[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obok krzesÅ‚a, na którym siedziaÅ‚a, leżaÅ‚ duży skó-rzany toboÅ‚ek o który opieraÅ‚ siÄ™ miecz Randa, w pochwie, przytroczony do pasa zawierajÄ…cy wszystko, co oprócz wymienionych rzeczy udaÅ‚o mu siÄ™ ocalić z ruiny.W wiÄ™kszoÅ›ci byÅ‚y to dość dziwne rzeczy, gdyby jÄ… kto pytaÅ‚ o zdanie. Ty bezmózga idiotko pomyÅ›laÅ‚a. Nawet jeÅ›li nie bÄ™dziesz myÅ›leć o tym, co cisiÄ™ nie podoba, nie sprawisz w ten sposób, aby te rzeczy zniknęły.Rand siedziaÅ‚ ze skrzyżowanymi nogami na kamiennej podÅ‚odze, w podartym ka5àa-nie, wciąż pokryty pyÅ‚em i z licznymi skaleczeniami.Jego twarz przypominaÅ‚a obliczeposÄ…gu.ZdawaÅ‚ siÄ™ obserwować Fedwina nieruchomym zupeÅ‚nie spojrzeniem.ChÅ‚o-pak również siedziaÅ‚ na podÅ‚odze, z rozrzuconymi nogami.WysunÄ…wszy jÄ™zyk, caÅ‚ko-wicie pochÅ‚oniÄ™ty byÅ‚ budowÄ… wieży z drewnianych klocków.Min z trudem przeÅ‚knÄ™-Å‚a Å›linÄ™.Wciąż pamiÄ™taÅ‚a swoje przerażenie, gdy zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że strzegÄ…cy jej chÅ‚o-piec znienacka cofnÄ…Å‚ siÄ™ w rozwoju umysÅ‚owym do stadium maÅ‚ego dziecka.Smutekrównież jeszcze jej nie opuÅ›ciÅ‚ ZwiatÅ‚oÅ›ci, byÅ‚ tylko chÅ‚opcem! To nie jest w porzÄ…d-ku! miaÅ‚a jednak nadziejÄ™, że Rand wciąż oddziela go tarczÄ….Nie byÅ‚o Å‚atwo nakÅ‚o-nić Fedwina, by zajÄ…Å‚ siÄ™ zabawÄ… tymi drewnianymi klockami, miast wyrywać MocÄ… ka-mienie ze Å›cian, z których chciaÅ‚ zbudować wielkÄ… wieżę, gdzie ona bÄ™dzie bezpieczna.A potem musiaÅ‚a siedzieć, strzegÄ…c jego, póki Rand nie wróciÅ‚.Och ZwiatÅ‚oÅ›ci, jak bar-dzo chciaÅ‚o jej siÄ™ pÅ‚akać.Nad Randem nawet bardziej niż nad Fedwinem. Wychodzi na to, że gÅ‚Ä™boko siÄ™ ukryÅ‚eÅ›. DobiegajÄ…cy spod drzwi niski gÅ‚os niezdążyÅ‚ nawet dokoÅ„czyć zdania, kiedy Rand już byÅ‚ na nogach i w jednej chwili staÅ‚przed Mazrimem Taimem.Mężczyzna o jastrzÄ™bim nosie jak zawsze ubrany byÅ‚ w czar-ny ka5àan z bÅ‚Ä™kitno-zÅ‚otymi Smokami wyha5àowanymi spiralnie na rÄ™kawach.W prze-ciwieÅ„stwie do pozostaÅ‚ych Asha manów w wysoki koÅ‚nierz nie wpinaÅ‚ ani Miecza, aniSmoka.SmagÅ‚a twarz byÅ‚a równie pozbawiona wyrazu jak wczeÅ›niej oblicze Randa.Te-raz jednak, patrzÄ…c na Taima, Rand aż zgrzytaÅ‚ zÄ™bami.Min ukradkowym ruchem po-luzowaÅ‚a nóż w rÄ™kawie.Zarówno wokół jednego, jak i drugiego wirowaÅ‚y niezliczo-ne obrazy i aury, ale to nie treść wizji sprawiÅ‚a, że nagle zdwoiÅ‚a czujność.WidziaÅ‚a jużw życiu mężczyznÄ™ zastanawiajÄ…cego siÄ™, czy zabić innego mężczyznÄ™, i taki widok po-jawiÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›nie przed jej oczyma. Przychodzisz tutaj, obejmujÄ…c saidina, Taim? zapytaÅ‚ Rand, gÅ‚osem o wieleza cichym.Taim tylko rozÅ‚ożyÅ‚ ramiona, Rand zaÅ› dodaÅ‚: Teraz jest znacznie lepiej. Ale nie odprężyÅ‚ siÄ™ bodaj na jotÄ™. UznaÅ‚em, że powinienem siÄ™ zabezpieczyć, na wszelki wypadek odparÅ‚ Taim skoro droga wiodÅ‚a przez korytarze peÅ‚ne tych kobiet Aielów, gotowych w każdejchwili dzgnąć każdego.WydawaÅ‚y siÄ™ strasznie podniecone. Nawet na moment niespuÅ›ciÅ‚ wzroku z Randa, Min byÅ‚a jednak pewna, że zauważyÅ‚, jak siÄ™gaÅ‚a do rÄ™kawa.508 Jest to oczywiÅ›cie caÅ‚kowicie zrozumiaÅ‚e ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej bez zajÄ…knienia. Nie po-trafiÄ™ wprost wyrazić, jak siÄ™ ucieszyÅ‚em, znajdujÄ…c ciÄ™ żywym po tym wszystkim, co wi-dziaÅ‚em na górze.PrzybyÅ‚em zÅ‚ożyć doniesienie na dezerterów.W normalnych okolicz-noÅ›ciach sam bym zaÅ‚atwiÅ‚ sprawÄ™, ale sÄ… to Gedwyn, Rochaid, Torval i Kisman.Wycho-dzi na to, że nie spodobaÅ‚y im siÄ™ wydarzenia w Altarze, nie przypuszczaÅ‚em wszak, iżposunÄ… siÄ™ tak daleko.Poza tym nie widziaÅ‚em jeszcze żadnego z ludzi, jakich zostawi-Å‚em tobie. Przelotnym spojrzeniem objÄ…Å‚ sylwetkÄ™ Fedwina i na chwilÄ™ zatrzymaÅ‚ naniej wzrok. ByÅ‚y jakieÅ›.inne.straty? JeÅ›li sobie życzysz, zabiorÄ™ ze sobÄ… tego czÅ‚o-wieka. PowiedziaÅ‚em im, żeby zeszli mi z oczu powiedziaÅ‚ Rand ochrypÅ‚ym gÅ‚osem. I sam zajmÄ™ siÄ™ Fedwinem.Fedwinem Morrem, Taim, nie tym czÅ‚owiekiem. I nieodwracajÄ…c siÄ™ do Taima plecami, wycofaÅ‚ siÄ™ do stoliczka, aby wziąć zeÅ„ maÅ‚y srebrnypucharek, stojÄ…cy wÅ›ród lamp.Min wstrzymaÅ‚a oddech. WiedzÄ…ca z mojej wioski potrafiÅ‚a wszystko wyleczyć powiedziaÅ‚ Rand, klÄ™ka-jÄ…c obok Fedwina.JakimÅ› sposobem udaÅ‚o mu siÄ™ uÅ›miechnąć do niego, nie spuszczajÄ…cani na moment oczu z Taima.Fedwin odpowiedziaÅ‚ mu peÅ‚nym szczęścia uÅ›miechemi próbowaÅ‚ wziąć kubek z jego dÅ‚oni, ale Rand sam mu przysunÄ…Å‚ go do ust i przechy-liÅ‚. Wie wiÄ™cej o zioÅ‚ach nizli ktokolwiek, kogo w życiu spotkaÅ‚em.Sam nawet tro-chÄ™ siÄ™ od niej nauczyÅ‚em, wiem przynajmniej, które sÄ… bezpieczne, a które nie. Fe-dwin westchnÄ…Å‚, gdy Rand odjÄ…Å‚ kubek od jego warg i przytuliÅ‚ go do piersi. Zpij, Fe-dwin wymruczaÅ‚ Rand.I rzeczywiÅ›cie wyglÄ…daÅ‚o tak, jakby chÅ‚opiec miaÅ‚ zasnąć, bo zamknÄ…Å‚ oczy, a je-go pierÅ› zaczęła siÄ™ unosić i opadać w wolniejszym rytmie.Póki nie znieruchomiaÅ‚a.UÅ›miech nawet na moment nie opuÅ›ciÅ‚ jego warg. DodaÅ‚em coÅ› do wina wyjaÅ›niÅ‚ cicho Rand, kÅ‚adÄ…c ciaÅ‚o Fedwina na podÅ‚odze.Min czuÅ‚a, jak piekÄ… jÄ… oczy, ale ze wszystkich siÅ‚ tÅ‚umiÅ‚a Å‚zy.Nie bÄ™dzie pÅ‚akać! JesteÅ› twardszy, niż myÅ›laÅ‚em mruknÄ…Å‚ Taim.Rand uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niego, dzikim, brutalnym uÅ›miechem. Dodaj do listy dezerterów Corlana DashivÄ™, Taim.NastÄ™pnym razem, gdy odwie-dzÄ™ CzarnÄ… Wieżę, chcÄ™ widzieć jego gÅ‚owÄ™ na twoim Drzewie Zdrajców. DashivÄ™? warknÄ…Å‚ Taim, aż wytrzeszczajÄ…c oczy ze zdumienia. Stanie siÄ™, jakpowiadasz, kiedy nastÄ™pnym razem odwiedzisz CzarnÄ… Wieżę. Szybko doszedÅ‚ dosiebie, odzyskujÄ…c równowagÄ™ i znowu wyglÄ…daÅ‚ jak posÄ…g z polerowanego kamienia.%7Å‚aÅ‚owaÅ‚a, że nie potrafi nic wyczytać z otaczajÄ…cych go wizji. Teraz wróć do Czarnej Wieży i nigdy wiÄ™cej siÄ™ tu nie pojawiaj. Rand staÅ‚ już,patrzÄ…c tamtemu w oczy ponad ciaÅ‚em Fedwina. ZresztÄ… prawdopodobnie przez ja-kiÅ› czas nie bÄ™dÄ™ siedziaÅ‚ na jednym miejscu.Taim ukÅ‚oniÅ‚ siÄ™ nieznacznie.509 Jak rozkażesz.Kiedy drzwi zamknęły siÄ™ za nim, Min wypuÅ›ciÅ‚a dÅ‚ugo wstrzymywany oddech. Nie ma sensu marnować czasu i nie ma czasu do marnowania mruknÄ…Å‚ Rand.UklÄ…kÅ‚ przed niÄ…, wziÄ…Å‚ z jej rÄ™ki koronÄ™ i wsunÄ…Å‚ jÄ… do toboÅ‚ka wraz z innymi rzecza-mi. Min, dotÄ…d miaÅ‚em wrażenie, że jestem stadem psów, które Å›ciga jednego wilka podrugim, teraz jednak wychodzi na to, że to ja jestem wilkiem. AżebyÅ› sczezÅ‚ szepnęła.WczepiÅ‚a obie dÅ‚onie w jego wÅ‚osy, spojrzaÅ‚a w oczy.Raz bÅ‚Ä™kitne, raz szare, niczym niebo poranka tuż przed Å›witem.I suche. Możesz pÅ‚a-kać, Randzie al àor.Korona ci z gÅ‚owy nie spadnie, jeÅ›li zapÅ‚aczesz. Na Å‚zy również nie mam czasu, Min oznajmiÅ‚ Å‚agodnie. Czasami psom udajesiÄ™ schwycić wilka, ale potem tego żaÅ‚ujÄ….A czasami on sam je atakuje albo czeka w za-sadzce.Ale wilk przede wszystkim musi uciekać. DokÄ…d pójdziemy? zapytaÅ‚a.Nie odsunęła jednak rÄ…k od jego wÅ‚osów.Nie mia-Å‚a zamiaru już nigdy go opuÅ›cić.Nigdy.POCZTKIPerrin jednÄ… rÄ™kÄ… przytrzymywaÅ‚ poÅ‚y podbitego futrem pÅ‚aszcza i pozwalaÅ‚, byStayer szedÅ‚ swoim wÅ‚asnym tempem.PoÅ‚udniowe sÅ‚oÅ„ce nie grzaÅ‚o, a zbity Å›nieg po-krywajÄ…cy drogÄ™ do Abili utrudniaÅ‚ jazdÄ™.On i dwunastka jego towarzyszy byli na dro-dze wÅ‚aÅ›ciwie sami, nie liczÄ…c dwóch tylko, turkoczÄ…cych wozów zaprzężonych w wo-Å‚y i garstki wieÅ›niaków w prostych ciemnych weÅ‚nach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Obok krzesÅ‚a, na którym siedziaÅ‚a, leżaÅ‚ duży skó-rzany toboÅ‚ek o który opieraÅ‚ siÄ™ miecz Randa, w pochwie, przytroczony do pasa zawierajÄ…cy wszystko, co oprócz wymienionych rzeczy udaÅ‚o mu siÄ™ ocalić z ruiny.W wiÄ™kszoÅ›ci byÅ‚y to dość dziwne rzeczy, gdyby jÄ… kto pytaÅ‚ o zdanie. Ty bezmózga idiotko pomyÅ›laÅ‚a. Nawet jeÅ›li nie bÄ™dziesz myÅ›leć o tym, co cisiÄ™ nie podoba, nie sprawisz w ten sposób, aby te rzeczy zniknęły.Rand siedziaÅ‚ ze skrzyżowanymi nogami na kamiennej podÅ‚odze, w podartym ka5àa-nie, wciąż pokryty pyÅ‚em i z licznymi skaleczeniami.Jego twarz przypominaÅ‚a obliczeposÄ…gu.ZdawaÅ‚ siÄ™ obserwować Fedwina nieruchomym zupeÅ‚nie spojrzeniem.ChÅ‚o-pak również siedziaÅ‚ na podÅ‚odze, z rozrzuconymi nogami.WysunÄ…wszy jÄ™zyk, caÅ‚ko-wicie pochÅ‚oniÄ™ty byÅ‚ budowÄ… wieży z drewnianych klocków.Min z trudem przeÅ‚knÄ™-Å‚a Å›linÄ™.Wciąż pamiÄ™taÅ‚a swoje przerażenie, gdy zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że strzegÄ…cy jej chÅ‚o-piec znienacka cofnÄ…Å‚ siÄ™ w rozwoju umysÅ‚owym do stadium maÅ‚ego dziecka.Smutekrównież jeszcze jej nie opuÅ›ciÅ‚ ZwiatÅ‚oÅ›ci, byÅ‚ tylko chÅ‚opcem! To nie jest w porzÄ…d-ku! miaÅ‚a jednak nadziejÄ™, że Rand wciąż oddziela go tarczÄ….Nie byÅ‚o Å‚atwo nakÅ‚o-nić Fedwina, by zajÄ…Å‚ siÄ™ zabawÄ… tymi drewnianymi klockami, miast wyrywać MocÄ… ka-mienie ze Å›cian, z których chciaÅ‚ zbudować wielkÄ… wieżę, gdzie ona bÄ™dzie bezpieczna.A potem musiaÅ‚a siedzieć, strzegÄ…c jego, póki Rand nie wróciÅ‚.Och ZwiatÅ‚oÅ›ci, jak bar-dzo chciaÅ‚o jej siÄ™ pÅ‚akać.Nad Randem nawet bardziej niż nad Fedwinem. Wychodzi na to, że gÅ‚Ä™boko siÄ™ ukryÅ‚eÅ›. DobiegajÄ…cy spod drzwi niski gÅ‚os niezdążyÅ‚ nawet dokoÅ„czyć zdania, kiedy Rand już byÅ‚ na nogach i w jednej chwili staÅ‚przed Mazrimem Taimem.Mężczyzna o jastrzÄ™bim nosie jak zawsze ubrany byÅ‚ w czar-ny ka5àan z bÅ‚Ä™kitno-zÅ‚otymi Smokami wyha5àowanymi spiralnie na rÄ™kawach.W prze-ciwieÅ„stwie do pozostaÅ‚ych Asha manów w wysoki koÅ‚nierz nie wpinaÅ‚ ani Miecza, aniSmoka.SmagÅ‚a twarz byÅ‚a równie pozbawiona wyrazu jak wczeÅ›niej oblicze Randa.Te-raz jednak, patrzÄ…c na Taima, Rand aż zgrzytaÅ‚ zÄ™bami.Min ukradkowym ruchem po-luzowaÅ‚a nóż w rÄ™kawie.Zarówno wokół jednego, jak i drugiego wirowaÅ‚y niezliczo-ne obrazy i aury, ale to nie treść wizji sprawiÅ‚a, że nagle zdwoiÅ‚a czujność.WidziaÅ‚a jużw życiu mężczyznÄ™ zastanawiajÄ…cego siÄ™, czy zabić innego mężczyznÄ™, i taki widok po-jawiÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›nie przed jej oczyma. Przychodzisz tutaj, obejmujÄ…c saidina, Taim? zapytaÅ‚ Rand, gÅ‚osem o wieleza cichym.Taim tylko rozÅ‚ożyÅ‚ ramiona, Rand zaÅ› dodaÅ‚: Teraz jest znacznie lepiej. Ale nie odprężyÅ‚ siÄ™ bodaj na jotÄ™. UznaÅ‚em, że powinienem siÄ™ zabezpieczyć, na wszelki wypadek odparÅ‚ Taim skoro droga wiodÅ‚a przez korytarze peÅ‚ne tych kobiet Aielów, gotowych w każdejchwili dzgnąć każdego.WydawaÅ‚y siÄ™ strasznie podniecone. Nawet na moment niespuÅ›ciÅ‚ wzroku z Randa, Min byÅ‚a jednak pewna, że zauważyÅ‚, jak siÄ™gaÅ‚a do rÄ™kawa.508 Jest to oczywiÅ›cie caÅ‚kowicie zrozumiaÅ‚e ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej bez zajÄ…knienia. Nie po-trafiÄ™ wprost wyrazić, jak siÄ™ ucieszyÅ‚em, znajdujÄ…c ciÄ™ żywym po tym wszystkim, co wi-dziaÅ‚em na górze.PrzybyÅ‚em zÅ‚ożyć doniesienie na dezerterów.W normalnych okolicz-noÅ›ciach sam bym zaÅ‚atwiÅ‚ sprawÄ™, ale sÄ… to Gedwyn, Rochaid, Torval i Kisman.Wycho-dzi na to, że nie spodobaÅ‚y im siÄ™ wydarzenia w Altarze, nie przypuszczaÅ‚em wszak, iżposunÄ… siÄ™ tak daleko.Poza tym nie widziaÅ‚em jeszcze żadnego z ludzi, jakich zostawi-Å‚em tobie. Przelotnym spojrzeniem objÄ…Å‚ sylwetkÄ™ Fedwina i na chwilÄ™ zatrzymaÅ‚ naniej wzrok. ByÅ‚y jakieÅ›.inne.straty? JeÅ›li sobie życzysz, zabiorÄ™ ze sobÄ… tego czÅ‚o-wieka. PowiedziaÅ‚em im, żeby zeszli mi z oczu powiedziaÅ‚ Rand ochrypÅ‚ym gÅ‚osem. I sam zajmÄ™ siÄ™ Fedwinem.Fedwinem Morrem, Taim, nie tym czÅ‚owiekiem. I nieodwracajÄ…c siÄ™ do Taima plecami, wycofaÅ‚ siÄ™ do stoliczka, aby wziąć zeÅ„ maÅ‚y srebrnypucharek, stojÄ…cy wÅ›ród lamp.Min wstrzymaÅ‚a oddech. WiedzÄ…ca z mojej wioski potrafiÅ‚a wszystko wyleczyć powiedziaÅ‚ Rand, klÄ™ka-jÄ…c obok Fedwina.JakimÅ› sposobem udaÅ‚o mu siÄ™ uÅ›miechnąć do niego, nie spuszczajÄ…cani na moment oczu z Taima.Fedwin odpowiedziaÅ‚ mu peÅ‚nym szczęścia uÅ›miechemi próbowaÅ‚ wziąć kubek z jego dÅ‚oni, ale Rand sam mu przysunÄ…Å‚ go do ust i przechy-liÅ‚. Wie wiÄ™cej o zioÅ‚ach nizli ktokolwiek, kogo w życiu spotkaÅ‚em.Sam nawet tro-chÄ™ siÄ™ od niej nauczyÅ‚em, wiem przynajmniej, które sÄ… bezpieczne, a które nie. Fe-dwin westchnÄ…Å‚, gdy Rand odjÄ…Å‚ kubek od jego warg i przytuliÅ‚ go do piersi. Zpij, Fe-dwin wymruczaÅ‚ Rand.I rzeczywiÅ›cie wyglÄ…daÅ‚o tak, jakby chÅ‚opiec miaÅ‚ zasnąć, bo zamknÄ…Å‚ oczy, a je-go pierÅ› zaczęła siÄ™ unosić i opadać w wolniejszym rytmie.Póki nie znieruchomiaÅ‚a.UÅ›miech nawet na moment nie opuÅ›ciÅ‚ jego warg. DodaÅ‚em coÅ› do wina wyjaÅ›niÅ‚ cicho Rand, kÅ‚adÄ…c ciaÅ‚o Fedwina na podÅ‚odze.Min czuÅ‚a, jak piekÄ… jÄ… oczy, ale ze wszystkich siÅ‚ tÅ‚umiÅ‚a Å‚zy.Nie bÄ™dzie pÅ‚akać! JesteÅ› twardszy, niż myÅ›laÅ‚em mruknÄ…Å‚ Taim.Rand uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niego, dzikim, brutalnym uÅ›miechem. Dodaj do listy dezerterów Corlana DashivÄ™, Taim.NastÄ™pnym razem, gdy odwie-dzÄ™ CzarnÄ… Wieżę, chcÄ™ widzieć jego gÅ‚owÄ™ na twoim Drzewie Zdrajców. DashivÄ™? warknÄ…Å‚ Taim, aż wytrzeszczajÄ…c oczy ze zdumienia. Stanie siÄ™, jakpowiadasz, kiedy nastÄ™pnym razem odwiedzisz CzarnÄ… Wieżę. Szybko doszedÅ‚ dosiebie, odzyskujÄ…c równowagÄ™ i znowu wyglÄ…daÅ‚ jak posÄ…g z polerowanego kamienia.%7Å‚aÅ‚owaÅ‚a, że nie potrafi nic wyczytać z otaczajÄ…cych go wizji. Teraz wróć do Czarnej Wieży i nigdy wiÄ™cej siÄ™ tu nie pojawiaj. Rand staÅ‚ już,patrzÄ…c tamtemu w oczy ponad ciaÅ‚em Fedwina. ZresztÄ… prawdopodobnie przez ja-kiÅ› czas nie bÄ™dÄ™ siedziaÅ‚ na jednym miejscu.Taim ukÅ‚oniÅ‚ siÄ™ nieznacznie.509 Jak rozkażesz.Kiedy drzwi zamknęły siÄ™ za nim, Min wypuÅ›ciÅ‚a dÅ‚ugo wstrzymywany oddech. Nie ma sensu marnować czasu i nie ma czasu do marnowania mruknÄ…Å‚ Rand.UklÄ…kÅ‚ przed niÄ…, wziÄ…Å‚ z jej rÄ™ki koronÄ™ i wsunÄ…Å‚ jÄ… do toboÅ‚ka wraz z innymi rzecza-mi. Min, dotÄ…d miaÅ‚em wrażenie, że jestem stadem psów, które Å›ciga jednego wilka podrugim, teraz jednak wychodzi na to, że to ja jestem wilkiem. AżebyÅ› sczezÅ‚ szepnęła.WczepiÅ‚a obie dÅ‚onie w jego wÅ‚osy, spojrzaÅ‚a w oczy.Raz bÅ‚Ä™kitne, raz szare, niczym niebo poranka tuż przed Å›witem.I suche. Możesz pÅ‚a-kać, Randzie al àor.Korona ci z gÅ‚owy nie spadnie, jeÅ›li zapÅ‚aczesz. Na Å‚zy również nie mam czasu, Min oznajmiÅ‚ Å‚agodnie. Czasami psom udajesiÄ™ schwycić wilka, ale potem tego żaÅ‚ujÄ….A czasami on sam je atakuje albo czeka w za-sadzce.Ale wilk przede wszystkim musi uciekać. DokÄ…d pójdziemy? zapytaÅ‚a.Nie odsunęła jednak rÄ…k od jego wÅ‚osów.Nie mia-Å‚a zamiaru już nigdy go opuÅ›cić.Nigdy.POCZTKIPerrin jednÄ… rÄ™kÄ… przytrzymywaÅ‚ poÅ‚y podbitego futrem pÅ‚aszcza i pozwalaÅ‚, byStayer szedÅ‚ swoim wÅ‚asnym tempem.PoÅ‚udniowe sÅ‚oÅ„ce nie grzaÅ‚o, a zbity Å›nieg po-krywajÄ…cy drogÄ™ do Abili utrudniaÅ‚ jazdÄ™.On i dwunastka jego towarzyszy byli na dro-dze wÅ‚aÅ›ciwie sami, nie liczÄ…c dwóch tylko, turkoczÄ…cych wozów zaprzężonych w wo-Å‚y i garstki wieÅ›niaków w prostych ciemnych weÅ‚nach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]