[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.226Tane uśmiechnął się ironicznie, rozbawiony tym, że tak bardzo starasię chronić Laylah, mimo że wiedział, iż ona mogłaby zniszczyćkryjówkę Jaelyn samą tylko myślą.- Moja kobieta sama potrafi się o siebie zatroszczyć -odarł oschle.Jaelyn przewróciła oczami.- Tak, wiem, ale wątpię, czy dałbyś jej taką szansę.- Czego chcesz?- Mój więzień się ocknął.- Twój więzień? - Tane uniósł brwi.- Masz problemy z właściwymużyciem zaimków?- W tej chwili moim jedynym problemem jesteś ty.-Kobieta wskazałapalcem na sufit chroniący ich przed popołudniowym słońcem.- Jadotrzymałam swojej części umowy.Tane nie był pewien, co Jaelyn zamierza zrobić z Sylvermystem,odwrócił się więc po miecz, który zostawił pod ścianą koło drzwi.- W porządku - odparł - ale zanim zrobisz coś z elfem, chcę munajpierw zadać kilka pytań.Kobieta wzruszyła ramionami i się odwróciła.- Chodz ze mną.Tane tak uczynił.- Wyjawisz mi powód, dla którego tropisz Sylvermysta?Wampirzyca zatrzymała się, by podnieść zapadnię zamontowaną naśrodku korytarza.Tane się uśmiechnął.Pokrywa ważyła co najmniejtonę, a jednak Jaelyn podniosła ją bez wysiłku, co dowodziło, że plotki natemat jej siły nie były przesadzone.Szkoda, że jest taka młoda, myślał.W przeciwnym razie zostałby jejsponsorem i zapisał jako uczestnika do walk Durotrygetów,gladiatorskich zawodów zarezerwowanych dla elity wojowników światademonów.Wampiry, które wychodziły z walk zwycięsko, otrzymywałyprawo do znaku CuChulain-na, tatuażu w kształcie smoka.Dawał on imprawo do ubiegania się o pozycję szefa klanu.Jaelyn podniosła głowę i spojrzała na niego ze zniecierpliwieniem izłością.227- Wynajęła mnie Wyrocznia.To wszystko, co ode mnie usłyszysz naten temat.Tane zrobił kwaśną minę.Usłyszał więcej, niż chciałby wiedzieć.Miał wystarczająco wiele kłopotów z Komisją i nie potrzebowałkolejnych.Tak więc Jaelyn może nie wyjaśniać, po co jej Sylvermyst.Wampirzyca zniknęła w otworze i Tane szybko podążył w jej ślady,opuszczając się za nią w ciemność.W momencie gdy jego stopy dotknęłyziemi, Jaelyn włączyła światło.Nie był do końca zaskoczony, gdy się okazało, że stoją na środkulochu.W końcu gdzie indziej Jaelyn miałaby przetrzymywać jeńca?Zdumiał go tylko wystrój.Wzdłuż jednej ze ścian znajdowało się dziesięć prostoskonstruowanych cel przeznaczonych dla różnego rodzaju demonów.Niektóre były zrobione ze srebra, inne z żelaza, jeszcze inne z drewna, ajedna z czystego złota.Uwagę Tane'a przykuł jednak duży pokójpołożony w odległym krańcu lochu.Czyżby Jaelyn zaszalała ostatnio na wyprzedaży w jakiejśTorturamie?W pomieszczeniu znajdowały się wieszaki z wielkimi hakami, żelaznepręty do znakowania, olbrzymie szczypce, nabijane gwozdziami pałkioraz nigdy nietracące na popularności krzesło elektryczne, które potrafiłorobić z wampirami naprawdę nieprzyjemne rzeczy.Były tam teżprzyrządy, których Tane nie rozpoznawał.W powietrzu unosiła się ostra woń środków dezynfekujących.Jakbyktoś spędzał tu dużo czasu na czyszczeniu bałaganu po krwawychjatkach.- Cudnie - mruknął, rzucając towarzyszce kpiące spojrzenie.- To twójpomysł?Wampirzyca zlekceważyła go i przeszła do jednej z cel o ścianach zołowiu.- Podnajmuję to miejsce.- Od markiza de Sade?- Mam zasadę, której surowo przestrzegam.Nie wtykam nosa w nieswoje sprawy.- Domyślam się.228Przez twarz wampirzycy przemknął cień udręki.- Nie, nie jesteś w stanie się domyślić.Otworzyła drzwi celi, nim Tane zdążył zadać kolejne pytanie, któregozresztą wcale chyba nie miał ochoty zadawać.Jaelyn nie sprawiaławrażenia osoby skorej do zwierzeń.Zupełnie jak on sam w przeszłości.Zamarł na chwilę, zaraz jednak odepchnął od siebie ponure myśli iskupił uwagę na Sylvermyście, który siedział na drewnianym krześle.Ariyal wyglądał zdecydowanie gorzej niż jeszcze niedawno.Na brudną twarz opadały mu potargane włosy, ubranie miałpoplamione i w wielu miejscach podarte.Poza tym Jaelyn związała muręce na plecach i przykuła kajdanami do ściany.To musiało boleć, a jednak Sylvermyst uśmiechał się kpiąco, gdyweszli do lochu.- O, bliznięta Bobbsey z kłami.Jak miło - rzucił szyderczo,wyciągając długie nogi i krzyżując je w kostkach.- Będziemy w cośgrali?- Jeśli masz ochotę.Najpierw jednak wyłuszczę ci reguły gry.- Tanepodszedł do więznia swobodnym krokiem i przytknął do jego szyi czubekmiecza.- Zadam ci kilka pytań.Jeśli nie odpowiesz lub skłamiesz, odetnękawałek skóry.Będziemy to ciągnęli, aż otrzymam wszystkie odpowiedzilub aż zabraknie skóry.Elf spojrzał na Jaelyn, która po zamknięciu drzwi stanęła obok Tane'a.- Jeśli gra ma być ostra, wolę kobietę.Bez obrazy, ale ona jest bardziejw moim guście.- Nie radzę, bo nie przeżyjesz.- Wampirzyca nachyliła się doSylvermysta i chwyciła go za podbródek, który jednak zaraz puściła zsykiem obrzydzenia, potrząsając dłonią, jakby się oparzyła.- Cholera.Tane zmarszczył czoło.- Co się stało?Jaelyn obrzuciła Sylvermysta wściekłym spojrzeniem i odsunęła siępod ścianę, z oblicza Ariyala zniknął zaś kpiący uśmieszek.- Nic.229Tane zrobił krok w stronę wampirzycy, wyczuwając, że wydarzyło sięcoś istotnego.- Aowczyni.- Wracaj do swojego przesłuchania - warknęła Jaelyn.-Oczekuję, żedo wieczora skończysz.- Czy ona zawsze jest taka urocza? - drwił Ariyal, nie potrafiąc jednakukryć zdenerwowania.Tane doszedł do wniosku, że cokolwiek się wydarzyło pomiędzy tądwójką, nie było to przyjemne ani dla Sylvermysta, ani dla Jaelyn.Odwrócił się do więznia i zrobił dwa nacięcia na jego ramieniu,odrywając z niego skrawek skóry.- Zapomniałeś o regułach gry - oświadczył.Ariyal zaklął w obcym języku, odsuwając głowę od wiszącego nad niąmiecza.Tane tymczasem przyglądał się z zafascynowaniem, jak skwierczącana ostrzu krew wnika w stal, zupełnie jakby miecz wchłaniał jej moc.Interesujące.- Zadawaj już te pytania - warknął przez zaciśnięte zęby Ariyal.- Jak to się stało, że nie wyrzucono cię z tej planety z resztą twoichbraci?Jeniec napiął mięśnie szczęki, lecz mimo to odpowiedział.- Nasz Książę dogadał się z Morganą le Fay, że ukryje się w jejświątyni.A niech to.I mówić tu o paktowaniu z diabłem.Tane się cofnął.- Mówisz o Avalonie? Ariyal wzruszył ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.226Tane uśmiechnął się ironicznie, rozbawiony tym, że tak bardzo starasię chronić Laylah, mimo że wiedział, iż ona mogłaby zniszczyćkryjówkę Jaelyn samą tylko myślą.- Moja kobieta sama potrafi się o siebie zatroszczyć -odarł oschle.Jaelyn przewróciła oczami.- Tak, wiem, ale wątpię, czy dałbyś jej taką szansę.- Czego chcesz?- Mój więzień się ocknął.- Twój więzień? - Tane uniósł brwi.- Masz problemy z właściwymużyciem zaimków?- W tej chwili moim jedynym problemem jesteś ty.-Kobieta wskazałapalcem na sufit chroniący ich przed popołudniowym słońcem.- Jadotrzymałam swojej części umowy.Tane nie był pewien, co Jaelyn zamierza zrobić z Sylvermystem,odwrócił się więc po miecz, który zostawił pod ścianą koło drzwi.- W porządku - odparł - ale zanim zrobisz coś z elfem, chcę munajpierw zadać kilka pytań.Kobieta wzruszyła ramionami i się odwróciła.- Chodz ze mną.Tane tak uczynił.- Wyjawisz mi powód, dla którego tropisz Sylvermysta?Wampirzyca zatrzymała się, by podnieść zapadnię zamontowaną naśrodku korytarza.Tane się uśmiechnął.Pokrywa ważyła co najmniejtonę, a jednak Jaelyn podniosła ją bez wysiłku, co dowodziło, że plotki natemat jej siły nie były przesadzone.Szkoda, że jest taka młoda, myślał.W przeciwnym razie zostałby jejsponsorem i zapisał jako uczestnika do walk Durotrygetów,gladiatorskich zawodów zarezerwowanych dla elity wojowników światademonów.Wampiry, które wychodziły z walk zwycięsko, otrzymywałyprawo do znaku CuChulain-na, tatuażu w kształcie smoka.Dawał on imprawo do ubiegania się o pozycję szefa klanu.Jaelyn podniosła głowę i spojrzała na niego ze zniecierpliwieniem izłością.227- Wynajęła mnie Wyrocznia.To wszystko, co ode mnie usłyszysz naten temat.Tane zrobił kwaśną minę.Usłyszał więcej, niż chciałby wiedzieć.Miał wystarczająco wiele kłopotów z Komisją i nie potrzebowałkolejnych.Tak więc Jaelyn może nie wyjaśniać, po co jej Sylvermyst.Wampirzyca zniknęła w otworze i Tane szybko podążył w jej ślady,opuszczając się za nią w ciemność.W momencie gdy jego stopy dotknęłyziemi, Jaelyn włączyła światło.Nie był do końca zaskoczony, gdy się okazało, że stoją na środkulochu.W końcu gdzie indziej Jaelyn miałaby przetrzymywać jeńca?Zdumiał go tylko wystrój.Wzdłuż jednej ze ścian znajdowało się dziesięć prostoskonstruowanych cel przeznaczonych dla różnego rodzaju demonów.Niektóre były zrobione ze srebra, inne z żelaza, jeszcze inne z drewna, ajedna z czystego złota.Uwagę Tane'a przykuł jednak duży pokójpołożony w odległym krańcu lochu.Czyżby Jaelyn zaszalała ostatnio na wyprzedaży w jakiejśTorturamie?W pomieszczeniu znajdowały się wieszaki z wielkimi hakami, żelaznepręty do znakowania, olbrzymie szczypce, nabijane gwozdziami pałkioraz nigdy nietracące na popularności krzesło elektryczne, które potrafiłorobić z wampirami naprawdę nieprzyjemne rzeczy.Były tam teżprzyrządy, których Tane nie rozpoznawał.W powietrzu unosiła się ostra woń środków dezynfekujących.Jakbyktoś spędzał tu dużo czasu na czyszczeniu bałaganu po krwawychjatkach.- Cudnie - mruknął, rzucając towarzyszce kpiące spojrzenie.- To twójpomysł?Wampirzyca zlekceważyła go i przeszła do jednej z cel o ścianach zołowiu.- Podnajmuję to miejsce.- Od markiza de Sade?- Mam zasadę, której surowo przestrzegam.Nie wtykam nosa w nieswoje sprawy.- Domyślam się.228Przez twarz wampirzycy przemknął cień udręki.- Nie, nie jesteś w stanie się domyślić.Otworzyła drzwi celi, nim Tane zdążył zadać kolejne pytanie, któregozresztą wcale chyba nie miał ochoty zadawać.Jaelyn nie sprawiaławrażenia osoby skorej do zwierzeń.Zupełnie jak on sam w przeszłości.Zamarł na chwilę, zaraz jednak odepchnął od siebie ponure myśli iskupił uwagę na Sylvermyście, który siedział na drewnianym krześle.Ariyal wyglądał zdecydowanie gorzej niż jeszcze niedawno.Na brudną twarz opadały mu potargane włosy, ubranie miałpoplamione i w wielu miejscach podarte.Poza tym Jaelyn związała muręce na plecach i przykuła kajdanami do ściany.To musiało boleć, a jednak Sylvermyst uśmiechał się kpiąco, gdyweszli do lochu.- O, bliznięta Bobbsey z kłami.Jak miło - rzucił szyderczo,wyciągając długie nogi i krzyżując je w kostkach.- Będziemy w cośgrali?- Jeśli masz ochotę.Najpierw jednak wyłuszczę ci reguły gry.- Tanepodszedł do więznia swobodnym krokiem i przytknął do jego szyi czubekmiecza.- Zadam ci kilka pytań.Jeśli nie odpowiesz lub skłamiesz, odetnękawałek skóry.Będziemy to ciągnęli, aż otrzymam wszystkie odpowiedzilub aż zabraknie skóry.Elf spojrzał na Jaelyn, która po zamknięciu drzwi stanęła obok Tane'a.- Jeśli gra ma być ostra, wolę kobietę.Bez obrazy, ale ona jest bardziejw moim guście.- Nie radzę, bo nie przeżyjesz.- Wampirzyca nachyliła się doSylvermysta i chwyciła go za podbródek, który jednak zaraz puściła zsykiem obrzydzenia, potrząsając dłonią, jakby się oparzyła.- Cholera.Tane zmarszczył czoło.- Co się stało?Jaelyn obrzuciła Sylvermysta wściekłym spojrzeniem i odsunęła siępod ścianę, z oblicza Ariyala zniknął zaś kpiący uśmieszek.- Nic.229Tane zrobił krok w stronę wampirzycy, wyczuwając, że wydarzyło sięcoś istotnego.- Aowczyni.- Wracaj do swojego przesłuchania - warknęła Jaelyn.-Oczekuję, żedo wieczora skończysz.- Czy ona zawsze jest taka urocza? - drwił Ariyal, nie potrafiąc jednakukryć zdenerwowania.Tane doszedł do wniosku, że cokolwiek się wydarzyło pomiędzy tądwójką, nie było to przyjemne ani dla Sylvermysta, ani dla Jaelyn.Odwrócił się do więznia i zrobił dwa nacięcia na jego ramieniu,odrywając z niego skrawek skóry.- Zapomniałeś o regułach gry - oświadczył.Ariyal zaklął w obcym języku, odsuwając głowę od wiszącego nad niąmiecza.Tane tymczasem przyglądał się z zafascynowaniem, jak skwierczącana ostrzu krew wnika w stal, zupełnie jakby miecz wchłaniał jej moc.Interesujące.- Zadawaj już te pytania - warknął przez zaciśnięte zęby Ariyal.- Jak to się stało, że nie wyrzucono cię z tej planety z resztą twoichbraci?Jeniec napiął mięśnie szczęki, lecz mimo to odpowiedział.- Nasz Książę dogadał się z Morganą le Fay, że ukryje się w jejświątyni.A niech to.I mówić tu o paktowaniu z diabłem.Tane się cofnął.- Mówisz o Avalonie? Ariyal wzruszył ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]