[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ileż pracy musiały wykonać w ciągu dnia i w międzyczasie znalezć chwi-lę, aby pogłaskać rozczochraną głowę syna.Nie pamiętam i nie mogę wyobrazić sobie mojej matki siedzącej z założonymirękami.Dla jej rąk zawsze znajdowała się praca.Nie można zapomnieć jeszcze innych rąk  rąk Chrystusa, błogosławionych,uzdrawiających, karmiących, a pózniej.ociekających krwią z ran, rąk przebitychnaszymi grzechami.Jest tu o czym pomyśleć.109 W ulewnym deszczuDeszcz, deszcz, deszcz.Deszcz pada cały tydzień.Grube jak groch krople, z ogromną mocą uderzają w przednią szybę samo-chodu, ściekając po niej strumieniami.Wycieraczki ledwo nadążają z wyciera-niem szyby.Szum spadającego deszczu zlewa się z warkotem silnika i wydajesię, że dudni cała ziemia, otulona nieprzeniknionym mrokiem.Okropnie jest na ziemi w taką porę.Rozszalały żywioł wydaje się być niepo-wstrzymany, lecz świadomość mówi co innego: jest Ten, kto kieruje żywiołem.Północ.Sacramento pozostało daleko w tyle.Deszcz nie przestaje ani nachwilę.Wydaje się, że nie jadę, lecz płynę po szosie.Z boków migają ciemne syl-wetki słupów telefonicznych.Zpieszę się, aby nie spóznić się na literackie spotkanie w Los Angeles.Szareołowiane niebo zaczęło się przejaśniać, stopniowo odsłaniając zarysy potężnychgór.I chociaż deszcz prawie nie zmniejsza się, to serce weseli się światłem, pa-dającym na ziemię przez rzednące obłoki.Zwiatło.Poranek.Dzień.Cudowne dary Boże!.Przypomniały się słowa Chry-stusa:  Musimy wykonywać dzieła.póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt niebędzie mógł działać".Na szczytach gór bieleją plamy śniegu.Podobne są do łabędzi, które usiadłytam na odpoczynek po długim przelocie.W doliny, po zbójecku, wdziera się wiatr,gnie do ziemi zieleń, wrzuca snopy deszczu na wystające skały.Burzy się ruda-wa woda i jest podobna do słupów wodnego pyłu.I oto jestem w Los Angeles.Deszcz przestał padać na parę minut, ale zarazznowu zaczął poić ziemię.Na ulicach nie widać ludzi.Płyną samochody  duże imałe, płyną ostrożnie jakby skradając się.O 6 godzinie wieczorem deszcz się wzmógł.Wsparty wiatrem, siekł natarczy-wie i śmiało.Straciłem nadzieję, że będą ludzie, którzy zapragną wyjść za swoichciepłych, przytulnych domów i ryzykować życie na drogach.Dokładnie o 7 godzinie wieczorem w przytulnym i obszernym pomieszczeniukościoła, pod błogosławionym wezwaniem  Betania, było ponad 100 osób.Deszcz ciągle stuka o dach, bębni o duże, artystycznie oprawione okna, leczten szum zagłuszają ludzkie głosy, śpiewające o miłości Bożej, o Jego mądrymkierowaniu wszech- światem, o Jego cudownym planie zbawienia człowieka.Literackie spotkanie w taką pogodę jest swego rodzaju egzaminem naszej mi-łości ku żywemu, świadczącemu słowu, sprawdzianem naszego oddania apostol-skiej radzie:  W miłości nie ustawając, płomienni duchem, Panu służcie" (Rz.12:11).Przed czytaniem wierszy opowiedziałem słuchaczom o pewnym starym ka-znodziei, który lubił zawsze i za wszystko dziękować Bogu.Każdą swoją mowęrozpoczynał dziękczynną modlitwą.Pewnego razu został zaproszony do sąsied-niego kościoła, lecz w tym czasie zaczął padać duży deszcz, zimny wiatr zwalał znóg pielgrzymów.Kościół już dawno się wypełnił, a kaznodzieja się spózniał.Wkońcu, przemoknięty do suchej nitki, zmęczony, niedomagający, wszedł do sali iskierował się ku mównicy.110 Parafianie szeptali: Ciekawe, za co będzie dzisiaj dziękował Bogu?A staruszek, wytarłszy chustką krople deszczu z twarzy, zaczął się modlić: Panie, dziękuję Ci, Ze taka pogoda, jak dzisiaj, nie zdarza się każdegodnia.Przyjaciele i nieprzyjaciele Nie miej stu rubli, ale miej stu przyjaciół"  mówi rosyjskie przysłowie.Lecz tupowstaje pytanie: gdzie znalezć stu przyjaciół w naszych czasach? Sto rubli zaro-bić jest o wiele łatwiej niż pozyskać jednego, prawdziwego przyjaciela.Jak pozyskiwać przyjaciół? Wielkie pytanie, ale odpowiedz na nie jest bardzoprosta: bądz sam przyjacielem i jeżeli to możliwe, dla wszystkich, a wtedy bę-dziesz miał przyjaciół.Niech jedni opuszczą cię w pół drogi, zapomną, przejdąobok w trudnej chwili, inni  zmienią warunki przyjazni, ale ktoś pozostanie ztobą.Zawsze mnie porusza biblijny obraz Jonatana, przyjaciela Dawida, gdy jesz-cze nie był królem.Jakaż przyjazń była między nimi! Ile było tej przyjazni roman-tyki i subtelności.Ich przyjazń była związana z niebezpieczeństwami.Lecz obajpozostali jej wierni do końca.Czy w naszych czasach można znalezć przykład takiej przyjazni?W Chicago, cicho, prawie nie zauważony, mieszka poeta Siergiej Drużynin.Pisze on teraz rzadko, lecz jeden z jego wierszy spowodował polemikę w chrze-ścijańskich kręgach.Rozpoczynał się on słowami:  Nie wierzę więcej człowieko-wi.".Jest to zupełne odwrócenie tołstowskiej filozofii:  Wszystko w tobie,człowieku!".M.Gorki też mówił ustami swojego bohatera Sabina:  Człowiek  tobrzmi dumnie!".Brzmieć, oczywiście, to słowo brzmi dumnie.Lecz i w samym człowieku jesttyle dumy, że zbyt często nie widzi przed sobą drugiego człowieka, takiego same-go, jak on, z takimi samymi prawami do życia.Ta duma znika, gdy człowiekiemkierują, jak zabawką.Wiara w człowieka, nawet takiego  genialnego", jakim byli niektórzy wodzo-wie, nie tylko usprawiedliwiała siebie, ale okryła się hańbą.Iluż wielkich i genial-nych wciągało ludzkość w nieszczęście?!W tym sensie S.Drużynin ma rację.S.Drużynina znam z ostatniej wojny.Przeżył on okrucieństwo niemieckiej nie-woli.Po wojnie spotkałem go ponownie.Było to w Oberferingu, na przedmie-ściach Monachium, pachnącego mlekiem i obornikiem.Dziwnymi drogami Siergiej Drużynin przyszedł do wiary w Boga.Wiem, żetroszczy się o tę wiarę, gdyż wiara w Boga, a nie w człowieka, nigdy nikogo niezawiodła, nie okłamała.I ludzka przyjazń, oparta na takiej wierze, ma głębokie korzenie.Te korzenie mają początek w miłości Tego, który umiłował nas aż  do śmierci ito śmierci krzyżowej".111 KwiecieńKwiecień.Aagodnie, delikatnie i przyjemnie brzmi to wspaniałe słowo.Kwietniowe słoń-ce, kwietniowe powietrze, kwietniowe sady.Dziś o świcie wyszedłem na podwór-ko i długo zachwycałem się rozpostartym, milczącym niebem.Spoglądało ono naziemię niebieskimi oczyma gwiazd.Wzorzyste łapy drzew ledwo poruszał wiatr [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •