[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowiadane przez te dziewczyny historie wyciskały łzy z jej oczu.I niezmiennie czarnymi charakterami byli tu brutalni i bezduszni mężczyzni - kochankowie, sutenerzy, przestępcy, a nawet ojcowie.Po jednej z takich wyjątkowo zasmucających rozmów Jasny Nefryt weszła do sypialni i osunęła się nafotel.Zwiesiła głowę.- Czy coś się stało?Drgnęła.Spojrzała na Nevadę.Zauważyła, że wyrosła mu już całkiem spora broda.- A więc nie śpisz.Czy masz jakieś życzenia?Zaprzeczył ruchem głowy.- Jeżli w tej chwili czegoś potrzebuję, to tylkotwojej obecności.Przeszłaś już dzisiaj dostateczniedużo.Spojrzała uważniej.Troszczył się o nią, mimo żeprzede wszystkim sam wymagał opieki.- Co masz na myśli?- Mimowolnie podsłuchałem twoją rozmowę z tąmłodą Francuzką.Dziewczyna uraczyła cię pięknąhistoryjką.Ponurą jak zamek gotycki.Jasny Nefryt nerwowo splotła dłonie.- Do tej pory powinnam była już się właściwieprzyzwyczaić.Zawsze to samo.Ofiary okrucieństwaojców, kochanków lub mężów.Ani dachu nad głową,ani grosza w kieszeni.Samotność, strach, rozpacz.Opowiadania podobne do siebie niczym monety bite z jednej sztancy.A przecież za każdym razem rodzi się we mnie gniew.Tak nie powinno być.Każdy powinien mieć kochających rodziców, którzy otoczą opiekuńczym ramieniem i uchronią od najgorszego.Minęła dłuższa chwila, zanim się odezwał.- Nikt jeszcze nie ustalił, jakie powinno być życie.Dlaczego ma być szczęśliwe i bezpieczne? Kto tomoże zagwarantować? Ludzie, rzecz jasna, pragnąszczęścia, ale me każdy może je zdobyć.Ty akuratmiałaś kochających rodziców.Spojrzała na płonący na kominku ogień.- A co z twoimi rodzicami, Nevada? Czy równieżbyłeś kochanym i rozpieszczanym dzieckiem?Zanim zdążył odpowiedzieć, rozległo się dyskretnepukanie do drzwi i weszła służąca z tacą.Położyła jąna nocnym stoliku.Następnie obie kobiety posadziły Nevadę i wsparły go na poduszkach.Służąca odeszła, zaś Jasny Nefryt przystąpiła dokarmienia chorego.- Lepiej uważaj - mruknął z pełnymi ustami.-Jeszcze zasmakuję w takim trybie życia.Spuściła oczy, skupiając się na swojej roli pielęgniarki.Ale w końcu ich spojrzenia się spotkały.Olśniłją czysty blask bursztynu i popadła w wielkie zmieszanie.- Otwórz usta - powiedziała drżącym głosem.Wykonał polecenie, błysnął zębami.Zmieszanienie ustępowało.Uświadomiła sobie, że karmienie gosprawia jej zmysłową przyjemność.Czynność ta zawierała w sobie może nawet większą porcję intymności aniżeli pocałunek.Rozgniewała się na siebie za swoje zdradliwe rumieńce.Nie potrafiła ukryć narastającej namiętności.Nie mogło to ujść jego spojrzeniu.I nie uszło.Jegooczy coraz to bardziej paliły i oślepiały.Przenikałspojrzeniem do jej wnętrza, wypełniając je słodkąomdlałością.Była o krok od odrzucenia łyżki i ucieczki z pokoju.- Już wkrótce - powiedział niskim, głębokim,nieco chrapliwym głosem - odzyskam pełnię sił.Kiedy się to stanie, ujmę ciężaru, który dzwigasz.Wtedybędziesz mogła odpocząć.Wyciągnął rękę i powiódł opuszkiem wskazującego palca po jej wargach.Aż musiała się wesprzeć obudłońmi o jego pierś, by nie dać się wciągnąć w tenwir jego uroku.- Wdzięczna jestem za chęć niesienia mi pomocy,lecz jej nie potrzebuję.Nauczyłam się polegać wyłącznie na sobie, Nevada.Poderwał się, żeby ją pocałować, lecz zaraz z bolesnym westchnieniem opadł na poduszki.- Sam widzisz.Wciąż jeszcze jesteś słaby i chory- powiedziała z niejaką satysfakcją w głosie.- Znaszreguły.Musisz jeść i spać, spać i jeść.A wówczasmoże za kilkanaście dni podniesiesz się z tego łóżka.- Podniosę się szybciej niż się spodziewasz, JasnyNefrycie.Wtedy odrzucimy dotychczasowe regułyi wymyślimy całkiem nowe.Mimo wszystko odczuwał radość.Wiedział już, żeniedostępna i chłodna właścicielka Złotego Smoka"traci w zbliżeniu z nim całą swoją wolę oporu.Pozostawało mu więc tylko rozbudzić w niej pragnienieotwarcia się na jego przyjęcie.ROZDZIAA PITNASTYNevada jadł i spał, spał i jadł i faktycznie dośćszybko powracał do zdrowia.Jednak z Jasnym Nefrytem działo się coś wręcz przeciwnego.Coraz trudniej było jej zasnąć, coraz częściej też wymawiała sięod posiłków.Straszliwie męczyła się po nocach, czekając na sen, który nie nadchodził.Myślała wówczaso mężczyznie, który zajmował jej łóżko.Kusiło ją,żeby wyciągnąć się przy nim.Wiedziała, co znaczą tepokusy i ku czemu uleganie nim może przywieść.Wtedy przypominała sobie słowa swojej nauczycielki.- Pamiętaj, dziecko - mówiła stara kobieta - żeżądza jest jak opium [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Opowiadane przez te dziewczyny historie wyciskały łzy z jej oczu.I niezmiennie czarnymi charakterami byli tu brutalni i bezduszni mężczyzni - kochankowie, sutenerzy, przestępcy, a nawet ojcowie.Po jednej z takich wyjątkowo zasmucających rozmów Jasny Nefryt weszła do sypialni i osunęła się nafotel.Zwiesiła głowę.- Czy coś się stało?Drgnęła.Spojrzała na Nevadę.Zauważyła, że wyrosła mu już całkiem spora broda.- A więc nie śpisz.Czy masz jakieś życzenia?Zaprzeczył ruchem głowy.- Jeżli w tej chwili czegoś potrzebuję, to tylkotwojej obecności.Przeszłaś już dzisiaj dostateczniedużo.Spojrzała uważniej.Troszczył się o nią, mimo żeprzede wszystkim sam wymagał opieki.- Co masz na myśli?- Mimowolnie podsłuchałem twoją rozmowę z tąmłodą Francuzką.Dziewczyna uraczyła cię pięknąhistoryjką.Ponurą jak zamek gotycki.Jasny Nefryt nerwowo splotła dłonie.- Do tej pory powinnam była już się właściwieprzyzwyczaić.Zawsze to samo.Ofiary okrucieństwaojców, kochanków lub mężów.Ani dachu nad głową,ani grosza w kieszeni.Samotność, strach, rozpacz.Opowiadania podobne do siebie niczym monety bite z jednej sztancy.A przecież za każdym razem rodzi się we mnie gniew.Tak nie powinno być.Każdy powinien mieć kochających rodziców, którzy otoczą opiekuńczym ramieniem i uchronią od najgorszego.Minęła dłuższa chwila, zanim się odezwał.- Nikt jeszcze nie ustalił, jakie powinno być życie.Dlaczego ma być szczęśliwe i bezpieczne? Kto tomoże zagwarantować? Ludzie, rzecz jasna, pragnąszczęścia, ale me każdy może je zdobyć.Ty akuratmiałaś kochających rodziców.Spojrzała na płonący na kominku ogień.- A co z twoimi rodzicami, Nevada? Czy równieżbyłeś kochanym i rozpieszczanym dzieckiem?Zanim zdążył odpowiedzieć, rozległo się dyskretnepukanie do drzwi i weszła służąca z tacą.Położyła jąna nocnym stoliku.Następnie obie kobiety posadziły Nevadę i wsparły go na poduszkach.Służąca odeszła, zaś Jasny Nefryt przystąpiła dokarmienia chorego.- Lepiej uważaj - mruknął z pełnymi ustami.-Jeszcze zasmakuję w takim trybie życia.Spuściła oczy, skupiając się na swojej roli pielęgniarki.Ale w końcu ich spojrzenia się spotkały.Olśniłją czysty blask bursztynu i popadła w wielkie zmieszanie.- Otwórz usta - powiedziała drżącym głosem.Wykonał polecenie, błysnął zębami.Zmieszanienie ustępowało.Uświadomiła sobie, że karmienie gosprawia jej zmysłową przyjemność.Czynność ta zawierała w sobie może nawet większą porcję intymności aniżeli pocałunek.Rozgniewała się na siebie za swoje zdradliwe rumieńce.Nie potrafiła ukryć narastającej namiętności.Nie mogło to ujść jego spojrzeniu.I nie uszło.Jegooczy coraz to bardziej paliły i oślepiały.Przenikałspojrzeniem do jej wnętrza, wypełniając je słodkąomdlałością.Była o krok od odrzucenia łyżki i ucieczki z pokoju.- Już wkrótce - powiedział niskim, głębokim,nieco chrapliwym głosem - odzyskam pełnię sił.Kiedy się to stanie, ujmę ciężaru, który dzwigasz.Wtedybędziesz mogła odpocząć.Wyciągnął rękę i powiódł opuszkiem wskazującego palca po jej wargach.Aż musiała się wesprzeć obudłońmi o jego pierś, by nie dać się wciągnąć w tenwir jego uroku.- Wdzięczna jestem za chęć niesienia mi pomocy,lecz jej nie potrzebuję.Nauczyłam się polegać wyłącznie na sobie, Nevada.Poderwał się, żeby ją pocałować, lecz zaraz z bolesnym westchnieniem opadł na poduszki.- Sam widzisz.Wciąż jeszcze jesteś słaby i chory- powiedziała z niejaką satysfakcją w głosie.- Znaszreguły.Musisz jeść i spać, spać i jeść.A wówczasmoże za kilkanaście dni podniesiesz się z tego łóżka.- Podniosę się szybciej niż się spodziewasz, JasnyNefrycie.Wtedy odrzucimy dotychczasowe regułyi wymyślimy całkiem nowe.Mimo wszystko odczuwał radość.Wiedział już, żeniedostępna i chłodna właścicielka Złotego Smoka"traci w zbliżeniu z nim całą swoją wolę oporu.Pozostawało mu więc tylko rozbudzić w niej pragnienieotwarcia się na jego przyjęcie.ROZDZIAA PITNASTYNevada jadł i spał, spał i jadł i faktycznie dośćszybko powracał do zdrowia.Jednak z Jasnym Nefrytem działo się coś wręcz przeciwnego.Coraz trudniej było jej zasnąć, coraz częściej też wymawiała sięod posiłków.Straszliwie męczyła się po nocach, czekając na sen, który nie nadchodził.Myślała wówczaso mężczyznie, który zajmował jej łóżko.Kusiło ją,żeby wyciągnąć się przy nim.Wiedziała, co znaczą tepokusy i ku czemu uleganie nim może przywieść.Wtedy przypominała sobie słowa swojej nauczycielki.- Pamiętaj, dziecko - mówiła stara kobieta - żeżądza jest jak opium [ Pobierz całość w formacie PDF ]