[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Igdy teraz padło pytanie, czy drapie niki, zabijaj c i rozszarpuj c swoje ofiary, wiedz ,e przysparza to upolowanym przez nie zwierz tom bólu i cierpienia, odpowied brzmi nieą, one o tym nie wiedz.W wiecie zwierz t nie ma tak zwanej moralno ci, czyli,mówi c inaczej, nie ma dobra i nie ma zła.My, ludzie, mamy moralno ć, my wiemy,jaka jest ró nica mi dzy dobrem a złem, ale zwierz ta tego nie wiedz.H 147AniołBior w studiu Pesika na r ce i wci gam stalkery na jego tylne łapy jednymszarpni ciem - jednym, bo wiem, e drugiej próby nie b dzie.żdyby Pesikowi przyszłodo głowy rozpostrzeć pazury, za Chiny nie udałoby mi si podci gn ć nogawki, nierozdzieraj c jej przy tym na strz py.Rozmiar dzieci cy na wzrost 110 centymetrówpasuje zdumiewaj co dobrze.Udaje mi si zapi ć rozporek i mosi ny guzik, po czymwyci gam ogon przez specjalnie wyci t w tylnej cz ci stalkerów dziur , nim Pesikpojmie, e został nabity w butelk.Nast pnie rzucam go przed namiot, on zamienia siw posykuj c w ciekle i dziko tn c ostrymi pazurami kul , a ja puszczam winder wruch.Pesik nie cierpi stalkerów tak bardzo, e nie rzuca si na ciany, lecz pozostaje wła nietam, gdzie powinien, na tle namiotu, w jaskrawym wietle lamp, w obj ciu wizjera, iwykr ca salta i piruety, próbuj c si uwolnić od indygowego kaftana bezpieczeństwa,który wi zi jego tylne kończyny.Chocia reflektory musz sprawiać oczom nocnegodrapie nika prawdziwy ból, umysł Pesika zaprz ta teraz wył cznie walka zestalkerami.Co raz wybija si na swych teleskopowych, niesamowitych mi niach nametr w gór , wykr ca si niczym groteskowy tancerz go-go, tarza si na plecach niczymbreakdancer i pazurami przednich łap próbuje zedrzeć z siebie d insyś ale denimtrzyma, jeszcze trzyma, i Pesik wypr a si i sztywnieje, staje na tylnych łapach iszarpie pazurami szlufki, a ja prawie zamykam oczy - to b dzie perfekcyjne uj cie -potem kładzie swoj czarn grzyw na białej podłodze namiotu i unosi biodra, nadktórymi wije si , rzecz jasna,B 148szalej cy z frustracji ogon, i wrzeszczy spomi dzy nóg w stron aparatuś migawkaterkocze, a sycz ca, smolistoczarna, niebiesko-smuga i napi ta spr yna szaleje iskacze, szarpie si , wiruje i kr ci, a wszystko to odbija si na filmie, dwie klatki nasekund , zupełnie jakby Pesik wypalał na srebrowej błonie własn , roziskrzonenergi.żdy d ins wreszcie si rozdziera, sam odczuwam ulg , czuj si tak, jakbymzaczerpn ł powietrza po długim bezdechu - najpierw z boku uda na nogawce pojawiasi rozdarcie, dokładnie tam, gdzie Pesikowi najłatwiej si gn ć pazurami, a potemwidz ju tylko chmur wiruj cych w powietrzu d insowych płatków w kolorzeindygo, po czym zdyszane stworzenie wyskakuje z jej rodka, wydostaj c si jednymskokiem z zasi gu reflektorów.Przyskakuje do mnie z wyszczerzonymi z bami,rozpalonymi oczami i obna onymi pazurami, ale gdy podnosz dłoń, przypominasobie, czym to grozi, przypomina sobie zwini t w rulon gazet i przygarbiony uciekaw k t.Przewijam diapozytyw do kasety, zrzucam j na dłoń i ciskamś w szarym k cierozpoznaj tylko ogon Pesika, którym troll młóci, młóci i miele w ciekle, jak cepem.B3 149Bajki o trollach.Wydanie Towarzystwa Literatury %7łińskiej, 1990.Opowiada parobekRoope Hollman, Haukivuori 1884Roz kiedy za li do dumu nad wieczorem nieprzyjacioly, co to niby za podró nych pogo cińcu si podały, i o nocleg si j ły pytać.Ale gospodorz im padoZ Tak ci u naslicho co miejsca, ze nocy tu nie przep dzita.Ale mumy zasie pod lasem gumno, i jaktam zgodzicie si łobnocować, to i tam za id taą.No i te nieprzyjacioly za do tygu gumna poszły.I masz ci los, nad ranym przyszed citam jeden chyłek, co tam w tym gumnie pomieszkiwoł.I j ł ci tyn w ty jeich podró nysakwie pynchcić i mi sa z nich dobuł, i do pyska se to mi so kładzie.Jak te ludzie tozobaczyły, z krzykiem wielgim do gospodorza zaroz pognałyZ Zabirzcie, gospodorzu,tygu waszygu czornygu kocura zez fr zl na logonieą.Ale gospodorz ci udoł, e nibytygu ich czczygu gadanio nie słyszy, i dali ino le y.To tyn jeden nieprzyjaciel zasiekrzyczy znowuZ Zabirzcie, gospodorzu, tygu waszygu czornygu kocura zez fr zl naogonie, bo jak nie, to ja łony-gu sam przepyndz ą.Nic im na to gospodorz nie rzek.Nieprzyjacioly si ta jeszcze ci giem wydzierałyZ Zabirzcie, zabirzcieą, ale e si potem same na tygu chyłka rzuciły.Ino e tyn chyłekto ci nie boł przecie zaraz taki zwyczajny kocur, i ledwie si człowiek łobejrzoł, to ci tenieprzyjacioly ju hycn ły bez łokno na pole.Po sidmiu rokach znowu przyszed ci tyn jedyn nieprzyjaciel do ty samy wsi.I ci wedlepola dzieci zagadujeZ A macie ta jeszcze tygu czornygu kocura zez fr zl na łogonie?ą.A dzieciarnia mu krzycz Z A ju ci, momyą.H 150To i tyn nieprzyjaciel juz si wcale zaj ć do noszygu gospodo rza wincy nie odwa ył.H 151MartesPatrz na ekran jeszcze raz, przybli am obraz i nie mog nie zrobić gł bokiegowdechu. Skubanyą, mówi do siebie przez zamkni te usta bezgło nie, ale dobitnie.Ja pierdol , opłaciło si , naprawd si opłaciło.Mikael kra nieje z zadowolenia gdzie za moim ramieniem, tak blisko, e czujpromieniuj ce z jego ud ciepło, i czuj si z tym jako niewygodnie, obracam si nafotelu, mo e nawet nieco za gwałtownie.- Photoshopem to zrobiłe ?- Ano - odpowiada Mikael.Kr c głow , mimowolnie u miecham si i widz , jak od razu mój u miech odbija si wtwarzy Mikaela, zapalam go jak za naci ni ciem guzika.- Prawdziwy magik z ciebie.adnych szwów nie widać, choćbynie wiadomo jak szukał.No tak, mo e tu, w tym miejscu, gdzieogon schodzi si z nogawk , jest lekki kipisz, ale to ju trzebamojego sokolego oka profesjonalisty, eby to dostrzec.Mikael u miecha si krzywo, zbiłem go z pantałyku.- Ale przecie nie takie rzeczy si widziało.Wzi łe plik dobrych zdj ć przyrodniczych,a potem zało yłe modelowi spodnie na tyłek i kazałe mu przyjmować podobnepozycje, co zwierz , reszt doskanowałe i voild [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Igdy teraz padło pytanie, czy drapie niki, zabijaj c i rozszarpuj c swoje ofiary, wiedz ,e przysparza to upolowanym przez nie zwierz tom bólu i cierpienia, odpowied brzmi nieą, one o tym nie wiedz.W wiecie zwierz t nie ma tak zwanej moralno ci, czyli,mówi c inaczej, nie ma dobra i nie ma zła.My, ludzie, mamy moralno ć, my wiemy,jaka jest ró nica mi dzy dobrem a złem, ale zwierz ta tego nie wiedz.H 147AniołBior w studiu Pesika na r ce i wci gam stalkery na jego tylne łapy jednymszarpni ciem - jednym, bo wiem, e drugiej próby nie b dzie.żdyby Pesikowi przyszłodo głowy rozpostrzeć pazury, za Chiny nie udałoby mi si podci gn ć nogawki, nierozdzieraj c jej przy tym na strz py.Rozmiar dzieci cy na wzrost 110 centymetrówpasuje zdumiewaj co dobrze.Udaje mi si zapi ć rozporek i mosi ny guzik, po czymwyci gam ogon przez specjalnie wyci t w tylnej cz ci stalkerów dziur , nim Pesikpojmie, e został nabity w butelk.Nast pnie rzucam go przed namiot, on zamienia siw posykuj c w ciekle i dziko tn c ostrymi pazurami kul , a ja puszczam winder wruch.Pesik nie cierpi stalkerów tak bardzo, e nie rzuca si na ciany, lecz pozostaje wła nietam, gdzie powinien, na tle namiotu, w jaskrawym wietle lamp, w obj ciu wizjera, iwykr ca salta i piruety, próbuj c si uwolnić od indygowego kaftana bezpieczeństwa,który wi zi jego tylne kończyny.Chocia reflektory musz sprawiać oczom nocnegodrapie nika prawdziwy ból, umysł Pesika zaprz ta teraz wył cznie walka zestalkerami.Co raz wybija si na swych teleskopowych, niesamowitych mi niach nametr w gór , wykr ca si niczym groteskowy tancerz go-go, tarza si na plecach niczymbreakdancer i pazurami przednich łap próbuje zedrzeć z siebie d insyś ale denimtrzyma, jeszcze trzyma, i Pesik wypr a si i sztywnieje, staje na tylnych łapach iszarpie pazurami szlufki, a ja prawie zamykam oczy - to b dzie perfekcyjne uj cie -potem kładzie swoj czarn grzyw na białej podłodze namiotu i unosi biodra, nadktórymi wije si , rzecz jasna,B 148szalej cy z frustracji ogon, i wrzeszczy spomi dzy nóg w stron aparatuś migawkaterkocze, a sycz ca, smolistoczarna, niebiesko-smuga i napi ta spr yna szaleje iskacze, szarpie si , wiruje i kr ci, a wszystko to odbija si na filmie, dwie klatki nasekund , zupełnie jakby Pesik wypalał na srebrowej błonie własn , roziskrzonenergi.żdy d ins wreszcie si rozdziera, sam odczuwam ulg , czuj si tak, jakbymzaczerpn ł powietrza po długim bezdechu - najpierw z boku uda na nogawce pojawiasi rozdarcie, dokładnie tam, gdzie Pesikowi najłatwiej si gn ć pazurami, a potemwidz ju tylko chmur wiruj cych w powietrzu d insowych płatków w kolorzeindygo, po czym zdyszane stworzenie wyskakuje z jej rodka, wydostaj c si jednymskokiem z zasi gu reflektorów.Przyskakuje do mnie z wyszczerzonymi z bami,rozpalonymi oczami i obna onymi pazurami, ale gdy podnosz dłoń, przypominasobie, czym to grozi, przypomina sobie zwini t w rulon gazet i przygarbiony uciekaw k t.Przewijam diapozytyw do kasety, zrzucam j na dłoń i ciskamś w szarym k cierozpoznaj tylko ogon Pesika, którym troll młóci, młóci i miele w ciekle, jak cepem.B3 149Bajki o trollach.Wydanie Towarzystwa Literatury %7łińskiej, 1990.Opowiada parobekRoope Hollman, Haukivuori 1884Roz kiedy za li do dumu nad wieczorem nieprzyjacioly, co to niby za podró nych pogo cińcu si podały, i o nocleg si j ły pytać.Ale gospodorz im padoZ Tak ci u naslicho co miejsca, ze nocy tu nie przep dzita.Ale mumy zasie pod lasem gumno, i jaktam zgodzicie si łobnocować, to i tam za id taą.No i te nieprzyjacioly za do tygu gumna poszły.I masz ci los, nad ranym przyszed citam jeden chyłek, co tam w tym gumnie pomieszkiwoł.I j ł ci tyn w ty jeich podró nysakwie pynchcić i mi sa z nich dobuł, i do pyska se to mi so kładzie.Jak te ludzie tozobaczyły, z krzykiem wielgim do gospodorza zaroz pognałyZ Zabirzcie, gospodorzu,tygu waszygu czornygu kocura zez fr zl na logonieą.Ale gospodorz ci udoł, e nibytygu ich czczygu gadanio nie słyszy, i dali ino le y.To tyn jeden nieprzyjaciel zasiekrzyczy znowuZ Zabirzcie, gospodorzu, tygu waszygu czornygu kocura zez fr zl naogonie, bo jak nie, to ja łony-gu sam przepyndz ą.Nic im na to gospodorz nie rzek.Nieprzyjacioly si ta jeszcze ci giem wydzierałyZ Zabirzcie, zabirzcieą, ale e si potem same na tygu chyłka rzuciły.Ino e tyn chyłekto ci nie boł przecie zaraz taki zwyczajny kocur, i ledwie si człowiek łobejrzoł, to ci tenieprzyjacioly ju hycn ły bez łokno na pole.Po sidmiu rokach znowu przyszed ci tyn jedyn nieprzyjaciel do ty samy wsi.I ci wedlepola dzieci zagadujeZ A macie ta jeszcze tygu czornygu kocura zez fr zl na łogonie?ą.A dzieciarnia mu krzycz Z A ju ci, momyą.H 150To i tyn nieprzyjaciel juz si wcale zaj ć do noszygu gospodo rza wincy nie odwa ył.H 151MartesPatrz na ekran jeszcze raz, przybli am obraz i nie mog nie zrobić gł bokiegowdechu. Skubanyą, mówi do siebie przez zamkni te usta bezgło nie, ale dobitnie.Ja pierdol , opłaciło si , naprawd si opłaciło.Mikael kra nieje z zadowolenia gdzie za moim ramieniem, tak blisko, e czujpromieniuj ce z jego ud ciepło, i czuj si z tym jako niewygodnie, obracam si nafotelu, mo e nawet nieco za gwałtownie.- Photoshopem to zrobiłe ?- Ano - odpowiada Mikael.Kr c głow , mimowolnie u miecham si i widz , jak od razu mój u miech odbija si wtwarzy Mikaela, zapalam go jak za naci ni ciem guzika.- Prawdziwy magik z ciebie.adnych szwów nie widać, choćbynie wiadomo jak szukał.No tak, mo e tu, w tym miejscu, gdzieogon schodzi si z nogawk , jest lekki kipisz, ale to ju trzebamojego sokolego oka profesjonalisty, eby to dostrzec.Mikael u miecha si krzywo, zbiłem go z pantałyku.- Ale przecie nie takie rzeczy si widziało.Wzi łe plik dobrych zdj ć przyrodniczych,a potem zało yłe modelowi spodnie na tyłek i kazałe mu przyjmować podobnepozycje, co zwierz , reszt doskanowałe i voild [ Pobierz całość w formacie PDF ]