[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pisze, że w tej chwili w Londynie znajduje się kilka osób z jegorodziny.Skontaktuje się z nimi i zapyta, czy będą mogli nam po- móc.Czy zechcą zająć sięSkyler za dnia.- Błagam cię, Francesco, uważaj.- Gabriel jeszcze raz powtórzył ostrzeżenie, po czympozwolił, by łączność mię- dzy nimi powoli zaczęła wygasać.To wszystko bardzo mu się niepodobało.Wiedział, że tylko Lucian mógł łączyć się ze Skyler.Wiedział, że brat z łatwościąpotrafi wyśledzić osobników ich rasy oraz nieumarłych.Wszystkie poszlaki wskazywały naniego.To jego robota.Czysta.Elegancka.Rozpoznać ją mógł tylko Gabriel.To byłaotwierająca za- grywka w ich grze.Zaczął się zastanawiać, czy nie wywieść Luciana za miasto, z dala od Franeeski iSkyler.Obie znajdowały się w wielkim niebezpieczeństwie.81Najpierw jednak chciał obejrzeć zdjęcia ofiary, potem zamierzał udać się do kostnicy,by na własne oczy przeko- nać się, czy nie znajdzie śladów wampiryzmu.Wampiry, kiedyzabijały, na ogół były niechlujne i trzeba było usuwać pozostałe po nich ślady, żeby policjaniczego nie odkryła.Ale Lucian tak nie działał.Wyglądało, jakby chciał, aby cała gra toczyłasię wyłącznie między nim a bratem.Jednak to morderstwo z pewnością było jego dziełem.Dokonano go z wręczchirurgiczną precyzją.Lucian wyssał krew z ofiary, nie pozostawiając na jej cielenajmniejszej ran- ki.Na szyi widniało równe przecięcie, przypominające sze- roki uśmiech.Patolog nigdy się nie domyśli, co posłużyło za narzędzie zbrodni.Zlady wskazywały na jedenostry jak brzy- twa pazur, taki jakie miały wymarłe przed wiekami olbrzymie gady.Cienkaczerwona linia otaczająca gardło jak naszyjnik stanowiła jedyny ślad krwi, jaką można byłoznalezć na ze- wnątrz łub wewnątrz ciała ofiary.Makabryczna tajemnica stanowiławizytówkę Luciana, jego wyobrażenie żartu.Jesz- cze się nie zdarzyło, żeby w przypadkupoprzednich zabójstw policja odkryła, jak doszło do morderstwa i jak ofiara zostałapozbawiona krwi.Kiedy Gabriel był krok za Lucianem, tak jak obecnie, zabójstwa dokonaneprzez brata zawsze wzbu- dzały ogromną sensację.Wszyscy lubią zagadki.Policja na razie tylko spekulowała na temat obrażeń.Gardło zostało tak precyzyjniepoderżnięte, że śledczy zakładali, iż dokonał tego chirurg jakimś specjalnym narzę- dziem.Gabriel chodził pomiędzy policjantami i choć był dla nich niewidzialny, zauważył, żeniektórzy są bardziej wraż- liwi niż inni.Jeden nawet niespodziewanie zadrżał i rozej- rzał siędokoła, sprawdzając, skąd się wziął nagły powiew chłodnego powietrza.Dużym zagrożeniem były obecnie komputery.Potrafiły rozszyfrować wszystko od DNAdo odcisków palców, co mo- gło ogromnie utrudnić zachowanie w tajemnicy istnienia rasyKarpatian.Gabriel zdał sobie sprawę, że musi jak najszybciej poznać nowoczesnetechnologie.Nie rozumiał wielu pojęć, jakimi posługiwali się policjanci.Automatyczniepodzielił się tą informacją z Lucianem i ze zdumieniem stwierdził, że brat już się zapoznał znowinkami w badaniach medycznych.Ilość wiedzy, jaka do niego napływała, była szokująca,choć, prawdę mówiąc, Gabriel nie powinien się temu dziwić.Lu- cian zawsze był jednym znajinteligentniejszych przedstawi- cieli ich rasy, szybciej niż inni przyswajał sobie nowąwiedzę.Wydawało się, że jego umysł nieustannie jej pożądał.Natu- ralnie zdążył już dojść dotego, że rozwój nauki może bardzo utrudnić życie ich ludowi.Karpatianom i wampirom wobec- nych czasach będzie o wiele trudniej ukryć swe istnienie.- Nie przejmuj się tak, Gabrielu.Jestem bardzo ostroż- ny.Ludzie nie znajdą niczego,czego nie chcę, żeby znalezli.Gabriel chciał wykorzystać okazję, by spojrzeć na oto- czenie oczami brata.Gdybyudało mu się odkryć miejsce jego pobytu, może w końcu zdołałby nawet wypełnić swąobietnicę.Jednak w jego głowie natychmiast zabrzmiał miękki i kpiący śmiech Luciana, aobraz się zamglił, tak że Gabriel nie mógł zobaczyć niczego, co naprowadziłoby go na tropbrata blizniaka.- Chyba nie sądzisz, że aż tak ułatwię ci zadanie? Mu- sisz podążać śladami, które cizostawiam.Takie są zasady.Nie wolno ci oszukiwać, Gabrielu.- To sprawa między nami, Lucianie.W mieście mogą się znajdować inni myśliwi, alenasza sprawa niech pozo- stanie tylko naszą.- Nie martw się aż tak bardzo o bezpieczeństwo swoje- go brata.Jestem pewien, że złatwością pokonam każdego, kto się na mnie zasadzi.Szybko uczę się wszystkiego, co tyczy siętego nowego świata, a wiedza, którą zdobywam, jest oszałamiająca.Pojawiło się tak wieleciekawych rze- czy.Podoba mi się tu i nie chcę zbyt szybko kończyć naszej zabawy.Lucian znikł, ot tak, po prostu, a Gabriel poczuł bolesny skurcz w sercu.Jego brat.Tęsknił za jego towarzystwem.Tęsknił za człowiekiem, za którym tyle lat podążał.To byłwielki umysł.Wojownik, który nie miał sobie równych.Nikt nie potrafił tak zaplanować82bitwy jak Lucian.Gabriela ogar- nął tak wielki żal, że prawie zwalił go z nóg.Ma zgładzićko- goś tak wielkiego.Ma zgładzić kogoś, kto zawsze przy nim był, kto tak wiele razyratował mu życie.Takie zadanie jest prawie niemożliwe do wykonania.- Gabrielu, nie jesteś sam.- Głos Franceski brzmiał ciepło i kojąco.- Przecież wiesz, żeto już nie jest Lucian.Uszanujesz pamięć swojego brata, jeśli wypełnisz daną mu obietnicę,jeśli zniszczysz to, przeciwko czemu walczył przez wiele stuleci.- Często to sobie przypominam.Rozum mi podpowia- da, że tak właśnie powinienemuczynić, ale w sercu czuję ogromny ciężar.- Na szczęście masz mnie.Wystarczy, że się ze mną skontaktujesz.W końcu jestemuzdrowicielką.- Ostatnie słowa Francesca powiedziała tonem lekko żartobliwym.Gabriel natychmiast poczuł ciepło w sercu.I tak wła- śnie powinno być.Już nigdy niebędzie sam.Będą szli z Francescą razem przez życie, będą sobie pomagali.Bę- dą sięwspierali duchowo w każdej krytycznej sytuacji, jaka się przed nimi pojawi.Ciepłe nuty wgłosie Franceski do- dały mu otuchy, napełniły nadzieją.Skontaktował się z jej umysłem,żeby sprawdzić, czy rozmawiała z Brice'em.Nie chciał jej o to pytać i wstydził się, że jest natyle zazdrosny, iż narusza jej prywatność, by się dowiedzieć, czy spędzała czas z lekarzem.- Może powinnaś zostawić Skyler i zająć się kwestią przejęcia nad nią opieki, żebyśmogła potem bezpiecznie wrócić do domu.- Wypowiedział tę sugestię ostrożnym to- nem,żeby nie zabrzmiała jak polecenie.Francesca tylko się roześmiała.- fa też zaglądam do twojego umysłu.Nie jesteś wcale tak subtelny, jak ci się wydaje.Ale opuszczę szpital, Ga- brielu, bo mam inne sprawy, którymi muszę się zająć.Zamierzała go uspokoić i wyznać, że z własnej woli uni- ka spotkania z Brice'em, naktórego teraz patrzyła zupełnie inaczej.Czuła przez to wyrzuty sumienia.Nie minła poję- cia,co powinna mu powiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Pisze, że w tej chwili w Londynie znajduje się kilka osób z jegorodziny.Skontaktuje się z nimi i zapyta, czy będą mogli nam po- móc.Czy zechcą zająć sięSkyler za dnia.- Błagam cię, Francesco, uważaj.- Gabriel jeszcze raz powtórzył ostrzeżenie, po czympozwolił, by łączność mię- dzy nimi powoli zaczęła wygasać.To wszystko bardzo mu się niepodobało.Wiedział, że tylko Lucian mógł łączyć się ze Skyler.Wiedział, że brat z łatwościąpotrafi wyśledzić osobników ich rasy oraz nieumarłych.Wszystkie poszlaki wskazywały naniego.To jego robota.Czysta.Elegancka.Rozpoznać ją mógł tylko Gabriel.To byłaotwierająca za- grywka w ich grze.Zaczął się zastanawiać, czy nie wywieść Luciana za miasto, z dala od Franeeski iSkyler.Obie znajdowały się w wielkim niebezpieczeństwie.81Najpierw jednak chciał obejrzeć zdjęcia ofiary, potem zamierzał udać się do kostnicy,by na własne oczy przeko- nać się, czy nie znajdzie śladów wampiryzmu.Wampiry, kiedyzabijały, na ogół były niechlujne i trzeba było usuwać pozostałe po nich ślady, żeby policjaniczego nie odkryła.Ale Lucian tak nie działał.Wyglądało, jakby chciał, aby cała gra toczyłasię wyłącznie między nim a bratem.Jednak to morderstwo z pewnością było jego dziełem.Dokonano go z wręczchirurgiczną precyzją.Lucian wyssał krew z ofiary, nie pozostawiając na jej cielenajmniejszej ran- ki.Na szyi widniało równe przecięcie, przypominające sze- roki uśmiech.Patolog nigdy się nie domyśli, co posłużyło za narzędzie zbrodni.Zlady wskazywały na jedenostry jak brzy- twa pazur, taki jakie miały wymarłe przed wiekami olbrzymie gady.Cienkaczerwona linia otaczająca gardło jak naszyjnik stanowiła jedyny ślad krwi, jaką można byłoznalezć na ze- wnątrz łub wewnątrz ciała ofiary.Makabryczna tajemnica stanowiławizytówkę Luciana, jego wyobrażenie żartu.Jesz- cze się nie zdarzyło, żeby w przypadkupoprzednich zabójstw policja odkryła, jak doszło do morderstwa i jak ofiara zostałapozbawiona krwi.Kiedy Gabriel był krok za Lucianem, tak jak obecnie, zabójstwa dokonaneprzez brata zawsze wzbu- dzały ogromną sensację.Wszyscy lubią zagadki.Policja na razie tylko spekulowała na temat obrażeń.Gardło zostało tak precyzyjniepoderżnięte, że śledczy zakładali, iż dokonał tego chirurg jakimś specjalnym narzę- dziem.Gabriel chodził pomiędzy policjantami i choć był dla nich niewidzialny, zauważył, żeniektórzy są bardziej wraż- liwi niż inni.Jeden nawet niespodziewanie zadrżał i rozej- rzał siędokoła, sprawdzając, skąd się wziął nagły powiew chłodnego powietrza.Dużym zagrożeniem były obecnie komputery.Potrafiły rozszyfrować wszystko od DNAdo odcisków palców, co mo- gło ogromnie utrudnić zachowanie w tajemnicy istnienia rasyKarpatian.Gabriel zdał sobie sprawę, że musi jak najszybciej poznać nowoczesnetechnologie.Nie rozumiał wielu pojęć, jakimi posługiwali się policjanci.Automatyczniepodzielił się tą informacją z Lucianem i ze zdumieniem stwierdził, że brat już się zapoznał znowinkami w badaniach medycznych.Ilość wiedzy, jaka do niego napływała, była szokująca,choć, prawdę mówiąc, Gabriel nie powinien się temu dziwić.Lu- cian zawsze był jednym znajinteligentniejszych przedstawi- cieli ich rasy, szybciej niż inni przyswajał sobie nowąwiedzę.Wydawało się, że jego umysł nieustannie jej pożądał.Natu- ralnie zdążył już dojść dotego, że rozwój nauki może bardzo utrudnić życie ich ludowi.Karpatianom i wampirom wobec- nych czasach będzie o wiele trudniej ukryć swe istnienie.- Nie przejmuj się tak, Gabrielu.Jestem bardzo ostroż- ny.Ludzie nie znajdą niczego,czego nie chcę, żeby znalezli.Gabriel chciał wykorzystać okazję, by spojrzeć na oto- czenie oczami brata.Gdybyudało mu się odkryć miejsce jego pobytu, może w końcu zdołałby nawet wypełnić swąobietnicę.Jednak w jego głowie natychmiast zabrzmiał miękki i kpiący śmiech Luciana, aobraz się zamglił, tak że Gabriel nie mógł zobaczyć niczego, co naprowadziłoby go na tropbrata blizniaka.- Chyba nie sądzisz, że aż tak ułatwię ci zadanie? Mu- sisz podążać śladami, które cizostawiam.Takie są zasady.Nie wolno ci oszukiwać, Gabrielu.- To sprawa między nami, Lucianie.W mieście mogą się znajdować inni myśliwi, alenasza sprawa niech pozo- stanie tylko naszą.- Nie martw się aż tak bardzo o bezpieczeństwo swoje- go brata.Jestem pewien, że złatwością pokonam każdego, kto się na mnie zasadzi.Szybko uczę się wszystkiego, co tyczy siętego nowego świata, a wiedza, którą zdobywam, jest oszałamiająca.Pojawiło się tak wieleciekawych rze- czy.Podoba mi się tu i nie chcę zbyt szybko kończyć naszej zabawy.Lucian znikł, ot tak, po prostu, a Gabriel poczuł bolesny skurcz w sercu.Jego brat.Tęsknił za jego towarzystwem.Tęsknił za człowiekiem, za którym tyle lat podążał.To byłwielki umysł.Wojownik, który nie miał sobie równych.Nikt nie potrafił tak zaplanować82bitwy jak Lucian.Gabriela ogar- nął tak wielki żal, że prawie zwalił go z nóg.Ma zgładzićko- goś tak wielkiego.Ma zgładzić kogoś, kto zawsze przy nim był, kto tak wiele razyratował mu życie.Takie zadanie jest prawie niemożliwe do wykonania.- Gabrielu, nie jesteś sam.- Głos Franceski brzmiał ciepło i kojąco.- Przecież wiesz, żeto już nie jest Lucian.Uszanujesz pamięć swojego brata, jeśli wypełnisz daną mu obietnicę,jeśli zniszczysz to, przeciwko czemu walczył przez wiele stuleci.- Często to sobie przypominam.Rozum mi podpowia- da, że tak właśnie powinienemuczynić, ale w sercu czuję ogromny ciężar.- Na szczęście masz mnie.Wystarczy, że się ze mną skontaktujesz.W końcu jestemuzdrowicielką.- Ostatnie słowa Francesca powiedziała tonem lekko żartobliwym.Gabriel natychmiast poczuł ciepło w sercu.I tak wła- śnie powinno być.Już nigdy niebędzie sam.Będą szli z Francescą razem przez życie, będą sobie pomagali.Bę- dą sięwspierali duchowo w każdej krytycznej sytuacji, jaka się przed nimi pojawi.Ciepłe nuty wgłosie Franceski do- dały mu otuchy, napełniły nadzieją.Skontaktował się z jej umysłem,żeby sprawdzić, czy rozmawiała z Brice'em.Nie chciał jej o to pytać i wstydził się, że jest natyle zazdrosny, iż narusza jej prywatność, by się dowiedzieć, czy spędzała czas z lekarzem.- Może powinnaś zostawić Skyler i zająć się kwestią przejęcia nad nią opieki, żebyśmogła potem bezpiecznie wrócić do domu.- Wypowiedział tę sugestię ostrożnym to- nem,żeby nie zabrzmiała jak polecenie.Francesca tylko się roześmiała.- fa też zaglądam do twojego umysłu.Nie jesteś wcale tak subtelny, jak ci się wydaje.Ale opuszczę szpital, Ga- brielu, bo mam inne sprawy, którymi muszę się zająć.Zamierzała go uspokoić i wyznać, że z własnej woli uni- ka spotkania z Brice'em, naktórego teraz patrzyła zupełnie inaczej.Czuła przez to wyrzuty sumienia.Nie minła poję- cia,co powinna mu powiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]