[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapewne pani wie, że włosy to dziennik pokładowy organizmu.Ich dokładne badanie pozwala ustalić, co wchłonęły, odkąd rosną! Na podstawie włosów tak długich jak pani, odtworzyłbym historię pani życia z ostatnich pięciu lat!Ludivine uśmiechnęła się przez grzeczność, ale myślała już o czym innym.Powinna kazać pobrać krew i włosy wielu osób.Ich nazwiska przesuwały się w jej pamięci.48Dzieci siedzące w autokarze śpiewały chórem.Pod kierunkiem pani Lemine, dobiegającej pięćdziesiątki nauczycielki o ciemnych, wijących się włosach, ubranej w szeroką kwiecistą sukienkę, która miała maskować nadmiar kilogramów, bez szczególnego zaangażowania śpiewały rozmaite wyliczanki, a potem, z nieco większym zapałem – piosenki ludowe.Wkrótce przyjdzie pora na modniejszy repertuar i Laëtitia była ciekawa, co z tego wyjdzie.Czy pani Lemine – osoba sprawiająca wrażenie sztywnej starej panny – zna go równie dobrze jak te poprzednie? Jakaś dziewczynka zaproponowała Matta Pokorę i cały autokar przyjął to entuzjastycznie.Cały – z wyjątkiem pani Lemine, więc w końcu dzieciaki zaśpiewały piosenkę… Jeana-Jacques’a Goldmana, a pani Lemine ochoczo im wtórowała.Laëtitia zdołała jakoś pogodzić się z losem i po półgodzinie trawienia złości odzyskała dobry humor, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, i to niewymuszony.Towarzyszyła przecież dzieciom w wycieczce, na której im zależało, pogoda była piękna, atmosfera miła, Nathan i Léo w pobliżu… Zdarzały jej się gorsze poranki!Drażnił ją tylko kierowca tego autokaru.Jechał za szybko.Pani Lemine zwróciła mu już uwagę, a potem Charles, seksowny tata Racheli Lehanin, zrobił to bardziej stanowczo.Kierowca zwolnił, ale teraz, kiedy zjechali z autostrady, znów szalał i to zirytowało Laëtitię, która miała już ochotę przywołać go do porządku.Najwyraźniej jednak Charles Lehanin czytał w jej myślach, ponieważ wstał z miejsca w tylnej części pojazdu, gdzie pilnował najbardziej rozbrykanych chłopaków, i podszedł do kierowcy.– Do diabła, proszono już pana, żeby nie jechać tak ostro! – zdenerwował się.Laëtitia spojrzała na niego z uwielbieniem.Zawsze urzekała ją szczypta władczości u mężczyzn.A ponieważ był czarujący, dobrze zbudowany, o przyprószonych siwizną skroniach i uwodzicielskim uśmiechu, podobał jej się jeszcze bardziej.Laëtitia już od lat nie obawiała się swej wrażliwości na męski urok.W końcu, jak mówi przysłowie, to, że jesteś syty, nie oznacza, że nie wolno ci zerknąć na wystawę cukierni.Wiedziała przecież, że to tylko niewinna słabostka.Segnon był jej mężem, kochała tylko jego i zawsze była uczciwa.– Jeżeli znowu pan dociśnie – ostrzegł kierowcę Charles Lehanin – poinformuję o tym pana szefa.Wiezie pan dzieci.Kiedy wracał na swoje miejsce, uchwycił spojrzenie Laëtitii i jego sroga mina natychmiast zniknęła, ustępując czarującemu uśmiechowi, w którym błysnął zębami.Oj, koguciku, gdybym była niewierną żoną, idę o zakład, że jeszcze dziś wylądowalibyśmy w łóżku!No ale przecież była jeszcze pani Lehanin.Laëtitia widywała ją na szkolnych wywiadówkach.Rudowłosa piękność o bujnych piersiach i krągłych pośladkach, które wyglądały na sprężyste jak trampolina.Taka kobieta to istny park atrakcji dla facetów.Najwyraźniej park przechodzi okresowe prace konserwacyjne…Charles był wygłodzony, to rzucało się w oczy.Laëtitia zerknęła na inne panie uczestniczące w wyprawie – panią Lemine i panią Bertheau, dwie wyjątkowo surowe, niemal ascetyczne nauczycielki.No nie, stanowczo nie mogła wdawać się z nimi w ploteczki o tatusiu uczennicy.Pani Lemine, która siedziała w pierwszym rzędzie foteli, przed Laëtitią, wychyliła się w stronę kierowcy.– Przepraszam pana, ale to nie jest droga do Thoiry, nie poznaję tej okolicy.– Wiem.– Ale my jedziemy do Thoiry!Kierowca, którego twarz osłaniał daszek czapki Coca-Coli, trochę za ostro, jak na gust Laëtitii, machnął ręką i burknął:– Czy ja pouczam pani uczniów? Nie.I nie chcę, żeby pani prowadziła za mnie autobus, więc niech każdy zajmie się swoją pracą.W tym momencie Laëtitia ucieszyła się, że w autokarze jest z nimi mężczyzna zdolny nieco ostrzej przeciwstawić się temu okropnemu szoferowi.Po pewnym czasie kierowca powiedział, jakby chcąc usprawiedliwić swoje zachowanie:– Dobrze znam ten rejon.Pojechałem skrótem, żeby ominąć roboty drogowe na departamentalnej, w przeciwnym razie podróż przy ruchu naprzemiennym zajęłaby nam dwie godziny.Urażona pani Lemine tylko skinęła głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Zapewne pani wie, że włosy to dziennik pokładowy organizmu.Ich dokładne badanie pozwala ustalić, co wchłonęły, odkąd rosną! Na podstawie włosów tak długich jak pani, odtworzyłbym historię pani życia z ostatnich pięciu lat!Ludivine uśmiechnęła się przez grzeczność, ale myślała już o czym innym.Powinna kazać pobrać krew i włosy wielu osób.Ich nazwiska przesuwały się w jej pamięci.48Dzieci siedzące w autokarze śpiewały chórem.Pod kierunkiem pani Lemine, dobiegającej pięćdziesiątki nauczycielki o ciemnych, wijących się włosach, ubranej w szeroką kwiecistą sukienkę, która miała maskować nadmiar kilogramów, bez szczególnego zaangażowania śpiewały rozmaite wyliczanki, a potem, z nieco większym zapałem – piosenki ludowe.Wkrótce przyjdzie pora na modniejszy repertuar i Laëtitia była ciekawa, co z tego wyjdzie.Czy pani Lemine – osoba sprawiająca wrażenie sztywnej starej panny – zna go równie dobrze jak te poprzednie? Jakaś dziewczynka zaproponowała Matta Pokorę i cały autokar przyjął to entuzjastycznie.Cały – z wyjątkiem pani Lemine, więc w końcu dzieciaki zaśpiewały piosenkę… Jeana-Jacques’a Goldmana, a pani Lemine ochoczo im wtórowała.Laëtitia zdołała jakoś pogodzić się z losem i po półgodzinie trawienia złości odzyskała dobry humor, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, i to niewymuszony.Towarzyszyła przecież dzieciom w wycieczce, na której im zależało, pogoda była piękna, atmosfera miła, Nathan i Léo w pobliżu… Zdarzały jej się gorsze poranki!Drażnił ją tylko kierowca tego autokaru.Jechał za szybko.Pani Lemine zwróciła mu już uwagę, a potem Charles, seksowny tata Racheli Lehanin, zrobił to bardziej stanowczo.Kierowca zwolnił, ale teraz, kiedy zjechali z autostrady, znów szalał i to zirytowało Laëtitię, która miała już ochotę przywołać go do porządku.Najwyraźniej jednak Charles Lehanin czytał w jej myślach, ponieważ wstał z miejsca w tylnej części pojazdu, gdzie pilnował najbardziej rozbrykanych chłopaków, i podszedł do kierowcy.– Do diabła, proszono już pana, żeby nie jechać tak ostro! – zdenerwował się.Laëtitia spojrzała na niego z uwielbieniem.Zawsze urzekała ją szczypta władczości u mężczyzn.A ponieważ był czarujący, dobrze zbudowany, o przyprószonych siwizną skroniach i uwodzicielskim uśmiechu, podobał jej się jeszcze bardziej.Laëtitia już od lat nie obawiała się swej wrażliwości na męski urok.W końcu, jak mówi przysłowie, to, że jesteś syty, nie oznacza, że nie wolno ci zerknąć na wystawę cukierni.Wiedziała przecież, że to tylko niewinna słabostka.Segnon był jej mężem, kochała tylko jego i zawsze była uczciwa.– Jeżeli znowu pan dociśnie – ostrzegł kierowcę Charles Lehanin – poinformuję o tym pana szefa.Wiezie pan dzieci.Kiedy wracał na swoje miejsce, uchwycił spojrzenie Laëtitii i jego sroga mina natychmiast zniknęła, ustępując czarującemu uśmiechowi, w którym błysnął zębami.Oj, koguciku, gdybym była niewierną żoną, idę o zakład, że jeszcze dziś wylądowalibyśmy w łóżku!No ale przecież była jeszcze pani Lehanin.Laëtitia widywała ją na szkolnych wywiadówkach.Rudowłosa piękność o bujnych piersiach i krągłych pośladkach, które wyglądały na sprężyste jak trampolina.Taka kobieta to istny park atrakcji dla facetów.Najwyraźniej park przechodzi okresowe prace konserwacyjne…Charles był wygłodzony, to rzucało się w oczy.Laëtitia zerknęła na inne panie uczestniczące w wyprawie – panią Lemine i panią Bertheau, dwie wyjątkowo surowe, niemal ascetyczne nauczycielki.No nie, stanowczo nie mogła wdawać się z nimi w ploteczki o tatusiu uczennicy.Pani Lemine, która siedziała w pierwszym rzędzie foteli, przed Laëtitią, wychyliła się w stronę kierowcy.– Przepraszam pana, ale to nie jest droga do Thoiry, nie poznaję tej okolicy.– Wiem.– Ale my jedziemy do Thoiry!Kierowca, którego twarz osłaniał daszek czapki Coca-Coli, trochę za ostro, jak na gust Laëtitii, machnął ręką i burknął:– Czy ja pouczam pani uczniów? Nie.I nie chcę, żeby pani prowadziła za mnie autobus, więc niech każdy zajmie się swoją pracą.W tym momencie Laëtitia ucieszyła się, że w autokarze jest z nimi mężczyzna zdolny nieco ostrzej przeciwstawić się temu okropnemu szoferowi.Po pewnym czasie kierowca powiedział, jakby chcąc usprawiedliwić swoje zachowanie:– Dobrze znam ten rejon.Pojechałem skrótem, żeby ominąć roboty drogowe na departamentalnej, w przeciwnym razie podróż przy ruchu naprzemiennym zajęłaby nam dwie godziny.Urażona pani Lemine tylko skinęła głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]