[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dr Fleming miała bardzoograniczone możliwości pracy, ponieważ nie pozwolono jej na poufną rozmowę z pacjentem,podczas której - siedząc w tym samym pomieszczeniu co on - mogłaby zadawać mu pytania,obserwować go i przeprowadzić niezbędne testy.Spotkała się z lekarzem więziennym z bloku H i przedstawiła mu swoje zastrzeżenia.Pózniej zapewniono ją, że Ronem zajęli się psychiatrzy, lecz nie dostrzegła u niego żadnejpoprawy.Stanowczo zasugerowała przeniesienie pacjenta do szpitala cywilnego, żebyustabilizować go i zbadać.Sugestię odrzucono.Tymczasem Leslie Delk wciąż atakowała kierownictwo i personel więzienia wMcAlester.Spotykała się z lekarzami, z naczelnikiem i jego zastępcami, zasypując ichskargami i żądaniami lepszego leczenia.Składano jej obietnice i szybko o nich zapominano.Coś tam niby robiono - zmieniono Ronowi zestaw leków - jednak uparcie odmawianoskierowania go na poważną kurację.Leslie udokumentowała swoją frustrację serią listów dowładz.Odwiedzała Rona, kiedy tylko mogła i gdy była już pewna, że jego stan nie może siębardziej pogorszyć, stan ów się pogorszył.Bała się, że Ron może w każdej chwili umrzeć.Podczas gdy personel medyczny wałczył o leczenie dla Rona, personel więziennyumilał sobie czas jego kosztem.Niektórzy strażnicy lubili bawić się nowym interkomem wbloku H.W każdej celi znajdował się dwu - drożny głośnik, kolejny zmyślny gadżet, którymiał zapobiec bezpośrednim kontaktom strażników z osadzonymi.Nie zapobiegał jednak kontaktom pośrednim.W środku nocy w celi Rona dudnił złowieszczy głos: Ron, tu mówi Bóg.Dlaczego zabiłeś Debbie Carter?Chwila ciszy i strażnicy mogli się pośmiać, bo Ron stawał przy drzwiach i wrzeszczał:,Ja nikogo nie zabiłem! Jestem niewinny!Jego głęboki, chrapliwy głos rozbrzmiewał echem w całym południowo - zachodnimskrzydle bloku, burząc nocną ciszę.Napad trwał zwykle godzinę.Denerwował więzniów, zato niezmiernie bawił strażników.Gdy zapadała cisza, głos oczywiście powracał: Ron, mówi Debbie Carter.Dlaczego mnie zabiłeś?Pełen udręki krzyk rozbrzmiewał ponownie. Ron, mówi Charlie Carter.Dlaczego zabiłeś moją córkę?Osadzeni prosili strażników, żeby ci przestali, ale oni za dobrze się bawili.ZdaniemRicka Rojema, w dręczeniu Rona przodowało zwłaszcza dwóch - największych sadystów wbloku.Znęcali się nad Ronem miesiącami.- Olej ich - mówił koledze Rick.- Jak ich olejesz, dadzą ci spokój.Ron nie mógł tego zrozumieć.Chciał przekonać wszystkich o swej niewinności iuważał, że głośny krzyk jest świetnym na to sposobem.Bywało, że zbyt wycieńczonyfizycznie, by krzyczeć dalej, stawał tuż przed głośnikiem i godzinami szeptał cośniezrozumiałego.Leslie Delk dowiedziała się w końcu o tych praktykach i dwunastego pazdziernika1992 kierownik bloku otrzymał od niej list, w którym pisała między innymi tak:Jak już wspomniałam, z wielu różnych zródeł dochodzą mnie słuchy,że niektórzy strażnicy dręczą Rona Williamsona przez interkom; ludzie cinajwyrazniej uważają, że podpuszczanie wariatów jest zabawne.Problemten jest wciąż aktualny, ponieważ ostatnio dowiedziałam się, że strażnikMartin dręczył go przez drzwi celi (według moich informatorów, tematem tychzaczepek i prowokacji są zwykle Debra Sue Carter i Ricky Joe Simmons).Ztego, co zrozumiałam, Martina powstrzymał strażnik Reading, jednak dopieropo wielu próbach.Nazwisko Martina słyszałam z wielu różnych zródeł jako tego, którydręczy Williamsona przy każdej okazji, dlatego bardzo proszę, żeby zbadałPan tę sprawę i podjął stosowne kroki.Może dobrze by było zorganizowaćszkolenie dla strażników, którzy mają kontakt z więzniami chorymipsychicznie.Ale nie wszyscy strażnicy byli okrutni.Pewnej nocy przed drzwiami celi Ronaprzystanęła strażniczka.Ron wyglądał strasznie, powiedział, że jest głodny, że nie jadł odwielu dni.Strażniczka uwierzyła mu.Odeszła i po kilka minut wróciła ze słoikiem masłaorzechowego i bochenkiem czerstwego chleba.W liście do Renee Ron napisał, że miał prawdziwą ucztę i że zjadł wszystko doostatniej okruszynki.Kim Marks była śledczym z Oklahomskiego Biura Obrońcy dla Ubogich, która - jaksię miało okazać - spędziła z Ronem więcej czasu niż ktokolwiek inny.Gdy dostała jegosprawę, natychmiast przejrzała stenogramy procesowe, raporty i dowody rzeczowe.Byłakiedyś reporterką i zawodowa ciekawość doprowadziła w końcu do tego, że Kim zaczęła conajmniej kwestionować jego winę.Zrobiła listę potencjalnych podejrzanych, w sumie dwunastu, w tym wielu zprzeszłością kryminalną.Numerem jeden był Glen Gore, z oczywistych powodów.W nocmorderstwa był z Debbie Carter.Znali się od lat, dzięki czemu mógł wejść do jej mieszkaniabez użycia siły.Wielokrotnie był notowany za przemoc w stosunku do kobiet.Wskazał naRona jako na głównego podejrzanego.Dlaczego policja tak mało się nim interesowała? Im bardziej Kim zagłębiała się wpolicyjne raporty i w przebieg samego procesu, tym bardziej była przekonana, że protestyRona są jak najbardziej uzasadnione.Wiele razy odwiedzała go w bloku H i podobnie jak Leslie Delk, widziała.jakpuszczają mu nerwy.Na każdą wizytę szła z ciekawością i lękiem.Nigdy dotąd nie widziała,żeby więzień starzał się tak szybko jak on.Na każdej następnej wizycie jego kasztanowewłosy były bardziej siwe, a przecież nie skończył jeszcze czterdziestu lat.Ponieważ do cel niedochodziło słońce, był chudy i przezroczysty jak duch.Chodził w brudnym i zledopasowanym pasiaku.Oczy miał zapadnięte i niespokojne.Jej najważniejszym zadaniem było ustalenie, czy klient ma problemy ze zdrowiempsychicznym, a potem nie tylko zapewnienie mu odpowiedniego leczenia, ale i znalezieniebiegłych.Tak jak dla każdego laika, było dla niej zupełnie oczywiste, że Ron jest psychiczniechory i bardzo cierpi.Już na samym początku nadziała się na mur polityki DepartamentuWięziennictwa, która zabraniała leczyć skazanych na śmierć na oddziale specjalnej opiekimedycznej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Dr Fleming miała bardzoograniczone możliwości pracy, ponieważ nie pozwolono jej na poufną rozmowę z pacjentem,podczas której - siedząc w tym samym pomieszczeniu co on - mogłaby zadawać mu pytania,obserwować go i przeprowadzić niezbędne testy.Spotkała się z lekarzem więziennym z bloku H i przedstawiła mu swoje zastrzeżenia.Pózniej zapewniono ją, że Ronem zajęli się psychiatrzy, lecz nie dostrzegła u niego żadnejpoprawy.Stanowczo zasugerowała przeniesienie pacjenta do szpitala cywilnego, żebyustabilizować go i zbadać.Sugestię odrzucono.Tymczasem Leslie Delk wciąż atakowała kierownictwo i personel więzienia wMcAlester.Spotykała się z lekarzami, z naczelnikiem i jego zastępcami, zasypując ichskargami i żądaniami lepszego leczenia.Składano jej obietnice i szybko o nich zapominano.Coś tam niby robiono - zmieniono Ronowi zestaw leków - jednak uparcie odmawianoskierowania go na poważną kurację.Leslie udokumentowała swoją frustrację serią listów dowładz.Odwiedzała Rona, kiedy tylko mogła i gdy była już pewna, że jego stan nie może siębardziej pogorszyć, stan ów się pogorszył.Bała się, że Ron może w każdej chwili umrzeć.Podczas gdy personel medyczny wałczył o leczenie dla Rona, personel więziennyumilał sobie czas jego kosztem.Niektórzy strażnicy lubili bawić się nowym interkomem wbloku H.W każdej celi znajdował się dwu - drożny głośnik, kolejny zmyślny gadżet, którymiał zapobiec bezpośrednim kontaktom strażników z osadzonymi.Nie zapobiegał jednak kontaktom pośrednim.W środku nocy w celi Rona dudnił złowieszczy głos: Ron, tu mówi Bóg.Dlaczego zabiłeś Debbie Carter?Chwila ciszy i strażnicy mogli się pośmiać, bo Ron stawał przy drzwiach i wrzeszczał:,Ja nikogo nie zabiłem! Jestem niewinny!Jego głęboki, chrapliwy głos rozbrzmiewał echem w całym południowo - zachodnimskrzydle bloku, burząc nocną ciszę.Napad trwał zwykle godzinę.Denerwował więzniów, zato niezmiernie bawił strażników.Gdy zapadała cisza, głos oczywiście powracał: Ron, mówi Debbie Carter.Dlaczego mnie zabiłeś?Pełen udręki krzyk rozbrzmiewał ponownie. Ron, mówi Charlie Carter.Dlaczego zabiłeś moją córkę?Osadzeni prosili strażników, żeby ci przestali, ale oni za dobrze się bawili.ZdaniemRicka Rojema, w dręczeniu Rona przodowało zwłaszcza dwóch - największych sadystów wbloku.Znęcali się nad Ronem miesiącami.- Olej ich - mówił koledze Rick.- Jak ich olejesz, dadzą ci spokój.Ron nie mógł tego zrozumieć.Chciał przekonać wszystkich o swej niewinności iuważał, że głośny krzyk jest świetnym na to sposobem.Bywało, że zbyt wycieńczonyfizycznie, by krzyczeć dalej, stawał tuż przed głośnikiem i godzinami szeptał cośniezrozumiałego.Leslie Delk dowiedziała się w końcu o tych praktykach i dwunastego pazdziernika1992 kierownik bloku otrzymał od niej list, w którym pisała między innymi tak:Jak już wspomniałam, z wielu różnych zródeł dochodzą mnie słuchy,że niektórzy strażnicy dręczą Rona Williamsona przez interkom; ludzie cinajwyrazniej uważają, że podpuszczanie wariatów jest zabawne.Problemten jest wciąż aktualny, ponieważ ostatnio dowiedziałam się, że strażnikMartin dręczył go przez drzwi celi (według moich informatorów, tematem tychzaczepek i prowokacji są zwykle Debra Sue Carter i Ricky Joe Simmons).Ztego, co zrozumiałam, Martina powstrzymał strażnik Reading, jednak dopieropo wielu próbach.Nazwisko Martina słyszałam z wielu różnych zródeł jako tego, którydręczy Williamsona przy każdej okazji, dlatego bardzo proszę, żeby zbadałPan tę sprawę i podjął stosowne kroki.Może dobrze by było zorganizowaćszkolenie dla strażników, którzy mają kontakt z więzniami chorymipsychicznie.Ale nie wszyscy strażnicy byli okrutni.Pewnej nocy przed drzwiami celi Ronaprzystanęła strażniczka.Ron wyglądał strasznie, powiedział, że jest głodny, że nie jadł odwielu dni.Strażniczka uwierzyła mu.Odeszła i po kilka minut wróciła ze słoikiem masłaorzechowego i bochenkiem czerstwego chleba.W liście do Renee Ron napisał, że miał prawdziwą ucztę i że zjadł wszystko doostatniej okruszynki.Kim Marks była śledczym z Oklahomskiego Biura Obrońcy dla Ubogich, która - jaksię miało okazać - spędziła z Ronem więcej czasu niż ktokolwiek inny.Gdy dostała jegosprawę, natychmiast przejrzała stenogramy procesowe, raporty i dowody rzeczowe.Byłakiedyś reporterką i zawodowa ciekawość doprowadziła w końcu do tego, że Kim zaczęła conajmniej kwestionować jego winę.Zrobiła listę potencjalnych podejrzanych, w sumie dwunastu, w tym wielu zprzeszłością kryminalną.Numerem jeden był Glen Gore, z oczywistych powodów.W nocmorderstwa był z Debbie Carter.Znali się od lat, dzięki czemu mógł wejść do jej mieszkaniabez użycia siły.Wielokrotnie był notowany za przemoc w stosunku do kobiet.Wskazał naRona jako na głównego podejrzanego.Dlaczego policja tak mało się nim interesowała? Im bardziej Kim zagłębiała się wpolicyjne raporty i w przebieg samego procesu, tym bardziej była przekonana, że protestyRona są jak najbardziej uzasadnione.Wiele razy odwiedzała go w bloku H i podobnie jak Leslie Delk, widziała.jakpuszczają mu nerwy.Na każdą wizytę szła z ciekawością i lękiem.Nigdy dotąd nie widziała,żeby więzień starzał się tak szybko jak on.Na każdej następnej wizycie jego kasztanowewłosy były bardziej siwe, a przecież nie skończył jeszcze czterdziestu lat.Ponieważ do cel niedochodziło słońce, był chudy i przezroczysty jak duch.Chodził w brudnym i zledopasowanym pasiaku.Oczy miał zapadnięte i niespokojne.Jej najważniejszym zadaniem było ustalenie, czy klient ma problemy ze zdrowiempsychicznym, a potem nie tylko zapewnienie mu odpowiedniego leczenia, ale i znalezieniebiegłych.Tak jak dla każdego laika, było dla niej zupełnie oczywiste, że Ron jest psychiczniechory i bardzo cierpi.Już na samym początku nadziała się na mur polityki DepartamentuWięziennictwa, która zabraniała leczyć skazanych na śmierć na oddziale specjalnej opiekimedycznej [ Pobierz całość w formacie PDF ]