[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiem, Jess, dlaczego w ogóle przy mnie się kręcisz.- Naprawdę nie wiesz?Wyciągnął rękę, \eby pomóc Kriście podnieść się z ziemi.Skorzystała z jego pomocy.- Nie chcę rozmawiać o wczorajszym wieczorze - wymamrotała niechętnie.Jess był zadowolony, \e przynajmniej jedno z nich zdobyło się na poruszenie tejdra\liwej kwestii.- W tej chwili zamiast gadać, wolałbym jeść - oświadczył.- Na Bourbon Street znamrestaurację, gdzie podają owoce morza, mo\na tam zająć miejsce przy oknie i obserwowaćprzechodniów.Szyba jest przydymiona, tak \e od strony chodnika nic nie widać.- Spostrzegłam dzisiaj jasnowłosą dziewczynę wzrostu Rosie.I przez ułameksekundy.- Jak często ci się to zdarza?- Dwa, trzy razy dziennie.Jess usiłował wyobrazić sobie, jakie to musiało być przykre.- Ale nie przestajesz szukać.- Nie przestaję i nigdy nie zaniecham.- Czasami podczas szukania mo\esz coś zjeść.Wreszcie ich oczy się spotkały.Kristausiłowała uśmiechnąć się do Jessa.- Przestań troszczyć się o mnie.Nie jesteś moim ojczymem.Jess poło\ył rękę na karku Kristy i poprowadził ją w stronę chodnika.- Muszę zachowywać pozory twardego faceta.Nie mogę być niczyim ojcem.- Nie chcesz mieć dzieci?Milczał przez chwilę.Kiedy się odezwał, jego głos zabrzmiał niezwykle powa\nie.- W tej chwili czuję się tak, jakbym miał ich tysiące.Wiedziała, \e Jess ma na myślinie tylko te dzieci ulicy, z którymi prowadził rozmowy, lecz tak\e te, z którymi stykał sięchoć przez chwilę.- Twoja ksią\ka odegra du\ą rolę.- Sam to sobie powtarzam.Podobnie jak ty wmawiasz w siebie, \e jeśli poświęciszsiostrze własne \ycie, to ona się odnajdzie.Do Bourbon Street doszli w całkowitym milczeniu.Dopiero gdy weszli do restauracji,zajęli miejsce pod oknem i zamówili lunch, Jess podjął rozmowę.- Przyszło mi na myśl, \e po południu moglibyśmy przejechać się autostradą Airline.Panuje przy niej du\y ruch i kwitnie handel oraz nocne \ycie.Popytamy o Rosie i poka\emyjej zdjęcie.Krista wiedziała, \e niektóre z moteli usytuowanych przy tej autostradzie miały fatalnąreputację.Jeden z nich stał się nawet miejscem upadku popularnego telewizyjnego ewan-gelisty.- Tam obsługa nie lubi mówić, chyba \e się jej dobrze zapłaci - stwierdziła.Jess odchylił się w krześle i skrzy\ował przed sobą ręce.- To dziwne, ale w motelach zawsze ze mną rozmawiali.Na jego twarzy malowała sięsatysfakcja.Rozśmieszyło to Kristę.- Dlaczego?- Nie mam pojęcia.Mo\e dlatego, \e mówię zawsze, i\ jeśli będą ze mnąwspółpracowali, to ich nazwiska zamieszczę w ksią\ce.- Chciałabym, \eby tak było! Nale\ałoby wymienić z imienia i nazwiska ka\degołajdaka, który prowadzi tego rodzaju koszmarne miejsce rozpusty.- Rzecz w tym, \e nie ka\dy z nich odniósłby się \yczliwie do tego pomysłu i przyjąłgo ze zrozumieniem.- Nie ka\dy zdaje sobie sprawę z tego, jak młode są wykorzystywane przez nichdziewczyny.- A jeśli nawet są starsze, to i tak zaczynały zwykle jako nieletnie.Krista ani na chwilę nie spuszczała wzroku z przechodniów przesuwających się zaszybą.- Co na to wszystko policja?- Od czasu do czasu zgarnia dziewczyny za prostytucję, by zaraz wypuścić zpowrotem na ulicę, gdzie kończą swą nocną zmianę.- To okropne.Dlaczego nie chronimy naszych dzieci? - Krista odwróciła wzrok odokna.- Czy gdzieś w konstytucji nie napisano, \e powinniśmy o nie dbać?- A jak mo\esz zapewnić opiekę dziecku, które jej nie chce?- Powinno być lepsze prawodawstwo, lepsza ochrona, więcej przedstawicieli prawa.- Czy to powstrzymałoby Rosie przed ucieczką?- Nie, ale być mo\e umo\liwiłoby jej odszukanie i sprowadzenie do domu.Jess nachylił się w stronę szyby.Jego wzrok przyciągnęła szczupła sylwetkaczarnowłosej dziewczyny.- Popatrz tam, masz przed sobą dowód numer jeden.Krista spojrzała na ulicę.Ujrzawszy Tate, poderwała się z miejsca.- Jest z Chazem.Kiedy zaczęła obchodzić stolik, Jess przytrzymał ją za ramię.- Siadaj.Sam się tym zajmę.- Tate zna mnie lepiej ni\ ciebie.- Siadaj.- Puścił rękę Kristy dopiero, gdy ponownie zajęła miejsce przy stoliku.-Zaraz wracam.Tylko nie zjedz mojej langusty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Nie wiem, Jess, dlaczego w ogóle przy mnie się kręcisz.- Naprawdę nie wiesz?Wyciągnął rękę, \eby pomóc Kriście podnieść się z ziemi.Skorzystała z jego pomocy.- Nie chcę rozmawiać o wczorajszym wieczorze - wymamrotała niechętnie.Jess był zadowolony, \e przynajmniej jedno z nich zdobyło się na poruszenie tejdra\liwej kwestii.- W tej chwili zamiast gadać, wolałbym jeść - oświadczył.- Na Bourbon Street znamrestaurację, gdzie podają owoce morza, mo\na tam zająć miejsce przy oknie i obserwowaćprzechodniów.Szyba jest przydymiona, tak \e od strony chodnika nic nie widać.- Spostrzegłam dzisiaj jasnowłosą dziewczynę wzrostu Rosie.I przez ułameksekundy.- Jak często ci się to zdarza?- Dwa, trzy razy dziennie.Jess usiłował wyobrazić sobie, jakie to musiało być przykre.- Ale nie przestajesz szukać.- Nie przestaję i nigdy nie zaniecham.- Czasami podczas szukania mo\esz coś zjeść.Wreszcie ich oczy się spotkały.Kristausiłowała uśmiechnąć się do Jessa.- Przestań troszczyć się o mnie.Nie jesteś moim ojczymem.Jess poło\ył rękę na karku Kristy i poprowadził ją w stronę chodnika.- Muszę zachowywać pozory twardego faceta.Nie mogę być niczyim ojcem.- Nie chcesz mieć dzieci?Milczał przez chwilę.Kiedy się odezwał, jego głos zabrzmiał niezwykle powa\nie.- W tej chwili czuję się tak, jakbym miał ich tysiące.Wiedziała, \e Jess ma na myślinie tylko te dzieci ulicy, z którymi prowadził rozmowy, lecz tak\e te, z którymi stykał sięchoć przez chwilę.- Twoja ksią\ka odegra du\ą rolę.- Sam to sobie powtarzam.Podobnie jak ty wmawiasz w siebie, \e jeśli poświęciszsiostrze własne \ycie, to ona się odnajdzie.Do Bourbon Street doszli w całkowitym milczeniu.Dopiero gdy weszli do restauracji,zajęli miejsce pod oknem i zamówili lunch, Jess podjął rozmowę.- Przyszło mi na myśl, \e po południu moglibyśmy przejechać się autostradą Airline.Panuje przy niej du\y ruch i kwitnie handel oraz nocne \ycie.Popytamy o Rosie i poka\emyjej zdjęcie.Krista wiedziała, \e niektóre z moteli usytuowanych przy tej autostradzie miały fatalnąreputację.Jeden z nich stał się nawet miejscem upadku popularnego telewizyjnego ewan-gelisty.- Tam obsługa nie lubi mówić, chyba \e się jej dobrze zapłaci - stwierdziła.Jess odchylił się w krześle i skrzy\ował przed sobą ręce.- To dziwne, ale w motelach zawsze ze mną rozmawiali.Na jego twarzy malowała sięsatysfakcja.Rozśmieszyło to Kristę.- Dlaczego?- Nie mam pojęcia.Mo\e dlatego, \e mówię zawsze, i\ jeśli będą ze mnąwspółpracowali, to ich nazwiska zamieszczę w ksią\ce.- Chciałabym, \eby tak było! Nale\ałoby wymienić z imienia i nazwiska ka\degołajdaka, który prowadzi tego rodzaju koszmarne miejsce rozpusty.- Rzecz w tym, \e nie ka\dy z nich odniósłby się \yczliwie do tego pomysłu i przyjąłgo ze zrozumieniem.- Nie ka\dy zdaje sobie sprawę z tego, jak młode są wykorzystywane przez nichdziewczyny.- A jeśli nawet są starsze, to i tak zaczynały zwykle jako nieletnie.Krista ani na chwilę nie spuszczała wzroku z przechodniów przesuwających się zaszybą.- Co na to wszystko policja?- Od czasu do czasu zgarnia dziewczyny za prostytucję, by zaraz wypuścić zpowrotem na ulicę, gdzie kończą swą nocną zmianę.- To okropne.Dlaczego nie chronimy naszych dzieci? - Krista odwróciła wzrok odokna.- Czy gdzieś w konstytucji nie napisano, \e powinniśmy o nie dbać?- A jak mo\esz zapewnić opiekę dziecku, które jej nie chce?- Powinno być lepsze prawodawstwo, lepsza ochrona, więcej przedstawicieli prawa.- Czy to powstrzymałoby Rosie przed ucieczką?- Nie, ale być mo\e umo\liwiłoby jej odszukanie i sprowadzenie do domu.Jess nachylił się w stronę szyby.Jego wzrok przyciągnęła szczupła sylwetkaczarnowłosej dziewczyny.- Popatrz tam, masz przed sobą dowód numer jeden.Krista spojrzała na ulicę.Ujrzawszy Tate, poderwała się z miejsca.- Jest z Chazem.Kiedy zaczęła obchodzić stolik, Jess przytrzymał ją za ramię.- Siadaj.Sam się tym zajmę.- Tate zna mnie lepiej ni\ ciebie.- Siadaj.- Puścił rękę Kristy dopiero, gdy ponownie zajęła miejsce przy stoliku.-Zaraz wracam.Tylko nie zjedz mojej langusty [ Pobierz całość w formacie PDF ]