[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I ty,jeÅ›li go kochasz, powinnaÅ› to wÅ‚aÅ›nie zrobić.- Przecież nie zmuszÄ™ go, żeby zostaÅ‚ ze mnÄ….- Nie? Bo do życia wystarczy ci twoja duma, tak?Samotne noce w zimnej poÅ›cieli i poczucie, jaka tojesteÅ› wspaniaÅ‚a i ambitna? Wolisz to, zamiast grzaćsiÄ™ w ramionach mężczyzny, którego kochasz! 241Shannon nie odezwaÅ‚a siÄ™.Znów jechaÅ‚y w mil­czeniu, każda pogrążona we wÅ‚asnych myÅ›lach.Podrodze nie spotkaÅ‚y żywej duszy.ZrobiÅ‚y krótkipostój nad strumieniem i kiedy sÅ‚oÅ„ce chyliÅ‚o siÄ™ kuzachodowi, zbliżaÅ‚y siÄ™ do doliny, w której poÅ‚ożonebyÅ‚o miasto Sparks.Prawdziwe miasto.Shannon zobaczyÅ‚a z dalekawiele ulic, wiele domów, tory kolejowe i duży budy­nek stacji, pomalowany na czerwono.A Iris jeszczedodaÅ‚a, że przez Sparks przejeżdżajÄ… również dyli­Å¼anse.- Iris, Sparks to rzeczywiÅ›cie duże miasto.I mó­wisz, ze Hayden Fitz jest tu wÅ‚aÅ›cicielem wszyst­kiego?Twarz Iris sposÄ™pniaÅ‚a.- Niestety, tak.WiÄ™kszość gruntów należy doniego.Jest także wÅ‚aÅ›cicielem dwóch linii dyliżan­sów, saloonu i zakÅ‚adu balwierskiego.Szeryf jest jegoczÅ‚owiekiem, zresztÄ… każdy, kto tu cokolwiek siÄ™liczy, pracuje dla Fitza.Nie minęło pół godziny i powozik Iris podjeżdżaÅ‚już pod dom Cindy, stojÄ…cy w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci odzwartej zabudowy miasta.ByÅ‚ to dom bardzo okaza­Å‚y, ze spadzistym dachem, maÅ‚ymi kopuÅ‚ami i wit­rażowymi oknami, na werandzie nawet zawieszonohuÅ›tawkÄ™.Jakby w tym domu mieszkaÅ‚a licznazamożna rodzina.W drzwiach jednak ukazaÅ‚ siÄ™ ktoÅ›,kto caÅ‚kowicie rozwiewaÅ‚ wizjÄ™ rodzinnego gniazda.Owa kobieta, zbiegajÄ…ca szybciutko po schodkachz werandy, oprócz pantofli na bardzo wysokichobcasach, czarnych poÅ„czoch i podwiÄ…zek, miaÅ‚a na 242sobie tylko krótkÄ… różowÄ… halkÄ™.Jej wÅ‚osy byÅ‚yczarne jak skrzydÅ‚o kruka, twarz rozeÅ›mianej mÅ‚odejdziewczyny, kiedy jednak zbliżyÅ‚a siÄ™ do powozu,Shannon zauważyÅ‚a ze zdumieniem, że to dama niepierwszej mÅ‚odoÅ›ci, na pewno już pod pięćdziesiÄ…tkÄ™.Nadal byÅ‚a jednak piÄ™kna i w swym kusym przy­odziewku nadzwyczaj ponÄ™tna.- Iris, jak siÄ™ cieszÄ™, że udaÅ‚o ci siÄ™ tu przyjechać!- woÅ‚aÅ‚a, Å›miejÄ…c siÄ™ nisko, gardÅ‚owo.- A ta maÅ‚a tona pewno sÅ‚odka żonka Malachiego.- Wcale nie jestem maÅ‚a - oÅ›wiadczyÅ‚a Shannon,wyskakujÄ…c z powoziku.WyciÄ…gnęła uprzejmie rÄ™kÄ™,obie damy uÅ›cisnęły sobie dÅ‚onie.RzeczywiÅ›cie, oka­zaÅ‚o siÄ™, że Shannon, choć drobna i o wiele szczuplej­sza, byÅ‚a od Cindy wyższa.Na pewno o kilkacentymetrów.- Dobrze, dobrze, przepraszam - Å›miaÅ‚a siÄ™ Cin­dy.- A teraz, proszÄ™, wchodzcie prÄ™dko, zanim ktoÅ›zauważy, że przyjechaÅ‚a pani Slater.WprowadziÅ‚a je przez frontowe drzwi do bardzoeleganckiego holu.ByÅ‚ pusty, jednak wyraznie sÅ‚y­chać byÅ‚o wesoÅ‚e gÅ‚osy, Å›miech i brzÄ™k szkÅ‚a, zapewnekieliszków.- GoÅ›cie sÄ… w pokoju do gry w karty, to tam, naprawo - wyjaÅ›niÅ‚a Cindy.- Mam nadziejÄ™, że paninigdy tam nie zajrzy, pani Slater! Takie Å›licznestworzenie powitano by na pewno z radoÅ›ciÄ…, ale jamusiaÅ‚abym siÄ™ gÄ™sto tÅ‚umaczyć przed Malachim.A tam, na lewo, jest bar, tam też bardzo proszÄ™ siÄ™ niepokazywać.Natomiast caÅ‚kiem bezpiecznym miej­scem jest kuchnia, to niepodzielne królestwo Jeremia- 243sza i żaden obcy mężczyzna nie oÅ›mieli siÄ™ tam nawetwetknąć nosa.KuchniÄ™ pokażę pózniej, a teraz,bardzo proszÄ™, zaprowadzÄ™ paniÄ… do jej pokoju.- A Malachi? Przepraszam, a gdzie jest Malachi?- On jest.to znaczy, teraz go tu nie ma.ProszÄ™,chodzmy na górÄ™.Iris, ty też chodz.WeszÅ‚a pierwsza na schody.Jednak zdoÅ‚aÅ‚a poko­nać tylko jeden stopieÅ„, ponieważ maÅ‚a silna dÅ‚oÅ„osadziÅ‚a jÄ… w miejscu.- Pani wybaczy, ale dokÄ…d on poszedÅ‚? I czy Colejest razem z nim? Czy Jamie przyjechaÅ‚ już doSparks?- SÄ… tu obaj i obaj majÄ… siÄ™ wyÅ›mienicie.ProszÄ™,proszÄ™ na górÄ™.WeszÅ‚y na piÄ™tro, Cindy szybkim krokiem prze­mierzyÅ‚a korytarz.- Oto pani pokój, pani Slater - powiedziaÅ‚a,otwierajÄ…c szeroko drzwi.- Jeden z najÅ‚adniejszychw tym domu.Widzi pani tÄ™ sofkÄ™ pod oknem? Aadna,prawda? Mam nadziejÄ™, że bÄ™dzie tu pani wygodniei przyjemnie.Shannon przystanęła na Å›rodku pokoju.Rzeczy­wiÅ›cie bardzo piÄ™knego, z wielkim Å‚ożem, marmuro­wym kominkiem, Å›licznymi krzeseÅ‚kami i z tÄ… sofkÄ…,tuż pod parapetem okiennym.W tym pokoju niczegonie brakowaÅ‚o.Oprócz Malachiego.- Jestem pani bardzo wdziÄ™czna za goÅ›cinÄ™ i po­moc okazanÄ… mnie, memu mężowi i jego braciom.I proszÄ™ wybaczyć, jeÅ›li jestem nieco natarczywa, alepozwolÄ™ sobie jeszcze raz zapytać: gdzie jest terazmój mąż?! 244Cindy spojrzaÅ‚a niepewnym wzrokiem na Iris,potem na Shannon.- On jest.- zaczęła z ociÄ…ganiem.- Lepiej powiedz - poradziÅ‚a Iris.- Ona nieprzestanie siÄ™ dopytywać.- Nie przestanÄ™ - potwierdziÅ‚a Shannon i Cindyw koÅ„cu wydusiÅ‚a:- A wiÄ™c on wÅ‚aÅ›nie.zatrzymuje pociÄ…g.Shannon aż sapnęła ze zdumienia.- Co?!- Zaraz, zaraz.Chyba trochÄ™ nie tak - sumitowaÅ‚asiÄ™ Cindy.- Nie wiem, czy dobrze siÄ™ wyraziÅ‚am.- OczywiÅ›cie, że dobrze - oÅ›wiadczyÅ‚a Iris [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •