[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hirad został szybko przedstawiony Kereli, Starszemu Magowi Julatsy, i generałowi Kardowi, żołnierzowi w średnim wieku, dowodzącemu obroną wojskową kolegium.Bezimienny został z Willem i Thraunem.–W tej chwili w Sercu trwają Połączenia – ciągnęła Kerela myśl, którą przerwała, kiedy wszedł Hirad.– Nie mamy pojęcia, kto nas usłyszy i jak szybko mogą tu dotrzeć.Wiemy za to, że kiedy zrobi się jaśniej, Wesmeni w końcu zorientują się, że Całun-Demonów zniknął.Kiedy już zacznie się atak, prawdopodobnie będziemy w stanie utrzymać się dwa, może trzy dni, ale później kolegium musi upaść.–Rozumiem – powiedział Ilkar wyraźnie mający trudność, pomimo otrzymanych informacji, z zaakceptowaniem zaistniałej sytuacji.– Jakie dokładnie są szanse?–Dokładnie nie wiem – odparła Kerela.– Ale przewaga Wesmenów to gdzieś pomiędzy dziesięć, a piętnaście do jednego, jak sądzę.Oczywiście mamy też mury i magów.–Nie wygląda to dobrze – wtrąciła łagodnie Erienne – jednak to nie jest nasz najważniejszy problem, prawda Ilkar?Po chwili wydającej się wiecznością Ilkar pokręcił głową.–Kerelo, nie przybyliśmy tu, by pomóc w ocaleniu Julatsy – elf przygryzł górną wargę, a potem mówił dalej.– Balai zagraża coś o wiele straszniejszego i Krucy muszą to powstrzymać, nim pochłonie nas wszystkich, nie wyłączając Wesmenów…Kerela milczała przez chwilę.Denser również nic nie mówił, ograniczył się do zapalenia fajki i od czasu do czasu kiwał i kręcił głową.Po raz pierwszy Hirad był mu wdzięczny za małomówność.–Ale Złodziej Świtu… Czy to nie gwarantowało nam zwycięstwa? – zapytała Kerela.Na jej twarzy malowało się zaskoczenie.–Nad WiedźMistrzami tak – wyjaśniła Erienne.– Lecz rzucenie Złodzieja Świtu doprowadziło do rozdarcia przestrzeni naszego wymiaru i teraz ta szczelina rośnie, nawet kiedy rozmawiamy.Stanowi połączenie ze smokami i w końcu stanie się zbyt duża, by Kaan mogli ją obronić we własnym świecie.Wtedy nadejdzie inwazja smoków.Tym razem milczenie Kereli było dłuższe.Dostrzegała niezwykłą symetrię pomiędzy uszkodzeniem wymiaru, o którym mówili, a niespodziewaną mocą demonów walczących przeciw rozproszeniu Całunu.Przyjrzała się twarzom Kruków w poszukiwaniu kłamstwa i podstępu, choć wiedziała, że nic takiego nie znajdzie.Zobaczyła prawdę, choć nadal nie chciała w nią uwierzyć.–Czego właściwie szukacie? – zapytała.–Pism Septerna – odpowiedziała Erienne natychmiast.– Czegokolwiek, co pomoże nam zamknąć portal wymiarowy.Duży.Kerela skinęła głową, ale rozłożyła ręce.–Oczywiście udzielę wam pozwolenia.Bez wątpienia Barras potwierdzi wasze słowa, kiedy już zakończy cokolwiek ma tam do zrobienia.Proponuję byście zaczęli w Sercu, jak tylko skończą się Połączenia.Barras przeniósł tam wiele kluczowych tekstów, w tym sporo prac Septerna.Ale biblioteka ma ponad sto jego prac i związanych z nimi opracowań.Mag tam pracujący pomoże wam, ale mogą to być długie poszukiwania.–Mamy najwyżej dwa dni – dodał Ilkar, wstając.–Tymczasem, jeżeli pozwolicie – Hirad zwrócił się do generała Karda – myślę, że mógłby pan skorzystać na rozmowie ze mną i Bezimiennym.Jeżeli mamy dla ciebie walczyć, musimy mieć głos w sprawie planu obrony.Kard zaperzył się:–Doskonale wiem, jak prowadzić obronę przed oblężeniem.–Nie wątpię.Ale jesteśmy Krukami – odparł Hirad.– I uczestniczyliśmy w większej ilości oblężeń, niż możesz to sobie wyobrazić.Po obydwu stronach.Proszę, nalegam.Kerela położyła dłoń na ramieniu Karda i skinęła głową.–Powinniśmy skorzystać ze wszystkiego, co może nam pomóc.Kard, po chwili, zgodził się.–Dobrze, chociaż wątpię byście dokonali zmian w moim planie.–Ja również.Ale jeżeli uda nam się ulepszyć choć jedną jego część, to warto spróbować.Bezimienny jest w szpitalu.Kard wskazał w stronę drzwi.–Chodźmy.Wesmeni nie będą czekać zbyt długo.* * *Bezimienny ułożył Willa na łóżku w pustym na szczęście szpitalu.Wiedział, że żadne okłady, kompresy i mikstury nie mogły tu nic zdziałać.Will potrzebował specjalnej pomocy.Thraun przysiadł z boku łóżka, od czasu do czasu liżąc twarz złodzieja, ale głównie tylko patrząc.Żółte oczy były duże i wilgotne, a wyraz pyska rozpaczliwy.Bezimienny wyjaśnił krótko, co spowodowało stan Willa, a potem głaskał wilka, patrząc, jak jego przyjaciel jest badany.Szpital był niewielkim budynkiem z kamienia, przykrytym dachówką.Ściany obwieszone zostały jasnymi gobelinami i miały sporo okien [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •