[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanawiał się przez parę chwil,potem wyjął komórkę pożyczoną od Juliette i zadzwonił do ratusza, żeby dowiedzieć się, jakieformalności należy załatwić.Czy mogą wziąć ślub tego wieczoru lub nazajutrz rano? W odpowiedziusłyszał, że to nie Las Vegas i że każdy ślub w stanie Nowy Jork wymaga uzyskania weddinglicense i złożenia prośby w tej sprawie na dwadzieścia cztery godziny przed planowaną ceremonią.Było to logiczne: chciano w ten sposób zapobiec związkom zawieranym pod wpływem chwilowejemocji.Sam rozłączył się wście-kły.Nie miał przed sobą wymaganych dwudziestu czterech godzin. Czy zawsze będziesz mnie kochał?Zatopiony w myślach podniósł głowę i zobaczył Juliette stojącą przed nim na palcach i czekającą napocałunek. Zawsze odpowiedział, całując ją.Bardzo chciał, żeby to była prawda, ale jak mówiła Grace Costello z pewnością są w życiurzeczy, których nie da się uniknąć.Kiedy Juliette wsiadała pierwsza do taksówki, Samowi przyszła do głowy inna myśl. Nie będziesz miała nic przeciwko temu, żeby wrócić do domu sama? Chciałbym jeszcze wpaśćdo szpitala. A miałam nadzieję na wspólny wieczór! Daj mi tylko dwie godziny, proszę.To bardzo ważne.Zrobiła rozczarowaną minę. Tylko dwie małe godzinki! przyrzekł Sam, zamykając drzwiczki taksówki i posyłając jejcałusa.Spojrzał na zegarek.Jeszcze nie jest za pózno.Jeśli się pospieszy, być może zdąży.Nie czekając nanastępną taksówkę, wbiegł do najbliższej stacji metra i wbrew temu, co powiedział Juliette, wcalenie udał się do szpitala, lecz do banku. Nasi doradcy finansowi przyjmują zazwyczaj umówionych wcześniej klientów wyjaśnił mupracownik recepcji. Może jednak któryś z nich jest już wolny.Pójdę się dowiedzieć.Sam czekał cierpliwie w pomieszczeniu pełniącym rolę poczekalni, gdzie można było zapoznać się zrozmaitymibroszurami.Kiedy więc wszedł do biura Eda Zicka Juniora, konsultanta do spraw inwestycji, mógłswobodnie przedstawić swój projekt. Co mogę dla pana zrobić? Chciałbym zawrzeć ubezpieczenie na wypadek śmierci wyjaśnił Sam. Dla zabezpieczenia przyszłości naszych klientów mamy doskonałą opcję, prostą i niezbytkosztowną wyrecytował bankier.Sam pokiwał głową i zachęcił go do kontynuowania. Czy zna pan zasady dotyczące ubezpieczeń na wypadek śmierci? Wpłaca pan składkę co miesiąc.Jeśli nic się panu nie stanie i oby Bóg zechciał to sprawić będzie pan płacił nadal.Jednak wprzypadku pańskiej przedwczesnej śmierci zgromadzony kapitał przekażemy wskazanemu przezpana beneficjentowi: pańskiej małżonce, dzieciom albo.innej osobie.I bez opłat za nabycie prawado spadku! Dokładnie o to mi chodzi.W ciągu niecałej pół godziny dwaj mężczyzni uzgodnili wysokość składki, okres zawarciaubezpieczenia, wysokość kwoty odszkodowania (siedemset pięćdziesiąt tysięcy dolarów) i osobęuposażoną (Juliette Beaumont).Sam wypełnił kwestionariusz medyczny i zobowiązał się przejść nazajutrz badania lekarskie zanaliząkrwi włącznie.Z uwagi na jego wiek formalności były stosunkowo proste.Ed Zick przekazałmu listę stowarzyszonych lecznic, wśród których szczęśliwym trafem znajdował się również jegoszpital.Będzie mógł zrobić sobie badania jutro z samego rana.Był jeszcze inny szczęśliwy zbiegokoliczności: Zick pracował w sobotę i zaproponował, że zatwierdzi dokumenty natychmiast pootrzymaniu stosownego faksu.Kiedy Sam zamierzał złożyć podpis, konfidencjonalnym tonem bankier zasugerował mu dodatkowągwarancję: podwojenie kapitału w przypadku śmierci w wypadku.Sam zmarszczył brwi i udał, że się zastanawia.Ukończył kurs z zakresu ekonomii medycznej i znałten marketingowy chwyt.Statystycznie rzecz biorąc, jeden zgon na dwanaście lub trzynaścienastępował w wyniku wypadku.Ubezpieczyciele nie ponosili zatem wielkiego ryzyka, za topodwyższenie składek pozwalało na maksymalne zwiększenie wypłacanej kwoty. Zgoda oznajmił Sam, myśląc o wypadku kolejki linowej, w którym miał zginąć.Uśmiechnięty od ucha do ucha Ed Zick podał mu rękę, święcie przekonany, że bez trudu udało musię oskubać tego idealnego wprost klienta.Jutro nie będziesz się tak śmiał, pomyślał Sam, żegnając się.Była to jednak marna pociecha.Kiedy znalazł się na ulicy, był przejmujący chłód i zaczynała zapadać noc.Na niebie pokazały siępierwsze gwiazdy.Sam odetchnął z ulgą.Udało się chociaż zabezpieczyć przyszłość materialną Juliette i jego dziecka.Wiedział jednak, że pieniądze są często tylko pozornym rozwiązaniem.*Południowy Brooklyn, dzielnica Bensonhurst, wczesny wieczórMark Rutelli wdrapał się na drugie piętro budynku z brunatnej cegły.Otworzył drzwi do mieszkaniai nie od razu zapalił światło.%7łaluzje były podniesione i pokójtonął w niebieskawym kojącym świetle księżyca w pełni.Wbrew temu, co można by podejrzewać,skromne i bezosobowe mieszkanko było czyste i dobrze utrzymane.Nie było go w domu od dwóch dni.Ostatnią noc spędził w szpitalu, a potem miał całodziennąsłużbę.Dopóki absorbowała go praca, czuł się dobrze.Teraz nie miał ochoty być sam.Nastawiłpłytę z symfonią Prokofiewa.Lubił muzykę klasyczną i potrafił ją ocenić.Ludzie znający go odniedawna brali go na ogół za prostackiego alkoholika, on zaś nie zamierzał wyprowadzać ich zbłędu.Za to ci, którzy mieli kiedykolwiek okazję z nim podyskutować, wiedzieli, że ma dużą wiedzęi jest wrażliwy.Wziął prysznic, ogolił się i włożył czyste ubranie: czarne dżinsy i podarowany mu dawno temuprzez Grace granatowy pulower, którego nie miał na sobie od lat.Po raz pierwszy od wielu miesięcyodważył się spojrzeć na swoje odbicie w lustrze.Zazwyczaj nie przepadał za człowiekiem, któregotam widział, ale od kiedy uratował Jodie, czuł, że coś się w nim zmieniło, i dlatego bez grymasuniechęci spojrzał na swoją twarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Zastanawiał się przez parę chwil,potem wyjął komórkę pożyczoną od Juliette i zadzwonił do ratusza, żeby dowiedzieć się, jakieformalności należy załatwić.Czy mogą wziąć ślub tego wieczoru lub nazajutrz rano? W odpowiedziusłyszał, że to nie Las Vegas i że każdy ślub w stanie Nowy Jork wymaga uzyskania weddinglicense i złożenia prośby w tej sprawie na dwadzieścia cztery godziny przed planowaną ceremonią.Było to logiczne: chciano w ten sposób zapobiec związkom zawieranym pod wpływem chwilowejemocji.Sam rozłączył się wście-kły.Nie miał przed sobą wymaganych dwudziestu czterech godzin. Czy zawsze będziesz mnie kochał?Zatopiony w myślach podniósł głowę i zobaczył Juliette stojącą przed nim na palcach i czekającą napocałunek. Zawsze odpowiedział, całując ją.Bardzo chciał, żeby to była prawda, ale jak mówiła Grace Costello z pewnością są w życiurzeczy, których nie da się uniknąć.Kiedy Juliette wsiadała pierwsza do taksówki, Samowi przyszła do głowy inna myśl. Nie będziesz miała nic przeciwko temu, żeby wrócić do domu sama? Chciałbym jeszcze wpaśćdo szpitala. A miałam nadzieję na wspólny wieczór! Daj mi tylko dwie godziny, proszę.To bardzo ważne.Zrobiła rozczarowaną minę. Tylko dwie małe godzinki! przyrzekł Sam, zamykając drzwiczki taksówki i posyłając jejcałusa.Spojrzał na zegarek.Jeszcze nie jest za pózno.Jeśli się pospieszy, być może zdąży.Nie czekając nanastępną taksówkę, wbiegł do najbliższej stacji metra i wbrew temu, co powiedział Juliette, wcalenie udał się do szpitala, lecz do banku. Nasi doradcy finansowi przyjmują zazwyczaj umówionych wcześniej klientów wyjaśnił mupracownik recepcji. Może jednak któryś z nich jest już wolny.Pójdę się dowiedzieć.Sam czekał cierpliwie w pomieszczeniu pełniącym rolę poczekalni, gdzie można było zapoznać się zrozmaitymibroszurami.Kiedy więc wszedł do biura Eda Zicka Juniora, konsultanta do spraw inwestycji, mógłswobodnie przedstawić swój projekt. Co mogę dla pana zrobić? Chciałbym zawrzeć ubezpieczenie na wypadek śmierci wyjaśnił Sam. Dla zabezpieczenia przyszłości naszych klientów mamy doskonałą opcję, prostą i niezbytkosztowną wyrecytował bankier.Sam pokiwał głową i zachęcił go do kontynuowania. Czy zna pan zasady dotyczące ubezpieczeń na wypadek śmierci? Wpłaca pan składkę co miesiąc.Jeśli nic się panu nie stanie i oby Bóg zechciał to sprawić będzie pan płacił nadal.Jednak wprzypadku pańskiej przedwczesnej śmierci zgromadzony kapitał przekażemy wskazanemu przezpana beneficjentowi: pańskiej małżonce, dzieciom albo.innej osobie.I bez opłat za nabycie prawado spadku! Dokładnie o to mi chodzi.W ciągu niecałej pół godziny dwaj mężczyzni uzgodnili wysokość składki, okres zawarciaubezpieczenia, wysokość kwoty odszkodowania (siedemset pięćdziesiąt tysięcy dolarów) i osobęuposażoną (Juliette Beaumont).Sam wypełnił kwestionariusz medyczny i zobowiązał się przejść nazajutrz badania lekarskie zanaliząkrwi włącznie.Z uwagi na jego wiek formalności były stosunkowo proste.Ed Zick przekazałmu listę stowarzyszonych lecznic, wśród których szczęśliwym trafem znajdował się również jegoszpital.Będzie mógł zrobić sobie badania jutro z samego rana.Był jeszcze inny szczęśliwy zbiegokoliczności: Zick pracował w sobotę i zaproponował, że zatwierdzi dokumenty natychmiast pootrzymaniu stosownego faksu.Kiedy Sam zamierzał złożyć podpis, konfidencjonalnym tonem bankier zasugerował mu dodatkowągwarancję: podwojenie kapitału w przypadku śmierci w wypadku.Sam zmarszczył brwi i udał, że się zastanawia.Ukończył kurs z zakresu ekonomii medycznej i znałten marketingowy chwyt.Statystycznie rzecz biorąc, jeden zgon na dwanaście lub trzynaścienastępował w wyniku wypadku.Ubezpieczyciele nie ponosili zatem wielkiego ryzyka, za topodwyższenie składek pozwalało na maksymalne zwiększenie wypłacanej kwoty. Zgoda oznajmił Sam, myśląc o wypadku kolejki linowej, w którym miał zginąć.Uśmiechnięty od ucha do ucha Ed Zick podał mu rękę, święcie przekonany, że bez trudu udało musię oskubać tego idealnego wprost klienta.Jutro nie będziesz się tak śmiał, pomyślał Sam, żegnając się.Była to jednak marna pociecha.Kiedy znalazł się na ulicy, był przejmujący chłód i zaczynała zapadać noc.Na niebie pokazały siępierwsze gwiazdy.Sam odetchnął z ulgą.Udało się chociaż zabezpieczyć przyszłość materialną Juliette i jego dziecka.Wiedział jednak, że pieniądze są często tylko pozornym rozwiązaniem.*Południowy Brooklyn, dzielnica Bensonhurst, wczesny wieczórMark Rutelli wdrapał się na drugie piętro budynku z brunatnej cegły.Otworzył drzwi do mieszkaniai nie od razu zapalił światło.%7łaluzje były podniesione i pokójtonął w niebieskawym kojącym świetle księżyca w pełni.Wbrew temu, co można by podejrzewać,skromne i bezosobowe mieszkanko było czyste i dobrze utrzymane.Nie było go w domu od dwóch dni.Ostatnią noc spędził w szpitalu, a potem miał całodziennąsłużbę.Dopóki absorbowała go praca, czuł się dobrze.Teraz nie miał ochoty być sam.Nastawiłpłytę z symfonią Prokofiewa.Lubił muzykę klasyczną i potrafił ją ocenić.Ludzie znający go odniedawna brali go na ogół za prostackiego alkoholika, on zaś nie zamierzał wyprowadzać ich zbłędu.Za to ci, którzy mieli kiedykolwiek okazję z nim podyskutować, wiedzieli, że ma dużą wiedzęi jest wrażliwy.Wziął prysznic, ogolił się i włożył czyste ubranie: czarne dżinsy i podarowany mu dawno temuprzez Grace granatowy pulower, którego nie miał na sobie od lat.Po raz pierwszy od wielu miesięcyodważył się spojrzeć na swoje odbicie w lustrze.Zazwyczaj nie przepadał za człowiekiem, któregotam widział, ale od kiedy uratował Jodie, czuł, że coś się w nim zmieniło, i dlatego bez grymasuniechęci spojrzał na swoją twarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]