X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W więzieniu Reeva i jej grupa zebrali się wmałym gabinecie, gdzie czekali na przejażdżkę furgonetką do komory śmierci.Niedaleko czekałatakże rodzina Dont�go.Przez następną godzinę obie grupy świadków będą blisko siebie, alestaranie oddzielone.O piątej czterdzieści rodzina ofiary została załadowana do nieoznakowanej więziennejfurgonetki i przewieziona do domu śmierci.Jazda trwała niespełna dziesięć minut.Kiedy już tambyli, zaprowadzono ich przez nieoznakowane drzwi do małego kwadratowego pokoiku, trzy i półna trzy i pół metra.Nie było krzeseł, nie było ław, gołe ściany.Przed nimi widniała zasuniętakurtyna.Powiedziano im, że po drugiej stronie znajduje się komora śmierci.O piątej czterdzieścipięć rodzina Drummów odbyła tę samą podróż i przez inne drzwi weszła do swojego pokoju dlaświadków.Pomieszczenia sąsiadowały ze sobą.Głośne kaszlnięcie w jednym pokoju można byłousłyszeć w drugim.Czekali.Rozdział 26O piątej czterdzieści Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych pięcioma głosami do czterechodmówił wysłuchania petycji Dont�go w sprawie niepoczytalności.Dziesięć minut pózniej znówpięcioma głosami do czterech odmówił polecenia przesłania akt do ponownego przejrzenia, napodstawie petycji Boyette a.Robbie odebrał telefony na zewnątrz tymczasowej celi.Zatrzasnąłtelefon, wszedł do naczelnika Jetera.- Po wszystkim - szepnął.- %7ładnych więcej apelacji.Jeter ponuro skinął głową.- Masz dwie minuty.- Dzięki.- Robbie znowu wszedł do tymczasowej celi i przekazał informację Dont�mu.Nicwięcej nie można zrobić, walka skończona.Dont� zamknął oczy, oddychał głęboko, przyjmowałrzeczywistość do wiadomości.Do tej chwili zawsze istniała jakaś nadzieja, choćby mglista,choćby daleka i nierealna.Potem ciężko przełknął, zdobył się na uśmiech i podszedł do Robbiego.Dotykali siękolanami, głowy dzieliły centymetry.- Robbie, jak myślisz, czy w ogóle złapią gościa, który zabił Nicole?Robbie znów chciał mu powiedzieć o Boyetcie, ale do zakończenia tej historii jeszcze daleko.Prawda była niepewna.- Nie wiem, Dont�, nie potrafię tego przewidzieć.A co?- Posłuchaj, co masz zrobić, Robbie.Jeśli nigdy nie znajdą drania, to ludzie zawsze będąwierzyć, że to ja.Ale jeśli go znajdą, obiecaj, że oczyścisz moje imię.Obiecujesz, Robbie? Nieobchodzi mnie, ile czasu to zajmie, ale musisz oczyścić moje imię.- Zrobię to, Dont�.- Widzę to: pewnego dnia mamusia i bracia, i siostra staną obok mojego grobu i będąświętować, bo jestem niewinny.Czy to nie wspaniałe, Robbie?- Ja też tam będę, Dont�.- Wydaj wielkie przyjęcie, właśnie tam, na cmentarzu.Zaproś wszystkich moich przyjaciół,zróbcie straszne piekło, niech świat wie, że Dont� jest niewinny.Zrobisz to, Robbie?- Masz moje słowo.- To będzie wspaniale.Robbie powoli wziął Dont�go za obie ręce i je ścisnął.- Muszę iść, wielki człowieku.Nie wiem, co powiedzieć.Chyba to, że to był zaszczytreprezentować ciebie.Wierzyłem ci od samego początku, a dzisiaj wierzę jeszcze bardziej.Zawsze wiedziałem, że jesteś niewinny, i nienawidzę tych skurwysynów, przez których to sięstało.Będę walczył dalej, Dont�, przyrzekam.Dotknęli się czołami.- Dziękuję ci, Robbie, za wszystko.Zachowam się, jak trzeba.- Nigdy cię nie zapomnę.- Zaopiekuj się moją mamą, dobrze?- Wiesz, że tak będzie.Wstali i objęli się, długim, bolesnym uściskiem, którego żaden z nich nie chciał przerwać.Ben Jeter stał przy drzwiach, czekał.Robbie wreszcie opuścił celę i poszedł w koniec krótkiegokorytarza, gdzie na składanym krześle siedział Keith i modlił się żarliwie.Usiadł obok i sięrozpłakał.Ben Jeter po raz ostatni zapytał Dont�go, czy chce się spotkać z kapelanem.Nie chciał.Korytarz zaczął się wypełniać umundurowanymi strażnikami, wielkimi, zdrowymi chłopakami osurowych twarzach i silnych ramionach.Mięśniaki, na wypadek gdyby więzień miał wątpliwości,czy pójść spokojnie do komory śmierci.Nagle korytarz zatętnił ożywieniem i wypełnił sięludzmi.Jeter podszedł do Dont�go.- Idziemy.Robbie powoli wstał, zrobił krok i spojrzał na Keitha.- Chodz, Keith - powiedział.Pasttor podniósł obojętny wzrok, niezbyt pewien, gdzie jest, ale pewien, że jego małykoszmar wkrótce się skończy i że się obudzi w łóżku, obok Dany.- Co?Robbie chwycił go za ramię i mocno szarpnął.- Chodz.Czas pójść na egzekucję.- Ale.- Naczelnik dał zgodę.- Kolejne silne szarpniecie.- Jesteś doradcą duchowym skazanego,w ten sposób kwalifikujesz się na świadka.- Chyba nie, Robbie.Nie, słuchaj, ja po prostu poczekam.Paru strażników rozbawiła ta sprzeczka.Keith widział ich uśmieszki, ale to go nieobchodziło. - Daj spokój.- Robbie ciągnął pastora.- Zrób to dla Dont�go, do diabła, zrób to dla mnie.Mieszkasz w Kansas, w stanie z karą śmierci.Chodz, zobaczysz trochę demokracji w praktyce.Keith poszedł, wszystko było jak za mgłą.Minęli kolumny strażników, tymczasową celę,gdzie Dont�go, który patrzył w podłogę, znowu zakuwrano w kajdanki.Dotarli do małychnieoznakowanych drzwi.Keith wcześniej ich nie zauważył.Otworzyły się i zamknęły za nimi.Znalezli się w małym pudełkowatym, słabo oświetlonym pokoiku.Robbie wreszcie go puścił,potem podszedł do Drummów i ich uściskał.- %7ładnych więcej apelacji - powiedział cicho.- Już nic nie zostało do zrobienia.To miało być najdłuższe dziesięć minut w długiej karierze Gilla Newtona w służbiepublicznej.Od piątej pięćdziesiąt do szóstej nie mógł się zdecydować, jak nigdy wcześniej.Wayne coraz mocniej naciskał na trzydziestodniowe odroczenie.Argumentował, że egzekucjamoże być odłożona na trzydzieści dni, tylko trzydzieści dni, aż kurz opadnie i sprawdzi siętwierdzenia tego błazna Boyette a.Jeśli mówi prawdę i znajdzie się zwłoki, to gubernatorzostanie bohaterem.Jeśli okaże się, że to oszust, a tak podejrzewają, to Drumm pożyje jeszczetrzydzieści dni, a potem dostanie igłę.Z politycznego punktu widzenia na dłuższą metę niebędzie większej szkody.Jedyna nieodwracalna szkoda może się zdarzyć, jeśli zignorująBoyette a, stracą Drumma, a potem znajdą ciało dokładnie w tym miejscu, do któregozaprowadzi ich Boyette.To byłoby fatalne, i to nie tylko dla Drumma.Byli tak spięci, że zapomnieli o burbonie.Z drugiej strony, dowodził Barry, jeśli cokolwiek odpuszczą, pokażą słabość, zwłaszcza powystąpieniu gubernatora przed tłumem, niecałe trzy godziny wcześniej.Egzekucje, szczególniete głośne, przyciągają rozmaite typy spragnione popularności, a ten facet, Boyette, jestdoskonałym przykładem.Najwyrazniej szukał reflektorów, swoich pięciu minut.Pozwolić mu,żeby przeszkodził w egzekucji, to błąd z prawnego punktu widzenia, a jeszcze bardziej zpolitycznego.Drumm przyznał się do morderstwa, powtarzał Barry.Nie pozwólmy, żeby jakiśzboczeniec przesłonił prawdę.Proces był sprawiedliwy! Sądy apelacyjne, wszystkie, zatwierdziłyskazanie!Rozgrywaj to ostrożnie, odpowiadał Wayne.Tylko trzydzieści dni.Może dowiemy się czegośnowego.Ale minęło już dziewięć lat, ripostował Barry.Wystarczy.- Czy na zewnątrz są jacyś reporterzy? - zapytał Newton.- Jasne - odparł Barry.- Przez cały dzień się tu kręcą.- Zbierz ich.Ostatni spacer był krótki, jakieś dziesięć metrów od tymczasowej celi do komory śmierci,cała droga obstawiona strażnikami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.