[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Udaje on filozofa i erudytÄ™,a kto wie czy rozumie znaczenie tych wyrazów! Wyborny obraz! Z cicha zawoÅ‚aÅ‚ Pan Walery wpatrujÄ…c siÄ™ w niego. Otóż znowu ku nam idzie, to go Pan poznasz lepiej.W rzeczy samej powolnym krokiem zbliżaÅ‚ siÄ™ Pan Alexy i usiadÅ‚szy obokWalerego, potarÅ‚szy czoÅ‚o, zapytaÅ‚? Pan ze wsi, czy z miasta? Ze wsi. Pan czytuje? Czasem. Pan książki kupuje? A jakie? zapytaÅ‚ z malujÄ…cÄ… siÄ™ na twarzy radoÅ›ciÄ…, literat, i wytrzeszczywszyoczy szukaÅ‚ odpowiedzi w spojrzeniu. Rozmaite, rzekÅ‚ Walery uÅ›miechajÄ…c siÄ™ nieznacznie, filozoficzne naprzykÅ‚ad. Umhu! rzekÅ‚ kiwnÄ…wszy gÅ‚owÄ… uczony, rozumiem, a nie masz Pan czasem,dodaÅ‚ wpatrujÄ…c siÄ™ w oczy z minÄ… zarozumiaÅ‚Ä…, tautologicznych,etymologicznych, filantropicznych, politechnicznych, hermeneutycznych iniektórych innych? Nie rozumiem, odpowiedziaÅ‚ Walery. Pan nie rozumie? aha! to ja rozumiem, Pan takich książek nie czytuje; a stareksiÄ™gi Pan czyta? Jak wypadnie, rzekÅ‚ pierwszy. ZÅ‚e teraz czasy ! nie znajÄ… siÄ™ na dobrem,starych ksiÄ…g nie czytajÄ…, filologia i antropologia, jako też sfragistyka upadajÄ…!to mówiÄ…c westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko, i patrzyÅ‚ w oczy znowu, usiÅ‚ujÄ…c w nich wyczytaćpodziwienie nad swojÄ… erudycjÄ…; ale widzÄ…c, że milczÄ…cy i ledwie od Å›miechumogÄ…cy siÄ™ utrzymać przeciwnik, nic nie mówi, westchnÄ…Å‚, i sam tak dalej rzeczprowadziÅ‚: Czasy bezecne! prawdziwej nauki i z DiogenesowÄ… nie znajdziesz latarniÄ…; anieuków jak mrówek ! Boli na to serce bezstronnym ludziom, ale cóż? trzebacierpieć; a rozum wÅ‚asny ukrywać, aby go na poÅ›miewisko nie wystawiać, i jatak czyniÄ™! To bardzo sprawiedliwie! Ja, mój Panie! Na przykÅ‚ad, mówiÅ‚ wziÄ…wszy Walerego za guzik, ja nocy niedoÅ›piÄ™, oczy straciÅ‚em, gÅ‚owÄ™ suszÄ™, a tu nikt na mnie i nie spojrzy! czy nierozpacz że na to bierze? tylko sam Pan powiedz. Rozpacz, tak, rozpacz! Trzeba żebyÅ› też Pan wiedziaÅ‚, że napisaÅ‚em rozprawÄ™: o CieplicachRzymskich; mam w rÄ™kopiÅ›mie przeÅ‚ożony SÅ‚ownik Hebrajski.tego ach,bodaj go! tego.zapomniaÅ‚em tylko czyj, ale zarÄ™czam, że ogromny! foliaÅ‚straszny! To dużo Pan, jak widzÄ™, napisaÅ‚eÅ›. Nie na tym koniec zatrudniam siÄ™ teraz dzieÅ‚em ważnym: o Klepsydrach,ich użytku, ksztaÅ‚cie, sposobie używania etc., i wiele już, bo podobno arkuszy zdwieÅ›cie napisaÅ‚em, jednej mi tylko rzeczy brakuje, że nie widziaÅ‚em nigdyKlepsydry! To mniejsza! Tak! i ja to powiadam, że mniejsza.Pan Walery chciaÅ‚ odchodzić.ChwilÄ™ jeszcze zaczekaj, szanowny Panie! czy nie wezmiesz biletu na Cieplice?BÄ™dzie to książka in 4to, od 180 stron, na BerliÅ„skim papierze, z rycinami Czy Pan wezmie bilet? WezmÄ™, wezmÄ™, Å›piesznie rzekÅ‚ Walery wymykajÄ…c siÄ™ od niego. ChwaÅ‚a Rogu! rzekÅ‚ literat i posunÄ…Å‚ siÄ™ dalej.XX.CESIA.Pastereczka moja mÅ‚oda,Co za wdziÄ™k, co za uroda!W bielszej od Å›niegu sukience,Sierp na ramieniu, kosz w rÄ™ce.Lecz idzie z wolna, nie Å›piewa,Melancholijny obÅ‚oczekPrzygasza wdziÄ™ki jej oczek!Körner tÅ‚.Odyniec.Jeszcze trochÄ™ cierpliwoÅ›ci, kochani czytelnicy! chwila tylko, a bÄ™dziecie mogliporzucić czytanie.Pozwólcie mi jeszcze kilka skreÅ›lić obrazów, a ja potempozwolÄ™ wam mówić na mnie, co siÄ™ podoba, sÄ…dzić, jak siÄ™, wam bÄ™dziezdawaÅ‚o, ganić, fukać, zÅ‚orzeczyć, byle byÅ›cie cierpliwie przeczytali do koÅ„ca.Nie ma podobno nic lepszego, jak życie wiejskie, czÅ‚owiek jest w swoim domu,panem swej woli, zatrudnieÅ„; nie krÄ™puje go etykieta, żyje wedÅ‚ug siebie, wolnomu pÅ‚akać i Å›miać siÄ™ kiedy zechce, mówić lub milczeć, sÅ‚owem tak postÄ™powaćjak sobie życzy.Zaledwie wstanie, wyborna kawa go oczekuje, sÅ‚użący pytajÄ… o rozkazy, jedzie,idzie, lub w domu zostaje, wedÅ‚ug swej woli.Starania o gospodarstwiezabezpieczajÄ… go od nudy; ciÄ…gÅ‚e nadzieje i widoki na przyszÅ‚ość, utrzymujÄ…umysÅ‚ jego w niepewnoÅ›ci i zawieszeniu, czyli raczej w ruchu i zajÄ™ciu,nieodbicie do naszego szczęścia potrzebnym.Wolny czas od zatrudnieÅ„ możnana wsi poÅ›wiÄ™cić tej zabawie, która nam siÄ™ milszej zdaje od innych: polowanie,rybołówstwo, książki i tyle innych uciech, których wyszczególnić nie podobna,sÄ… mu dane do wyboru.Ozdoba swego mieszkania, rozszerzanie i upiÄ™knienieogrodu i okolicy nieznacznie czas mu zabiera, i w tych to zatrudnieniachniewinnych, życie upÅ‚ywa powoli, jednostajnie, bez tych gÅ‚uszÄ…cychprzyjemnoÅ›ci wielkiego Å›wiata, które duszÄ™ czczoÅ›ciÄ… po sobie napeÅ‚niajÄ….A wkoÅ„cu czÅ‚owiek umiera.Niejeden tedy umiera, czytelnicy! ale to jeszcze nie mój Pan Walery, bo tenżyje, i wcale tak prÄ™dko na tamten Å›wiat wybrać siÄ™ nie myÅ›li.Jednego dnia w lecie wyszedÅ‚ nowy dziedzic do ogrodu z książkÄ… w rÄ™ku,zadumaÅ‚ siÄ™, postÄ™powaÅ‚ bez celu, i mijaÅ‚ już leszczynowy gaik bliski swegomieszkania, gdy ujrzaÅ‚ wysmukÅ‚ej postaci dziewczÄ™ szybko przemykajÄ…ce siÄ™,miÄ™dzy krzakami. CoÅ› ty za jedna? zapytaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Udaje on filozofa i erudytÄ™,a kto wie czy rozumie znaczenie tych wyrazów! Wyborny obraz! Z cicha zawoÅ‚aÅ‚ Pan Walery wpatrujÄ…c siÄ™ w niego. Otóż znowu ku nam idzie, to go Pan poznasz lepiej.W rzeczy samej powolnym krokiem zbliżaÅ‚ siÄ™ Pan Alexy i usiadÅ‚szy obokWalerego, potarÅ‚szy czoÅ‚o, zapytaÅ‚? Pan ze wsi, czy z miasta? Ze wsi. Pan czytuje? Czasem. Pan książki kupuje? A jakie? zapytaÅ‚ z malujÄ…cÄ… siÄ™ na twarzy radoÅ›ciÄ…, literat, i wytrzeszczywszyoczy szukaÅ‚ odpowiedzi w spojrzeniu. Rozmaite, rzekÅ‚ Walery uÅ›miechajÄ…c siÄ™ nieznacznie, filozoficzne naprzykÅ‚ad. Umhu! rzekÅ‚ kiwnÄ…wszy gÅ‚owÄ… uczony, rozumiem, a nie masz Pan czasem,dodaÅ‚ wpatrujÄ…c siÄ™ w oczy z minÄ… zarozumiaÅ‚Ä…, tautologicznych,etymologicznych, filantropicznych, politechnicznych, hermeneutycznych iniektórych innych? Nie rozumiem, odpowiedziaÅ‚ Walery. Pan nie rozumie? aha! to ja rozumiem, Pan takich książek nie czytuje; a stareksiÄ™gi Pan czyta? Jak wypadnie, rzekÅ‚ pierwszy. ZÅ‚e teraz czasy ! nie znajÄ… siÄ™ na dobrem,starych ksiÄ…g nie czytajÄ…, filologia i antropologia, jako też sfragistyka upadajÄ…!to mówiÄ…c westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko, i patrzyÅ‚ w oczy znowu, usiÅ‚ujÄ…c w nich wyczytaćpodziwienie nad swojÄ… erudycjÄ…; ale widzÄ…c, że milczÄ…cy i ledwie od Å›miechumogÄ…cy siÄ™ utrzymać przeciwnik, nic nie mówi, westchnÄ…Å‚, i sam tak dalej rzeczprowadziÅ‚: Czasy bezecne! prawdziwej nauki i z DiogenesowÄ… nie znajdziesz latarniÄ…; anieuków jak mrówek ! Boli na to serce bezstronnym ludziom, ale cóż? trzebacierpieć; a rozum wÅ‚asny ukrywać, aby go na poÅ›miewisko nie wystawiać, i jatak czyniÄ™! To bardzo sprawiedliwie! Ja, mój Panie! Na przykÅ‚ad, mówiÅ‚ wziÄ…wszy Walerego za guzik, ja nocy niedoÅ›piÄ™, oczy straciÅ‚em, gÅ‚owÄ™ suszÄ™, a tu nikt na mnie i nie spojrzy! czy nierozpacz że na to bierze? tylko sam Pan powiedz. Rozpacz, tak, rozpacz! Trzeba żebyÅ› też Pan wiedziaÅ‚, że napisaÅ‚em rozprawÄ™: o CieplicachRzymskich; mam w rÄ™kopiÅ›mie przeÅ‚ożony SÅ‚ownik Hebrajski.tego ach,bodaj go! tego.zapomniaÅ‚em tylko czyj, ale zarÄ™czam, że ogromny! foliaÅ‚straszny! To dużo Pan, jak widzÄ™, napisaÅ‚eÅ›. Nie na tym koniec zatrudniam siÄ™ teraz dzieÅ‚em ważnym: o Klepsydrach,ich użytku, ksztaÅ‚cie, sposobie używania etc., i wiele już, bo podobno arkuszy zdwieÅ›cie napisaÅ‚em, jednej mi tylko rzeczy brakuje, że nie widziaÅ‚em nigdyKlepsydry! To mniejsza! Tak! i ja to powiadam, że mniejsza.Pan Walery chciaÅ‚ odchodzić.ChwilÄ™ jeszcze zaczekaj, szanowny Panie! czy nie wezmiesz biletu na Cieplice?BÄ™dzie to książka in 4to, od 180 stron, na BerliÅ„skim papierze, z rycinami Czy Pan wezmie bilet? WezmÄ™, wezmÄ™, Å›piesznie rzekÅ‚ Walery wymykajÄ…c siÄ™ od niego. ChwaÅ‚a Rogu! rzekÅ‚ literat i posunÄ…Å‚ siÄ™ dalej.XX.CESIA.Pastereczka moja mÅ‚oda,Co za wdziÄ™k, co za uroda!W bielszej od Å›niegu sukience,Sierp na ramieniu, kosz w rÄ™ce.Lecz idzie z wolna, nie Å›piewa,Melancholijny obÅ‚oczekPrzygasza wdziÄ™ki jej oczek!Körner tÅ‚.Odyniec.Jeszcze trochÄ™ cierpliwoÅ›ci, kochani czytelnicy! chwila tylko, a bÄ™dziecie mogliporzucić czytanie.Pozwólcie mi jeszcze kilka skreÅ›lić obrazów, a ja potempozwolÄ™ wam mówić na mnie, co siÄ™ podoba, sÄ…dzić, jak siÄ™, wam bÄ™dziezdawaÅ‚o, ganić, fukać, zÅ‚orzeczyć, byle byÅ›cie cierpliwie przeczytali do koÅ„ca.Nie ma podobno nic lepszego, jak życie wiejskie, czÅ‚owiek jest w swoim domu,panem swej woli, zatrudnieÅ„; nie krÄ™puje go etykieta, żyje wedÅ‚ug siebie, wolnomu pÅ‚akać i Å›miać siÄ™ kiedy zechce, mówić lub milczeć, sÅ‚owem tak postÄ™powaćjak sobie życzy.Zaledwie wstanie, wyborna kawa go oczekuje, sÅ‚użący pytajÄ… o rozkazy, jedzie,idzie, lub w domu zostaje, wedÅ‚ug swej woli.Starania o gospodarstwiezabezpieczajÄ… go od nudy; ciÄ…gÅ‚e nadzieje i widoki na przyszÅ‚ość, utrzymujÄ…umysÅ‚ jego w niepewnoÅ›ci i zawieszeniu, czyli raczej w ruchu i zajÄ™ciu,nieodbicie do naszego szczęścia potrzebnym.Wolny czas od zatrudnieÅ„ możnana wsi poÅ›wiÄ™cić tej zabawie, która nam siÄ™ milszej zdaje od innych: polowanie,rybołówstwo, książki i tyle innych uciech, których wyszczególnić nie podobna,sÄ… mu dane do wyboru.Ozdoba swego mieszkania, rozszerzanie i upiÄ™knienieogrodu i okolicy nieznacznie czas mu zabiera, i w tych to zatrudnieniachniewinnych, życie upÅ‚ywa powoli, jednostajnie, bez tych gÅ‚uszÄ…cychprzyjemnoÅ›ci wielkiego Å›wiata, które duszÄ™ czczoÅ›ciÄ… po sobie napeÅ‚niajÄ….A wkoÅ„cu czÅ‚owiek umiera.Niejeden tedy umiera, czytelnicy! ale to jeszcze nie mój Pan Walery, bo tenżyje, i wcale tak prÄ™dko na tamten Å›wiat wybrać siÄ™ nie myÅ›li.Jednego dnia w lecie wyszedÅ‚ nowy dziedzic do ogrodu z książkÄ… w rÄ™ku,zadumaÅ‚ siÄ™, postÄ™powaÅ‚ bez celu, i mijaÅ‚ już leszczynowy gaik bliski swegomieszkania, gdy ujrzaÅ‚ wysmukÅ‚ej postaci dziewczÄ™ szybko przemykajÄ…ce siÄ™,miÄ™dzy krzakami. CoÅ› ty za jedna? zapytaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]