[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oznajmili, że jej syn miał wypadek.Jedyne, co byli w stanie jejpowiedzieć, to że znajduje się w stanie krytycznym.Zdawało się, że los, pech czy też coś innego postanowiło odebraćkobiecie oboje dzieci.Pomyślała, że nie przeżyje, jeśli straci takżeFreemana.Drżącymi rękami wybrała numer telefonu do Harborview.Leka-rze zajmujący się jej synem oznajmili, że znajduje się on w śpiączcewywołanej urazem mózgu.Brano pod uwagę operację polegającą nawywierceniu w kościach chroniących mózg otworów mających za-pobiec uszkodzeniu substancji szarej, do którego mogło dojść wwyniku jej spuchnięcia i ucisku na czaszkę.Ponadto mężczyzna miałtrzy pęknięte kręgi oraz kilka złamanych żeber.Nie było wiadomo, czy przeżyje ani jak poważne będą skutki ob-rażeń mózgu.Barbara wykonała kilka telefonów.Jedna z jej przyjaciółek na-tychmiast zaproponowała, że znajdzie kogoś, kto zajmie się babciąVirginią.Konie, które akurat w tym czasie poddawano szkoleniu,zostały przewiezione do innych trenerów.Zapewniono ją także, żezwierzęta pozostające na ranczu otrzymają odpowiednią opiekę.Ktośobiecał również zająć się jej domem.  Znajomi przyjechali z samego rana - wspominała. Zajęli sięwszystkim.Jeden z sąsiadów zebrał tysiąc dolarów w gotówce, ainny udostępnił mi swój nowy samochód z przebiegiem wynoszącymzaledwie tysiąc kilometrów! Był zatankowany i gotowy do drogi.Barb przyjechała do szpitala Harborview w niecałe cztery godzi-ny po telefonie policji.Zastała Freemana w głębokiej śpiączce.Opa-dła na krzesło obok jego łóżka.Wsłuchiwała się we wszystkie pika-nia i szumy urządzeń monitorujących bicie jego serca, puls, ciśnieniekrwi, opuchliznę mózgu i nacisk od środka na czaszkę.Modliła się żarliwiej niż kiedykolwiek wcześniej, a przez ostatniecztery i pół roku często to robiła.Pragnęła, by jej syn ocalał, ale niemogła prosić o darowanie mu życia, jeśli miałby doznać paraliżu. Błagałam Boga, by oddał mi Freemana zdrowego lub go zabrał.Wiedziałam, że syn nie chciałby żyć, nie będąc w pełni sprawnym,więc nie byłoby fair prosić, by przeżył za wszelką cenę, tylko dlate-go, że nie mogłabym pogodzić się z jego odejściem.Przez sześćdziesiąt dziewięć godzin Freeman leżał w śpiączce.Wkońcu otworzył oczy.Barb widziała, że jej nie poznaje.Nie mógł teżruszać nogami ani rękami. W tych długich godzinach, gdy pozosta-wał nieprzytomny, wszystkie urządzenia wskazywały, że funkcjeżyciowe są w normie.Czasem ledwo się w niej mieściły, ale lekarzenie tracili nadziei.Jej syn leżał w szpitalu trzydzieści cztery dni.Po raz kolejny oka-zało się, że Barb zawsze może liczyć na Dave'a Bella. Był moimaniołem stróżem - kiedy myślałam, że dłużej nie dam już rady, onmnie wspierał.Członkowie wspólnoty kościelnej, do której należał Freeman,przynosili jej co najmniej dwa posiłki dziennie.Na zmianę przygo-towywali jej pożywienie i przychodzili posiedzieć z nią lub ją zastą-pić, by mogła oderwać się i przez chwilę odpocząć. Nie czułam sięosamotniona.Otoczyli mnie niezwykłą troską.Freeman cudem wrócił do zdrowia.Pod względem determinacji isiły woli nie miał sobie równych.Wrócił do domu na wózku inwalidzkim, ale w Spokane kontynuował rehabilitację.Matka byłablisko niego, gdy odzyskiwał zdrowie i koordynację ruchową.Udałomu się to w stu procentach.Wrócił do pracy, kupił dom i kontynu-ował naukę na Gonzaga University.Gdy matka go potrzebuje - onjest przy niej.f&f&f&Choć Barb wzięła  urlop na czas leczenia Freemana, nie zamie-rzała zrezygnować z misji znalezienia zabójcy swej córki.Jej własne akta wypełnione były nazwiskami ludzi, którzy znali Rondę, Rona,jego synów czy też Katie.Zaczęła również zgłębiać zasady działaniaamerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.Zarówno Berry, jak iHayes stali się aktywnymi członkami jej zespołu dochodzeniowego,który śledczym z biura szeryfa był solą w oku.Spodziewali się bo-wiem, że kobieta podda się już na początku, kilka lat wcześniej.Niemieli pojęcia, jak wytrwałe i pełne poświęcenia potrafią być matki.W ciągu pięciu i pół roku, które minęło od śmierci Rondy, Barbprzekonała się między innymi o prawdziwości powiedzenia:  Nocnajciemniejsza jest tuż przed świtem.Zawsze gdy myślała, że niezdoła walczyć dalej, działo się coś, co kazało jej wytrwać.Przycho-dził kolejny świt.Dla uczczenia pamięci córki oraz w celu zebrania informacji za-łożyła stronę internetową www.JusticeforRonda.com ( sprawiedli-wość dla Rondy ).Znalazł się na niej krótki opis nierozwiązanejsprawy oraz zdjęcia Rondy: od czasów, kiedy była jeszcze szkrabem,aż do momentu, gdy odbierała z rąk gubernatora odznakę waszyng-tońskiej policji stanowej.Strona internetowa dawała Barb nadzieję,ponieważ kobieta otrzymała mnóstwo e-maili od osób popierającychjej działania.Ludzie wierzyli jej i wspominali jej córkę jako ener-giczną, pełną życia i szczęśliwą młodą kobietę.Jedną z wiadomości wysłano 25 czerwca 2004 roku o 2.38 nadranem.Pisała ją osoba, po której Barb nigdy by się tego nie spodziewała: Katie Huttula.Forma znajdującej się poniżej wiadomo-ści jest zgodna z oryginałem.droga Barb, dopiero dziś dowiedziałam się o tej stronie.Nie miałam pojęcia, że poczyniłaś takie postępy w sprawieRhondy [sic!].Chcę, byś wiedziała, iż nie wierzę w to, że sięzabiła.Jestem przekonana, że została zamordowana.Niewiem przez kogo ani dlaczego, ale jej zabójca (czy też zabój-cy) powinien zostać odnaleziony i postawiony przed sądem;kimkolwiek jest ta osoba (osoby).Poza tym, co powiedziałam Tobie i policji, nie posiadamżadnych innych informacji.Kochałam Rhondę.Wiem, że mój pobyt w Toledo po jejśmierci był niestosowny.Przekazując Ci mój wiersz, niechciałam przysparzać Ci jeszcze więcej bólu, ale tylko w tensposób potrafiłam wyrazić, co czuję.Zmierć Rhondy byłaprawdziwą tragedią.Ja żyję.Lecz jestem całkiem sama.To krzyż, który muszę niezć [sic!] Choroba psychiczna iwcześniejsze uzależnienie oraz przestępstwa, jakie pod jegowpływem popełniałam, także są częścią tego krzyża.W tym roku, w Zwięto Dziękczynienia, zabiła się mojaczterdziesto pięcioletnia [sic!] siostra.Moi cudowni rodzice wciąż żyją i jestem z nimi bardzozwiązana.Jako córka wiem, jak ważna jest w życiu matka.Niemam pojęcia, co zrobię, jeśli umrą przede mną.Chciałam odpisać osobiście na twoje ogłoszenie.PozdrawiamCatherineCo chciała przekazać Katie w tym dziwnym poście?  Była prze-konana , że Ronda została zabita, i dała do zrozumienia, że może zato odpowiadać więcej niż jedna osoba, lecz jednocześnie utrzymuje, iż nie posiada żadnych informacji na temat tych ludzi.Wydawało się,że Huttula cierpi na depresję - o wiele poważniejszą niż ta, którąprzypisywano Rondzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •