[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słucha w milczeniu Aldona, chociaż nie słyszy ni słowa.<<Jedziesz, jedziesz!>> - krzyknęła i zatrwożyła się samaSłowem <<jedziesz>>, to jedno sławo brzmiało w jej uchu;Nic nie myśliła, o niczym pomnieć nie mogła; jej myśli,Jej pamiątki, jej przyszłość, wszystko splątało się tłumnie.Ale sercem odgadła, że niepodobna powracać,Że niepodobna zapomnieć; oczy zbłąkane toczyła,Kilka razy Waltera dzikie spotkała wejrzenie;580 W tym wejrzeniu już dawnej nie znajdowała pociechyI zdawała się szukać czegoś nowego, i wkołoOglądała się znowu, wkoło pustynie i lasy;W środku lasu samotna błyszczy za Niemnem wieżyca,Był to klasztor zakonnic, chrześcijan smutna budowa.Na tej wieżycy spoczęły oczy i myśli Aldony,Jak gołąbek, porwany wiatrem śród morskiej topieli,Pada na maszty samotne nieznajomego okrętu.Walter zrozumiał Aldonę, udał się za nią w milczeniu,Opowiedział swój zamiar, taić przed światem nakazał590 I u bramy - niestety! straszne to było rozstanie.Alf z wajdelotą pojechał, dotąd nic o nich nie słychać.Biada, biada, jeżeli dotąd nie spełnił przysięgi;Jeśli zrzekłszy się szczęścia, szczęście Aldony zatruwszy.Jeśli tyle poświęcił i dla niczego poświęcił.Przyszłość resztę pokaże.Niemcy, skończyłem piosenkę.<<Koniec już, koniec>> - wielki szmer na sali -<<I cóż ów Walter? jakie jego czyny?Gdzie? nad kim zemsta?>> - słuchacze wołali;Mistrz tylko jeden śród szumnej drużyny600 Siedział milczący z pochyloną głową,Mocno wzruszony, porywa co chwilaPuchary z winem i do dna wychyla.W jego postaci zmianę widać nową,Różne uczucia w nagłych błyskawicachPo rozpalonych krzyżują się licach.Coraz to groźniej czoło mu się chmurzy,Usta drżą silnie, obłąkane oczyLatają niby jaskółki śród burzy,Wreszcie płaszcz zrzuca i na środek skoczy:610 <<Gdzie koniec pieśni? - wraz mi koniec śpiewaj,Albo daj lutnię; czego drżący stoisz? -Podaj mi lutnię, puchary nalewaj,Zaśpiewam koniec, jeśli ty się boisz.<<Znam ja was, każda piosnka wajdelotyNieszczęście wróży jak nocnych psów wycie;Mordy; pożogi wy śpiewać lubicie,Nam zostawiacie chwałę i zgryzoty.Jeszcze w kolebce wasza pieśń zdradzieckaNa kształt gadziny obwija pierś dziecka620 I wlewa w duszę najsroższe trucizny,Głupią chęć sławy i miłość ojczyzny.<<Ona to idzie za młodzieńcem w ślady,Jak zabitego cień nieprzyjacielaZjawia się nieraz w pośrodku biesiady,Aby krew mieszać w puchary wesela.Słuchałem pieśni, zanadto, niestety!.Stało się, stało; znam cię, zdrajco stary;Wygrałeś! wojna, tryumf dla poety!Dajcie mi wina, spełnią się zamiary.630 <<Wiem koniec pieśni, nie.zaśpiewam inną;Kiedy walczyłem na górach Kastyli,Tam mnie Maurowie ballady uczyli.Starcze, graj nutę, tę nutę dziecinną,Którą w dolinie.o! był to czas błogi -Na tę muzykę zwykłem zawsze nucić.Wracajże, starcze, bo przez wszystkie bogiNiemieckie; pruskie.>> - Starzec musiał wrócić,Uderzył lutnię i głosem niepewnymSzedł za dzikimi tonami Konrada,640 Jako niewolnik za swym panem gniewnym.Tymczasem światła gasnęły na stole,Rycerzy długa uśpiła biesiada;Lecz Konrad śpiewa, budzą się na nowo,Stają i w szczupłym ścisnąwszy się kole,Pilnie zważają każde pieśni słowo.BALLADAALPUHARAJuż w gruzach leżą Maurów posady,Naród ich dźwiga żelaza,Bronią się jeszcze twierdze Grenady,Ale w Grenadzie zaraza.650 Broni się jeszcze z wież AlpuharyAlmanzor z garstką rycerzy,Hiszpan pod miastem zatknął sztandary,Jutro do szturmu uderzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Słucha w milczeniu Aldona, chociaż nie słyszy ni słowa.<<Jedziesz, jedziesz!>> - krzyknęła i zatrwożyła się samaSłowem <<jedziesz>>, to jedno sławo brzmiało w jej uchu;Nic nie myśliła, o niczym pomnieć nie mogła; jej myśli,Jej pamiątki, jej przyszłość, wszystko splątało się tłumnie.Ale sercem odgadła, że niepodobna powracać,Że niepodobna zapomnieć; oczy zbłąkane toczyła,Kilka razy Waltera dzikie spotkała wejrzenie;580 W tym wejrzeniu już dawnej nie znajdowała pociechyI zdawała się szukać czegoś nowego, i wkołoOglądała się znowu, wkoło pustynie i lasy;W środku lasu samotna błyszczy za Niemnem wieżyca,Był to klasztor zakonnic, chrześcijan smutna budowa.Na tej wieżycy spoczęły oczy i myśli Aldony,Jak gołąbek, porwany wiatrem śród morskiej topieli,Pada na maszty samotne nieznajomego okrętu.Walter zrozumiał Aldonę, udał się za nią w milczeniu,Opowiedział swój zamiar, taić przed światem nakazał590 I u bramy - niestety! straszne to było rozstanie.Alf z wajdelotą pojechał, dotąd nic o nich nie słychać.Biada, biada, jeżeli dotąd nie spełnił przysięgi;Jeśli zrzekłszy się szczęścia, szczęście Aldony zatruwszy.Jeśli tyle poświęcił i dla niczego poświęcił.Przyszłość resztę pokaże.Niemcy, skończyłem piosenkę.<<Koniec już, koniec>> - wielki szmer na sali -<<I cóż ów Walter? jakie jego czyny?Gdzie? nad kim zemsta?>> - słuchacze wołali;Mistrz tylko jeden śród szumnej drużyny600 Siedział milczący z pochyloną głową,Mocno wzruszony, porywa co chwilaPuchary z winem i do dna wychyla.W jego postaci zmianę widać nową,Różne uczucia w nagłych błyskawicachPo rozpalonych krzyżują się licach.Coraz to groźniej czoło mu się chmurzy,Usta drżą silnie, obłąkane oczyLatają niby jaskółki śród burzy,Wreszcie płaszcz zrzuca i na środek skoczy:610 <<Gdzie koniec pieśni? - wraz mi koniec śpiewaj,Albo daj lutnię; czego drżący stoisz? -Podaj mi lutnię, puchary nalewaj,Zaśpiewam koniec, jeśli ty się boisz.<<Znam ja was, każda piosnka wajdelotyNieszczęście wróży jak nocnych psów wycie;Mordy; pożogi wy śpiewać lubicie,Nam zostawiacie chwałę i zgryzoty.Jeszcze w kolebce wasza pieśń zdradzieckaNa kształt gadziny obwija pierś dziecka620 I wlewa w duszę najsroższe trucizny,Głupią chęć sławy i miłość ojczyzny.<<Ona to idzie za młodzieńcem w ślady,Jak zabitego cień nieprzyjacielaZjawia się nieraz w pośrodku biesiady,Aby krew mieszać w puchary wesela.Słuchałem pieśni, zanadto, niestety!.Stało się, stało; znam cię, zdrajco stary;Wygrałeś! wojna, tryumf dla poety!Dajcie mi wina, spełnią się zamiary.630 <<Wiem koniec pieśni, nie.zaśpiewam inną;Kiedy walczyłem na górach Kastyli,Tam mnie Maurowie ballady uczyli.Starcze, graj nutę, tę nutę dziecinną,Którą w dolinie.o! był to czas błogi -Na tę muzykę zwykłem zawsze nucić.Wracajże, starcze, bo przez wszystkie bogiNiemieckie; pruskie.>> - Starzec musiał wrócić,Uderzył lutnię i głosem niepewnymSzedł za dzikimi tonami Konrada,640 Jako niewolnik za swym panem gniewnym.Tymczasem światła gasnęły na stole,Rycerzy długa uśpiła biesiada;Lecz Konrad śpiewa, budzą się na nowo,Stają i w szczupłym ścisnąwszy się kole,Pilnie zważają każde pieśni słowo.BALLADAALPUHARAJuż w gruzach leżą Maurów posady,Naród ich dźwiga żelaza,Bronią się jeszcze twierdze Grenady,Ale w Grenadzie zaraza.650 Broni się jeszcze z wież AlpuharyAlmanzor z garstką rycerzy,Hiszpan pod miastem zatknął sztandary,Jutro do szturmu uderzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]