej otomanie, szczupłe ramiona założyła zwdziękiem za głowę.Czarne włosy Rudy połyskiwały w świetle księżyca, w jej szarych oczach odbijałsię jego blask.Nawet w ciemnościach się odznaczała.My byłyśmy niewidoczne w mroku nocy.Za-częłam coś mówić, ale ona usiadła prosto i pochyliła się ku mnie.- Nie chciałam, żebyś pomyślała, że to ukrywam, trzymam w sekrecie, żeby cię nie urazić.Bo jabym tego nigdy nie zrobiła, to byłoby [ Pobierz całość w formacie PDF ]