[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(MieszkaÅ„cy miasteczka nie potrafiliodgadnąć przyczyny tej nikczemnej zbrodni, a kiedy policja przyszÅ‚a aresztowaćBastiana, ten popeÅ‚niÅ‚ samobójstwo, pozbawiajÄ…c Å›wiat szansy poznania i zbadaniaswoich motywów.) Sara poszÅ‚a siÄ™ pokazać na Mulberry Street, co zresztÄ… robiÅ‚a corazrzadziej, a Marcus Isaacson jej towarzyszyÅ‚.CzÄ™sto odwiedzaÅ‚ KwaterÄ™ GłównÄ… pogodzinach urzÄ™dowych, aby w spokoju przeglÄ…dać akta antropometryczne: wciąż miaÅ‚nadziejÄ™, że nasz morderca byÅ‚ już kiedyÅ› notowany.Lucius i Kreizler pojechalitymczasem na caÅ‚e popoÅ‚udnie do zakÅ‚adu dla obÅ‚Ä…kanych na Ward s Island, gdziestudiowali zjawiska rozdwojenia osobowoÅ›ci i zaburzeÅ„ czynnoÅ›ci mózgu, aby ustalić,czy któraÅ› z tych patologii mogÅ‚aby charakteryzować naszego mordercÄ™.KreizleruważaÅ‚, iż jest to, delikatnie mówiÄ…c, niezbyt prawdopodobne, głównie dlatego, żepacjenci o podwójnej Å›wiadomoÅ›ci (która bierze siÄ™ z urazu psychicznego lubfizycznego) zazwyczaj nie sÄ… zdolni  inaczej niż nasz morderca  do szczegółowegoplanowania.Ale uparÅ‚ siÄ™ sprawdzać nawet najbardziej niewiarygodne teorie.Pozatym naprawdÄ™ lubiÅ‚ takie wypady z Luciusem, ponieważ mógÅ‚ wtedy wymieniaćokruchy swej wybitnej wiedzy medycznej na bezcenne lekcje kryminologii.KiedywiÄ™c zatelefonowaÅ‚ koÅ‚o szóstej, by powiedzieć, że skoÅ„czyli już z sierżantemÅ›ledczym swe badania, nie byÅ‚em wcale zaskoczony, sÅ‚yszÄ…c w jego gÅ‚osie wiÄ™cejwigoru niż w ostatnich dniach, i zareagowaÅ‚em z równym zapaÅ‚em, gdyzaproponowaÅ‚, abyÅ›my spotkali siÄ™ na kielicha w ogródku winiarni Brübachera przyUnion Square i podzielili odkryciami dnia. PoÅ›wiÄ™ciÅ‚em jeszcze pół godziny popoÅ‚udniowej prasie, a potem napisaÅ‚em kartkÄ™do Sary i Marcusa, że czekamy na nich u Brübachera.PrzypiÄ…wszy jÄ… do frontowychdrzwi, porwaÅ‚em laskÄ™ z eleganckiego ceramicznego stojaka markiza Carcano iwyszedÅ‚em w ciepÅ‚y wieczór, caÅ‚kiem wesół jak na czÅ‚owieka, który spÄ™dziÅ‚ dzieÅ„ wÅ›wiecie krwi, okaleczeÅ„ i zbrodni.Na Broadwayu panowaÅ‚ Å›wiÄ…teczny nastrój, ponieważ jak w każdy czwarteksklepy byÅ‚y otwarte do pózna.Nie zapadÅ‚ jeszcze zmrok, ale dom towarowyMcCreery ego trzymaÅ‚ siÄ™ widać nadal zimowych godzin oÅ›wietlenia: jasne witrynywskazywaÅ‚y tÅ‚umom drogÄ™ niczym latarnie morskie, obiecujÄ…c satysfakcjÄ™ z zakupów.W koÅ›ciele Aaski Bożej dobiegÅ‚o koÅ„ca wieczorne nabożeÅ„stwo i pod wejÅ›ciem staÅ‚ojeszcze kilkoro wiernych, których lekkie stroje byÅ‚y Å›wiadectwem spóznionego, lecznieodwracalnego nadejÅ›cia wiosny.PostukujÄ…c laskÄ… o trotuar, skierowaÅ‚em siÄ™ napółnoc, skory wrócić choć na kilka minut miÄ™dzy żywych i Å›wiadom, że udajÄ™ siÄ™ wodpowiednie po temu miejsce. Papa Brübacher, prawdziwie gemutlich restaurator, zawsze rad widzieć staÅ‚ychklientów, miaÅ‚ jednÄ… z najlepiej zaopatrzonych w piwo i wino piwniczek w NowymJorku, a taras jego lokalu, usytuowany naprzeciw wschodniej pierzei Union Square,byÅ‚ idealnym miejscem do obserwacji ludzi spacerujÄ…cych po parku, gdy sÅ‚oÅ„cechowaÅ‚o siÄ™ za zachodnim kraÅ„cem Czternastej Ulicy.Nie to byÅ‚o jednak głównympowodem, dla którego tacy amatorzy hazardu jak ja odwiedzali winiarniÄ™.Kiedy naBroadwayu pojawiÅ‚y siÄ™ tramwaje, jakiÅ› nieznany motorniczy wbiÅ‚ sobie do gÅ‚owy, żejeÅ›li wężowate zakrÄ™ty torów wokół Union Square nie bÄ™dÄ… brane z maksymalnÄ…prÄ™dkoÅ›ciÄ…, paÅ‚Ä…k wyczepi siÄ™ z przewodu.Inni motorniczowie uwierzyli w tÄ™ nigdyniedowiedzionÄ… teoriÄ™ i wkrótce odcinek Broadwayu biegnÄ…cy wzdÅ‚uż parku zostaÅ‚ochrzczony  wirażem nieboszczyka ze wzglÄ™du na czÄ™stotliwość, z jakÄ… niczegoniepodejrzewajÄ…cy piesi i pasażerowie powozów tracili życie lub zdrowie pod koÅ‚amirozpÄ™dzonych tramwajów.Taras Brübachera dawaÅ‚ znakomity widok na caÅ‚y tenspektakl; w ciepÅ‚e popoÅ‚udnia i wieczory, ilekroć nadjeżdżaÅ‚a któraÅ› zniebezpiecznych maszyn, goÅ›cie mieli zwyczaj robić zakÅ‚ady o prawdopodobieÅ„stwowypadku.ZakÅ‚ady te bywaÅ‚y czasem dość wysokie, a poczucie winy, które odzywaÅ‚osiÄ™ w zwyciÄ™zcach, gdy rzeczywiÅ›cie doszÅ‚o do kolizji, bynajmniej nie kÅ‚adÅ‚o kresugrze.Przeciwnie, liczba wypadków, a tym samym liczba zakÅ‚adów, tak wzrosÅ‚a, żewiniarnia Brübachera staÅ‚a siÄ™ obowiÄ…zkowym przystankiem dla każdego przybysza zprowincji aspirujÄ…cego do miana hazardzisty. Kiedy przeszedÅ‚em przez CzternastÄ… UlicÄ™ na maÅ‚Ä…, okolonÄ… krawężnikiemwysepkÄ™ leżącÄ… po wschodniej stronie Union Square, gdzie staÅ‚ wspaniaÅ‚y konnyposÄ…g generaÅ‚a Waszyngtona wyrzezbiony przez Henry ego K.Browna, usÅ‚yszaÅ‚emcharakterystyczne okrzyki   Dwie dychy, że staruszka nie zdąży! ;  Gość nie majednej nogi, już po nim!  dobiegajÄ…ce z lokalu papy Brübachera [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •