[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ból stał siębardziej intensywny, rozpalając ją od wnętrza aż wnętrzności stanęły w ogniu.Jej krewpaliła, a kości pulsowały mocno w rdzeniu.Ból roztrzaskał jej czaszkę.Imię Lincolnapulsowało jej w głowie.Był w niebezpieczeństwie.Musi do niego dotrzeć.Biegnąc przez drzwi, nie myślała nawet nad tym co robi.Nie było czasu bymyśleć.Lincoln był w niebezpieczeństwie, a ona musi mu pomóc.Wezwanie w jejwnętrzu było tak silne, tak bolesne.Jej zmysły przejęły nad nią kontrolę, instynktprowadził ją do przodu, podczas gdy jedno słowo wypełniało jej umysł.Lincoln.Dozorca garażu krzyknął na nią, gdy przebiegła sprintem obok niego.Zignorowała go.To był nagły wypadek.Nie obchodziło ją to, że nie miała upoważnieniaby prowadzić pojazd.Jedyna rzecz jaka miała znaczenie to uratowanie Lincolna.Zdając sobie sprawę, że nie miała żadnych kluczy, które posiadał dozorca,biegiem wróciła do niego.Posłał jej spojrzenie, które mówiło, że nadeszła pora byzaczęła go słuchać.Walnęła go na tyle mocno by stracił przytomność, ukradła klucze inacisnęła przycisk by otworzyć drzwi garażu.Dotknęła kluczy i odblokowała alarm,biegnąc do czarnego Forda w którym zapaliły się światła.Wchodząc do środka, zapaliłasilnik i szybko wyjechała przez otwarte drzwi w świt w oddali.Koła straciły przyczepność na żwirowym podłożu.Nie zwolniła.Nie mogła.Uczucie nagłej potrzeby w jej wnętrzu rosło coraz bardziej, rozpalając mocniej silny ból.A ten ściskał jej brzuch, paraliżował ciało i unieruchamiał.Trzymała się swojejświadomości, wiedząc że jeżeli teraz ją straci przytomność, Lincoln zostanie stracony.Walczyła z tym uczuciem, trzymając stale nogę na gazie gdy wjechała na otwartą drogę.Rosła w niej ciemność.Tym razem z własnej woli poddała się jej.Gdy to zrobiła,była w stanie pewniej wyczuć Lincolna i już się jej nie bała.Ciemność była jej częścią.Słuchanie jej i pozwolenie by ją wypełniła jej nie zrani.Nie przejmie nad nią kontroli.Toona kontrolowała ją, tak jak Lincoln i każdy inny wampir kontrolował własną ciemność izew nocy.Jej zmysły wyostrzyły się i nagle wiedziała gdzie znajdował się Lincoln.Gdy tylkozbliżała się do niego, ból stawał się mnie intensywny, jak gdyby zachęcał ją by goodnalazła, kusząc ją obietnicą że ból zniknie gdy do niego dołączy.Słońce wschodziło tuż przed nią, paląc niebo jaskrawą pomarańczą i otaczającporozrzucane pasma chmur na różowo.Niebo zmieniło swój kolor z fioletu na błękit.Zwiat przesuwał się szybko.Jedyne co wyczuwała, jedyne nad czym mogła się skupić, toLincoln i pragnienie by do niego dotrzeć.Londyn wisiał przed nią.Poranne światła ruchu ulicznego oświetlały drogę,prowadząc ją.Wiedziała, że jest w mieście, gdzieś.Ten oślepiający ból skończy się gdy goodnajdzie, gdy będzie bezpieczny.Jej zmysły prowadziły ją do doków, a ból osłabł stając się tępym pulsowaniem wjej wnętrzu.Jej oczy spoczęły na najbliższym magazynie.Był tam.Był ranny.Coś do niej przemawiało, mówiąc jej te rzeczy.Czy to przez jej krew, czy przez cośinnego?Parkując samochód, podeszła do bagażnika i otworzyła go.Był wypełnionystandardowym wyposażeniem kusze, kołki, miecze, jak i awaryjny sprzęt medycznyoraz koce.Złapała gruby, ciemnoszary koc, kuszę i strzały do niej.Tytanowe z odrobinąświętego drewna.Jeżeli jakikolwiek wampir oprócz Lincolna był tutaj, to na pewnozwróciłoby to jego uwagę.Ktoś zapłaci za skrzywdzenie go.Zamknęła bagażnik i spojrzała na magazyn.Farba schodziła płatami od drewna, aokna były brudne.Wyglądało na to, że nikt nie przychodzi w te rejony.Wszystko wokółniej to śmiecie i ruiny ze starych magazynów.Głos w jej wnętrzu powiedział jej by przestała marnować czas i ruszyła doLincolna.Nie pozwoliła sobie na to by za nim podążyć.Musiała dać sobie najlepsząszansę zatrzymania ludzi którzy go więzili.Nie był sam.Teraz gdy skupiła się na swoimotoczeniu, wyczuwała moc, a ta nie należała do Lincolna.Była znacznie silniejsza.Załadowała kuszę i wymierzyła w okno położone wysoko nad podwójnymidrzwiami magazynu.Naciśnięcie palca i szkło pękło.Załadowała ponownie i wybiłakolejną szybę.Musi dać im szansę na ucieczkę, a to był jedyny sposób jaki przyszedł jejdo głowy.Wystawienie Lincolna na światło było konieczne by go uratować.Gdy okna zniknęły, wrzuciła koc na siedzenie pasażera razem z kuszą i wsiadłado samochodu.Patrzyła na drzwi, jej zmysły skupione na Lincolnie.Nie był w takwielkim bólu jak wcześniej, a jednak się nie ruszał.W jego poblizu nie wyczuwałanikogo.Musieli spać.Zwiatło dnia dawało jej przewagę.Lokalizując Lincolna, walnęła nogę o gaz i ruszyła tak szybko, jak tylko mogła wstronę drzwi.Gdy samochód w nie wjechał, roztrzaskały się, posyłając kawałki drewnaw powietrze naprzeciw niej.Samochód hamując wpadł w poślizg, zatrzymując się ledwodziesięć stóp od Lincolna.Już wysiadała, jeszcze zaciągając hamulec.Złapała koc, gdy jejstopa uderzyła o zakurzoną podłogę magazynu.Przez uderzenie serca, klęczała obokLincolna w miejscu w którym leżał na ziemi.Teraz gdy była blisko, wyczuwała jaki był słaby.Ciężki metal łączył jegonadgarstki i nogi, łańcuchy przyczepiały go do dwóch grubych stalowych słupówwbitych w ziemię, trzymając jego ręce rozpostarte.Było tak wiele krwi.Plamiła onapodłogę i pokrywała jego skórę.Przez nacięcia w jego ubraniu, widziała głęboki rany,poszarpane i otoczone przez czarne siniaki.Warknął na nią.Strach próbował złapać jej serce.Odsunęła go i kontynuowała,powoli wyciągając w jego stronę rękę.Ponownie zawarczał.To ja nie powstrzymało.Gdyby tylko mogła go dotknąć, wtedy wiedziałby że to ona i by się uspokoił.Wiedziałby,że jest bezpieczny.%7łe ona tu jest.Krew pokrywała jego twarz.Cienka, ciemna linia biegła przez jego prawe oko, adelikatne ciało wokół niego było opuchnięte.Jej palce otarły jego czoło, a następniepoliczek.Jego warczenie ucichło i była zaskoczona, gdy niskie mruczenie zadudniło wjego piersi.Wyczuwała w nim tak wiele bólu.Zobaczenie go w tym stanie naprowadziłołzy do jej oczu.Czuć ten cały ból i wiedzieć, że w pewien sposób była to jej wina.Odszedłze względu na nią.Był bezbronny, gdy powinna wykonać swój obowiązek i go chronić.Przesunęła się do dwóch słupów i odpięła łańcuchy, uwalniając go.Przykryła go kocem i obróciła go tak by mogła położyć jego rękę na swoichramionach.Ostrożnie postawiła go na nogi i pomogła mu dojść do samochodu.Otwierając tylne drzwi, przytrzymała je kolanem i położyła Lincolna na plecach natylnim siedzeniu.Znowu zawarczał.Nie przestawała go ignorować.Nie był sobą.Był takranny, że nie był świadomy co się wokół niego dzieje.Jej zmysły zaiskrzyły.Złapała za kuszę i strzały z siedzenia pasażera orazświęcona wodę i zamknęła tylne drzwi, gdy rozglądała się po obszernym pomieszczeniu.Wrażenie mocy powiększało się.Ktokolwiek zrobił to Lincolnowi był przytomny inadchodził.Drzwi daleko w dali otworzyły się z hukiem, a ona uniosła kuszę.Dwoje.Kobieta imężczyzna.Obydwoje silni i starzy, choć szczupła budowa ciała ukrywała ich siłę.Ciemnowłosy i nie wyglądający na starszych od niej czy Lincolna.Kobieta wydawała sięsłabsza z nich obojga.Była słabsza od Lincolna.Lilith wymierzyła w nią, przeładowując kuszę po każdej nie udanej próbietrafienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ból stał siębardziej intensywny, rozpalając ją od wnętrza aż wnętrzności stanęły w ogniu.Jej krewpaliła, a kości pulsowały mocno w rdzeniu.Ból roztrzaskał jej czaszkę.Imię Lincolnapulsowało jej w głowie.Był w niebezpieczeństwie.Musi do niego dotrzeć.Biegnąc przez drzwi, nie myślała nawet nad tym co robi.Nie było czasu bymyśleć.Lincoln był w niebezpieczeństwie, a ona musi mu pomóc.Wezwanie w jejwnętrzu było tak silne, tak bolesne.Jej zmysły przejęły nad nią kontrolę, instynktprowadził ją do przodu, podczas gdy jedno słowo wypełniało jej umysł.Lincoln.Dozorca garażu krzyknął na nią, gdy przebiegła sprintem obok niego.Zignorowała go.To był nagły wypadek.Nie obchodziło ją to, że nie miała upoważnieniaby prowadzić pojazd.Jedyna rzecz jaka miała znaczenie to uratowanie Lincolna.Zdając sobie sprawę, że nie miała żadnych kluczy, które posiadał dozorca,biegiem wróciła do niego.Posłał jej spojrzenie, które mówiło, że nadeszła pora byzaczęła go słuchać.Walnęła go na tyle mocno by stracił przytomność, ukradła klucze inacisnęła przycisk by otworzyć drzwi garażu.Dotknęła kluczy i odblokowała alarm,biegnąc do czarnego Forda w którym zapaliły się światła.Wchodząc do środka, zapaliłasilnik i szybko wyjechała przez otwarte drzwi w świt w oddali.Koła straciły przyczepność na żwirowym podłożu.Nie zwolniła.Nie mogła.Uczucie nagłej potrzeby w jej wnętrzu rosło coraz bardziej, rozpalając mocniej silny ból.A ten ściskał jej brzuch, paraliżował ciało i unieruchamiał.Trzymała się swojejświadomości, wiedząc że jeżeli teraz ją straci przytomność, Lincoln zostanie stracony.Walczyła z tym uczuciem, trzymając stale nogę na gazie gdy wjechała na otwartą drogę.Rosła w niej ciemność.Tym razem z własnej woli poddała się jej.Gdy to zrobiła,była w stanie pewniej wyczuć Lincolna i już się jej nie bała.Ciemność była jej częścią.Słuchanie jej i pozwolenie by ją wypełniła jej nie zrani.Nie przejmie nad nią kontroli.Toona kontrolowała ją, tak jak Lincoln i każdy inny wampir kontrolował własną ciemność izew nocy.Jej zmysły wyostrzyły się i nagle wiedziała gdzie znajdował się Lincoln.Gdy tylkozbliżała się do niego, ból stawał się mnie intensywny, jak gdyby zachęcał ją by goodnalazła, kusząc ją obietnicą że ból zniknie gdy do niego dołączy.Słońce wschodziło tuż przed nią, paląc niebo jaskrawą pomarańczą i otaczającporozrzucane pasma chmur na różowo.Niebo zmieniło swój kolor z fioletu na błękit.Zwiat przesuwał się szybko.Jedyne co wyczuwała, jedyne nad czym mogła się skupić, toLincoln i pragnienie by do niego dotrzeć.Londyn wisiał przed nią.Poranne światła ruchu ulicznego oświetlały drogę,prowadząc ją.Wiedziała, że jest w mieście, gdzieś.Ten oślepiający ból skończy się gdy goodnajdzie, gdy będzie bezpieczny.Jej zmysły prowadziły ją do doków, a ból osłabł stając się tępym pulsowaniem wjej wnętrzu.Jej oczy spoczęły na najbliższym magazynie.Był tam.Był ranny.Coś do niej przemawiało, mówiąc jej te rzeczy.Czy to przez jej krew, czy przez cośinnego?Parkując samochód, podeszła do bagażnika i otworzyła go.Był wypełnionystandardowym wyposażeniem kusze, kołki, miecze, jak i awaryjny sprzęt medycznyoraz koce.Złapała gruby, ciemnoszary koc, kuszę i strzały do niej.Tytanowe z odrobinąświętego drewna.Jeżeli jakikolwiek wampir oprócz Lincolna był tutaj, to na pewnozwróciłoby to jego uwagę.Ktoś zapłaci za skrzywdzenie go.Zamknęła bagażnik i spojrzała na magazyn.Farba schodziła płatami od drewna, aokna były brudne.Wyglądało na to, że nikt nie przychodzi w te rejony.Wszystko wokółniej to śmiecie i ruiny ze starych magazynów.Głos w jej wnętrzu powiedział jej by przestała marnować czas i ruszyła doLincolna.Nie pozwoliła sobie na to by za nim podążyć.Musiała dać sobie najlepsząszansę zatrzymania ludzi którzy go więzili.Nie był sam.Teraz gdy skupiła się na swoimotoczeniu, wyczuwała moc, a ta nie należała do Lincolna.Była znacznie silniejsza.Załadowała kuszę i wymierzyła w okno położone wysoko nad podwójnymidrzwiami magazynu.Naciśnięcie palca i szkło pękło.Załadowała ponownie i wybiłakolejną szybę.Musi dać im szansę na ucieczkę, a to był jedyny sposób jaki przyszedł jejdo głowy.Wystawienie Lincolna na światło było konieczne by go uratować.Gdy okna zniknęły, wrzuciła koc na siedzenie pasażera razem z kuszą i wsiadłado samochodu.Patrzyła na drzwi, jej zmysły skupione na Lincolnie.Nie był w takwielkim bólu jak wcześniej, a jednak się nie ruszał.W jego poblizu nie wyczuwałanikogo.Musieli spać.Zwiatło dnia dawało jej przewagę.Lokalizując Lincolna, walnęła nogę o gaz i ruszyła tak szybko, jak tylko mogła wstronę drzwi.Gdy samochód w nie wjechał, roztrzaskały się, posyłając kawałki drewnaw powietrze naprzeciw niej.Samochód hamując wpadł w poślizg, zatrzymując się ledwodziesięć stóp od Lincolna.Już wysiadała, jeszcze zaciągając hamulec.Złapała koc, gdy jejstopa uderzyła o zakurzoną podłogę magazynu.Przez uderzenie serca, klęczała obokLincolna w miejscu w którym leżał na ziemi.Teraz gdy była blisko, wyczuwała jaki był słaby.Ciężki metal łączył jegonadgarstki i nogi, łańcuchy przyczepiały go do dwóch grubych stalowych słupówwbitych w ziemię, trzymając jego ręce rozpostarte.Było tak wiele krwi.Plamiła onapodłogę i pokrywała jego skórę.Przez nacięcia w jego ubraniu, widziała głęboki rany,poszarpane i otoczone przez czarne siniaki.Warknął na nią.Strach próbował złapać jej serce.Odsunęła go i kontynuowała,powoli wyciągając w jego stronę rękę.Ponownie zawarczał.To ja nie powstrzymało.Gdyby tylko mogła go dotknąć, wtedy wiedziałby że to ona i by się uspokoił.Wiedziałby,że jest bezpieczny.%7łe ona tu jest.Krew pokrywała jego twarz.Cienka, ciemna linia biegła przez jego prawe oko, adelikatne ciało wokół niego było opuchnięte.Jej palce otarły jego czoło, a następniepoliczek.Jego warczenie ucichło i była zaskoczona, gdy niskie mruczenie zadudniło wjego piersi.Wyczuwała w nim tak wiele bólu.Zobaczenie go w tym stanie naprowadziłołzy do jej oczu.Czuć ten cały ból i wiedzieć, że w pewien sposób była to jej wina.Odszedłze względu na nią.Był bezbronny, gdy powinna wykonać swój obowiązek i go chronić.Przesunęła się do dwóch słupów i odpięła łańcuchy, uwalniając go.Przykryła go kocem i obróciła go tak by mogła położyć jego rękę na swoichramionach.Ostrożnie postawiła go na nogi i pomogła mu dojść do samochodu.Otwierając tylne drzwi, przytrzymała je kolanem i położyła Lincolna na plecach natylnim siedzeniu.Znowu zawarczał.Nie przestawała go ignorować.Nie był sobą.Był takranny, że nie był świadomy co się wokół niego dzieje.Jej zmysły zaiskrzyły.Złapała za kuszę i strzały z siedzenia pasażera orazświęcona wodę i zamknęła tylne drzwi, gdy rozglądała się po obszernym pomieszczeniu.Wrażenie mocy powiększało się.Ktokolwiek zrobił to Lincolnowi był przytomny inadchodził.Drzwi daleko w dali otworzyły się z hukiem, a ona uniosła kuszę.Dwoje.Kobieta imężczyzna.Obydwoje silni i starzy, choć szczupła budowa ciała ukrywała ich siłę.Ciemnowłosy i nie wyglądający na starszych od niej czy Lincolna.Kobieta wydawała sięsłabsza z nich obojga.Była słabsza od Lincolna.Lilith wymierzyła w nią, przeładowując kuszę po każdej nie udanej próbietrafienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]