[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nazajutrz zaraz w godzinie przyjęć zameldował się do księżny, która go nielubiła, choć obawiając się ostrego języka, nie okazywała mu tego.Zobaczywszy go, księżna zlękła się, aby jej nie czynił wymówek, ale Rymundwszedł z twarzą bardzo wesołą i powitał gospodynię z nadzwyczajnągrzecznością. Przychodzę rzekł waszej książęcej mości i pani Jadwidze powinszowaćodniesionego świetnego zwycięstwa.Słyszałem, żeście się państwo tego intruzapozbyli?Księżna się zmieszała trochę, posądzając go o ironię, choć Rymund wcale niemiał miny szyderskiej. Kochany kuzynie odezwała się słodko, przymilając dla mnie szczęścieJadwisi jest wszystkim.Ona nie mogła znieść, człowiek schorowany,obrzydliwy, wstręt obudzający.Musiałyśmy. I doskonale się stało odezwał się Rymund. Niech to będzie dla drugichtakich ichmościów nauką, aby się do domów o wysokich progach nie cisnęli.Dobrze mu tak! Ma, na co zasłużył.Gospodyni spojrzała mu w oczy mówił poważnie i serio. Pyszałek wart był ukarania dodał Rymund. Darł nosa do górystrasznie.Wiem z największą pewnością, że aby żony pieniędzy nie tknąć, doostatka się zrujnował, do grosza.Gdzież to kto widział, aby w małżeństwiezachowywać taką funduszów kontrolę! Ale to była harda dusza w ubogim ciele.Księżna się zarumieniła mocno. To nie może być! zawołała. Ale tak jest.Chlubił się z tym rzekł Rymund trzymał ściśle regestra.Ho! ho! człowieczek był niebezpieczny.Dobrze mu tak! Bardzo dobrze.Zdrowie stracił, odebrawszy naukę od familii i rozchorowawszy się z tego, adogorywający i zrujnowany będzie teraz żył na łasce siostry.Daliście mu naukę,co się zowie!Rymund się śmiał z udaną dobrodusznością; księżna nie mogła ustać w miejscu. Waćpan masz zupełnie fałszywe pojęcia o tym wszystkim wtrąciła tonieprawda.On sam wszystkiemu winien. Ale ja toż samo powiadam przerwał Rymund on, on winienwszystkiemu.Po co kaprys uczennicy takiego domu wziął zaraz na serio parafianin! Potem, gdy się nam narzucił czemu nie powiedział sobie z góry,że ma być lokajem i nic więcej.Na ostatek zachorowawszy, żeby jeszcze miećpretensję, aby niedołęgi pielęgnowano! Dobrze mu tak.Ironia, której w początku czuć nie było w mowie Rymunda, coraz się wyrazniejprzebijała.Księżna bladła z gniewu. W Warszawie, jak zwyczajnie w wielkim mieście, gdzie my, arystokracja bo i ja z łaski koligacji do niej się liczę mamy wielu nieprzyjaciół, tę historięnaturalnie różnymi ciemnymi barwami malować nie omieszkają; ale ja staję wobronie domu. Jeśli go tak waćpan bronić będziesz, jak teraz. przerwała księżna. Inaczej nie mogę! Słowo daję zawołał Rymund fakta są, którymniepodobna zaprzeczyć. Przekręcone! zawołała księżna. Nie odparł Rymund. %7łe on ze swego żył i grosza nigdy z żoninego nietknął, na to składa dowody.%7łe go dotkliwie w Zbyszewie familia obraziłaignorując, na tośmy patrzali.Nareszcie, że gdy z tego zachorował, dano muabszyt. On mu się dawno należał! wybuchnęła księżna. Zresztą, mój panieRymundzie, nie dbam o to, co tam o mnie w ulicy mówić będą główna rzeczocalić Jadwisię. I wydać ją za księcia Eustachego dodał Rymund który nie będzietakich śmiesznych delikatności miał ani skrupułów i sięgnie do szkatułki waszejksiążęcej mości, boć jeszcze mu sporo długów zostało, a nawykł żyć dobrze.Księżna wstała, aby skończyć tę rozmowę i Rymunda się pozbyć, ale Litwini znatury są uparci; gość ani myślał odchodzić. Tylko ciągnął dalej z rozwodem będzie bodaj ciężko.Dawniej rozwódsię kupował tak łatwo i tak gładko, że aż miło się było żenić, mając zawszezapewnioną rejteradę; dziś to zupełnie co innego, chociaż sypnąwszy. Sprawiedliwość jest za nami odezwała się księżna dumnie. Najzupełniejsza rzekł Rymund. Dopóki był młody, przystojny, zdrów,a nie znudził się księżniczce, mogła go trzymać za męża, gdy raz skapcaniał trudno, aby siebie poświęcała dla jakiegoś obowiązku i staroświeckich pojęć onierozerwalności małżeństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ale nazajutrz zaraz w godzinie przyjęć zameldował się do księżny, która go nielubiła, choć obawiając się ostrego języka, nie okazywała mu tego.Zobaczywszy go, księżna zlękła się, aby jej nie czynił wymówek, ale Rymundwszedł z twarzą bardzo wesołą i powitał gospodynię z nadzwyczajnągrzecznością. Przychodzę rzekł waszej książęcej mości i pani Jadwidze powinszowaćodniesionego świetnego zwycięstwa.Słyszałem, żeście się państwo tego intruzapozbyli?Księżna się zmieszała trochę, posądzając go o ironię, choć Rymund wcale niemiał miny szyderskiej. Kochany kuzynie odezwała się słodko, przymilając dla mnie szczęścieJadwisi jest wszystkim.Ona nie mogła znieść, człowiek schorowany,obrzydliwy, wstręt obudzający.Musiałyśmy. I doskonale się stało odezwał się Rymund. Niech to będzie dla drugichtakich ichmościów nauką, aby się do domów o wysokich progach nie cisnęli.Dobrze mu tak! Ma, na co zasłużył.Gospodyni spojrzała mu w oczy mówił poważnie i serio. Pyszałek wart był ukarania dodał Rymund. Darł nosa do górystrasznie.Wiem z największą pewnością, że aby żony pieniędzy nie tknąć, doostatka się zrujnował, do grosza.Gdzież to kto widział, aby w małżeństwiezachowywać taką funduszów kontrolę! Ale to była harda dusza w ubogim ciele.Księżna się zarumieniła mocno. To nie może być! zawołała. Ale tak jest.Chlubił się z tym rzekł Rymund trzymał ściśle regestra.Ho! ho! człowieczek był niebezpieczny.Dobrze mu tak! Bardzo dobrze.Zdrowie stracił, odebrawszy naukę od familii i rozchorowawszy się z tego, adogorywający i zrujnowany będzie teraz żył na łasce siostry.Daliście mu naukę,co się zowie!Rymund się śmiał z udaną dobrodusznością; księżna nie mogła ustać w miejscu. Waćpan masz zupełnie fałszywe pojęcia o tym wszystkim wtrąciła tonieprawda.On sam wszystkiemu winien. Ale ja toż samo powiadam przerwał Rymund on, on winienwszystkiemu.Po co kaprys uczennicy takiego domu wziął zaraz na serio parafianin! Potem, gdy się nam narzucił czemu nie powiedział sobie z góry,że ma być lokajem i nic więcej.Na ostatek zachorowawszy, żeby jeszcze miećpretensję, aby niedołęgi pielęgnowano! Dobrze mu tak.Ironia, której w początku czuć nie było w mowie Rymunda, coraz się wyrazniejprzebijała.Księżna bladła z gniewu. W Warszawie, jak zwyczajnie w wielkim mieście, gdzie my, arystokracja bo i ja z łaski koligacji do niej się liczę mamy wielu nieprzyjaciół, tę historięnaturalnie różnymi ciemnymi barwami malować nie omieszkają; ale ja staję wobronie domu. Jeśli go tak waćpan bronić będziesz, jak teraz. przerwała księżna. Inaczej nie mogę! Słowo daję zawołał Rymund fakta są, którymniepodobna zaprzeczyć. Przekręcone! zawołała księżna. Nie odparł Rymund. %7łe on ze swego żył i grosza nigdy z żoninego nietknął, na to składa dowody.%7łe go dotkliwie w Zbyszewie familia obraziłaignorując, na tośmy patrzali.Nareszcie, że gdy z tego zachorował, dano muabszyt. On mu się dawno należał! wybuchnęła księżna. Zresztą, mój panieRymundzie, nie dbam o to, co tam o mnie w ulicy mówić będą główna rzeczocalić Jadwisię. I wydać ją za księcia Eustachego dodał Rymund który nie będzietakich śmiesznych delikatności miał ani skrupułów i sięgnie do szkatułki waszejksiążęcej mości, boć jeszcze mu sporo długów zostało, a nawykł żyć dobrze.Księżna wstała, aby skończyć tę rozmowę i Rymunda się pozbyć, ale Litwini znatury są uparci; gość ani myślał odchodzić. Tylko ciągnął dalej z rozwodem będzie bodaj ciężko.Dawniej rozwódsię kupował tak łatwo i tak gładko, że aż miło się było żenić, mając zawszezapewnioną rejteradę; dziś to zupełnie co innego, chociaż sypnąwszy. Sprawiedliwość jest za nami odezwała się księżna dumnie. Najzupełniejsza rzekł Rymund. Dopóki był młody, przystojny, zdrów,a nie znudził się księżniczce, mogła go trzymać za męża, gdy raz skapcaniał trudno, aby siebie poświęcała dla jakiegoś obowiązku i staroświeckich pojęć onierozerwalności małżeństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]