[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sukie wpakowała sobie do ust zbyt dużą garść solonych orzeszków; rozpłaszczyładłoń przy brodzie, podtrzymując spadające kawałeczki.Wciąż się śmiejąc, wydmuchnę-ła z ust okruchy. Czy żadna z was nie chce się niczego dowiedzieć o tym nowym? Niespecjalnie  powiedziała Aleksandra. Mężczyzni nie stanowią odpowiedzina wszystkie problemy.Czy nie tak postanowiłyśmy?26 Sukie często zauważała, że Aleksandra w obecności Jane staje się inna, trochę nie-znośna.Kiedy była sam na sam z Sukie, nie ukrywała swego zainteresowania tym nowoprzybyłym.Obie miały cechę wspólną  pewne zadowolenie z własnych ciał, o którychczęsto mówiono, że są piękne, a przy tym różnica wieku między nimi była wystarczają-co duża, by Aleksandra (która była starsza o sześć lat) przybierała postawę macierzyń-ską.Sukie grała wtedy rolę ożywionej i gadatliwej, a ona leniwej i sybillińskiej.Kiedyobecne były wszystkie trzy, Aleksandra miała skłonność do dominowania  będąc nie-co markotną i bierną, zmuszała pozostałe dwie kobiety, żeby się do niej zwracały. Oczywiście, mężczyzni nie stanowią odpowiedzi  powiedziała Jane Smart. Ale być może, są pytaniem.Wypiła już dwie trzecie dżinu.Kawałeczek skórki z brzoskwini był teraz niemowlę-ciem czekającym na to, żeby je, już suche, wyrzucono na świat.Poza szarzejącymi rom-boidalnymi szybkami kosy hałaśliwie zajmowały się pakowaniem dnia do torby po-dróżnej zmierzchu.Sukie wstała, żeby wygłosić oświadczenie. On jest bogaty  powiedziała  i ma czterdzieści dwa lata.Nigdy nie był żona-ty, pochodzi z Nowego Jorku, z jednej ze starych rodzin holenderskich.Był cudownymdzieckiem, jeżeli chodzi o grę na fortepianie, a poza tym jest wynalazcą.Cały duży po-kój we wschodnim skrzydle, ten, w którym znajduje się stół bilardowy oraz cała pral-nia znajdująca się poniżej mają być zamienione na laboratoria, w których będą wszyst-kie te zlewy z nierdzewnej stali, rurki do destylacji i cała reszta.A w skrzydle zachod-nim, gdzie Lenoxowie mieli tę swoją, jak to się nazywa, oranżerię, chce on zainstalo-wać ogromny, wpuszczony w podłogę basen, a w ściany wmontować druty do aparatu-ry stereo.Jej okrągłe oczy, całkiem zielone w wieczornym świetle, aż zabłysły, kiedy mówiłao tych szaleństwach. Joe Marino ma z nim umowę na prace hydrauliczne i opowiadał o tym wszyst-kim wczoraj wieczorem, kiedy nie było kworum, bo Herbie Prinz, nie mówiąc nic ni-komu, pojechał na Bermudy.Joe był bardzo podniecony, mówił, że ten facet nie pytało orientacyjne koszty, że kazał, żeby wszystko było w najlepszym gatunku, bez względuna cenę.Basen ma być z drewna tekowego i ma mieć osiem stóp średnicy, a poza tym onnie lubi chodzić po podłodze z klepek i dlatego cała podłoga ma być wyłożona drobno-ziarnistymi płytkami, które trzeba sprowadzić z Tennessee. Wygląda na to, że on jest bufonem  powiedziała Jane. Czy ten rozrzutnik ma jakieś nazwisko?  spytała Aleksandra, dziwiąc się, żeSukie, będąc felietonistką pisującą plotkarskie kawałki, jest też romantyczką i zastana-wiając się, czy będzie ją pózniej bolała głowa, jeżeli teraz wypije jeszcze jedną wódkęz tonikiem, czy będzie ją bolała głowa pózniej, kiedy znajdzie się sama w swoim zbu-27 dowanym bez jednolitego planu dawniej wiejskim domu, w którym będzie słychać tyl-ko równy oddech jej śpiących dzieci i niespokojne skrobanie Coala i do którego upo-rczywym spojrzeniem będzie zaglądał księżyc, dotrzymując towarzystwa jej całkiemrozbudzonemu duchowi.Na Zachodzie w taką noc w lawendowej poświacie wyłby ko-jot, a jeszcze dalej prześlizgiwałby się pociąg transkontynentalny, ciągnąc za sobą całemile wagonów i te dzwięki poprowadziłyby jej ducha za okno i roztopiłyby jego bez-senność w delikatnej, wybielonej gwiazdami nocy.Tutaj, na niezrozumiałym, przesiąk-niętym wodą Wschodzie, wszystko było blisko; nocne odgłosy otaczały jej dom jak na-jeżone zarośla.Tak, wszystko było blisko.I nawet te kobiety, siedzące w tej należącej doSukie małej, przytulnej niszy, wyłaniały się z powietrza bardzo blisko, tak blisko, że każ-dy ciemny włos w delikatnych wąsikach Jane, jak również stojący na sztorc, bursztyno-wy, wrażliwy na statyczne prądy puszek na długich przedramionach Sukie, powodo-wały swędzenie oczu Aleksandry.Aleksandra była zazdrosna o tego człowieka, zazdro-sna o to, że nawet jego cień był w stanie do tego stopnia podniecić jej dwie przyjaciółki,które w pozostałe czwartki podniecał nie kto inny jak ona sama.Tak, podniecała je, gdyz godnym królowej lenistwem, poddawała je działaniu swych mocy, mocy czyniących jąpodobną do kota, który zdolny jest przestać mruczeć i zacząć zabijać.W takie czwartkitrzy przyjaciółki wyczarowywały widma niepozornego życia toczącego się w Eastwicki kazały im wirować z brzękiem w ciemniejącym powietrzu.W takie czwartki, będącwe właściwym nastroju i pijąc trzeciego drinka, były one zdolne wznieść nad sobą sto-żek mocy podobny do sięgającego zenitu namiotu i wiedzieć, kto jest chory, kto popadaw długi, kto jest kochany, kogo ogarnia szał, kto płonie, a kto śpi, bo opuścił go na chwi-lę życiowy pech.W takie czwartki wiedziały to wszystko, a wiedza ich płynęła z głębitrzewi.Dzisiaj jednak było inaczej.Bo dzisiaj ich nastrój był zakłócony. Czy to nie zabawna historia z tym jego nazwiskiem?  powiedziała Sukie, pa-trząc, jak z okna z ołowianego szkła odpływa światło dnia.Nie widziała nic przez znajdujące się wysoko, drgające, romboidalne szybki, jednakprzed oczami jej duszy stało wyraznie widoczne jedyne drzewo rosnące w ogrodzie zajej domem  wysmukła, młoda grusza, uginająca się pod ciężarem owoców  cięż-kich, żółtych kształtów przypominających klejnoty ze sztucznego złota i sztucznychdrogich kamieni, którymi obwieszone jest dziecko.Ostatnio każdy dzień przesiąkniętybył aromatem siana i dojrzałości, a przy drogach na kształt odpadków pleniły się małe,blade, pózne astry. Wczoraj wieczorem wszyscy wymieniali jego nazwisko.Słyszałam je też przedtemod Marge Perley.Mam je na końcu języka. Ja też  powiedziała Jane. Cholera.Zawiera w sobie jedno z tych małych słó-wek. De, da, du  podpowiedziała Aleksandra, nie mając nadziei, że to coś da.28 Trzy czarownice umilkły, zdając sobie sprawę, że skoro zapomniały języka w ustach,to zostały zaczarowane przez kogoś mającego większą moc niż one same.* * *Darryl Van Horne przyszedł w niedzielę wieczorem na koncert kameralny do ko-ścioła unitariańskiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •