[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. My,Europejczycy, wcale nie podzielamy tej waszej amerykańskiej pasji dorozmów międzynarodowych! Ja też nie oddaję jej się na co dzień ucięłam oschle nawspomnienie uprzykrzonych rachunków telefonicznych, nadchodzących wanonimowych szarych kopertach. No tak zmitygował się. Zapomniałem.Pani ma inne, znacznieciekawsze pasje.Kiedy się pani zainteresowała Szekspirem?Zorientowałam się, że Garth Cooper potrafi z wielką wprawą kierowaćrozmowę na interesujący go temat.Podczas długiej wystawnej kolacjirozgadałam się znacznie bardziej, niż mi się to zwykle zdarza znieznajomymi; mocne wino uderzyło mi do głowy, a język rozwiązał siętak dalece, że powiedziałam mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.Opowiada-łam o Nowej Anglii i o Nowym Jorku, o nowym życiu i nowym świecie, oswoich rodzicach, swojej pracy i zainteresowaniach.Rozmawialiśmy oteatrze, filmie, o słowie pisanym i słowie mówionym; ku swojemuzdumieniu wygłaszałam śmiałe elokwentne opinie, choć zwykle w takiejsytuacji uciekałabym się do uników lub milczenia.Kiedy siedzieliśmy jużprzy kawie i likierze Grand Marnier, zrozumiałam, że ten mężczyzna wiejuż o mnie mnóstwo, a ja o nim nic. W jakim college'u studiowałeś? spytałam.Zdawałam sobieoczywiście sprawę z różnic między angielskim a amerykańskim systememoświaty, zakładałam jednak, że mój towarzysz odebrał wyższewykształcenie. To znaczy na jakiej uczelni? Nie studiowałem na żadnej uczelni odparł wcale nie stropiony.Mój ojciec zbankrutował, musiałem więc wcześnie podjąć pracę.JakDavid Copperfield. Och westchnęłam stropiona, nie wiedząc, co powiedzieć. Aledo szkoły średniej chodziłeś? Masz maturę? Na szczęście mam, bo ojciec wstrzymał się wspaniałomyślnie zeswoim bankructwem do czasu, kiedy skończyłem siedemnaście lat.Chociaż nic by się nie stało, gdybym musiał zrezygnować ze szkoływcześniej.Chodziłem do jednej z tych szkół, po której przedwychowankami otwierają się niby to wszystkie drzwi, nawet jeżeli niemają dyplomu uniwersyteckiego.Mówię niby to", bo obecnie wszystkosię zmienia i dzisiaj oczekuje się od absolwentów odrobiny wiedzyniezależnie od tego, czy uczęszczają do tej czy innej szkoły.To istnarewolucja! Mój ojciec byłby wstrząśnięty. To on nie żyje?- Tak.Chyba to i lepiej.Jego świat przeminął wraz z drugą wojnąświatową.W latach czterdziestych i pięćdziesiątych zaszły zbyt wielkiezmiany, żeby mój ojciec mógł je zaakceptować mówił to zwyczajnie, zpewną melancholią, lecz bez użalania się. Niedługo potem umarła mojamatka.Mam siostrę w Nowej Zelandii i trzy ciotki stare panny, w Norfolk,ale poza nimi nie mam żadnej rodziny, podobnie jak ty.Właściwie nigdynie rozstrzygnąłem, czy tak jest lepiej czy gorzej.Na pewno brak rodzinyto także brak ograniczeń, ale również..większa samotność podchwyciłam.Zachodziłam w głowę, jakdoszedł do pieniędzy, skoro nic nie odziedziczył po ojcu. Kiedypoznałeś swoją wspólniczkę? Długo się znacie? Dość długo.Poznałem Lilian dziesięć lat temu, kiedy pracowałem wdziale szkła i porcelany w jednym z londyńskich domów towarowych.Byłem wtedy ekspedientem, a ona jedną z moich najlepszych klientek.Pewnego dnia po około półrocznej znajomości, zagadnęła mnie, czy niewolałbym pracować w jej firmie zamiast w sklepie.Interesowała jąmożliwość importu francuskiej porcelany i szkła oraz sprzedaży ich wLondynie.Miała rozległe znajomości w tej branży, od dawna w niejpracowała, chciała stworzyć rynek dla pewnego typu szkła, którego nieimportowano od wybuchu wojny.Jednym słowem, miała kapitał,smykałkę i dobre rozeznanie.Sprzedawałem więc tylko chodliwy towar.Zanim się obejrzeliśmy, staliśmy się współwłaścicielami małej, leczkwitnącej firmy zajmującej się eksportem i importem między Anglią aFrancją. To wspaniale powiedziałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. My,Europejczycy, wcale nie podzielamy tej waszej amerykańskiej pasji dorozmów międzynarodowych! Ja też nie oddaję jej się na co dzień ucięłam oschle nawspomnienie uprzykrzonych rachunków telefonicznych, nadchodzących wanonimowych szarych kopertach. No tak zmitygował się. Zapomniałem.Pani ma inne, znacznieciekawsze pasje.Kiedy się pani zainteresowała Szekspirem?Zorientowałam się, że Garth Cooper potrafi z wielką wprawą kierowaćrozmowę na interesujący go temat.Podczas długiej wystawnej kolacjirozgadałam się znacznie bardziej, niż mi się to zwykle zdarza znieznajomymi; mocne wino uderzyło mi do głowy, a język rozwiązał siętak dalece, że powiedziałam mnóstwo niepotrzebnych rzeczy.Opowiada-łam o Nowej Anglii i o Nowym Jorku, o nowym życiu i nowym świecie, oswoich rodzicach, swojej pracy i zainteresowaniach.Rozmawialiśmy oteatrze, filmie, o słowie pisanym i słowie mówionym; ku swojemuzdumieniu wygłaszałam śmiałe elokwentne opinie, choć zwykle w takiejsytuacji uciekałabym się do uników lub milczenia.Kiedy siedzieliśmy jużprzy kawie i likierze Grand Marnier, zrozumiałam, że ten mężczyzna wiejuż o mnie mnóstwo, a ja o nim nic. W jakim college'u studiowałeś? spytałam.Zdawałam sobieoczywiście sprawę z różnic między angielskim a amerykańskim systememoświaty, zakładałam jednak, że mój towarzysz odebrał wyższewykształcenie. To znaczy na jakiej uczelni? Nie studiowałem na żadnej uczelni odparł wcale nie stropiony.Mój ojciec zbankrutował, musiałem więc wcześnie podjąć pracę.JakDavid Copperfield. Och westchnęłam stropiona, nie wiedząc, co powiedzieć. Aledo szkoły średniej chodziłeś? Masz maturę? Na szczęście mam, bo ojciec wstrzymał się wspaniałomyślnie zeswoim bankructwem do czasu, kiedy skończyłem siedemnaście lat.Chociaż nic by się nie stało, gdybym musiał zrezygnować ze szkoływcześniej.Chodziłem do jednej z tych szkół, po której przedwychowankami otwierają się niby to wszystkie drzwi, nawet jeżeli niemają dyplomu uniwersyteckiego.Mówię niby to", bo obecnie wszystkosię zmienia i dzisiaj oczekuje się od absolwentów odrobiny wiedzyniezależnie od tego, czy uczęszczają do tej czy innej szkoły.To istnarewolucja! Mój ojciec byłby wstrząśnięty. To on nie żyje?- Tak.Chyba to i lepiej.Jego świat przeminął wraz z drugą wojnąświatową.W latach czterdziestych i pięćdziesiątych zaszły zbyt wielkiezmiany, żeby mój ojciec mógł je zaakceptować mówił to zwyczajnie, zpewną melancholią, lecz bez użalania się. Niedługo potem umarła mojamatka.Mam siostrę w Nowej Zelandii i trzy ciotki stare panny, w Norfolk,ale poza nimi nie mam żadnej rodziny, podobnie jak ty.Właściwie nigdynie rozstrzygnąłem, czy tak jest lepiej czy gorzej.Na pewno brak rodzinyto także brak ograniczeń, ale również..większa samotność podchwyciłam.Zachodziłam w głowę, jakdoszedł do pieniędzy, skoro nic nie odziedziczył po ojcu. Kiedypoznałeś swoją wspólniczkę? Długo się znacie? Dość długo.Poznałem Lilian dziesięć lat temu, kiedy pracowałem wdziale szkła i porcelany w jednym z londyńskich domów towarowych.Byłem wtedy ekspedientem, a ona jedną z moich najlepszych klientek.Pewnego dnia po około półrocznej znajomości, zagadnęła mnie, czy niewolałbym pracować w jej firmie zamiast w sklepie.Interesowała jąmożliwość importu francuskiej porcelany i szkła oraz sprzedaży ich wLondynie.Miała rozległe znajomości w tej branży, od dawna w niejpracowała, chciała stworzyć rynek dla pewnego typu szkła, którego nieimportowano od wybuchu wojny.Jednym słowem, miała kapitał,smykałkę i dobre rozeznanie.Sprzedawałem więc tylko chodliwy towar.Zanim się obejrzeliśmy, staliśmy się współwłaścicielami małej, leczkwitnącej firmy zajmującej się eksportem i importem między Anglią aFrancją. To wspaniale powiedziałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]