[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mateusz słyszał również, jak Bolton poleciłswojemu gościowi, by ów najpózniej nazajutrz rano opuściłpałac.Potem Jan zamknął się w swoim gabinecie i siedziałtam do rana.Co robił, nie wiadomo.Prawdopodobnieobmyślał środki zaradcze przeciwko ewentualnym dalszymnagabywaniom chytrego siostrzeńca.Harry nie mógł munic zrobić na razie, ale mógł po śmierci wuja wystąpić zpretensjami do spadku po nim.Aby się przed tymzabezpieczyć, Jan Bolton postanowił spisać akt ostatniejwoli, a nie mogąc się zdecydować, kogo ma ustanowićswoim spadkobiercą, umieścił w gazetach ogłoszenie, którewas wszystkich tutaj sprowadziło w dniu szóstego maja. A cóż z Harrym? Już wracam do niego.Harry Pawley porozmowie z wujem zrozumiał, że jego przyjazd z Amerykibył zupełnie bezcelowy.Nie zdołał przebłagać staregodziwaka, ani wyprosić pieniędzy, a nazajutrz rano miałopuścić te progi na zawsze.Równocześnie widok całych245stert banknotów, które narwany Jan Bolton przechowywałw domu zamiast w bankach, rozbudził w nim instynktyzłodziejskie.Przypominacie sobie, drodzy państwo, comówiłem przy kolacji o drzemiących w nas złychinstynktach? Otóż i dowód, że miałem rację.HarryPawley postanowił ulżyć wujowi, czyli przekonać go ozgubnych skutkach domowej tezauryzacji.Aby tegodokazać, potrzebował trzech rzeczy: czasu, narzędzi iosiedlenia się w najbliższym sąsiedztwie wuja, najchętniejw samym pałacu.Przy rozmiarach tego gmachu, nieprzedstawiało to żadnych trudności.Przeprowadziwszyplus minus takie rozumowanie, Harry wyślizgnął się zeswojego pokoju i zaczął szukać odpowiedniej kryjówki.Prawdopodobnie przez prosty przypadek odnalazłdrzwiczki od tak zwanej baszty, które prawdopodobniebyły wtedy otwarte.Wszedł tam, a tuż za nim poczłapałstary Maciej, zaintrygowany dziwnym zachowaniem sięgościa swojego chlebodawcy. Już wiem! zawołał Tytus Dorn, rozglądającsię z dumą dokoła, czy wszyscy podziwiają jegointeligencję. Na szczycie baszty rozegrała się krwawawalka, w której zgrzybiały Maciej uległ silnemu drabowi&O, ja to w lot odgadłem! Byłbym z najwyższym podziwem dla pańskiejprzenikliwości, gdyby nie wynik obdukcji, rzekł Huber zczarującą zjadliwością. Bo sekcja zwłok wykazała, żeMaciej bynajmniej nie został zamordowany, ale zmarł naudar serca; co go wywołało, nie wiadomo; może nagłyprzestrach, może zmęczenie po szybkim wspinaniu się naszczyt wieżyczki.W jego sędziwym wieku mogło się toprzydarzyć nawet bez specjalnej emocji, toteż ta śmierćnajmniej obciąża Harry ego.Nie będę się rozwodził nad246tym, co Harry przeżywał, co mógł przeżywać, gdystwierdził nagły zgon lokaja i gdy te zwłoki niejako odcięłymu drogę z wieży.Aż nagle zrozumiał, iż los przychodzimu z pomocą.Zciągnął z Macieja ubranie, włożył je nasiebie i pędem pobiegł do swojego pokoju, po swojąwalizkę, powrócił z nią do baszty i tam ucharakteryzowałsię na Macieja. Bardzo naciągana hipoteza mruknął Witoldsceptycznie. Sądzi pan, że Harry woził z sobą peruki,wąsy, bokobrody i cały arsenał środków potrzebnych docharakteryzacji? Sądzę, że to możliwe; przecież Harry byłaktorem! Był niegdyś bardzo dobrym aktorem i właśniedlatego mógł z takim powodzeniem odgrywać rolęMacieja.Ułatwiało mu tę rolę.tę jego najlepszą, choć inajtragiczniejszą rolę w życiu.to, że Maciej byłgłuchoniemy.Głos najtrudniej jest zmienić, naśladować, ato było w tym wypadku niepotrzebne.Niewątpliwiemusiał popełnić jedną i drugą gafę, nie znając programu swoich lokajskich obowiązków i nawyków swojegochlebodawcy, lecz dziwak-milioner miał wtedy głowęzajętą czym innym, wyborem najgodniejszegospadkobiercy.Tak upłynęło dziesięć dni i nadeszłyimieniny Jana. Szósty maja. Dzień naszego przyjazdu tutaj. Tak, drodzy państwo.Fakt, że Harry Pawley wciągu tych dziesięciu dni nie zdołał okraść wuja świadczynajlepiej o tym, iż Jan Bolton miał się na baczności i niewierzył, aby obiecujący siostrzeniec tak łatwo zrezygnowałz pieniędzy, jakie u niego widział na biurku.Licząc się ztym, że Harry krąży gdzieś w okolicy i szuka pomocnika w247osobie jakiegoś zawodowego włamywacza, Jan Boltonopróżnił swoją pancerną kasę w hallu, pozostawił w niejzłośliwy liścik do pana złodzieja, a pieniądze przeniósł doinnej skrytki.A jednak Harry, występujący tu w roliMacieja, zdołał wypenetrować, iż pieniądze muszą byćukryte w gabinecie wuja.Dlatego pózniej, aby waszmylić, zaprowadził was tutaj, do pustej kasy i przez to najakiś czas odciągnął waszą uwagę od gabinetu.Nadeszłafatalna noc z szóstego na siódmy maja.Jan Bolton udał siędo sypialni na krótko przed północą, a Harry czekający natę chwilę wślizgnął się natychmiast do gabinetu.Co tamsprowadziło również Jana, nie wiadomo.Może czegośzapomniał, może dojrzał światło.tak, to mi się wydajebardziej prawdopodobne, bo przecież nie spacerował chybastale po swoim pałacu z rewolwerem. Owszem wtrącił Marski. pan Jan nosiłrewolwer przy sobie zawsze i mnie to samo doradzał. Niech i tak będzie.A zatem Jan Bolton wszedłdo swojego gabinetu i zastał tam swojego lokajaszukającego skrytki.Wyobrazmy sobie, że zaszedł go ztyłu i chwycił nagle za kark.Czy w tych okolicznościachnawet tak dobry aktor jak Harry nie mógł zapomnieć oswojej roli? Zapomniał na pewno! Krzyknął.Rzekomogłuchoniemy krzyknął! Jan musiał osłupieć w pierwszejchwili, za to gdy poznał po głosie siostrzeńca, wpadł wfurię.Nie wahał się wymierzyć do niego z rewolweru.LeczHarry już go trzymał za przegub dłoni, wyrwał mu broń iżeby upozorować samobójstwo, przycisnął lufkę rewolwerudo piersi wuja, po czym wypalił. Nieprawdopodobne bąknął Witold. Primo,na to nie starczyłoby mu czasu, secundo Jan by do tego niedopuścił, tertio [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Mateusz słyszał również, jak Bolton poleciłswojemu gościowi, by ów najpózniej nazajutrz rano opuściłpałac.Potem Jan zamknął się w swoim gabinecie i siedziałtam do rana.Co robił, nie wiadomo.Prawdopodobnieobmyślał środki zaradcze przeciwko ewentualnym dalszymnagabywaniom chytrego siostrzeńca.Harry nie mógł munic zrobić na razie, ale mógł po śmierci wuja wystąpić zpretensjami do spadku po nim.Aby się przed tymzabezpieczyć, Jan Bolton postanowił spisać akt ostatniejwoli, a nie mogąc się zdecydować, kogo ma ustanowićswoim spadkobiercą, umieścił w gazetach ogłoszenie, którewas wszystkich tutaj sprowadziło w dniu szóstego maja. A cóż z Harrym? Już wracam do niego.Harry Pawley porozmowie z wujem zrozumiał, że jego przyjazd z Amerykibył zupełnie bezcelowy.Nie zdołał przebłagać staregodziwaka, ani wyprosić pieniędzy, a nazajutrz rano miałopuścić te progi na zawsze.Równocześnie widok całych245stert banknotów, które narwany Jan Bolton przechowywałw domu zamiast w bankach, rozbudził w nim instynktyzłodziejskie.Przypominacie sobie, drodzy państwo, comówiłem przy kolacji o drzemiących w nas złychinstynktach? Otóż i dowód, że miałem rację.HarryPawley postanowił ulżyć wujowi, czyli przekonać go ozgubnych skutkach domowej tezauryzacji.Aby tegodokazać, potrzebował trzech rzeczy: czasu, narzędzi iosiedlenia się w najbliższym sąsiedztwie wuja, najchętniejw samym pałacu.Przy rozmiarach tego gmachu, nieprzedstawiało to żadnych trudności.Przeprowadziwszyplus minus takie rozumowanie, Harry wyślizgnął się zeswojego pokoju i zaczął szukać odpowiedniej kryjówki.Prawdopodobnie przez prosty przypadek odnalazłdrzwiczki od tak zwanej baszty, które prawdopodobniebyły wtedy otwarte.Wszedł tam, a tuż za nim poczłapałstary Maciej, zaintrygowany dziwnym zachowaniem sięgościa swojego chlebodawcy. Już wiem! zawołał Tytus Dorn, rozglądającsię z dumą dokoła, czy wszyscy podziwiają jegointeligencję. Na szczycie baszty rozegrała się krwawawalka, w której zgrzybiały Maciej uległ silnemu drabowi&O, ja to w lot odgadłem! Byłbym z najwyższym podziwem dla pańskiejprzenikliwości, gdyby nie wynik obdukcji, rzekł Huber zczarującą zjadliwością. Bo sekcja zwłok wykazała, żeMaciej bynajmniej nie został zamordowany, ale zmarł naudar serca; co go wywołało, nie wiadomo; może nagłyprzestrach, może zmęczenie po szybkim wspinaniu się naszczyt wieżyczki.W jego sędziwym wieku mogło się toprzydarzyć nawet bez specjalnej emocji, toteż ta śmierćnajmniej obciąża Harry ego.Nie będę się rozwodził nad246tym, co Harry przeżywał, co mógł przeżywać, gdystwierdził nagły zgon lokaja i gdy te zwłoki niejako odcięłymu drogę z wieży.Aż nagle zrozumiał, iż los przychodzimu z pomocą.Zciągnął z Macieja ubranie, włożył je nasiebie i pędem pobiegł do swojego pokoju, po swojąwalizkę, powrócił z nią do baszty i tam ucharakteryzowałsię na Macieja. Bardzo naciągana hipoteza mruknął Witoldsceptycznie. Sądzi pan, że Harry woził z sobą peruki,wąsy, bokobrody i cały arsenał środków potrzebnych docharakteryzacji? Sądzę, że to możliwe; przecież Harry byłaktorem! Był niegdyś bardzo dobrym aktorem i właśniedlatego mógł z takim powodzeniem odgrywać rolęMacieja.Ułatwiało mu tę rolę.tę jego najlepszą, choć inajtragiczniejszą rolę w życiu.to, że Maciej byłgłuchoniemy.Głos najtrudniej jest zmienić, naśladować, ato było w tym wypadku niepotrzebne.Niewątpliwiemusiał popełnić jedną i drugą gafę, nie znając programu swoich lokajskich obowiązków i nawyków swojegochlebodawcy, lecz dziwak-milioner miał wtedy głowęzajętą czym innym, wyborem najgodniejszegospadkobiercy.Tak upłynęło dziesięć dni i nadeszłyimieniny Jana. Szósty maja. Dzień naszego przyjazdu tutaj. Tak, drodzy państwo.Fakt, że Harry Pawley wciągu tych dziesięciu dni nie zdołał okraść wuja świadczynajlepiej o tym, iż Jan Bolton miał się na baczności i niewierzył, aby obiecujący siostrzeniec tak łatwo zrezygnowałz pieniędzy, jakie u niego widział na biurku.Licząc się ztym, że Harry krąży gdzieś w okolicy i szuka pomocnika w247osobie jakiegoś zawodowego włamywacza, Jan Boltonopróżnił swoją pancerną kasę w hallu, pozostawił w niejzłośliwy liścik do pana złodzieja, a pieniądze przeniósł doinnej skrytki.A jednak Harry, występujący tu w roliMacieja, zdołał wypenetrować, iż pieniądze muszą byćukryte w gabinecie wuja.Dlatego pózniej, aby waszmylić, zaprowadził was tutaj, do pustej kasy i przez to najakiś czas odciągnął waszą uwagę od gabinetu.Nadeszłafatalna noc z szóstego na siódmy maja.Jan Bolton udał siędo sypialni na krótko przed północą, a Harry czekający natę chwilę wślizgnął się natychmiast do gabinetu.Co tamsprowadziło również Jana, nie wiadomo.Może czegośzapomniał, może dojrzał światło.tak, to mi się wydajebardziej prawdopodobne, bo przecież nie spacerował chybastale po swoim pałacu z rewolwerem. Owszem wtrącił Marski. pan Jan nosiłrewolwer przy sobie zawsze i mnie to samo doradzał. Niech i tak będzie.A zatem Jan Bolton wszedłdo swojego gabinetu i zastał tam swojego lokajaszukającego skrytki.Wyobrazmy sobie, że zaszedł go ztyłu i chwycił nagle za kark.Czy w tych okolicznościachnawet tak dobry aktor jak Harry nie mógł zapomnieć oswojej roli? Zapomniał na pewno! Krzyknął.Rzekomogłuchoniemy krzyknął! Jan musiał osłupieć w pierwszejchwili, za to gdy poznał po głosie siostrzeńca, wpadł wfurię.Nie wahał się wymierzyć do niego z rewolweru.LeczHarry już go trzymał za przegub dłoni, wyrwał mu broń iżeby upozorować samobójstwo, przycisnął lufkę rewolwerudo piersi wuja, po czym wypalił. Nieprawdopodobne bąknął Witold. Primo,na to nie starczyłoby mu czasu, secundo Jan by do tego niedopuścił, tertio [ Pobierz całość w formacie PDF ]