[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- 97 -SR- Trochę się spózniłeś.- Sophie, jestem bardzo zajęty - tłumaczył cierpliwie.- Musisz tozrozumieć.- Kim była ta kobieta w Belgii?- Kto?- Ta kobieta, która była z tobą, kiedy do mnie dzwoniłeś.- Nie było żadnej kobiety.Odpowiedział za szybko.Za szybko uprzytomnił sobie, skąd dzwonił i ktomógł z nim wtedy być.Zaprzeczenie wywarło efekt przeciwny dozamierzonego, Sophie mu nie uwierzyła.- Jak myślisz, ile czasu możemy tu jeszcze zostać? - spytała ostrożnie.- Przecież ustaliliśmy, że nasze dziecko ma być poczęte tutaj.Naszczęście mam z sobą faks i komputer.- A co potem?- Pojedziemy do domu.- A ślub?- Kiedy będziemy mieli trochę czasu.- Pochylił się nad klawiaturą.-Kochanie, znamy się przecież bardzo długo i nie ma znaczenia, czy jesteśmyprzed czy po ślubie.Rozmowę przerwał natarczywy dzwięk telefonu komórkowego i niemal wtej samej chwili zaszumiał faks.Kevin uśmiechnął się przepraszająco i podniósłsłuchawkę.Audiencja skończona.Sophie powędrowała do ogrodu.W jej głowie panował potworny chaos.Zaczęła sobie wyobrażać swoją przyszłość bez Kevina.I bez Reitha.- Sophie!Podniosła głowę i ujrzała stojącą w drzwiach Moirę.- Telefon do ciebie.Przez chwilę miała nadzieję, która zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.- 98 -SR- To Elvira Pilkington.Wpadła w histerię tej nocy, kiedy zginął ojciecMandy.Nie mam pojęcia, czego może od ciebie chcieć, ale prosi o rozmowę zlekarzem kobietą.Tak potwornie krzyczy, że powinnaś ją słyszeć.Moira nie przesadzała.Ze słuchawki dobiegł przenikliwy krzyk, takgłośny, że Sophie musiała odsunąć słuchawkę od ucha.- Doktor Lynton? Doktor Lynton, chciałabym, żeby pani natychmiast domnie przyjechała.Coś strasznego dzieje się z moją córką, moją kochanąChristabelle.Zamknęła się w swoim pokoju i cały czas płacze.Kiedy tylkoweszła do domu, wiedziałam, że coś jest nie tak, bo była biała jak ściana.Potemposzła do ubikacji wymiotować, a teraz nie chce mnie do siebie wpuścić anipowiedzieć, co się stało.Kiedy zaproponowałam, że zawołam doktora Kenricka,krzyknęła, że prędzej umrze, niż pozwoli się do siebie zbliżyć jakiemuśfacetowi.Doktor Lynton, może mi pani pomóc?Elvira Pilkington wybuchnęła płaczem.Sophie miała chwilkę, żebypomyśleć.- Pani córka jest pacjentką doktora Kenricka, prawda? - spytała.- Tak, ale Christabelle ma w swoim pokoju telefon i jak tylko próbowałamdo niego zadzwonić, krzyczała i mnie rozłączała.- Może ja spróbuję? - zaproponowała Sophie.W słuchawce zapadła cisza.Po chwili rozległ się głos kogoś trzeciego:Christabelle podsłuchiwała.- Nie! Nie chcę, żeby dotykał mnie mężczyzna.Mamo, nie pozwól jejzadzwonić, bo się zabiję!Sophie usłyszała gwałtowny płacz.Sytuacja zaczynała być poważna;rozhisteryzowane nastolatki zdolne są do wszystkiego.- Zaraz do ciebie przyjadę, Christabelle - powiedziała więc łagodnie.- Byłabym pani wdzięczna, pani doktor - ponownie włączyła się matka.-Słyszysz, córeczko? Doktor Lynton się tobą zaopiekuję.- Będę za pięć minut - pospiesznie obiecała Sophie i odłożyła słuchawkę.- 99 -SRZamyśliła się.Kilka kroków od niej stały Moira i umorusana czekoladąMandy, wyraznie czekając na jej decyzję.- Muszę pojechać - odezwała się wreszcie.- To wygląda poważnie.- Masz rację - zgodziła się Moira.- W innym wypadku nie prosiłabym ciędo telefonu.- Ile lat ma Christabelle?- Czternaście.Już ogląda się za chłopakami.- Możesz mi powiedzieć, jak tam dojechać?- Oczywiście.- Wyjeżdżasz? - spytała zasmucona Mandy.Oblizała krem czekoladowy zdużej, drewnianej łyżki, którą trzymała w rękach.- Pani Sanderson i jachciałybyśmy, żebyś została, ale - wskazała łyżką na pokój Kevina - onpowiedział, że tu jest koniec świata i że ucieknie stąd jak może najszybciej.- Czy naprawdę tak powiedział? - Sophie skrzywiła się, wyrazniezirytowana.Potem przywołała na twarz uśmiech, podeszła do Mandy i przytuliłają mocno do siebie.- Obiecuję, że nie wyjadę, zanim nie wróci Mary.Terazmuszę pojechać na chwilę do pani Pilkington, ale najpózniej za godzinę będę zpowrotem.- Pogłaskała małą główkę i zwróciła się do Moiry: - Czy możeszzadzwonić do Reitha i opisać mu sytuację? Może będę potrzebować jegopomocy, tym bardziej że nie mam żadnych narzędzi.- Oczywiście - przytaknęła Moira.- Chcesz, żeby pojechał doPilkingtonów?- Nie.- Sophie potrząsnęła głową.- Christabelle to kłębek nerwów inajpierw chciałabym się dowiedzieć, o co chodzi.Jeśli to jest to, o czym myślę,to możliwe, że w ogóle go nie będę potrzebować.- A co podejrzewasz? - spytała Moira z ciekawością.- Alkohol, narkotyki lub, o czym wolałabym nie myśleć, gwałt.To są trzygłówne powody, że nastolatki zachowują się w ten sposób.Ale to tylkoprzypuszczenia.- 100 -SRSophie się pomyliła.Najpierw spędziła długie dziesięć minut, próbując nakłonić Christabelledo otworzenia drzwi.Dopiero kiedy obiecała, że wejdzie do pokoju sama i żeodeśle matkę do kuchni, dziewczyna przystała na jej prośbę.Sophie ujrzałaspuchniętą, pokrytą krostami twarz.- Umieram - wyszeptała dramatycznie Christabelle.- Proszę tylko na mniespojrzeć.Sophie uśmiechnęła się i chwyciła dziewczynę za rękę; kontakt zostałnawiązany.- Mogę wejść?- Naprawdę jest pani lekarzem?- Tak.- Och.- Christabelle wybuchnęła płaczem i rzuciła się na łóżko,chowając twarz w poduszkę.Sophie weszła, zamknęła drzwi przed ciekawskąmatką, i usiadła koło szlochającej dziewczyny.Po pięciu minutach Christabelle się uspokoiła, prawdopodobnie dlatego,że nikt nie próbował jej pocieszać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- 97 -SR- Trochę się spózniłeś.- Sophie, jestem bardzo zajęty - tłumaczył cierpliwie.- Musisz tozrozumieć.- Kim była ta kobieta w Belgii?- Kto?- Ta kobieta, która była z tobą, kiedy do mnie dzwoniłeś.- Nie było żadnej kobiety.Odpowiedział za szybko.Za szybko uprzytomnił sobie, skąd dzwonił i ktomógł z nim wtedy być.Zaprzeczenie wywarło efekt przeciwny dozamierzonego, Sophie mu nie uwierzyła.- Jak myślisz, ile czasu możemy tu jeszcze zostać? - spytała ostrożnie.- Przecież ustaliliśmy, że nasze dziecko ma być poczęte tutaj.Naszczęście mam z sobą faks i komputer.- A co potem?- Pojedziemy do domu.- A ślub?- Kiedy będziemy mieli trochę czasu.- Pochylił się nad klawiaturą.-Kochanie, znamy się przecież bardzo długo i nie ma znaczenia, czy jesteśmyprzed czy po ślubie.Rozmowę przerwał natarczywy dzwięk telefonu komórkowego i niemal wtej samej chwili zaszumiał faks.Kevin uśmiechnął się przepraszająco i podniósłsłuchawkę.Audiencja skończona.Sophie powędrowała do ogrodu.W jej głowie panował potworny chaos.Zaczęła sobie wyobrażać swoją przyszłość bez Kevina.I bez Reitha.- Sophie!Podniosła głowę i ujrzała stojącą w drzwiach Moirę.- Telefon do ciebie.Przez chwilę miała nadzieję, która zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.- 98 -SR- To Elvira Pilkington.Wpadła w histerię tej nocy, kiedy zginął ojciecMandy.Nie mam pojęcia, czego może od ciebie chcieć, ale prosi o rozmowę zlekarzem kobietą.Tak potwornie krzyczy, że powinnaś ją słyszeć.Moira nie przesadzała.Ze słuchawki dobiegł przenikliwy krzyk, takgłośny, że Sophie musiała odsunąć słuchawkę od ucha.- Doktor Lynton? Doktor Lynton, chciałabym, żeby pani natychmiast domnie przyjechała.Coś strasznego dzieje się z moją córką, moją kochanąChristabelle.Zamknęła się w swoim pokoju i cały czas płacze.Kiedy tylkoweszła do domu, wiedziałam, że coś jest nie tak, bo była biała jak ściana.Potemposzła do ubikacji wymiotować, a teraz nie chce mnie do siebie wpuścić anipowiedzieć, co się stało.Kiedy zaproponowałam, że zawołam doktora Kenricka,krzyknęła, że prędzej umrze, niż pozwoli się do siebie zbliżyć jakiemuśfacetowi.Doktor Lynton, może mi pani pomóc?Elvira Pilkington wybuchnęła płaczem.Sophie miała chwilkę, żebypomyśleć.- Pani córka jest pacjentką doktora Kenricka, prawda? - spytała.- Tak, ale Christabelle ma w swoim pokoju telefon i jak tylko próbowałamdo niego zadzwonić, krzyczała i mnie rozłączała.- Może ja spróbuję? - zaproponowała Sophie.W słuchawce zapadła cisza.Po chwili rozległ się głos kogoś trzeciego:Christabelle podsłuchiwała.- Nie! Nie chcę, żeby dotykał mnie mężczyzna.Mamo, nie pozwól jejzadzwonić, bo się zabiję!Sophie usłyszała gwałtowny płacz.Sytuacja zaczynała być poważna;rozhisteryzowane nastolatki zdolne są do wszystkiego.- Zaraz do ciebie przyjadę, Christabelle - powiedziała więc łagodnie.- Byłabym pani wdzięczna, pani doktor - ponownie włączyła się matka.-Słyszysz, córeczko? Doktor Lynton się tobą zaopiekuję.- Będę za pięć minut - pospiesznie obiecała Sophie i odłożyła słuchawkę.- 99 -SRZamyśliła się.Kilka kroków od niej stały Moira i umorusana czekoladąMandy, wyraznie czekając na jej decyzję.- Muszę pojechać - odezwała się wreszcie.- To wygląda poważnie.- Masz rację - zgodziła się Moira.- W innym wypadku nie prosiłabym ciędo telefonu.- Ile lat ma Christabelle?- Czternaście.Już ogląda się za chłopakami.- Możesz mi powiedzieć, jak tam dojechać?- Oczywiście.- Wyjeżdżasz? - spytała zasmucona Mandy.Oblizała krem czekoladowy zdużej, drewnianej łyżki, którą trzymała w rękach.- Pani Sanderson i jachciałybyśmy, żebyś została, ale - wskazała łyżką na pokój Kevina - onpowiedział, że tu jest koniec świata i że ucieknie stąd jak może najszybciej.- Czy naprawdę tak powiedział? - Sophie skrzywiła się, wyrazniezirytowana.Potem przywołała na twarz uśmiech, podeszła do Mandy i przytuliłają mocno do siebie.- Obiecuję, że nie wyjadę, zanim nie wróci Mary.Terazmuszę pojechać na chwilę do pani Pilkington, ale najpózniej za godzinę będę zpowrotem.- Pogłaskała małą główkę i zwróciła się do Moiry: - Czy możeszzadzwonić do Reitha i opisać mu sytuację? Może będę potrzebować jegopomocy, tym bardziej że nie mam żadnych narzędzi.- Oczywiście - przytaknęła Moira.- Chcesz, żeby pojechał doPilkingtonów?- Nie.- Sophie potrząsnęła głową.- Christabelle to kłębek nerwów inajpierw chciałabym się dowiedzieć, o co chodzi.Jeśli to jest to, o czym myślę,to możliwe, że w ogóle go nie będę potrzebować.- A co podejrzewasz? - spytała Moira z ciekawością.- Alkohol, narkotyki lub, o czym wolałabym nie myśleć, gwałt.To są trzygłówne powody, że nastolatki zachowują się w ten sposób.Ale to tylkoprzypuszczenia.- 100 -SRSophie się pomyliła.Najpierw spędziła długie dziesięć minut, próbując nakłonić Christabelledo otworzenia drzwi.Dopiero kiedy obiecała, że wejdzie do pokoju sama i żeodeśle matkę do kuchni, dziewczyna przystała na jej prośbę.Sophie ujrzałaspuchniętą, pokrytą krostami twarz.- Umieram - wyszeptała dramatycznie Christabelle.- Proszę tylko na mniespojrzeć.Sophie uśmiechnęła się i chwyciła dziewczynę za rękę; kontakt zostałnawiązany.- Mogę wejść?- Naprawdę jest pani lekarzem?- Tak.- Och.- Christabelle wybuchnęła płaczem i rzuciła się na łóżko,chowając twarz w poduszkę.Sophie weszła, zamknęła drzwi przed ciekawskąmatką, i usiadła koło szlochającej dziewczyny.Po pięciu minutach Christabelle się uspokoiła, prawdopodobnie dlatego,że nikt nie próbował jej pocieszać [ Pobierz całość w formacie PDF ]