[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie przyznały jej rację, nie wyłączając Cary.Tamtego ranka, kiedy autobus z dziewczętami wjeżdżał do Henslow,Sybil siedziała w poczekalni biura pani kapitan Muir i czekała, aż tamtają wezwie.Zza ściany dobiegał pięknie modulowany głos pani kapitan,rozmawiającej przez telefon.Była córką lorda i żoną członka parlamentu;Sybil nie miała pojęcia, po co ją dzisiaj do siebie wezwała.Przecież niezrobiła nic złego poza tym, że z całego serca nienawidziła wojska,chociaż pani kapitan raczej nie mogła tego wyczytać z jej twarzy.Być może jej powiedzą, że ma odejść wobec takiego stosunku dosłużby? Gdyby ją spytano wprost, powiedziałaby całą prawdę, wyrzuciłaz siebie, jaki wstręt czuje do wszystkiego, co jest związane z wojskiem;miała nawet nadzieję, że ją wyrzucą, a wtedy będzie mogła wrócić dodomu, do tatusia.Niech już się nad nią trzęsie, niech chucha i dmucha,ile tylko chce teraz na pewno nie będzie jej to przeszkadzało.Drzwi biura się otworzyły i Sybil usłyszała słowa kapitan Muir: Ach, Allardyce! Wejdz proszę i usiądz. Dziękuję, madame.Weszła do oszczędnie umeblowanego pokoju, którego jedyną dekoracjęstanowiła oprawiona w ramy fotografia króla w stroju koronacyjnym i usiadła po drugiej stronie biurka.Wyczuła dyskretny zapach drogichperfum. Powinnaś poczekać, aż ja usiądę pierwsza zauważyła kapitanMuir z leciutkim uśmieszkiem.Sybil była skonsternowana. Przepraszam. W porządku.Nauczenie się przepisów wymaga czasu, zresztą toakurat nie jest żaden przepis.To po prostu zwykła grzeczność.Zawszenależy zaczekać, aż starszy stopniem usiądzie pierwszy.Ja zrobiłabymto samo, gdyby był tu na przykład major. Będę o tym pamiętać, madame obiecała Sybil. Dobrze. Kobieta milczała dłuższą chwilę.Zmarszczyła brwi,jakby się nad czymś głęboko zastanawiała; smukłe, białe dłonie trzymałazłożone tak, że czubki palców się stykały. Jak ci się podoba w wojsku,Allardyce? spytała wreszcie.207Sybil już była gotowa przyznać się do swojego wstrętu do wojska,teraz jednak, kiedy siedziała twarzą w twarz z elegancką, pewną siebiekapitan Muir, nerwy ją zawiodły.Ta kobieta była naprawdę urodziwa.Wyglądała rasowo i arystokratycznie z tym swoim prostym, szczupłymnosem, wielkimi oczami niemal fiołkowej barwy, ze skórą delikatną jaknajcieńsza porcelana.Jej ciemnobrązowe włosy były krótko, po męskuobcięte, ale u niej ta fryzura wyglądała bardzo kobieco, a mundur opinałjej szczupłe ciało tak znakomicie, że musiał być szyty na miarę.Sybil nie miała ochoty przyznawać się tak wybitnej osobie, że pójściedo wojska było z jej strony wielkim błędem i że chciałaby jak najszybciejwrócić do domu.Zależało jej na sympatii pani kapitan Muir, a to niebyłoby możliwe, gdyby teraz wygłosiła bez ogródek swoją opinię. Powoli zaczynam to lubić, madame skłamała.Wątpiła, żeby panikapitan dała wiarę jej słowom, gdyby powiedziała, że jest zachwycona. Niektóre z dziewcząt na kwaterze też się stopniowo przyzwyczajają. Tworzycie wielką zbieraninę, że się tak wyrażę.Kilka robotnic,ekspedientki, urzędniczki, jedna nauczycielka, jedna artystka malarka,wreszcie parę dziewcząt takich jak ty, które trafiły tu prosto ze szkoły,i kilka innych, które są w połowie studiów uniwersyteckich, ale zrezyg-nowały z nich, żeby wstąpić do wojska.Och, zapomniałam, jest jeszczeaktorka. Aktorka?!Sybil nawet nie przypuszczała, że jej koleżanki pochodzą z tak różnychśrodowisk.Myślała, że tylko ona jedna ma przyzwoite wykształcenie. Tak, aktorka.Mówię o Juliette Fielding.Ma dwadzieścia jeden lat,ale jest taka drobniutka, że zazwyczaj grywa role dzieci. To nazwisko mi coś mówi.Chyba ją widziałam w jakimś przed-stawieniu w teatrze na West Endzie.Sybil z trudem mogła uwierzyć, że dzieli sypialnię z zawodową aktorką.Zastanowiło ją, dlaczego ta kobieta z drugiej strony biurka mówi jej o tymwszystkim.Być może pani kapitan pomyślała o tym samym, bo rzekła: Powód, dla którego chciałam z tobą pomówić, Allardyce, jestnastępujący.Pomyślałam sobie. spojrzała spod oka na dziewczynę,po czym spytała wprost: Czy nie chciałabyś, żebym cię posłała naszkolenie oficerskie? Mnie? Ja miałabym zostać oficerem? Sybil chyba jeszcze nigdyw życiu nie była tak zdziwiona.208 Masz odpowiednią postawę.Nie rzucasz się bezmyślnie w towa-rzystwo i nie zdobywasz pół tuzina najlepszych przyjaciół w ciąguzaledwie dwóch tygodni.Wydajesz mi się bardzo opanowana.Jesteśwykształcona, słuchasz rozkazów bez szemrania powiedziano mi naprzykład, że ani razu nie protestowałaś, kiedy ci polecano palić zużytepodpaski, a dziś rano musiałaś to zrobić już po raz trzeci. To nie było przyjemne, madame wyznała Sybil. Oczywiście, że nie! Ale się nie skarżyłaś.Większość dziewcząt natwoim miejscu uznałaby, że się je gnębi. Już zaczynałam myśleć, że tak właśnie jest. Nagle coś jej zaświtało. Czy.to, że musiałam wykonywać tę obrzydliwą robotę, to była próba?Pani kapitan uśmiechnęła się lekko. Możliwe.W każdym razie mogę ci obiecać, że to się już więcej niepowtórzy.A co do szkolenia oficerskiego.co o tym sądzisz? Byłabym zachwycona, madame, naprawdę!Takie szkolenie oznaczałoby dla niej całkowitą zmianę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Wszystkie przyznały jej rację, nie wyłączając Cary.Tamtego ranka, kiedy autobus z dziewczętami wjeżdżał do Henslow,Sybil siedziała w poczekalni biura pani kapitan Muir i czekała, aż tamtają wezwie.Zza ściany dobiegał pięknie modulowany głos pani kapitan,rozmawiającej przez telefon.Była córką lorda i żoną członka parlamentu;Sybil nie miała pojęcia, po co ją dzisiaj do siebie wezwała.Przecież niezrobiła nic złego poza tym, że z całego serca nienawidziła wojska,chociaż pani kapitan raczej nie mogła tego wyczytać z jej twarzy.Być może jej powiedzą, że ma odejść wobec takiego stosunku dosłużby? Gdyby ją spytano wprost, powiedziałaby całą prawdę, wyrzuciłaz siebie, jaki wstręt czuje do wszystkiego, co jest związane z wojskiem;miała nawet nadzieję, że ją wyrzucą, a wtedy będzie mogła wrócić dodomu, do tatusia.Niech już się nad nią trzęsie, niech chucha i dmucha,ile tylko chce teraz na pewno nie będzie jej to przeszkadzało.Drzwi biura się otworzyły i Sybil usłyszała słowa kapitan Muir: Ach, Allardyce! Wejdz proszę i usiądz. Dziękuję, madame.Weszła do oszczędnie umeblowanego pokoju, którego jedyną dekoracjęstanowiła oprawiona w ramy fotografia króla w stroju koronacyjnym i usiadła po drugiej stronie biurka.Wyczuła dyskretny zapach drogichperfum. Powinnaś poczekać, aż ja usiądę pierwsza zauważyła kapitanMuir z leciutkim uśmieszkiem.Sybil była skonsternowana. Przepraszam. W porządku.Nauczenie się przepisów wymaga czasu, zresztą toakurat nie jest żaden przepis.To po prostu zwykła grzeczność.Zawszenależy zaczekać, aż starszy stopniem usiądzie pierwszy.Ja zrobiłabymto samo, gdyby był tu na przykład major. Będę o tym pamiętać, madame obiecała Sybil. Dobrze. Kobieta milczała dłuższą chwilę.Zmarszczyła brwi,jakby się nad czymś głęboko zastanawiała; smukłe, białe dłonie trzymałazłożone tak, że czubki palców się stykały. Jak ci się podoba w wojsku,Allardyce? spytała wreszcie.207Sybil już była gotowa przyznać się do swojego wstrętu do wojska,teraz jednak, kiedy siedziała twarzą w twarz z elegancką, pewną siebiekapitan Muir, nerwy ją zawiodły.Ta kobieta była naprawdę urodziwa.Wyglądała rasowo i arystokratycznie z tym swoim prostym, szczupłymnosem, wielkimi oczami niemal fiołkowej barwy, ze skórą delikatną jaknajcieńsza porcelana.Jej ciemnobrązowe włosy były krótko, po męskuobcięte, ale u niej ta fryzura wyglądała bardzo kobieco, a mundur opinałjej szczupłe ciało tak znakomicie, że musiał być szyty na miarę.Sybil nie miała ochoty przyznawać się tak wybitnej osobie, że pójściedo wojska było z jej strony wielkim błędem i że chciałaby jak najszybciejwrócić do domu.Zależało jej na sympatii pani kapitan Muir, a to niebyłoby możliwe, gdyby teraz wygłosiła bez ogródek swoją opinię. Powoli zaczynam to lubić, madame skłamała.Wątpiła, żeby panikapitan dała wiarę jej słowom, gdyby powiedziała, że jest zachwycona. Niektóre z dziewcząt na kwaterze też się stopniowo przyzwyczajają. Tworzycie wielką zbieraninę, że się tak wyrażę.Kilka robotnic,ekspedientki, urzędniczki, jedna nauczycielka, jedna artystka malarka,wreszcie parę dziewcząt takich jak ty, które trafiły tu prosto ze szkoły,i kilka innych, które są w połowie studiów uniwersyteckich, ale zrezyg-nowały z nich, żeby wstąpić do wojska.Och, zapomniałam, jest jeszczeaktorka. Aktorka?!Sybil nawet nie przypuszczała, że jej koleżanki pochodzą z tak różnychśrodowisk.Myślała, że tylko ona jedna ma przyzwoite wykształcenie. Tak, aktorka.Mówię o Juliette Fielding.Ma dwadzieścia jeden lat,ale jest taka drobniutka, że zazwyczaj grywa role dzieci. To nazwisko mi coś mówi.Chyba ją widziałam w jakimś przed-stawieniu w teatrze na West Endzie.Sybil z trudem mogła uwierzyć, że dzieli sypialnię z zawodową aktorką.Zastanowiło ją, dlaczego ta kobieta z drugiej strony biurka mówi jej o tymwszystkim.Być może pani kapitan pomyślała o tym samym, bo rzekła: Powód, dla którego chciałam z tobą pomówić, Allardyce, jestnastępujący.Pomyślałam sobie. spojrzała spod oka na dziewczynę,po czym spytała wprost: Czy nie chciałabyś, żebym cię posłała naszkolenie oficerskie? Mnie? Ja miałabym zostać oficerem? Sybil chyba jeszcze nigdyw życiu nie była tak zdziwiona.208 Masz odpowiednią postawę.Nie rzucasz się bezmyślnie w towa-rzystwo i nie zdobywasz pół tuzina najlepszych przyjaciół w ciąguzaledwie dwóch tygodni.Wydajesz mi się bardzo opanowana.Jesteśwykształcona, słuchasz rozkazów bez szemrania powiedziano mi naprzykład, że ani razu nie protestowałaś, kiedy ci polecano palić zużytepodpaski, a dziś rano musiałaś to zrobić już po raz trzeci. To nie było przyjemne, madame wyznała Sybil. Oczywiście, że nie! Ale się nie skarżyłaś.Większość dziewcząt natwoim miejscu uznałaby, że się je gnębi. Już zaczynałam myśleć, że tak właśnie jest. Nagle coś jej zaświtało. Czy.to, że musiałam wykonywać tę obrzydliwą robotę, to była próba?Pani kapitan uśmiechnęła się lekko. Możliwe.W każdym razie mogę ci obiecać, że to się już więcej niepowtórzy.A co do szkolenia oficerskiego.co o tym sądzisz? Byłabym zachwycona, madame, naprawdę!Takie szkolenie oznaczałoby dla niej całkowitą zmianę [ Pobierz całość w formacie PDF ]