[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może zbiorę jakieś starelegendy o ostatnich dniach Mwenyi Mkuu.Może będą się różnić od znanej historii.  Czy mógłbym pojechać z tobą? To już nie prowadzisz własnych badań?Nie czekała na jego odpowiedz.Szybkim krokiem skierowała się ku drzwiom.Zostałsam. Rozdział 7Mam na myśli to, co oni i wynajęci przez nich psychiatrzy nazywają  systemami ułudy.Nie trzeba dodawać, że  ułuda jest zawsze oficjalnie zdefiniowana.Nie musimy przejmowaćsię problemem, czy coś jest realne, czy nierealne.Mówi się jedynie o przydatności tej rzeczy.Znaczenie ma tylko system i to, jak do niego pasują dane.Niektóre do siebie pasują, inne nie.Thomas Pynchon, Tęcza grawitacyjnaI znowu ożywieni, tym razem tylko troje, przylatywali porannym samolotem z Dar.To itak lepiej niż pięcioro  rozmyślał Daud Mahmoud Barwani, chociaż dla niego osobiście i takbyło to za dużo.Poprzedni nie spowodowali żadnych kłopotów.Pozostali tylko dzień iodlecieli z powrotem na kontynent.Czuł się jednak niepewnie, wiedząc, że takie istotyprzebywają na tej samej małej wyspie, co i on.Mieli przecież do wyboru cały świat.Dlaczegowciąż przyjeżdżali na Zanzibar? Samolot wylądował  powiedział kontroler lotów.Trzynastu pasażerów.Oficer sanitarny przepuścił najpierw miejscowych  dwóchdziennikarzy i czterech członków miejscowej legislatury wracających z panafrykańskiejkonferencji w Capetown.Następnie odprawił grupę czterech turystów japońskich, jak zwykleobwieszonych sprzętem fotograficznym.Pózniej nadeszli zmarli i Barwani z zaskoczeniemstwierdził, że byli to ci sami co poprzednio  rudy, szatyn i brunetka.Czy mieli aż tak dużopieniędzy, że mogli przylatywać z Ameryki na Zanzibar co kilka miesięcy? Barwani słyszałplotkę, że każdy ożywiony dostawał tyle złota, ile sam ważył.Teraz zaczynał w nią wierzyć.Nic dobrego nie wyniknie z tego, że tacy pętają się po świecie, gdzie chcą  pomyślał  a jużna pewno z ich przyjazdu na Zanzibar.Nie miał jednak wyboru. Witam ponownie na wyspie gozdzików  powiedział z obłudnie przylepionymuśmiechem i zaczął zastanawiać się po raz kolejny, co stanie się z Duadem MahmoudemBarwanim, kiedy jego dni na ziemi dobiegną kresu.* * * Ahmad Przebiegły i Abdullah jakiś tam  powiedział Klein. Nie mówiła o niczyminnym, tylko o historii Zanzibaru.Siedzieli w gabinecie Jijibhoia.Był ciepły wieczór.Padający mocno deszcz przysłaniałmiliony świateł Los Angeles. Byłoby nietaktem zadać jej pytanie wprost.Jeszcze nie czułem się tak niezręcznie odczasu, kiedy miałem czternaście lat.Byłem wśród nich zupełnie bezradny jak dziecko.  Czy myślisz, że odkryli twoje oszustwo?  spytał Jijibhoi. Trudno powiedzieć.Odniosłem wrażenie, że bawią się mną, naśmiewają, ale może takimają sposób bycia i postępowania z każdym nowo przybyłym.Nikt mnie nie zatrzymał, niktnie zarzucił mi, że jestem oszustem, po prostu się mną nie przejmowali, nie interesowali siętym, co robię i w jaki sposób zmarłem.Staliśmy z Sybille twarzą w twarz.Chciałemwyciągnąć do niej ręce.Chciałem, żeby mnie przytuliła.Nie nawiązaliśmy jednak nawetcienia porozumienia.Było tak, jakbyśmy spotkali się na jakimś koktajlu w środowiskuakademickim, a jedyną rzeczą zajmującą jej myśli była jakaś niezwykła informacja, którąwłaśnie gdzieś wykopała.Opowiedziała mi wszystko o sułtanie Ahmadzie, o tym, jak oszukałAbdullaha i jak Abdullah uderzył go nożem.Klein dostrzegł na zawalonych książkami półkach Jijibhoia znajome tytuły.Była wśródnich Historia Afryki Wschodniej Olivera i Mathew, pozycja z którą Sybille nie rozstawała sięw okresie ich małżeństwa.Sięgnął po pierwszy tom. Powiedziała, że opracowania historyczne przedstawiają niedokładny obraz wydarzeń,które uznała za prawdziwe.Miałem wrażenie, że dobrze bawiła się ze mną, opowiadając misprawdzoną historię, jak gdyby to było coś, o czym do ostatniego tygodnia nikt nie wiedział.Sprawdzimy.Ahmad.Ahmad.Sprawdził indeks nazwisk.Było w nim pięciu Ahmadów, ale nie było sułtana Ahmadabin Majida Przebiegłego.Nazwisko to wymieniono tylko w odnośniku, zgodnie z którymnosił je arabski kronikarz.Klein znalazł również trzech Abdullahów, ale żaden z nich niewładał Zanzibarem. Coś tu nie gra  mruknął. To nie ma znaczenia  powiedział Jijibhoi łagodnie. Ma znaczenie.Poczekaj chwilkę.Szukał dalej.Pod hasłem  Władcy Zanzibaru nie znalazł ani Ahmadów, aniAbdullahów.Znalazł za to Majida bin Saida, ale stwierdził, że panował on w drugiej połowiedziewiętnastego wieku.W zdenerwowaniu przerzucał kolejne stronice, przeglądając, cofającsię, szukając.Wreszcie spojrzał na Jijibhoia. Tu się nic nie zgadza! W oksfordzkiej Historii Afryki Wschodniej? Szczegóły opowiadania Sybille.Powiedziała, że Ahmad Przebiegły wstąpił na tronomański w 1811 roku i zajął Zanzibar siedem lat pózniej.Tu jest napisane, że niejaki Said al-Busaidi został sułtanem Omanu w 1806 roku i panował przez pięćdziesiąt lat.To właśnie on,a nie nieistniejący Ahmad Przebiegły zajął Zanzibar.Zrobił to dopiero w 1828 roku, zaśwładcą, który był zmuszony do podpisania traktatu był ówczesny Mwenyi Mkuu o nazwiskuHasan bin Ahmad Alawi i. Klein pokręcił głową. To zupełnie inne postacie.%7ładnychsztyletów, zabójstw, daty się nie zgadzają.Wszystko to. Zmarli lubią sobie stroić żarty  uśmiechnął się Jijibhoi ponuro.  Dlaczego miałaby zmyślać jakąś historię i ogłaszać ją jako sensacyjne, nowe odkrycie?Sybille była najskrupulatniejszym naukowcem, jakiego kiedykolwiek znałem! Nigdy by. Taka była Sybille, którą znałeś, drogi przyjacielu.Staram się, byś wreszcie pojął, że toteraz jest inna osoba, nowa osoba w jej ciele [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •