[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mogą przyczepić się do niego tylko dlatego, że nie znajdąnikogo innego.Masz pojęcie, co się będzie działo we wsi, jeśli ludzie dowiedzą się, że był tutaj.Zrobią z niego kozła ofiarnego.Pomyśl o Trude.Chcesz ją zabić?!.Tego Paul nie chciał.Opowiedział jej o dziwnym brzęczeniu, które wydawał z siebie Ben.Może próbował naśladować szmer silnika.Może słyszał, a nawet widział jakiś samochód?A jeśli nawet powiedziała Antonia. Czy naprawdę myślisz, że on potrafi opisać tensamochód albo podać numer rejestracji? Andreas może powiedzieć, że coś słyszał.Albo jeszczelepiej ty.Tak właśnie zrobimy.Powiesz, że kiedy tutaj biegłeś, słyszałeś po drugiej stroniewarkot odjeżdżającego samochodu.Paul poddał się w końcu z rezygnacją, tak jak zawsze poddawał się decyzjom swojej żony.Pomógł jej wepchnąć na przednie siedzenie wierzgającego Bena.Kiedy odjechali, Paul odkleiłpodeszłe krwią listki z ciała Ursuli Mohn i rozrzucił je na wszystkie strony świata.Krwawe listki w rozpadlisku były dla nas nie lada zagadką.Ale nie zgadywaliśmy zbytdługo.Wszystko wskazywało na to, że brocząca krwią Ursula Mohn biegała wokół rozpadliska,usiłując wymknąć się swojemu prześladowcy.Ciężko ranna, upośledzona umysłowo dziewczyna była przypadkiem, który po raz pierwszysprowadził mnie do wsi.W przeciwieństwie do tragicznych wypadków, które rozegrały się latemdziewięćdziesiątego piątego, w sierpniu osiemdziesiątego ósmego istniały niezbite dowodywskazujące na popełnienie przestępstwa.My mój młody kolega Dirk Schumann i ja zostaliśmy natychmiast powiadomieni o wypadku.Krótko po dziewiątej wieczorem dotarliśmydo rozpadliska.W tym czasie Ursula Mohn leżała już na sali operacyjnej, a Ben w swojejwannie.Dopiero dziewięć lat pózniej dowiedziałam się, że Trude wrzuciła do pralki wysmarowanekrwią dresy Bena.Szczęście w nieszczęściu Jakob był jeszcze na polu, kiedy Antonia przywiozłaBena do domu i wyjaśniła szczegółowo całą sytuację.O tym, że był tego dnia w rozpadlisku, niedowiedzieliśmy się wówczas.W osiemdziesiątym siódmym nie dowiedziałam się nawet, że ktośtaki w ogóle istnieje.Zeznania Andreasa i Paula Laesslerów były wprawdzie bardzo skąpe, ale nie mieliśmypowodów, aby w nie wątpić.Andreas opowiadał skwapliwie o swojej randce z Sabine Wilmrod,a następnie opisał swoją drogę do domu koło rozpadliska.Natomiast Paul, zgodnie z zaleceniemAntonii, wspomniał o warkocie samochodu.Wyszliśmy z założenia, że Andreas Laessler swoim nieoczekiwanym pojawieniem sięspłoszył sprawcę.Pomiędzy górami gruzu i bujnie pieniącym się tutaj zielskiem mógł przenosićsię niepostrzeżenie z jednej strony rozpadliska na drugą.Potem odczekał w swoim samochodzie,aż Andreas znikł z pola widzenia.Ubranie dziewczyny odkryliśmy następnego dnia podkopczykiem świeżo wykopanej ziemi.Nie znalezliśmy narzędzia zbrodni sprawcy też nie.Na podstawie złożonych zeznań oraz dowodów znalezionych na miejscu zbrodni sytuacjaprzedstawiała się dla nas następująco: Sprawca zobaczył Ursulę Mohn na rynku, odczekał naodpowiedni moment i niewidziany przez nikogo zaprosił ją do samochodu.Wyjechał z nią zewsi, a następnie zbliżył się od tyłu do rozpadliska, co miało dwojakiego rodzaju korzyści.Popierwsze, jego samochód pozostawał niezauważony, a po drugie, lokalizacja, ta wykluczałamożliwość zabezpieczenia śladów opon.Droga w tym miejscu była w jeszcze gorszym stanie niżta, z której zazwyczaj korzystali mieszkańcy wsi.Jedyne ryzyko dla sprawcy polegało na tym, że musiał przejeżdżać obok gospodarstwaLaesslerów, zarówno w drodze do rozpadliska, jak i w drodze powrotnej.Antonia coodpowiadało faktom nie widziała, ani nie słyszała żadnego samochodu.Była zajęta pracąw domu.Paul i Achim Laessler póznym popołudniem i wczesnym wieczorem niemal przez całyczas byli w chlewni i również nie zauważyli niczego podejrzanego.Z odległości więcej niż jednego kilometra nie sposób było usłyszeć krzyków Ursuli Mohn.Na polach w pobliżu rozpadliska w ciągu dnia nikt nie pracował.%7ładnych świadków! Tegorodzaju sprzyjającą sytuację mógł teoretycznie wykorzystać tylko ktoś, kto znał dobrze panującewe wsi obyczaje i rozporządzał konieczną znajomością okolicy.Z miejsca odrzuciliśmy hipotezę, że Ursula Mohn dotarła sama w okolice rozpadliskai dopiero tam spotkała swego oprawcę, zeznania Paula i Andreasa Laessler wykluczały takąewentualność.Choć z drugiej strony, czasu było dość, żeby dotrzeć tam na piechotę.ZniknięcieUrsuli po południu i jej odnalezienie w rozpadlisku dzieliło kilka długich godzin.Nikt niewspomniał o odpustowej grze, którą miała przy sobie jeszcze w gabinecie lekarskim.Tej samejgrze, którą wieczorem znalazła w spodniach Bena Trude, dziwiąc się, skąd może mieć tę dziwnąrzecz.Jest raczej mało prawdopodobne, by Ben znalazł plastikową puszkę.I sam wpadł na to, jaksię nią posługiwać, do czego służą błyszczące kuleczki i małe otworki.Ale drobnostki łatwopopadają w zapomnienie.A wobec kłamstw człowiek jest bezsilny, zwłaszcza jeśli brzmiąprzekonująco.Kiedy wiele lat pózniej Antonia wreszcie powiedziała całą prawdę, zapytałam ją bardziejzdziwiona aniżeli wytrącona z równowagi: Co pani wtedy myślała?. Przede wszystkim było mi żal Trude, chciałam oszczędzić jej nerwów odpowiedziałaz rozbrajającą szczerością. Ludzie wciąż wygadywali o nim różne bzdury.Pomyślałam, że jeślipolicja wezmie się za Bena.. A czy nie pomyślała pani zapytałam, wpadając jej w słowo o tej biednej dziewczynie?.Antonia milczała, zrobiła bezradny gest ręką, potem zaczęła płakać.Jeszcze dziś mam toprzed oczami.26 sierpnia 1995Podczas gdy Jakob próbował dowiedzieć się czegoś od Heinza Lukki o ewentualnym miejscupobytu młodej Amerykanki o brzemiennym w skutki nazwisku, Trude siedziała zeskrzyżowanymi rękami przy kuchennym stole.Nie mogła się skupić, nie mogła myśleć.W głowie lodowata pustka.Kiedy Jakob odjechał, Ben zaszył się w swoim pokoju, położył się nałóżku i skierował twarz ku oknu.A Trude wiedziała, dlaczego unikał jej towarzystwa.Gdyby w środku wszystko nie było tak suche, rozpłakałaby się jak dziecko.Tak bardzochciała wierzyć w to, że wybaczy jej rany na plecach, tak jak dotąd wszystko jej wybaczał,ponieważ nie było nikogo innego, kto robił mu kanapki, mył tyłek i zapinał koszulę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. Mogą przyczepić się do niego tylko dlatego, że nie znajdąnikogo innego.Masz pojęcie, co się będzie działo we wsi, jeśli ludzie dowiedzą się, że był tutaj.Zrobią z niego kozła ofiarnego.Pomyśl o Trude.Chcesz ją zabić?!.Tego Paul nie chciał.Opowiedział jej o dziwnym brzęczeniu, które wydawał z siebie Ben.Może próbował naśladować szmer silnika.Może słyszał, a nawet widział jakiś samochód?A jeśli nawet powiedziała Antonia. Czy naprawdę myślisz, że on potrafi opisać tensamochód albo podać numer rejestracji? Andreas może powiedzieć, że coś słyszał.Albo jeszczelepiej ty.Tak właśnie zrobimy.Powiesz, że kiedy tutaj biegłeś, słyszałeś po drugiej stroniewarkot odjeżdżającego samochodu.Paul poddał się w końcu z rezygnacją, tak jak zawsze poddawał się decyzjom swojej żony.Pomógł jej wepchnąć na przednie siedzenie wierzgającego Bena.Kiedy odjechali, Paul odkleiłpodeszłe krwią listki z ciała Ursuli Mohn i rozrzucił je na wszystkie strony świata.Krwawe listki w rozpadlisku były dla nas nie lada zagadką.Ale nie zgadywaliśmy zbytdługo.Wszystko wskazywało na to, że brocząca krwią Ursula Mohn biegała wokół rozpadliska,usiłując wymknąć się swojemu prześladowcy.Ciężko ranna, upośledzona umysłowo dziewczyna była przypadkiem, który po raz pierwszysprowadził mnie do wsi.W przeciwieństwie do tragicznych wypadków, które rozegrały się latemdziewięćdziesiątego piątego, w sierpniu osiemdziesiątego ósmego istniały niezbite dowodywskazujące na popełnienie przestępstwa.My mój młody kolega Dirk Schumann i ja zostaliśmy natychmiast powiadomieni o wypadku.Krótko po dziewiątej wieczorem dotarliśmydo rozpadliska.W tym czasie Ursula Mohn leżała już na sali operacyjnej, a Ben w swojejwannie.Dopiero dziewięć lat pózniej dowiedziałam się, że Trude wrzuciła do pralki wysmarowanekrwią dresy Bena.Szczęście w nieszczęściu Jakob był jeszcze na polu, kiedy Antonia przywiozłaBena do domu i wyjaśniła szczegółowo całą sytuację.O tym, że był tego dnia w rozpadlisku, niedowiedzieliśmy się wówczas.W osiemdziesiątym siódmym nie dowiedziałam się nawet, że ktośtaki w ogóle istnieje.Zeznania Andreasa i Paula Laesslerów były wprawdzie bardzo skąpe, ale nie mieliśmypowodów, aby w nie wątpić.Andreas opowiadał skwapliwie o swojej randce z Sabine Wilmrod,a następnie opisał swoją drogę do domu koło rozpadliska.Natomiast Paul, zgodnie z zaleceniemAntonii, wspomniał o warkocie samochodu.Wyszliśmy z założenia, że Andreas Laessler swoim nieoczekiwanym pojawieniem sięspłoszył sprawcę.Pomiędzy górami gruzu i bujnie pieniącym się tutaj zielskiem mógł przenosićsię niepostrzeżenie z jednej strony rozpadliska na drugą.Potem odczekał w swoim samochodzie,aż Andreas znikł z pola widzenia.Ubranie dziewczyny odkryliśmy następnego dnia podkopczykiem świeżo wykopanej ziemi.Nie znalezliśmy narzędzia zbrodni sprawcy też nie.Na podstawie złożonych zeznań oraz dowodów znalezionych na miejscu zbrodni sytuacjaprzedstawiała się dla nas następująco: Sprawca zobaczył Ursulę Mohn na rynku, odczekał naodpowiedni moment i niewidziany przez nikogo zaprosił ją do samochodu.Wyjechał z nią zewsi, a następnie zbliżył się od tyłu do rozpadliska, co miało dwojakiego rodzaju korzyści.Popierwsze, jego samochód pozostawał niezauważony, a po drugie, lokalizacja, ta wykluczałamożliwość zabezpieczenia śladów opon.Droga w tym miejscu była w jeszcze gorszym stanie niżta, z której zazwyczaj korzystali mieszkańcy wsi.Jedyne ryzyko dla sprawcy polegało na tym, że musiał przejeżdżać obok gospodarstwaLaesslerów, zarówno w drodze do rozpadliska, jak i w drodze powrotnej.Antonia coodpowiadało faktom nie widziała, ani nie słyszała żadnego samochodu.Była zajęta pracąw domu.Paul i Achim Laessler póznym popołudniem i wczesnym wieczorem niemal przez całyczas byli w chlewni i również nie zauważyli niczego podejrzanego.Z odległości więcej niż jednego kilometra nie sposób było usłyszeć krzyków Ursuli Mohn.Na polach w pobliżu rozpadliska w ciągu dnia nikt nie pracował.%7ładnych świadków! Tegorodzaju sprzyjającą sytuację mógł teoretycznie wykorzystać tylko ktoś, kto znał dobrze panującewe wsi obyczaje i rozporządzał konieczną znajomością okolicy.Z miejsca odrzuciliśmy hipotezę, że Ursula Mohn dotarła sama w okolice rozpadliskai dopiero tam spotkała swego oprawcę, zeznania Paula i Andreasa Laessler wykluczały takąewentualność.Choć z drugiej strony, czasu było dość, żeby dotrzeć tam na piechotę.ZniknięcieUrsuli po południu i jej odnalezienie w rozpadlisku dzieliło kilka długich godzin.Nikt niewspomniał o odpustowej grze, którą miała przy sobie jeszcze w gabinecie lekarskim.Tej samejgrze, którą wieczorem znalazła w spodniach Bena Trude, dziwiąc się, skąd może mieć tę dziwnąrzecz.Jest raczej mało prawdopodobne, by Ben znalazł plastikową puszkę.I sam wpadł na to, jaksię nią posługiwać, do czego służą błyszczące kuleczki i małe otworki.Ale drobnostki łatwopopadają w zapomnienie.A wobec kłamstw człowiek jest bezsilny, zwłaszcza jeśli brzmiąprzekonująco.Kiedy wiele lat pózniej Antonia wreszcie powiedziała całą prawdę, zapytałam ją bardziejzdziwiona aniżeli wytrącona z równowagi: Co pani wtedy myślała?. Przede wszystkim było mi żal Trude, chciałam oszczędzić jej nerwów odpowiedziałaz rozbrajającą szczerością. Ludzie wciąż wygadywali o nim różne bzdury.Pomyślałam, że jeślipolicja wezmie się za Bena.. A czy nie pomyślała pani zapytałam, wpadając jej w słowo o tej biednej dziewczynie?.Antonia milczała, zrobiła bezradny gest ręką, potem zaczęła płakać.Jeszcze dziś mam toprzed oczami.26 sierpnia 1995Podczas gdy Jakob próbował dowiedzieć się czegoś od Heinza Lukki o ewentualnym miejscupobytu młodej Amerykanki o brzemiennym w skutki nazwisku, Trude siedziała zeskrzyżowanymi rękami przy kuchennym stole.Nie mogła się skupić, nie mogła myśleć.W głowie lodowata pustka.Kiedy Jakob odjechał, Ben zaszył się w swoim pokoju, położył się nałóżku i skierował twarz ku oknu.A Trude wiedziała, dlaczego unikał jej towarzystwa.Gdyby w środku wszystko nie było tak suche, rozpłakałaby się jak dziecko.Tak bardzochciała wierzyć w to, że wybaczy jej rany na plecach, tak jak dotąd wszystko jej wybaczał,ponieważ nie było nikogo innego, kto robił mu kanapki, mył tyłek i zapinał koszulę [ Pobierz całość w formacie PDF ]