[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znów się roześmiał.Był przekonany, że w ciąguminionych dwóch dni śmiał się więcej niż w ciągu pięciu ostatnich lat.- Masz poczucie humoru, które mi odpowiada - oznajmił.- Ale jest w tym jeszcze coś, Nicholasie - odrzekła po chwili, zbijając go z tropu.- Ipodejrzewam, że dobrze zdajesz sobie z tego sprawę.W moim przypadku są to tenieokiełznane uczucia, to rozpoznanie w tobie tego jedynego, sądzę wszelako.no cóż, tozabrzmi absurdalnie, wiem, lecz przeczuwam, że szukałeś mnie, tak jak ja, być może,szukałam ciebie.- Szukałem? Zwiadomie? A ty szukałaś mnie? Chcesz powiedzieć, że przeznaczeniedoprowadziło nasze łodzie na ten sam brzeg?- Uważam, że nasze łodzie zacumowały obok siebie, zderzając się dziobami, i ma towiększy sens niż ów kraj nazywany Krainą za Ostrokołem z jej Tiberami i Smokami.- Być może Kraina za Ostrokołem nie jest realna.być może to metafora, jakstwierdził Grayson.- Wierzysz, że jest realna, Nicholasie.Pytam, jak to możliwe, to z tą księgą? ToGrayson ją odnalazł, lecz kto go poprowadził, by ją odnalazł? Czy było to przeznaczenie, czymoże coś o jeszcze większej mocy? Ty zaś oświadczasz, że twój dziadek posiadał egzemplarztej księgi.Ten wolumin miesza w głowach.Wiesz, że to zbyt wiele.A kiedy zaczynamzadawać tego rodzaju pytania, ogarnia mnie trwoga.Cała ta sprawa ogarnęłaby trwogą również jego, gdyby od dawna do tego nieprzywykł.Zapragnął ją przytulić, dodać jej otuchy, lecz wiedział, że okaże się głupcem, jeślito uczyni.Nie wolno mu było teraz wszystkiego zrujnować.Nawet ta rozmowa, prowadzonaw pokoiku z dala od jej opiekuna, była szaleństwem.Nicholas westchnął.Wszystko to wydarzyło się zbyt szybko.- Jeśli sobie życzysz - zaproponował - możemy wybrać się wieczorem do teatru.Mójnotariusz powiedział mi, ubawiony, że mój ojciec zapomniał zastrzec, iż loża, którą kupiłjakieś dziesięć lat temu, ma zostać zapisana w spadku moim przyrodnim braciom.Zatem wtej sytuacji z urzędu przypadła mnie.Mój notariusz jest mistrzem niedopowiedzeń.Oninajchętniej widzieliby mnie już pogrzebanego, tak szybko, jak się da.- Twoi przyrodni bracia? Nic o nich nie wiem, Nicholasie.Wbił w nią wzrok,przerażony własnym brakiem przezorności.Rozmawiał z nią tak swobodnie, nie uwzględniając potencjalnych konsekwencji.Tobyło do niego niepodobne.No cóż, stało się.Nie miało to znaczenia, o ile nie spotka ichprzypadkiem.Ona zostanie jego małżonką.Pozna ich, bez wątpliwości, i odkryje dostatecznieszybko, że cała ich trójka darzy go serdeczną nienawiścią.Lecz chociaż znał ją zaledwie oddwóch dni, był pewien, że bez wahania będzie wobec niego bezgranicznie lojalna, żeprzypuści szarżę na każdego, kto będzie na tyle głupi, by go obrazić.Uśmiechnął siębezmyślnie.Nikt nigdy nie próbował go chronić, lecz wiedział, że ona będzie to robić.- Ale dlaczego twoi przyrodni bracia pałają do ciebie nienawiścią? Jesteś teraz głowąrodziny Vailów.Są ci winni respekt i szacunek, ty zaś winien jesteś zapewnić im opiekę.- Nienawidzą mnie, ponieważ mój ojciec wpajał w nich nienawiść do mnie, mój ojciecoraz ich matka, Miranda.Spotkałem dwójkę starszych, po raz pierwszy od mojego powrotu,w czwartkowy wieczór.Tego wieczoru, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ciebie.Czy okażąsię utrapieniem? Nie wiem, ale to mnie nie nurtuje - wyznał, a w jego oczach połyskiwałaniepohamowana gwałtowność.- I okażą się głupcami, jeśli zechcą cię nachodzić.Zmieniająctemat, czy zechciałabyś wyjść ze mną tego wieczoru? W towarzystwie ciotki i wuja, rzeczjasna.- Już pytałeś o to wuja Rydera, prawda?- Tak.Mężczyzna musi wiedzieć, co ma w zupie, zanim włoży łyżkę do ust.Roześmiała się.- To okropna metafora.Co zamierzamy obejrzeć?- Charles Kean odtwarza rolę Hamleta.Jest synem Edmunda Keana, nie odnosi takichsukcesów jak jego ojciec, lecz teraz, jak rozumiem po kilku latach terminowania w Szkocji,wrócił do Londynu i z powodzeniem występuje.Lubisz Szekspira?- Och, tak.Bardzo.Zawsze wszelako byłam przekonana, że jakaś białogłowa puściłaSzekspira kantem, i dlatego zgotował Kasi tak koszmarny koniec.Zemsta, swego rodzaju.Czy potrafisz wyobrazić sobie klęczącą przed mężem kobietę, która obiecuje spełnić każdejego życzenie?O mało nie zrobił zeza.Przełknął ślinę.- No cóż, po prosu być może.Dotknęła palcami jego ust.- Nie, nie chcę, żebyś kopał pod sobą dołki.Jesteś mężczyzną.Ciotka Sophie twierdzi,że jeśli kobieta jest sprytna i pomysłowa, potrafi z łatwością mężczyzną kierować - oznajmiłai pogłaskała go po ręku.- Nie, tylko tu nie jęcz.No dobrze, kiedy zamierzasz powiadomićwszystkich, Nicholasie? Być może jutro? Niedziela byłaby wspaniałym dniem naobwieszczenie wszystkim naszych zaręczyn.Kiedy chcesz wziąć ślub?- Pozwól, że się nad tym zastanowię - odparł, nie odrywając oczu od jej oblicza.- Co zatem z Regułami Krainy za Ostrokołem? Już raz czuł tak nagły impuls, lecz codziwne, teraz to go nie mobilizowało.Dysponował teraz czasem, ponieważ zdobył klucze - wjej osobie.- Powiedz Graysonowi, że będziemy kontynuować lekturę księgi jutro po południu.Skinęła głową.- Powiem mu też, by zaprosił na wieczór do teatru jakąś młodą damę.Wiesz, on cieszysię ogromną popularnością.Młode damy są zdania, że jest nadzwyczaj romantyczny.ROZDZIAA 12Panna Lorelei Kilbourne, najstarsza spośród pięciu córek wicehrabiego Rameya,urodzona i wychowana w Northumberland, przebywająca w Londynie dopiero pierwszysezon, podziwiała Graysona Sherbrooke'a, do tego wieczoru, jedynie z oddali.Rosalindaspotkała się z nią kilka razy i miała okazję wysłuchać afektowanych wynurzeń młodej damyna temat wspaniałej fizycznej prezencji Graysona, jego cudownych, niebieskich oczu, pełnegouroku sposobu, w jaki się uśmiechał oraz równie urokliwych powieści.Kiedy więc Graysonwzruszył ramionami i oznajmił, iż nie przychodzi mu na myśl żadna konkretna młoda dama,którą z tak małym wyprzedzeniem mógłby zaprosić do teatru, podsunęła mu pod rozwagęosobę Lorelei Kilbourne.Widząc pełną konsternację na jego twarzy, gdy padło jej nazwisko,Rosalinda szturchnęła go w ramię.- Jesteś takim zapominalskim niezdarą.Miałeś okazję ją poznać, Graysonie.Jak sądzę,chyba zatańczyłeś z nią walca.Zaproś ją, ona cię podziwia do granic wytrzymałości.Nawetjeśli jest już zaręczona, wiem, że zerwie te więzy dla ciebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Znów się roześmiał.Był przekonany, że w ciąguminionych dwóch dni śmiał się więcej niż w ciągu pięciu ostatnich lat.- Masz poczucie humoru, które mi odpowiada - oznajmił.- Ale jest w tym jeszcze coś, Nicholasie - odrzekła po chwili, zbijając go z tropu.- Ipodejrzewam, że dobrze zdajesz sobie z tego sprawę.W moim przypadku są to tenieokiełznane uczucia, to rozpoznanie w tobie tego jedynego, sądzę wszelako.no cóż, tozabrzmi absurdalnie, wiem, lecz przeczuwam, że szukałeś mnie, tak jak ja, być może,szukałam ciebie.- Szukałem? Zwiadomie? A ty szukałaś mnie? Chcesz powiedzieć, że przeznaczeniedoprowadziło nasze łodzie na ten sam brzeg?- Uważam, że nasze łodzie zacumowały obok siebie, zderzając się dziobami, i ma towiększy sens niż ów kraj nazywany Krainą za Ostrokołem z jej Tiberami i Smokami.- Być może Kraina za Ostrokołem nie jest realna.być może to metafora, jakstwierdził Grayson.- Wierzysz, że jest realna, Nicholasie.Pytam, jak to możliwe, to z tą księgą? ToGrayson ją odnalazł, lecz kto go poprowadził, by ją odnalazł? Czy było to przeznaczenie, czymoże coś o jeszcze większej mocy? Ty zaś oświadczasz, że twój dziadek posiadał egzemplarztej księgi.Ten wolumin miesza w głowach.Wiesz, że to zbyt wiele.A kiedy zaczynamzadawać tego rodzaju pytania, ogarnia mnie trwoga.Cała ta sprawa ogarnęłaby trwogą również jego, gdyby od dawna do tego nieprzywykł.Zapragnął ją przytulić, dodać jej otuchy, lecz wiedział, że okaże się głupcem, jeślito uczyni.Nie wolno mu było teraz wszystkiego zrujnować.Nawet ta rozmowa, prowadzonaw pokoiku z dala od jej opiekuna, była szaleństwem.Nicholas westchnął.Wszystko to wydarzyło się zbyt szybko.- Jeśli sobie życzysz - zaproponował - możemy wybrać się wieczorem do teatru.Mójnotariusz powiedział mi, ubawiony, że mój ojciec zapomniał zastrzec, iż loża, którą kupiłjakieś dziesięć lat temu, ma zostać zapisana w spadku moim przyrodnim braciom.Zatem wtej sytuacji z urzędu przypadła mnie.Mój notariusz jest mistrzem niedopowiedzeń.Oninajchętniej widzieliby mnie już pogrzebanego, tak szybko, jak się da.- Twoi przyrodni bracia? Nic o nich nie wiem, Nicholasie.Wbił w nią wzrok,przerażony własnym brakiem przezorności.Rozmawiał z nią tak swobodnie, nie uwzględniając potencjalnych konsekwencji.Tobyło do niego niepodobne.No cóż, stało się.Nie miało to znaczenia, o ile nie spotka ichprzypadkiem.Ona zostanie jego małżonką.Pozna ich, bez wątpliwości, i odkryje dostatecznieszybko, że cała ich trójka darzy go serdeczną nienawiścią.Lecz chociaż znał ją zaledwie oddwóch dni, był pewien, że bez wahania będzie wobec niego bezgranicznie lojalna, żeprzypuści szarżę na każdego, kto będzie na tyle głupi, by go obrazić.Uśmiechnął siębezmyślnie.Nikt nigdy nie próbował go chronić, lecz wiedział, że ona będzie to robić.- Ale dlaczego twoi przyrodni bracia pałają do ciebie nienawiścią? Jesteś teraz głowąrodziny Vailów.Są ci winni respekt i szacunek, ty zaś winien jesteś zapewnić im opiekę.- Nienawidzą mnie, ponieważ mój ojciec wpajał w nich nienawiść do mnie, mój ojciecoraz ich matka, Miranda.Spotkałem dwójkę starszych, po raz pierwszy od mojego powrotu,w czwartkowy wieczór.Tego wieczoru, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ciebie.Czy okażąsię utrapieniem? Nie wiem, ale to mnie nie nurtuje - wyznał, a w jego oczach połyskiwałaniepohamowana gwałtowność.- I okażą się głupcami, jeśli zechcą cię nachodzić.Zmieniająctemat, czy zechciałabyś wyjść ze mną tego wieczoru? W towarzystwie ciotki i wuja, rzeczjasna.- Już pytałeś o to wuja Rydera, prawda?- Tak.Mężczyzna musi wiedzieć, co ma w zupie, zanim włoży łyżkę do ust.Roześmiała się.- To okropna metafora.Co zamierzamy obejrzeć?- Charles Kean odtwarza rolę Hamleta.Jest synem Edmunda Keana, nie odnosi takichsukcesów jak jego ojciec, lecz teraz, jak rozumiem po kilku latach terminowania w Szkocji,wrócił do Londynu i z powodzeniem występuje.Lubisz Szekspira?- Och, tak.Bardzo.Zawsze wszelako byłam przekonana, że jakaś białogłowa puściłaSzekspira kantem, i dlatego zgotował Kasi tak koszmarny koniec.Zemsta, swego rodzaju.Czy potrafisz wyobrazić sobie klęczącą przed mężem kobietę, która obiecuje spełnić każdejego życzenie?O mało nie zrobił zeza.Przełknął ślinę.- No cóż, po prosu być może.Dotknęła palcami jego ust.- Nie, nie chcę, żebyś kopał pod sobą dołki.Jesteś mężczyzną.Ciotka Sophie twierdzi,że jeśli kobieta jest sprytna i pomysłowa, potrafi z łatwością mężczyzną kierować - oznajmiłai pogłaskała go po ręku.- Nie, tylko tu nie jęcz.No dobrze, kiedy zamierzasz powiadomićwszystkich, Nicholasie? Być może jutro? Niedziela byłaby wspaniałym dniem naobwieszczenie wszystkim naszych zaręczyn.Kiedy chcesz wziąć ślub?- Pozwól, że się nad tym zastanowię - odparł, nie odrywając oczu od jej oblicza.- Co zatem z Regułami Krainy za Ostrokołem? Już raz czuł tak nagły impuls, lecz codziwne, teraz to go nie mobilizowało.Dysponował teraz czasem, ponieważ zdobył klucze - wjej osobie.- Powiedz Graysonowi, że będziemy kontynuować lekturę księgi jutro po południu.Skinęła głową.- Powiem mu też, by zaprosił na wieczór do teatru jakąś młodą damę.Wiesz, on cieszysię ogromną popularnością.Młode damy są zdania, że jest nadzwyczaj romantyczny.ROZDZIAA 12Panna Lorelei Kilbourne, najstarsza spośród pięciu córek wicehrabiego Rameya,urodzona i wychowana w Northumberland, przebywająca w Londynie dopiero pierwszysezon, podziwiała Graysona Sherbrooke'a, do tego wieczoru, jedynie z oddali.Rosalindaspotkała się z nią kilka razy i miała okazję wysłuchać afektowanych wynurzeń młodej damyna temat wspaniałej fizycznej prezencji Graysona, jego cudownych, niebieskich oczu, pełnegouroku sposobu, w jaki się uśmiechał oraz równie urokliwych powieści.Kiedy więc Graysonwzruszył ramionami i oznajmił, iż nie przychodzi mu na myśl żadna konkretna młoda dama,którą z tak małym wyprzedzeniem mógłby zaprosić do teatru, podsunęła mu pod rozwagęosobę Lorelei Kilbourne.Widząc pełną konsternację na jego twarzy, gdy padło jej nazwisko,Rosalinda szturchnęła go w ramię.- Jesteś takim zapominalskim niezdarą.Miałeś okazję ją poznać, Graysonie.Jak sądzę,chyba zatańczyłeś z nią walca.Zaproś ją, ona cię podziwia do granic wytrzymałości.Nawetjeśli jest już zaręczona, wiem, że zerwie te więzy dla ciebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]