[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ty nie, ale twój dziadek! - zawołał.Laura aż przymknęła oczy ze złości.Jej dłonie mocniejzacisnęły się na kiju, jakby mimo wszystko miała zamiar rozbićnim szybę.Na szczęście opanowała się i obróciwszy się napięcie, chwyciła wiszący na ścianie telefon.Roys spokojnie obserwował, jak dziewczyna wybiera numer.Miał nadzieję, że nie dzwoni na policję, bo jeśli tak, toz pewnością przyszłoby mu spędzić ładnych kilka godzin nakomisariacie.Musiałby tłumaczyć, co o tej porze robi pod domem tych młodych panien, a choć nie obawiał się poważniejszych konsekwencji, to zawsze istniało niebezpieczeństwo, żedawnym kolegom po fachu przyjdzie do głowy zamknąć godla zabawy w pustej celi do rana.Ta nocna eskapada będzie kosztowała nadgorliwego dziadka dwa razy więcej niż początkowo planowałem, pomyślałw chwili, gdy Laura zaczęła mówić coś do słuchawki.Rozmowa nie trwała dłużej niż kilka sekund, po czym słuchawkaz trzaskiem wylądowała na widełkach, a drzwi wejścioweotworzyły się z hukiem.- Obaj jesteście bałwanami! Ty i mój dziadek! - orzekłapiękna Laura podniesionym głosem.48 NORA ROBERTS- Dzwoniłaś do niego?- A co? Myślisz, że uwierzyłam ci na słowo? - spytałazaczepnie.- Lepiej popatrz na siebie.Jest środek nocy, a tymajstrujesz przy alarmie, ubrany jak włamywacz.Bardzo żałuję, że nie przyłożyłam ci tym kijem, zanim nie przekonałamsię, że to ty - dodała i oparła o ścianę swoją niepotrzebną jużbroń.- Miło mi, że zdołałaś się pohamować - odpowiedział, aw jego błękitnych oczach pojawił się wyraz rozbawienia.-Czy jednak nie warto było zaryzykować? Teraz już wszyscywiemy, że twoja babcia może spać spokojnie.- Nie martw się o moją babcię! Zawsze spała i nadal śpijak kamień.- Zniecierpliwiona Laura wyrzuciła ramiona w górę tak energicznie, że jej kusy podkoszulek podjechał jeszczewyżej.- To ten stary panikarz nie śpi po nocach i tylko wymyśla, jak tu skomplikować ludziom życie.Ale ma za swoje.Tak mu nagadałam, że będzie miał o czym myśleć do świtu.- Wiem, że masz temperament - uśmiechnął się Roysi przysunął się do niej bliżej.Była tak pochłonięta tym, comówi, że nawet nie zauważyła jego ruchu.- Ale gdybyś byłatam, gdzie powinnaś być o tej porze, czyli we własnym łóżku,nawet nie wiedziałabyś, że tu byłem.Jeszcze dwie minutyi bym zniknął.A właśnie.- Wolno wyciągnął rękę i wpatrując się intensywnie w jej oczy, chwycił pasmo długich włosów Laury.Splątane, okrywały ją jak czarny aksamitny płaszcz.- Dlaczego nie jesteś w łóżku? - zapytał cicho, jednocześnienawijając kosmyk na palec.- Byłam głodna.- Ja też.- Przysunął się do niej tak blisko, że niemal czułbijące od niej ciepło.- A teraz już nie jesteś? - zapytał jeszczeciszej.Widział, że jest zmieszana, i postanowił wykorzystać tymrazem tę sytuację.Nie pozwoli jej się wymknąć, skoro jestpewny, że obydwoje myślą o tym samym.Siostry z klanu MacGregor 49Rzeczywiście, Laura zastanawiała się przez moment, jakbyto było, gdyby Roys Cameron nagle ją pocałował.Poczuła,jak krew zaczyna pulsować w jej skroniach, a serce tłucze jakoszalałe.Nie spodziewała się, że zdradzi ją własne ciało, którego reakcja na bliskość Roysa była tak gwałtowna.- Posłuchaj, kolego.- zaczęła, ale on nie pozwolił jejdokończyć.Wypuścił pasemko włosów, którym dotąd się bawił,i oparł obie ręce o poręcz krzesła, które stało tuż za nią.Uśmiechnął się lekko i powiedział:- Zawsze, kiedy wpadam na ciebie znienacka, masz na sobie jakąś.piżamę.- Odsunął się trochę, tak by jego rozpaloneoczy mogły objąć całą jej sylwetkę.- Nie wydaje ci się, żeżądasz zbyt wiele, kiedy chcesz, żebym znowu sobie poszedł?- szepnął wprost do jej ucha.Laura zadrżała pod wpływem tego ciepłego oddechu.Bardzo chciała być dzielna i otrząsnąć się z zauroczenia, ale nieprzychodziło to łatwo.- Nigdy nie rezygnujesz, prawda? - spytała, choć doskonale znała odpowiedz.- Zdaje się, że ty również.- Pochylił się tak, że jego oczyznalazły się dokładnie na linii jej wzroku.Nie mogła więcuciec spojrzeniem, kiedy powiedział: - Mógłbym przysiąc, żeczekałaś na mnie tej nocy.Ustami prawie dotykał jej nabrzmiałych warg, ale ich niedotknął.Obserwował tylko, jak czekoladowe oczy Laury robiąsię coraz ciemniejsze, słyszał, że nabiera głęboko powietrza,a potem wstrzymuje oddech.- Chcę, żebyś ty mnie pocałowała.- poprosił, ale wcalenie zamierzał czekać, aż ona to zrobi, i zaczął całować ją pierwszy.Laura nigdy dotąd nie czuła tak ogromnego pożądania.Ogarnęło ją całkowicie, jeszcze nim na dobre poczuła ciepłoi smak jego ust.W miarę jak pocałunek stawał się głębszyi bardziej namiętny, miała wrażenie, jakby przenikał ją stru-50 NORA ROBERTSmień światła.Ogarnęło ją rozkoszne ciepło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Ty nie, ale twój dziadek! - zawołał.Laura aż przymknęła oczy ze złości.Jej dłonie mocniejzacisnęły się na kiju, jakby mimo wszystko miała zamiar rozbićnim szybę.Na szczęście opanowała się i obróciwszy się napięcie, chwyciła wiszący na ścianie telefon.Roys spokojnie obserwował, jak dziewczyna wybiera numer.Miał nadzieję, że nie dzwoni na policję, bo jeśli tak, toz pewnością przyszłoby mu spędzić ładnych kilka godzin nakomisariacie.Musiałby tłumaczyć, co o tej porze robi pod domem tych młodych panien, a choć nie obawiał się poważniejszych konsekwencji, to zawsze istniało niebezpieczeństwo, żedawnym kolegom po fachu przyjdzie do głowy zamknąć godla zabawy w pustej celi do rana.Ta nocna eskapada będzie kosztowała nadgorliwego dziadka dwa razy więcej niż początkowo planowałem, pomyślałw chwili, gdy Laura zaczęła mówić coś do słuchawki.Rozmowa nie trwała dłużej niż kilka sekund, po czym słuchawkaz trzaskiem wylądowała na widełkach, a drzwi wejścioweotworzyły się z hukiem.- Obaj jesteście bałwanami! Ty i mój dziadek! - orzekłapiękna Laura podniesionym głosem.48 NORA ROBERTS- Dzwoniłaś do niego?- A co? Myślisz, że uwierzyłam ci na słowo? - spytałazaczepnie.- Lepiej popatrz na siebie.Jest środek nocy, a tymajstrujesz przy alarmie, ubrany jak włamywacz.Bardzo żałuję, że nie przyłożyłam ci tym kijem, zanim nie przekonałamsię, że to ty - dodała i oparła o ścianę swoją niepotrzebną jużbroń.- Miło mi, że zdołałaś się pohamować - odpowiedział, aw jego błękitnych oczach pojawił się wyraz rozbawienia.-Czy jednak nie warto było zaryzykować? Teraz już wszyscywiemy, że twoja babcia może spać spokojnie.- Nie martw się o moją babcię! Zawsze spała i nadal śpijak kamień.- Zniecierpliwiona Laura wyrzuciła ramiona w górę tak energicznie, że jej kusy podkoszulek podjechał jeszczewyżej.- To ten stary panikarz nie śpi po nocach i tylko wymyśla, jak tu skomplikować ludziom życie.Ale ma za swoje.Tak mu nagadałam, że będzie miał o czym myśleć do świtu.- Wiem, że masz temperament - uśmiechnął się Roysi przysunął się do niej bliżej.Była tak pochłonięta tym, comówi, że nawet nie zauważyła jego ruchu.- Ale gdybyś byłatam, gdzie powinnaś być o tej porze, czyli we własnym łóżku,nawet nie wiedziałabyś, że tu byłem.Jeszcze dwie minutyi bym zniknął.A właśnie.- Wolno wyciągnął rękę i wpatrując się intensywnie w jej oczy, chwycił pasmo długich włosów Laury.Splątane, okrywały ją jak czarny aksamitny płaszcz.- Dlaczego nie jesteś w łóżku? - zapytał cicho, jednocześnienawijając kosmyk na palec.- Byłam głodna.- Ja też.- Przysunął się do niej tak blisko, że niemal czułbijące od niej ciepło.- A teraz już nie jesteś? - zapytał jeszczeciszej.Widział, że jest zmieszana, i postanowił wykorzystać tymrazem tę sytuację.Nie pozwoli jej się wymknąć, skoro jestpewny, że obydwoje myślą o tym samym.Siostry z klanu MacGregor 49Rzeczywiście, Laura zastanawiała się przez moment, jakbyto było, gdyby Roys Cameron nagle ją pocałował.Poczuła,jak krew zaczyna pulsować w jej skroniach, a serce tłucze jakoszalałe.Nie spodziewała się, że zdradzi ją własne ciało, którego reakcja na bliskość Roysa była tak gwałtowna.- Posłuchaj, kolego.- zaczęła, ale on nie pozwolił jejdokończyć.Wypuścił pasemko włosów, którym dotąd się bawił,i oparł obie ręce o poręcz krzesła, które stało tuż za nią.Uśmiechnął się lekko i powiedział:- Zawsze, kiedy wpadam na ciebie znienacka, masz na sobie jakąś.piżamę.- Odsunął się trochę, tak by jego rozpaloneoczy mogły objąć całą jej sylwetkę.- Nie wydaje ci się, żeżądasz zbyt wiele, kiedy chcesz, żebym znowu sobie poszedł?- szepnął wprost do jej ucha.Laura zadrżała pod wpływem tego ciepłego oddechu.Bardzo chciała być dzielna i otrząsnąć się z zauroczenia, ale nieprzychodziło to łatwo.- Nigdy nie rezygnujesz, prawda? - spytała, choć doskonale znała odpowiedz.- Zdaje się, że ty również.- Pochylił się tak, że jego oczyznalazły się dokładnie na linii jej wzroku.Nie mogła więcuciec spojrzeniem, kiedy powiedział: - Mógłbym przysiąc, żeczekałaś na mnie tej nocy.Ustami prawie dotykał jej nabrzmiałych warg, ale ich niedotknął.Obserwował tylko, jak czekoladowe oczy Laury robiąsię coraz ciemniejsze, słyszał, że nabiera głęboko powietrza,a potem wstrzymuje oddech.- Chcę, żebyś ty mnie pocałowała.- poprosił, ale wcalenie zamierzał czekać, aż ona to zrobi, i zaczął całować ją pierwszy.Laura nigdy dotąd nie czuła tak ogromnego pożądania.Ogarnęło ją całkowicie, jeszcze nim na dobre poczuła ciepłoi smak jego ust.W miarę jak pocałunek stawał się głębszyi bardziej namiętny, miała wrażenie, jakby przenikał ją stru-50 NORA ROBERTSmień światła.Ogarnęło ją rozkoszne ciepło [ Pobierz całość w formacie PDF ]