[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anna-Greta pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…, jakby potwierdza-jÄ…c, że zachowaÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie, i chwyciÅ‚a Andersa za rÄ™kÄ™.- Chodz.Kawa czeka.PociÄ…gnęła wnuka w stronÄ™ domu, Simon poczÅ‚apaÅ‚ za nimi.Nie żeby jegochód nagle siÄ™ zmieniÅ‚, ale przy Annie-Grecie wszyscy, niezależnie od wieku,zdawali siÄ™ czÅ‚apać.Można byÅ‚o odnieść wrażenie, że ona żyje jedynie Å›wieżym, nasyconym solÄ…powietrzem, i kiedy nadejdzie jej dzieÅ„, żeby opuÅ›cić ten Å›wiat, to wÅ‚aÅ›nie tozrobi: opuÅ›ci go.Zrobi krok i przestanie istnieć.RozpÅ‚ynie siÄ™ w północno-zachodnim wietrze, który zahaczy jeszcze o latarniÄ™ na północnym cyplu iucieknie na morze.W salonie byÅ‚o już nakryte: kanapki z anchois i z jajkiem, kruche ciasteczka idrożdżówki z cynamonem.Głód, do którego nie chciaÅ‚ siÄ™ przyznać, daÅ‚ teraz osobie znać.Simon odezwaÅ‚ siÄ™ niby urażony:- ProszÄ™, proszÄ™, podano w salonie.Kiedy mnie siÄ™ zaprasza, to jemy wkuchni.67Anna-Greta zatrzymaÅ‚a siÄ™ i uniosÅ‚a brwi.- CzyżbyÅ› narzekaÅ‚? - spytaÅ‚a.- Nie, nie - zaprzeczyÅ‚ Simon.- ChcÄ™ jedynie zaznaczyć, że najwyrazniej niekażdego traktuje tu siÄ™ tak samo.- Gdyby nie byÅ‚o ciÄ™ blisko trzy lata, też nakryÅ‚abym dla ciebie w salonie.- BÄ™dÄ™ musiaÅ‚ to sprawdzić - posiedziaÅ‚, drapiÄ…c siÄ™ w brodÄ™.- JeÅ›li wyjedziesz, utopiÄ™ siÄ™.PamiÄ™taj.A teraz siadajcie.Ojciec Andersa powiedziaÅ‚ kiedyÅ›, że Simon i Anna-Greta zachowujÄ… siÄ™ jakpara starych komików.Mieli swoje obyczaje, które przez lata opanowali do per-fekcji, tak że teraz mogli swobodnie improwizować.Główny wÄ…tek zawsze byÅ‚rozpoznawalny, chociaż sÅ‚owa za każdym razem byÅ‚y nowe.Anna-Greta przyglÄ…daÅ‚a siÄ™, jak Anders Å‚apczywie poÅ‚yka dwie kanapki.Pod-sunęła mu półmisek.- U siebie pewnie nie masz nic do jedzenia?Anders zatrzymaÅ‚ siÄ™ z rÄ™kÄ… wyciÄ…gniÄ™tÄ… w stronÄ™ półmiska.- Przepraszam, ja.Babcia parsknęła Å›miechem.- GÅ‚uptasie.Nie o to mi chodzi.Jedz, jedz.BÄ™dziemy musieli to jakoÅ› zaÅ‚a-twić.- Drewno - powiedziaÅ‚ nagle Simon.- Jak stoisz z drewnem?Kwestia drewna zostaÅ‚a przedyskutowana.Postanowiono też, że Anders do-stanie torbÄ™ zjedzeniem, a jutro on i Simon pojadÄ… na zakupy, poza tym trzebabyÅ‚o jak najszybciej zwodować łódkÄ™ Andersa.Drewna natomiast byÅ‚o pod do-statkiem.Anders przeprosiÅ‚ i wyszedÅ‚ na werandÄ™.UsiadÅ‚ na stoÅ‚ku, zapaliÅ‚ papierosa izaczÄ…Å‚ siÄ™ przyglÄ…dać Å›liwie uginajÄ…cej siÄ™ pod ciężarem przejrzaÅ‚ych owoców.PomyÅ›laÅ‚ o Holgerze i o żonie Holgera, o morzu, które regularnie domagaÅ‚o siÄ™swojej daniny, o kotwicy na cmentarzu w Nåten, o Mai.A jednak dziwne, że.że nie.że nikt.Kiedy wróciÅ‚, ze stoÅ‚u zebrano już naczynia i postawiono dzbanek z kawÄ….Simon i Anna-Greta siedzieli przy stole nachyleni ku sobie, tak że ich gÅ‚owyniemal siÄ™ stykaÅ‚y.Anders stanÄ…Å‚ i patrzyÅ‚ na nich.Tak wyglÄ…da miÅ‚ość.%7Å‚e też to naprawdÄ™ siÄ™ zdarza.%7Å‚e dwoje ludzi siÄ™ odnaj-duje, a potem wspólnie dbajÄ… o to, żeby nie zniknęło to coÅ› nieuchwytnego,niemajÄ…cego jeszcze ksztaÅ‚tu, co miÄ™dzy nimi powstaÅ‚o.%7Å‚eby miÅ‚ość przybraÅ‚apostać, która teraz bÄ™dzie dyktować życiu warunki.Jak to wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ dzieje?UsiadÅ‚ na krzeÅ›le przygaszony.Simon i Anna-Greta odsunÄ™li siÄ™ od siebie.68- Dobrze zaczerpnąć trochÄ™ Å›wieżego powietrza, prawda? - zagadnęła Anna-Greta.Anders przytaknÄ…Å‚.Babcia nigdy bezpoÅ›rednio nie wypominaÅ‚a mu palenia,ale nie szczÄ™dziÅ‚a mu uwag.- MyÅ›laÅ‚em o czymÅ› - zaczÄ…Å‚ Anders.- Chodzi o Holgera.O to, że sÄ…dziÅ‚, żeja to zrobiÅ‚em.- WedÅ‚ug niego to, że brakuje dorszy, to też jest wina tych ze Sztokholmu -stwierdziÅ‚a Anna-Greta, Å›ciÄ…gajÄ…c usta.- Tak, ale nie o tym myÅ›laÅ‚em.Nie o tym, tylko o.o Mai.Simon i Anna-Greta patrzyli na niego niewzruszeni.Nastrój staÅ‚ siÄ™ ciężki,Anders jednak ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej.- To dziwne, że.Kiedy teraz o tym myÅ›lÄ™, dziwiÄ™ siÄ™, że nikt nigdy nie po-dejrzewaÅ‚ ani mnie, ani Cecilii.To byÅ‚oby zrozumiaÅ‚e, prawda? Rodzice, dziec-ko.Dziecko znika bez Å›ladu.To oczywiste, że rodzice sÄ… winni.Simon i Anna-Greta wymienili spojrzenia.Babcia wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ nad sto-Å‚em i przeciÄ…gnęła palcami po knykciach Andersa.- Nie wolno ci myÅ›leć w ten sposób.- Nie o to mi chodzi.Ja wiem i wy wiecie, jak to byÅ‚o.Ona zniknęła.Chociażnadal nie rozumiem, jak to byÅ‚o możliwe.Ale dlaczego.Anders uniósÅ‚ rÄ™ce, jakby chciaÅ‚ zÅ‚apać piÅ‚kÄ™, której nie byÅ‚o; zÅ‚apać coÅ›, cobyÅ‚o dla niego nieosiÄ…galne.Znów wszystko stanęło mu przed oczami.Twarze,ton gÅ‚osu, pytania i kondolencje.I nigdzie.nigdzie.- Dlaczego, dlaczego nikt, nawet jeden czÅ‚owiek, nie podejrzewaÅ‚ mnie?Dlaczego wszyscy uznali to za coÅ›.naturalnego?Simon wsparÅ‚ gÅ‚owÄ™ o dÅ‚onie i zmarszczyÅ‚ brwi.Nawet on zdawaÅ‚ siÄ™ do-strzegać w tym coÅ› dziwnego.Anna-Greta patrzyÅ‚a na Andersa wzrokiem, którybyÅ‚ trudny do odczytania.- Ludzie szanujÄ… żaÅ‚obÄ™ innych.- A Holger? - spytaÅ‚ Anders [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Anna-Greta pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…, jakby potwierdza-jÄ…c, że zachowaÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie, i chwyciÅ‚a Andersa za rÄ™kÄ™.- Chodz.Kawa czeka.PociÄ…gnęła wnuka w stronÄ™ domu, Simon poczÅ‚apaÅ‚ za nimi.Nie żeby jegochód nagle siÄ™ zmieniÅ‚, ale przy Annie-Grecie wszyscy, niezależnie od wieku,zdawali siÄ™ czÅ‚apać.Można byÅ‚o odnieść wrażenie, że ona żyje jedynie Å›wieżym, nasyconym solÄ…powietrzem, i kiedy nadejdzie jej dzieÅ„, żeby opuÅ›cić ten Å›wiat, to wÅ‚aÅ›nie tozrobi: opuÅ›ci go.Zrobi krok i przestanie istnieć.RozpÅ‚ynie siÄ™ w północno-zachodnim wietrze, który zahaczy jeszcze o latarniÄ™ na północnym cyplu iucieknie na morze.W salonie byÅ‚o już nakryte: kanapki z anchois i z jajkiem, kruche ciasteczka idrożdżówki z cynamonem.Głód, do którego nie chciaÅ‚ siÄ™ przyznać, daÅ‚ teraz osobie znać.Simon odezwaÅ‚ siÄ™ niby urażony:- ProszÄ™, proszÄ™, podano w salonie.Kiedy mnie siÄ™ zaprasza, to jemy wkuchni.67Anna-Greta zatrzymaÅ‚a siÄ™ i uniosÅ‚a brwi.- CzyżbyÅ› narzekaÅ‚? - spytaÅ‚a.- Nie, nie - zaprzeczyÅ‚ Simon.- ChcÄ™ jedynie zaznaczyć, że najwyrazniej niekażdego traktuje tu siÄ™ tak samo.- Gdyby nie byÅ‚o ciÄ™ blisko trzy lata, też nakryÅ‚abym dla ciebie w salonie.- BÄ™dÄ™ musiaÅ‚ to sprawdzić - posiedziaÅ‚, drapiÄ…c siÄ™ w brodÄ™.- JeÅ›li wyjedziesz, utopiÄ™ siÄ™.PamiÄ™taj.A teraz siadajcie.Ojciec Andersa powiedziaÅ‚ kiedyÅ›, że Simon i Anna-Greta zachowujÄ… siÄ™ jakpara starych komików.Mieli swoje obyczaje, które przez lata opanowali do per-fekcji, tak że teraz mogli swobodnie improwizować.Główny wÄ…tek zawsze byÅ‚rozpoznawalny, chociaż sÅ‚owa za każdym razem byÅ‚y nowe.Anna-Greta przyglÄ…daÅ‚a siÄ™, jak Anders Å‚apczywie poÅ‚yka dwie kanapki.Pod-sunęła mu półmisek.- U siebie pewnie nie masz nic do jedzenia?Anders zatrzymaÅ‚ siÄ™ z rÄ™kÄ… wyciÄ…gniÄ™tÄ… w stronÄ™ półmiska.- Przepraszam, ja.Babcia parsknęła Å›miechem.- GÅ‚uptasie.Nie o to mi chodzi.Jedz, jedz.BÄ™dziemy musieli to jakoÅ› zaÅ‚a-twić.- Drewno - powiedziaÅ‚ nagle Simon.- Jak stoisz z drewnem?Kwestia drewna zostaÅ‚a przedyskutowana.Postanowiono też, że Anders do-stanie torbÄ™ zjedzeniem, a jutro on i Simon pojadÄ… na zakupy, poza tym trzebabyÅ‚o jak najszybciej zwodować łódkÄ™ Andersa.Drewna natomiast byÅ‚o pod do-statkiem.Anders przeprosiÅ‚ i wyszedÅ‚ na werandÄ™.UsiadÅ‚ na stoÅ‚ku, zapaliÅ‚ papierosa izaczÄ…Å‚ siÄ™ przyglÄ…dać Å›liwie uginajÄ…cej siÄ™ pod ciężarem przejrzaÅ‚ych owoców.PomyÅ›laÅ‚ o Holgerze i o żonie Holgera, o morzu, które regularnie domagaÅ‚o siÄ™swojej daniny, o kotwicy na cmentarzu w Nåten, o Mai.A jednak dziwne, że.że nie.że nikt.Kiedy wróciÅ‚, ze stoÅ‚u zebrano już naczynia i postawiono dzbanek z kawÄ….Simon i Anna-Greta siedzieli przy stole nachyleni ku sobie, tak że ich gÅ‚owyniemal siÄ™ stykaÅ‚y.Anders stanÄ…Å‚ i patrzyÅ‚ na nich.Tak wyglÄ…da miÅ‚ość.%7Å‚e też to naprawdÄ™ siÄ™ zdarza.%7Å‚e dwoje ludzi siÄ™ odnaj-duje, a potem wspólnie dbajÄ… o to, żeby nie zniknęło to coÅ› nieuchwytnego,niemajÄ…cego jeszcze ksztaÅ‚tu, co miÄ™dzy nimi powstaÅ‚o.%7Å‚eby miÅ‚ość przybraÅ‚apostać, która teraz bÄ™dzie dyktować życiu warunki.Jak to wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ dzieje?UsiadÅ‚ na krzeÅ›le przygaszony.Simon i Anna-Greta odsunÄ™li siÄ™ od siebie.68- Dobrze zaczerpnąć trochÄ™ Å›wieżego powietrza, prawda? - zagadnęła Anna-Greta.Anders przytaknÄ…Å‚.Babcia nigdy bezpoÅ›rednio nie wypominaÅ‚a mu palenia,ale nie szczÄ™dziÅ‚a mu uwag.- MyÅ›laÅ‚em o czymÅ› - zaczÄ…Å‚ Anders.- Chodzi o Holgera.O to, że sÄ…dziÅ‚, żeja to zrobiÅ‚em.- WedÅ‚ug niego to, że brakuje dorszy, to też jest wina tych ze Sztokholmu -stwierdziÅ‚a Anna-Greta, Å›ciÄ…gajÄ…c usta.- Tak, ale nie o tym myÅ›laÅ‚em.Nie o tym, tylko o.o Mai.Simon i Anna-Greta patrzyli na niego niewzruszeni.Nastrój staÅ‚ siÄ™ ciężki,Anders jednak ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej.- To dziwne, że.Kiedy teraz o tym myÅ›lÄ™, dziwiÄ™ siÄ™, że nikt nigdy nie po-dejrzewaÅ‚ ani mnie, ani Cecilii.To byÅ‚oby zrozumiaÅ‚e, prawda? Rodzice, dziec-ko.Dziecko znika bez Å›ladu.To oczywiste, że rodzice sÄ… winni.Simon i Anna-Greta wymienili spojrzenia.Babcia wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ nad sto-Å‚em i przeciÄ…gnęła palcami po knykciach Andersa.- Nie wolno ci myÅ›leć w ten sposób.- Nie o to mi chodzi.Ja wiem i wy wiecie, jak to byÅ‚o.Ona zniknęła.Chociażnadal nie rozumiem, jak to byÅ‚o możliwe.Ale dlaczego.Anders uniósÅ‚ rÄ™ce, jakby chciaÅ‚ zÅ‚apać piÅ‚kÄ™, której nie byÅ‚o; zÅ‚apać coÅ›, cobyÅ‚o dla niego nieosiÄ…galne.Znów wszystko stanęło mu przed oczami.Twarze,ton gÅ‚osu, pytania i kondolencje.I nigdzie.nigdzie.- Dlaczego, dlaczego nikt, nawet jeden czÅ‚owiek, nie podejrzewaÅ‚ mnie?Dlaczego wszyscy uznali to za coÅ›.naturalnego?Simon wsparÅ‚ gÅ‚owÄ™ o dÅ‚onie i zmarszczyÅ‚ brwi.Nawet on zdawaÅ‚ siÄ™ do-strzegać w tym coÅ› dziwnego.Anna-Greta patrzyÅ‚a na Andersa wzrokiem, którybyÅ‚ trudny do odczytania.- Ludzie szanujÄ… żaÅ‚obÄ™ innych.- A Holger? - spytaÅ‚ Anders [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]