[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RozlegÅ‚ siê zgrzyt i zamek puSciÅ‚ tak gwaÅ‚tow-nie, ¿e policjant a¿ siê zatoczyÅ‚, z trudem unikaj¹c upadku.Wzi¹Å‚ latarkê do rêkii oddychaj¹c ciê¿ko otworzyÅ‚ jedno ze skrzydeÅ‚ drzwi.Wspieraj¹c siê na nim zaj-rzaÅ‚ do Srodka.Od razu zorientowaÅ‚ siê, ¿e nie ma tu nielegalnie przewo¿onych papierosów.Furgonetka byÅ‚a niemal pusta.DostrzegÅ‚ tylko trzy Sredniej wielkoSci pojemniki,przypominaj¹ce przenoSne lodówki, które zabiera siê na piknik.Ale przecie¿ kie-rowca nie jechaÅ‚ na piknik w Srodku nocy.Uchwyciwszy siê obrze¿a, DorchesterwskoczyÅ‚ do wnêtrza.Pojemniki staÅ‚y jeden obok drugiego, niecaÅ‚y metr za metalow¹ przegrod¹oddzielaj¹c¹ przedziaÅ‚ baga¿owy od kabiny, osadzone w przystosowanych uchwy-tach i dodatkowo zabezpieczone gumami.KtoS zadaÅ‚ sobie wiele trudu przy ichmocowaniu.Dorchester pochyliÅ‚ siê i przyjrzaÅ‚ uwa¿nie jednemu z naczyñ.ByÅ‚oplastikowe, a przynajmniej pokryte tak¹ powÅ‚ok¹, i pozbawione jakichkolwiekoznaczeñ, podobnie jak furgonetka.Wszystkie trzy pojemniki zaopatrzono w szeregzamków i zatrzasków, a na ka¿dym umieszczono na drucie oÅ‚owian¹ pieczêæ.¯ebyotworzyæ wieko, trzeba byÅ‚o j¹ zerwaæ.Na pieczêciach ¿adnych napisów, tylkoci¹g nic nie mówi¹cych liter i cyfr.Policjant przysiadÅ‚ na piêtach i zastanowiÅ‚ siê gÅ‚êboko.Nie zamierzaÅ‚ tak Å‚at-wo siê poddawaæ.Papierosy byÅ‚yby niezÅ‚¹ zdobycz¹, ale tu chodziÅ‚o o coS inne-go.Bo przecie¿ nie zadawano by sobie tyle trudu bez powodu, a to znaczyÅ‚o, ¿ew Srodku musiaÅ‚o znajdowaæ siê coS szczególnie cennego.31 Ha, pieprzyæ to mrukn¹Å‚.Facet byÅ‚ trupem, a samochód rozbity, wiêc nikt nie bêdzie miaÅ‚ pretensji,jeSli doÅ‚o¿y co nieco od siebie.U¿ywaj¹c klucza zerwaÅ‚ zabezpieczenia Srodko-wego pojemnika i uchyliÅ‚ wieko.OdÅ‚o¿yÅ‚ klucz i przySwiecaj¹c sobie latark¹ zaj-rzaÅ‚ do Srodka.Cholera, ten gÅ‚upi drañ przewoziÅ‚ jakieS termosy.Du¿e, zrobione z nierdzew-nej stali.W pojemniku byÅ‚o ich osiem, ka¿dy osadzony w gniexdzie z pianki.Wyj¹Å‚jeden i przyjrzaÅ‚ mu siê uwa¿nie.Trudno byÅ‚o przewidzieæ, co jest w Srodku, bozobaczyÅ‚ tylko kolejny szereg cyfr.Wsun¹Å‚ latarkê pod pachê i odkrêciÅ‚ wieczko termosu.Wewn¹trz znalazÅ‚ ko-lejny pojemnik w piance, wielkoSci¹ odpowiadaj¹cy starej, siedmiouncjowej bu-telce coca-coli.Na ten widok mrukn¹Å‚, wyraxnie zdenerwowany.Na mySl przy-szÅ‚y mu ruskie baby, chowaj¹ce siê jedna w drugiej.OtworzyÅ‚ mniejszy pojemniki przyÅ‚o¿yÅ‚ oko do otworu.Kolejny ci¹g cyfr i jeszcze mniejsza, metalowa butel-ka.OdÅ‚o¿yÅ‚ na podÅ‚ogê dwa wiêksze pojemniki, chwyciÅ‚ ten ostatni obiema dÅ‚oñ-mi i bez trudu otworzyÅ‚, przekrêcaj¹c gwint.Na dnie, na miêkkim podÅ‚o¿u, spo-czywaÅ‚o jajko.Spore, ale wygl¹daÅ‚o jak kurze. Co za drañstwo! warkn¹Å‚ zdenerwowany policjant.Tyle wysiÅ‚ku, a tu raptem pieprzone jajko.Dwoma palcami wyj¹Å‚ je z wgÅ‚ê-bienia.Ten facet z przodu byÅ‚ chyba zidiociaÅ‚ym lunatykiem, kr¹¿¹c tak po odlu-dziu z jajami zapakowanymi jak królewskie klejnoty.ZaSlepiony wSciekÅ‚oSci¹cisn¹Å‚ znalezisko o Scianê furgonetki.Skorupka pêkÅ‚a, a na boki rozprysÅ‚a siêmieszanina ¿Ã³Å‚tka i biaÅ‚ka.Dorchester gÅ‚êboko wci¹gn¹Å‚ powietrze do pÅ‚uc i a¿siê zakrztusiÅ‚.Jakby nie doSæ tego, jajo byÅ‚o najwyraxniej zepsute. Cholera!Kichaj¹c, pospiesznie wycofaÅ‚ siê na zewn¹trz.Oczy Å‚zawiÅ‚y mu od ostregoodoru.Co za pieprzony ¿art! ZepsuÅ‚ sobie noc, a w dodatku mundur caÅ‚y prze-si¹kÅ‚ smrodem zgnilizny.Dorchester zeskoczyÅ‚ na ziemiê i zatrzasn¹Å‚ za sob¹ drzwi.Oczy wci¹¿ Å‚zawiÅ‚y i krêciÅ‚o go w nosie.OtarÅ‚ twarz rêkawem i odsun¹Å‚ siê odfurgonetki.Gderaj¹c wysmarkaÅ‚ nos i wróciÅ‚ do radiowozu.UsiadÅ‚ za kierownic¹ i zapa-liÅ‚ cienkie cygaro, by zabiæ nieprzyjemny zapach, który przywlókÅ‚ tu ze sob¹.Ponownie skontaktowaÅ‚ siê z Lombardem, ¿¹daj¹c przysÅ‚ania na miejsce tak¿eambulansu.Dy¿urny zacz¹Å‚ zadawaæ pytania o stan kierowcy, ale Dorchester zezÅ‚oSci¹ wyÅ‚¹czyÅ‚ radio.Kichn¹Å‚ znowu i odchyliÅ‚ siê w fotelu.ChÅ‚opcy z centrummedycznego zajm¹ siê t¹ spraw¹, bo on ju¿ na pewno nawet nie zbli¿y siê dofurgonetki.Niecierpliwym ruchem otarÅ‚ nos, z którego wci¹¿ laÅ‚a siê pÅ‚ynna wy-dzielina.Chryste, co za pieprzona noc!Wnêtrze Stark Hall byÅ‚o zatÅ‚oczone.Dwie trzecie obecnych przebraÅ‚o siêw rozmaite kostiumy, reszta wyst¹piÅ‚a w wyjSciowych, niedzielnych strojach.W rogu ogromnego, wysokiego pomieszczenia odbywaÅ‚ siê konkurs ogryzania32zawieszonych jabÅ‚ek, poSrodku tañczono do muzyki Alf Wannamaker s AllstateInsurance Trio, a przy bufecie tÅ‚oczono siê nakÅ‚adaj¹c jedzenie na papierowe ta-lerzyki.Paulette Doyle i inne czÅ‚onkinie Towarzystwa Wzajemnej Pomocy napra-cowaÅ‚y siê przygotowuj¹c dekoracje i oSwietlenie.Wielkie ¿yrandole wyÅ‚¹czo-no, a dziesi¹tki chiñskich lampek dawaÅ‚y stonowane, ciepÅ‚e SwiatÅ‚o.Pomarañ-czowe i czarne ozdoby z krepiny zwieszaÅ‚y siê z barierki na galerii, a ze Scianspogl¹daÅ‚y wymalowane na du¿ych kartonach czarownice, duchy oraz wydr¹-¿one dynie z powycinanymi oczami i ustami.WÅ‚aSciwie byÅ‚a to ta sama, lekkotylko zmieniona dekoracja, któr¹ Paulette i dziewczêta przygotowywaÅ‚y z okazjiWielkanocy, Czwartego Lipca, festiwalu dni dziedzictwa w sierpniu i Bo¿egoNarodzenia.Jak na ka¿dej zabawie, w sali panowaÅ‚ trudny do zniesienia haÅ‚as.Przez Smie-chy i gÅ‚oSne rozmowy z trudem przebijaÅ‚ siê saksofon i syntezator Allstate Trio,graj¹cego String of Pearls.Ludzie rozkrêcali siê stopniowo, przede wszystkim zaspraw¹ gigantycznej misy ró¿owego szampana, przekazanego przez Luthera Coy-le a w imieniu rady miejskiej.WÅ‚aSciwie nie byÅ‚ to szampan, lecz mieszaninawina, wody sodowej i trzech galonów czystego spirytusu, dostarczonego przezFerna Addisona z baru w Empire Hotel. Takie haÅ‚asy przyprawiaj¹ mnie o ból gÅ‚owy poskar¿yÅ‚ siê Jack Slater.Wraz z Jenny znalexli stolik na uboczu, niemal ukryty pod nawisem galerii.Jack popatrzyÅ‚ na styropianow¹ czarownicê stoj¹c¹ na Srodku stolika, nie decydu-j¹c siê na spróbowanie drinka w kubeczku. Przecie¿ nie wypiÅ‚eS nawet grama alkoholu. Bo teoretycznie jestem w pracy. PowinieneS spróbowaæ siê rozluxniæ poradziÅ‚a Jenny. Zatañczymy? Nie ma mowy. Siêgn¹Å‚ pod stół i uj¹Å‚ j¹ za rêkê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.RozlegÅ‚ siê zgrzyt i zamek puSciÅ‚ tak gwaÅ‚tow-nie, ¿e policjant a¿ siê zatoczyÅ‚, z trudem unikaj¹c upadku.Wzi¹Å‚ latarkê do rêkii oddychaj¹c ciê¿ko otworzyÅ‚ jedno ze skrzydeÅ‚ drzwi.Wspieraj¹c siê na nim zaj-rzaÅ‚ do Srodka.Od razu zorientowaÅ‚ siê, ¿e nie ma tu nielegalnie przewo¿onych papierosów.Furgonetka byÅ‚a niemal pusta.DostrzegÅ‚ tylko trzy Sredniej wielkoSci pojemniki,przypominaj¹ce przenoSne lodówki, które zabiera siê na piknik.Ale przecie¿ kie-rowca nie jechaÅ‚ na piknik w Srodku nocy.Uchwyciwszy siê obrze¿a, DorchesterwskoczyÅ‚ do wnêtrza.Pojemniki staÅ‚y jeden obok drugiego, niecaÅ‚y metr za metalow¹ przegrod¹oddzielaj¹c¹ przedziaÅ‚ baga¿owy od kabiny, osadzone w przystosowanych uchwy-tach i dodatkowo zabezpieczone gumami.KtoS zadaÅ‚ sobie wiele trudu przy ichmocowaniu.Dorchester pochyliÅ‚ siê i przyjrzaÅ‚ uwa¿nie jednemu z naczyñ.ByÅ‚oplastikowe, a przynajmniej pokryte tak¹ powÅ‚ok¹, i pozbawione jakichkolwiekoznaczeñ, podobnie jak furgonetka.Wszystkie trzy pojemniki zaopatrzono w szeregzamków i zatrzasków, a na ka¿dym umieszczono na drucie oÅ‚owian¹ pieczêæ.¯ebyotworzyæ wieko, trzeba byÅ‚o j¹ zerwaæ.Na pieczêciach ¿adnych napisów, tylkoci¹g nic nie mówi¹cych liter i cyfr.Policjant przysiadÅ‚ na piêtach i zastanowiÅ‚ siê gÅ‚êboko.Nie zamierzaÅ‚ tak Å‚at-wo siê poddawaæ.Papierosy byÅ‚yby niezÅ‚¹ zdobycz¹, ale tu chodziÅ‚o o coS inne-go.Bo przecie¿ nie zadawano by sobie tyle trudu bez powodu, a to znaczyÅ‚o, ¿ew Srodku musiaÅ‚o znajdowaæ siê coS szczególnie cennego.31 Ha, pieprzyæ to mrukn¹Å‚.Facet byÅ‚ trupem, a samochód rozbity, wiêc nikt nie bêdzie miaÅ‚ pretensji,jeSli doÅ‚o¿y co nieco od siebie.U¿ywaj¹c klucza zerwaÅ‚ zabezpieczenia Srodko-wego pojemnika i uchyliÅ‚ wieko.OdÅ‚o¿yÅ‚ klucz i przySwiecaj¹c sobie latark¹ zaj-rzaÅ‚ do Srodka.Cholera, ten gÅ‚upi drañ przewoziÅ‚ jakieS termosy.Du¿e, zrobione z nierdzew-nej stali.W pojemniku byÅ‚o ich osiem, ka¿dy osadzony w gniexdzie z pianki.Wyj¹Å‚jeden i przyjrzaÅ‚ mu siê uwa¿nie.Trudno byÅ‚o przewidzieæ, co jest w Srodku, bozobaczyÅ‚ tylko kolejny szereg cyfr.Wsun¹Å‚ latarkê pod pachê i odkrêciÅ‚ wieczko termosu.Wewn¹trz znalazÅ‚ ko-lejny pojemnik w piance, wielkoSci¹ odpowiadaj¹cy starej, siedmiouncjowej bu-telce coca-coli.Na ten widok mrukn¹Å‚, wyraxnie zdenerwowany.Na mySl przy-szÅ‚y mu ruskie baby, chowaj¹ce siê jedna w drugiej.OtworzyÅ‚ mniejszy pojemniki przyÅ‚o¿yÅ‚ oko do otworu.Kolejny ci¹g cyfr i jeszcze mniejsza, metalowa butel-ka.OdÅ‚o¿yÅ‚ na podÅ‚ogê dwa wiêksze pojemniki, chwyciÅ‚ ten ostatni obiema dÅ‚oñ-mi i bez trudu otworzyÅ‚, przekrêcaj¹c gwint.Na dnie, na miêkkim podÅ‚o¿u, spo-czywaÅ‚o jajko.Spore, ale wygl¹daÅ‚o jak kurze. Co za drañstwo! warkn¹Å‚ zdenerwowany policjant.Tyle wysiÅ‚ku, a tu raptem pieprzone jajko.Dwoma palcami wyj¹Å‚ je z wgÅ‚ê-bienia.Ten facet z przodu byÅ‚ chyba zidiociaÅ‚ym lunatykiem, kr¹¿¹c tak po odlu-dziu z jajami zapakowanymi jak królewskie klejnoty.ZaSlepiony wSciekÅ‚oSci¹cisn¹Å‚ znalezisko o Scianê furgonetki.Skorupka pêkÅ‚a, a na boki rozprysÅ‚a siêmieszanina ¿Ã³Å‚tka i biaÅ‚ka.Dorchester gÅ‚êboko wci¹gn¹Å‚ powietrze do pÅ‚uc i a¿siê zakrztusiÅ‚.Jakby nie doSæ tego, jajo byÅ‚o najwyraxniej zepsute. Cholera!Kichaj¹c, pospiesznie wycofaÅ‚ siê na zewn¹trz.Oczy Å‚zawiÅ‚y mu od ostregoodoru.Co za pieprzony ¿art! ZepsuÅ‚ sobie noc, a w dodatku mundur caÅ‚y prze-si¹kÅ‚ smrodem zgnilizny.Dorchester zeskoczyÅ‚ na ziemiê i zatrzasn¹Å‚ za sob¹ drzwi.Oczy wci¹¿ Å‚zawiÅ‚y i krêciÅ‚o go w nosie.OtarÅ‚ twarz rêkawem i odsun¹Å‚ siê odfurgonetki.Gderaj¹c wysmarkaÅ‚ nos i wróciÅ‚ do radiowozu.UsiadÅ‚ za kierownic¹ i zapa-liÅ‚ cienkie cygaro, by zabiæ nieprzyjemny zapach, który przywlókÅ‚ tu ze sob¹.Ponownie skontaktowaÅ‚ siê z Lombardem, ¿¹daj¹c przysÅ‚ania na miejsce tak¿eambulansu.Dy¿urny zacz¹Å‚ zadawaæ pytania o stan kierowcy, ale Dorchester zezÅ‚oSci¹ wyÅ‚¹czyÅ‚ radio.Kichn¹Å‚ znowu i odchyliÅ‚ siê w fotelu.ChÅ‚opcy z centrummedycznego zajm¹ siê t¹ spraw¹, bo on ju¿ na pewno nawet nie zbli¿y siê dofurgonetki.Niecierpliwym ruchem otarÅ‚ nos, z którego wci¹¿ laÅ‚a siê pÅ‚ynna wy-dzielina.Chryste, co za pieprzona noc!Wnêtrze Stark Hall byÅ‚o zatÅ‚oczone.Dwie trzecie obecnych przebraÅ‚o siêw rozmaite kostiumy, reszta wyst¹piÅ‚a w wyjSciowych, niedzielnych strojach.W rogu ogromnego, wysokiego pomieszczenia odbywaÅ‚ siê konkurs ogryzania32zawieszonych jabÅ‚ek, poSrodku tañczono do muzyki Alf Wannamaker s AllstateInsurance Trio, a przy bufecie tÅ‚oczono siê nakÅ‚adaj¹c jedzenie na papierowe ta-lerzyki.Paulette Doyle i inne czÅ‚onkinie Towarzystwa Wzajemnej Pomocy napra-cowaÅ‚y siê przygotowuj¹c dekoracje i oSwietlenie.Wielkie ¿yrandole wyÅ‚¹czo-no, a dziesi¹tki chiñskich lampek dawaÅ‚y stonowane, ciepÅ‚e SwiatÅ‚o.Pomarañ-czowe i czarne ozdoby z krepiny zwieszaÅ‚y siê z barierki na galerii, a ze Scianspogl¹daÅ‚y wymalowane na du¿ych kartonach czarownice, duchy oraz wydr¹-¿one dynie z powycinanymi oczami i ustami.WÅ‚aSciwie byÅ‚a to ta sama, lekkotylko zmieniona dekoracja, któr¹ Paulette i dziewczêta przygotowywaÅ‚y z okazjiWielkanocy, Czwartego Lipca, festiwalu dni dziedzictwa w sierpniu i Bo¿egoNarodzenia.Jak na ka¿dej zabawie, w sali panowaÅ‚ trudny do zniesienia haÅ‚as.Przez Smie-chy i gÅ‚oSne rozmowy z trudem przebijaÅ‚ siê saksofon i syntezator Allstate Trio,graj¹cego String of Pearls.Ludzie rozkrêcali siê stopniowo, przede wszystkim zaspraw¹ gigantycznej misy ró¿owego szampana, przekazanego przez Luthera Coy-le a w imieniu rady miejskiej.WÅ‚aSciwie nie byÅ‚ to szampan, lecz mieszaninawina, wody sodowej i trzech galonów czystego spirytusu, dostarczonego przezFerna Addisona z baru w Empire Hotel. Takie haÅ‚asy przyprawiaj¹ mnie o ból gÅ‚owy poskar¿yÅ‚ siê Jack Slater.Wraz z Jenny znalexli stolik na uboczu, niemal ukryty pod nawisem galerii.Jack popatrzyÅ‚ na styropianow¹ czarownicê stoj¹c¹ na Srodku stolika, nie decydu-j¹c siê na spróbowanie drinka w kubeczku. Przecie¿ nie wypiÅ‚eS nawet grama alkoholu. Bo teoretycznie jestem w pracy. PowinieneS spróbowaæ siê rozluxniæ poradziÅ‚a Jenny. Zatañczymy? Nie ma mowy. Siêgn¹Å‚ pod stół i uj¹Å‚ j¹ za rêkê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]