[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wyzywam was, pod wpływem chwili,rozliczcie się z pozostałych ośmiu godzin.96 Ludzka Maszyna Arnold BennettIV.Przyczyna kłopotówIV.Przyczyna kłopotówIV.Przyczyna kłopotówAżeby natychmiast ogarnąć kwestię wydatków czasowych w całej jejrozciągłości, do badań muszę wybrać pojedynczy przypadek.Mogęsię zająć jednym tylko przypadkiem; ale to nie może być typowyprzypadek, bo takich nie ma, tak jak nie ma typowych ludzi.Każdyczłowiek i każdy przypadek są wyjątkowe.Wobec tego wezmę przypadek Londyńczyka pracującego w biurzew godzinach od dziesiątej do osiemnastej, który spędza pięćdziesiątminut rano i wieczorem na dojazd od drzwi swojego domu do drzwiswojego biura.Będę wtedy tak blisko średniej jak to możliwe.Są lu-dzie, którzy muszą zostawać dłużej w pracy, ale są i tacy, którzy niemuszą pracować aż tyle.Na szczęście finansowa strona egzystencjinie interesuje nas tutaj; dla naszych obecnych celów urzędnik zara-biający funta tygodniowo jest na jednym poziomie z milionerem natarasie Carlton House.Wielki i poważny błąd, jaki mój typowy człowiek popełnia, myśląco swoim dniu, to błąd ogólnego nastawienia, który psuje i osłabiadwie trzecie jego energii i zainteresowań.W większości przypadkównie do końca czuje pasję do swojej pracy; w najlepszym razie nie nie-nawidzi jej.Rozpoczyna swe zawodowe czynności z pewnym ociąga-niem, jak najpózniej się da, a kończy je z radością, jak najwcześniejmoże.A jego silniki podczas pracy rzadko chodzą pełną mocą  konimechanicznych.(Wiem, że rozzłoszczeni czytelnicy oskarżą mnieo oczernianie urzędników z miasta, ale jestem dość dobrze obznajo-miony z miastowymi i trwam przy swoim.)97 Ludzka Maszyna Arnold BennettIV.Przyczyna kłopotówA jednak, mimo to, upiera się patrzeć na te godziny od dziesiątej doosiemnastej jak na  dzień , dla których poprzedzające je dziesięć go-dzin i następujące po nich sześć są niczym więcej jak tylko prologiemi epilogiem.Takie nastawienie, choćby i nieświadome, oczywiście za-bija zainteresowanie tymi dziwnymi szesnastoma godzinami, a wy-nik jest taki, że nawet jeśli się ich nie marnuje  nie liczy się ich;uważa się je po prostu za margines.Takie nastawienie ogólne jest absolutnie nielogiczne i niezdrowe, boz urzędu nadaje centralną pozycję skrawkowi czasu i zlepkowi czyn-ności, o których myśli się jedynie, żeby  jakoś przeczekać albo  miećz głowy.Jeśli człowiek podporządkuje dwie trzecie swojej egzysten-cji tej jednej trzeciej, do której, jak wiadomo, nie czuje zbyt gorącegozapału, jakim cudem chce żyć pełnią życia? Nie da się.Skoro mój typowy facet chce żyć pełnią życia, musi w swoim umyślepoustawiać sobie dzień w ciągu dnia.I ten wewnętrzny dzień, jakjedna lalka matrioszka w drugiej, musi zaczynać się o 6.po południu,a kończyć o 10.rano.To jest dzień trwający szesnaście godzin.Pod-czas całych tych szesnastu godzin nie ma on nic innego do roboty jaktylko doskonalić ciało i duszę; i innych ludzi.Przez te szesnaście go-dzin jest wolny, nie jest najemnikiem, nie zajmuje go troska o pienią-dze; jest na równi z kimś, kto żyje z procentów od kapitału.Takie mamieć nastawienie.I to nastawienie jest najważniejsze.Jego sukcesżyciowy (o wiele ważniejszy niż wielkość własności, od której jegospadkobiercy zapłacą kiedyś podatek spadkowy) zależy od tego.Co? Mówicie, że jeśli całą energię poświęcimy na te szesnaście go-dzin, to zmniejszy się wartość tych ośmiu w pracy? Niekoniecznie.Przeciwnie, wartość  pracowych ośmiu godzin z pewnością sięzwiększy.Jedną z podstawowych rzeczy, jakich mój typowy człowiekmusi się nauczyć, jest to, że umysł jest zdolny do nieprzerwanej, in-tensywnej działalności; nie męczy się tak jak ręce czy nogi.Chce tyl-ko zmiany  nie odpoczynku  oprócz snu, oczywiście.98 Ludzka Maszyna Arnold BennettIV.Przyczyna kłopotówPrzyjrzyjmy się teraz obecnej metodzie wykorzystywania tych szes-nastu godzin, które absolutnie do niego należą, przez typowego czło-wieka.Zacznijmy od pobudki.Wymienię tylko rzeczy które robi,a których według mnie robić nie powinien, na pózniej odkładającmoje propozycje  obsadzenia czasu, który za chwilę wykarczujęz panoszących się tam bezładnie zajęć  jak osadnik karczuje terenyleśne, aby założyć tam pola uprawne.Muszę mu oddać sprawiedliwość i przyznać, że marnuje bardzo nie-wiele czasu, zanim wyjdzie z domu o 9.10.W zbyt wielu domachwstaje się o 9.00, łapie śniadanie między 9.07 a 9.09 i pół, a potemwybiega.Ale natychmiast po zatrzaśnięciu drzwi frontowych zdolno-ści umysłowe, które są niezmordowane, znów mają przestój.Czło-wiek idzie na przystanek w stanie śpiączki umysłowej.Jak już dotrze,zwykle musi poczekać na tramwaj, autobus, pociąg.Na setkach stacjipodmiejskich co rano widzi się ludzi chłodno spacerujących tami z powrotem po peronach, a firmy przewozowe bezwstydnie okrada-ją ich z czasu, który wart jest więcej niż pieniądze.Setki tysięcy go-dzin są w ten sposób marnowane tylko dlatego, że mój typowy czło-wiek tak nisko ceni czas, iż nigdy nie przyszło mu do głowy zastoso-wać całkiem łatwych środków ostrożności zabezpieczających przed tąutratą.Ma solidny kawał pieniądza czasu do wydania dzień w dzień, niechbędzie suwerena8.Musi go zamienić na drobne i traci boleśnie przytej zamianie, przy czym cały jest szczęśliwy.Przypuśćmy, że firma sprzedająca bilet powie:  Rozmienimy panupieniądze, ale policzymy sobie za to trzy półpensówki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •