[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ponieważ mu ufasz, zyskał majątek i wpływy.Ale jakoś nie pasuje mi na szejka ubranegow galabiję.Już raczej.Kardal chwycił Sabrinę za włosy i mocno przytrzymał. Uważaj warknął. Pilnuj się. Zmusił ją, by pochyliła głowę w jego stronę. Daję citrochę swobody, bo taką mam fantazję, a nie dlatego, że jesteś wolna.Wciąż jesteś mojąniewolnicą.Wszyscy mężczyzni w mieście, w tym Rafe, zostali o tym ostrzeżeni. Prawie niepanował nad sobą.Złość wprost biła od niego. Do diabła, co się z tobą dzieje?! zawołała. Zadałam jedno proste pytanie. Nie bała sięKardala, choć na pewno tego chciał, a rozsądek to nakazywał. Pytałaś o innego mężczyznę syknął. I co z tego? Nie zamierzała się tłumaczyć, bo to byłby absurd. Nie wolno ci tego robić. Słucham? Jednak musiała mu to wyjaśnić jak dziecku. Mam nie rozmawiać o niczym,co ma związek z innymi mężczyznami, oczywiście poza niejakim Kardalem? Mówiliśmy obazach lotniczych, a Rafe jest oficerem, który się nimi zajmuje.To wszystko.Puścił jej włosy. Rozumiem.A jednak to nie wszystko.Rafe jest Amerykaninem i wiele kobiet twierdzi, żejest atrakcyjny. I co z tego? spytała zaczepnie. Sabrino. Posłuchaj, Kardal, gdybym chciała zainteresować się Rafe'em, już bym to zrobiła.W ogólemogłabym zrobić mnóstwo rzeczy, gdybym tylko chciała, bo nie jestem twoją niewolnicą,znajduję się tylko w niewoli. Spojrzała na niego ostro. Rozmawialiśmy już o tym.Mogęodejść, kiedy zechcę, bo sam wiesz, że ten absurd nie może trwać wiecznie. Nadal jesteś moja warknął. Mów sobie, co chcesz, ale najpierw wysłuchaj, co mam do powiedzenia.Rafe mnie nieinteresuje.Nie należę do kobiet, które szukają łatwych okazji.Nie bawię się w męsko damskiepodchody.Zawsze tego unikałam.Postępuję tak, bo tego chcę, a nie dlatego, że jakiś szalonynomada szarpie mnie za włosy. Jej wściekłość rosła z każdym słowem. Zmieńmy temat powiedział szorstko. A niby dlaczego? Chciała się kłócić.Chciała, by przyznał jej rację i przeprosił za swojezachowanie. Bo tak chcę warknął. Wstrętny arogant mruknęła.i uśmiechnęła się pod nosem.Cóż, zazdrość Kardala, choć wyrażona w dziki czy też prostacki sposób, miała jednak swójurok nawet dla subtelnej księżniczki Sabry.Zbliżając się wieczorem do komnaty Sabriny, Kardal był wzburzony i niespokojny.Ostatniotak się czuł w początkach swej amerykańskiej edukacji, kiedy musiał dostosować się dokompletnie obcego otoczenia.I oto po latach znów wróciło to okropne uczucie: świadomośćprzymusu i pragnienie robienia czegoś zupełnie innego, niż się robić musi.Oto czekała go kolacja z narzeczoną.Będą blisko siebie, dotkną się nawet nieraz, lecz to,czego naprawdę pragnie, czyli seks, jest zabronione.Kiedyś myślał, że być może jakoś dogada się z przyszłą żoną, ustalą dogodne reguływspółżycia, ale to było wszystko, na co liczył.Lecz okazało się, że pragnie jej i tęskni za nią.Marzył o niej na jawie i w snach, jej obraz mącił myśli, odbierał zdrowy rozsądek.A przecieżchodziło tylko o kobietę!Znał je, wszak zaproszenie do łoża Księcia Złodziei odbierały jako zaszczyt i gościł ichwiele u siebie.Jednak wzorem dziadka nie nadużywał tego przywileju, wybierając kobiety chętnei doświadczone.Młode wdowy, które bez żalu pochowały niekochanego, wybranego przez ro-dziców męża, lub wykształcone na Zachodzie rozwódki, które nudziły się w Mieście Złodziei,nadawały się do tego celu najlepiej.Nie stwarzały problemów, kontentowały się cennymupominkiem i czekały na następne zaproszenie.Natomiast Kardal nigdy nie wybierał ani kobietzamężnych, ani niewinnych dziewcząt.Książę Złodziei szanował dziewice.A Sabrina jest dziewicą.Co z tego, że jej pragnął? To dla niego owoc zakazany.Takasytuacja była dla niego nowa i wyjątkowo nieprzyjemna.Gdyby jednak zdecydował się na radykalny krok, oboje nie mieliby już odwrotu.Nawet jeśliuniknąłby odpowiedzialności za pozbawienie dziewictwa księżniczki, musiałby się z nią ożenić,a wciąż nie wiedział, czy tego naprawdę chce.A może to, co czuł, wynikało jedynie ze zwykłejchęci poskromienia pięknej kobiety, która rzuciła mu wyzwanie? Zadumał się głęboko.A jeślikryło się w tym coś więcej? Jeśli to była miłość? Lecz miłość to uczucie, które kobietywymyśliły na własny użytek i mężczyznom nic do niego.Chyba że chodzi o tę miłość, którasprowadza na świat dzieci.Dzieci? Naprawdę pomyślał dzieci", a nie synowie"? Czy gdyby urodziły mu się córki,umiałby je kochać na równi z synami?Wyobraznia podsunęła mu obraz małej rudowłosej dziewczynki galopującej bez lęku przezpustynię.Kardal słyszał jej śmiech i wyczuwał dumę w silnych i zdecydowanych ruchach małegociałka.Tak, pomyślał zdziwiony.Gdyby urodziła mu się córeczka, kochałby ją tak samo jaksyna.Jeszcze pięć lat temu było to coś absolutnie nie do pomyślenia.Co się zmieniło od tamtejpory?Nie chcąc poznać odpowiedzi na to pytanie, Kardal przyśpieszył kroku i po chwili, niepukając, wszedł do komnaty.Sabrina siedziała na fotelu przy kominku.W skupieniuporównywała rubinową bransoletę ze zdjęciem z jakiejś książki. Wiedziałem, że nie zdołasz się oprzeć i wybierzesz sobie coś ze skarbca powiedział naprzywitanie. Sama widzisz, że dopóki te rzeczy nie należą do ciebie, łatwo powiedzieć: zwróćto prawowitym właścicielom".Ale wystarczy, że tylko wezmiesz je do ręki, a wszystko sięzmienia. Pudło! Roześmiała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. Ponieważ mu ufasz, zyskał majątek i wpływy.Ale jakoś nie pasuje mi na szejka ubranegow galabiję.Już raczej.Kardal chwycił Sabrinę za włosy i mocno przytrzymał. Uważaj warknął. Pilnuj się. Zmusił ją, by pochyliła głowę w jego stronę. Daję citrochę swobody, bo taką mam fantazję, a nie dlatego, że jesteś wolna.Wciąż jesteś mojąniewolnicą.Wszyscy mężczyzni w mieście, w tym Rafe, zostali o tym ostrzeżeni. Prawie niepanował nad sobą.Złość wprost biła od niego. Do diabła, co się z tobą dzieje?! zawołała. Zadałam jedno proste pytanie. Nie bała sięKardala, choć na pewno tego chciał, a rozsądek to nakazywał. Pytałaś o innego mężczyznę syknął. I co z tego? Nie zamierzała się tłumaczyć, bo to byłby absurd. Nie wolno ci tego robić. Słucham? Jednak musiała mu to wyjaśnić jak dziecku. Mam nie rozmawiać o niczym,co ma związek z innymi mężczyznami, oczywiście poza niejakim Kardalem? Mówiliśmy obazach lotniczych, a Rafe jest oficerem, który się nimi zajmuje.To wszystko.Puścił jej włosy. Rozumiem.A jednak to nie wszystko.Rafe jest Amerykaninem i wiele kobiet twierdzi, żejest atrakcyjny. I co z tego? spytała zaczepnie. Sabrino. Posłuchaj, Kardal, gdybym chciała zainteresować się Rafe'em, już bym to zrobiła.W ogólemogłabym zrobić mnóstwo rzeczy, gdybym tylko chciała, bo nie jestem twoją niewolnicą,znajduję się tylko w niewoli. Spojrzała na niego ostro. Rozmawialiśmy już o tym.Mogęodejść, kiedy zechcę, bo sam wiesz, że ten absurd nie może trwać wiecznie. Nadal jesteś moja warknął. Mów sobie, co chcesz, ale najpierw wysłuchaj, co mam do powiedzenia.Rafe mnie nieinteresuje.Nie należę do kobiet, które szukają łatwych okazji.Nie bawię się w męsko damskiepodchody.Zawsze tego unikałam.Postępuję tak, bo tego chcę, a nie dlatego, że jakiś szalonynomada szarpie mnie za włosy. Jej wściekłość rosła z każdym słowem. Zmieńmy temat powiedział szorstko. A niby dlaczego? Chciała się kłócić.Chciała, by przyznał jej rację i przeprosił za swojezachowanie. Bo tak chcę warknął. Wstrętny arogant mruknęła.i uśmiechnęła się pod nosem.Cóż, zazdrość Kardala, choć wyrażona w dziki czy też prostacki sposób, miała jednak swójurok nawet dla subtelnej księżniczki Sabry.Zbliżając się wieczorem do komnaty Sabriny, Kardal był wzburzony i niespokojny.Ostatniotak się czuł w początkach swej amerykańskiej edukacji, kiedy musiał dostosować się dokompletnie obcego otoczenia.I oto po latach znów wróciło to okropne uczucie: świadomośćprzymusu i pragnienie robienia czegoś zupełnie innego, niż się robić musi.Oto czekała go kolacja z narzeczoną.Będą blisko siebie, dotkną się nawet nieraz, lecz to,czego naprawdę pragnie, czyli seks, jest zabronione.Kiedyś myślał, że być może jakoś dogada się z przyszłą żoną, ustalą dogodne reguływspółżycia, ale to było wszystko, na co liczył.Lecz okazało się, że pragnie jej i tęskni za nią.Marzył o niej na jawie i w snach, jej obraz mącił myśli, odbierał zdrowy rozsądek.A przecieżchodziło tylko o kobietę!Znał je, wszak zaproszenie do łoża Księcia Złodziei odbierały jako zaszczyt i gościł ichwiele u siebie.Jednak wzorem dziadka nie nadużywał tego przywileju, wybierając kobiety chętnei doświadczone.Młode wdowy, które bez żalu pochowały niekochanego, wybranego przez ro-dziców męża, lub wykształcone na Zachodzie rozwódki, które nudziły się w Mieście Złodziei,nadawały się do tego celu najlepiej.Nie stwarzały problemów, kontentowały się cennymupominkiem i czekały na następne zaproszenie.Natomiast Kardal nigdy nie wybierał ani kobietzamężnych, ani niewinnych dziewcząt.Książę Złodziei szanował dziewice.A Sabrina jest dziewicą.Co z tego, że jej pragnął? To dla niego owoc zakazany.Takasytuacja była dla niego nowa i wyjątkowo nieprzyjemna.Gdyby jednak zdecydował się na radykalny krok, oboje nie mieliby już odwrotu.Nawet jeśliuniknąłby odpowiedzialności za pozbawienie dziewictwa księżniczki, musiałby się z nią ożenić,a wciąż nie wiedział, czy tego naprawdę chce.A może to, co czuł, wynikało jedynie ze zwykłejchęci poskromienia pięknej kobiety, która rzuciła mu wyzwanie? Zadumał się głęboko.A jeślikryło się w tym coś więcej? Jeśli to była miłość? Lecz miłość to uczucie, które kobietywymyśliły na własny użytek i mężczyznom nic do niego.Chyba że chodzi o tę miłość, którasprowadza na świat dzieci.Dzieci? Naprawdę pomyślał dzieci", a nie synowie"? Czy gdyby urodziły mu się córki,umiałby je kochać na równi z synami?Wyobraznia podsunęła mu obraz małej rudowłosej dziewczynki galopującej bez lęku przezpustynię.Kardal słyszał jej śmiech i wyczuwał dumę w silnych i zdecydowanych ruchach małegociałka.Tak, pomyślał zdziwiony.Gdyby urodziła mu się córeczka, kochałby ją tak samo jaksyna.Jeszcze pięć lat temu było to coś absolutnie nie do pomyślenia.Co się zmieniło od tamtejpory?Nie chcąc poznać odpowiedzi na to pytanie, Kardal przyśpieszył kroku i po chwili, niepukając, wszedł do komnaty.Sabrina siedziała na fotelu przy kominku.W skupieniuporównywała rubinową bransoletę ze zdjęciem z jakiejś książki. Wiedziałem, że nie zdołasz się oprzeć i wybierzesz sobie coś ze skarbca powiedział naprzywitanie. Sama widzisz, że dopóki te rzeczy nie należą do ciebie, łatwo powiedzieć: zwróćto prawowitym właścicielom".Ale wystarczy, że tylko wezmiesz je do ręki, a wszystko sięzmienia. Pudło! Roześmiała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]