[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pożarliśmy się.Koniec.Zatrzymały taksówkę, Menchu zwinęła się w kłębek na tylnym siedzeniu.Po chwiliwybuchła płaczem.Obejmując ją, Julia poczuła, że jej przyjaciółka cała się trzęsie pośródszlochów.Samochód stanął na światłach, blask okna wystawowego padł na jej udręczoną twarz.- Przepraszam.Jestem ostatnia.Julii było aż nieprzyjemnie ze wstydu.Co za absurdalna sytuacja.Cholerny Max -powiedziała w duchu.- Cholera z nimi wszystkimi.- Nie gadaj głupot - przerwała jej rozdrażniona.Popatrzyła na plecy taksówkarza,który przyglądał im się zaciekawiony w lusterku, a kiedy znów odwróciła się do Menchu,zaskoczona napotkała w jej oczach niespodziewany, krótki przebłysk trzezwości.Jak gdybyopary narkotyku i alkoholu nie zdołały opanować wszystkich zakamarków jej organizmu.Julia dostrzegła tam niezmierzone głębie o mrocznych znaczeniach.Ten wyraz twarzy tak niepasował do ogólnego stanu jej przyjaciółki, że poczuła się zbita z pantałyku.I wtedy Menchuznowu przemówiła, a jej słowa zabrzmiały jeszcze dziwniej.- Ty niczego nie rozumiesz.- kręciła z bólem głową, jak zranione zwierzę.- Aleniech się dzieje, co chce.Chcę, żebyś wiedziała.Urwała, jakby właśnie ugryzła się w język, jej spojrzenie wtopiło się w ciemność.Taksówka na nowo ruszyła, a Julia siedziała zamyślona i zdezorientowana.Trochę za dużojak na jedną noc.Jeszcze brakuje - pomyślała z głębokim westchnieniem, obawiając się, żecała sytuacja nie wróży niczego dobrego - żeby w domofonie tkwiła kolejna karteczka.Tej nocy obyło się bez karteczek, mogła się więc zająć Menchu, która poruszała sięjak we mgle.Zanim ją położyła, zrobiła jej dwie filiżanki kawy.Krok po kroku, zcierpliwością prawdziwego psychoanalityka przy kozetce, udało jej się mimo bełkotliwychpomruków i chwil milczenia odtworzyć wydarzenia tego dnia.Maxowi, okropnemu Maxowi,przyszło do głowy, że wybierze się w podróż, i to w najmniej odpowiedniej chwili.Jakiśidiotyzm związany z pracą w Portugalii.Menchu przeżywała trudny okres, więc uznałapostanowienie Maxa za akt egoistycznej dezercji.Zaczęli się kłócić, w wyniku czego Max,zamiast załagodzić kwestię w łóżku, jak miał dotąd w zwyczaju, trzasnął drzwiami.Menchunie miała pojęcia, czy wróci, czy też nie, ale w tym momencie guzik ją to obchodziło.Niechcąc sterczeć w domu sama, postanowiła pójść do baru Stephan's.Parę działek kokipostawiło ją na nogi, wprawiając w stan agresywnej euforii.Siedziała w kącie, nie myśląc oMaksie, sączyła jedno za drugim bardzo wytrawne martini i zaczynała nawiązywać kontaktwzrokowy z upiornie przystojnym facetem, któremu najwyrazniej nie była obojętna, kiedynagle scena się zmieniła: Paco Montegrifo wpadł na kretyński pomysł, żeby się pojawićakurat w tym miejscu, w towarzystwie jednej z tych obwieszonych klejnotami zdzir, zktórymi często się prowadzał.Sprawa procentu jeszcze była.świeża, Menchu wyczuła niejaką ironię w powitaniu dyrektora, co podziałało na nią, jak to piszą w powieściach,niczym sól sypana na ranę.Strzeliła go w pysk bez namysłu, pac, jak w dawnych, dobrychczasach, ku wielkiemu zdumieniu zainteresowanego.Wielki skandal, koniec pieśni.Kurtyna.Menchu zasnęła równo o drugiej w nocy.Julia przykryła ją kocem i jeszcze przezchwilę czuwała obok, patrząc, jak przyjaciółka śpi niespokojnie, co jakiś czas wierci się imruczy coś niezrozumiale przez zaciśnięte usta, z włosami na twarzy w zupełnym nieładzie.Julia przypatrywała się zmarszczkom wokół jej ust, oczom, z których łzy i pot zmyłyczęściowo makijaż, pozostawiając czarne, patetyczne ślady: Menchu wyglądała jak dojrzałakurtyzana po nieprzyjemnej nocy.Cesar z pewnością wyciągnąłby tu zjadliwe wnioski, ale wtym momencie Julia nie miała ochoty go słuchać.Zaczęła błagać własne przeznaczenie.by,kiedy przyjdzie jej kolej, pozwoliło jej odpuścić i zestarzeć się z godnością.Westchnęła zniezapalonym papierosem w ustach.Nie dysponować tratwą ani choćby deską, którapomogłaby ocalić skórę podczas powodzi - to musi być straszne.Zdała sobie sprawę, żewłaścicielka galerii mogłaby być jej matką.Zawstydziła się tą myślą, jak gdybywykorzystywała sen przyjaciółki do tego, by w jakimś sensie jej się sprzeniewierzyć.Dopiła resztkę zimnej kawy i zapaliła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •