[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Do zobaczenia w szkole.Gdy Jess wyszła na ulicę.Eve zauważyła panią Brownlee w gumowych rękawiczkach imaseczce, która przenosiła do domu morze reklamówek zostawionych na podjezdzie.Niektóre torby pochodziły ze sklepów w East Hampton.Czyżby sklepy w mieście zostałykompletnie ogołocone? Panika posunęła się aż tak daleko?Eve zamknęła drzwi, ogarnięta wrażeniem, że sprawy w Deepdene pogarszają się z każdąsekundą.Razem z Jess i Lukiem uratowaliśmy to miasto już dwa razy, pomyślała.Możemy więc zrobićto znowu.- To po prostu straszne - wymamrotała Jess, gdy kilka godzin pózniej szły razem z Eve nalunch do stołówki.Wszędzie było za cicho.Wszyscy rozmawiali ze sobą szeptem.Chłopcy nie błaznowali, abyzaimponować dziewczynom.To zresztą zawsze dziwiło Eve.Czy faceci naprawdę myślą, żejeśli dziewczyna spojrzy na nich, gdy robią coś tak głupiego jak gejzery z wody sodowej, toznaczy, że jest pod wrażeniem tego wyczynu?W stołówce było pusto, tak jak na wszystkich porannych lekcjach.- Jak myślisz, ile osób nie przyszło dziś do szkoły? - szepnęła Eve.Nie wiedziała, dlaczegozniżyła głos; po prostu wszyscy tak mówili.- Nie wiem - szepnęła Jess, gdy ustawiły się w kolejce do lady.- Na historii sztuki nie byłopołowy klasy.A to i tak nie najgorzej.- Słyszałam, że rodzina Jamesa Frankela po prostu wyjechała - oznajmiła Katy Emory, którastała przed nimi.Mówiła normalnym tonem i zabrzmiało to jak krzyk.- Jeżdżą na nartach wAspen.- Rodzice Briony muszą się teraz cieszyć, że wyjechała do tego swojego byłego chłopaka -stwierdziła Eve.- Założę się, że sami jej powiedzieli, żeby nie wracała, dopóki nie pojawi sięjakieś lekarstwo czy szczepionka.- Frankelowie pewnie się dodatkowo zdenerwowali, bo przecież mieszkają drzwi w drzwi zDelawarami - dodała Jess.Wzięła jogurt, położyła go na tacy i przesunęła się dalej.- Belindabyła jedną z pierwszych osób, które zachorowały, pamiętacie? A jej brat złapał grypę kilkadni pózniej.- O Boże, nie słyszałyście ostatnich wieści o Belindzie? Podobno skóra schodzi jej z twarzypłatami.Shanna mi mówiła, że rodzice zabrali ją do chirurga plastycznego do Los Angeles,żeby zobaczył, co można z tym zrobić.- Katy delikatnie poklepała się po policzkach, jakbychciała się upewnić, że jej skóra nadal tam jest.- Belinda podobno dostawała szału za każdymrazem, gdy spojrzała w lustro.- Mnie to nie dziwi - stwierdziła Jess.- No, fakt - zgodziła się Katy.- Chciałabym móc coś dla nich zrobić, dla wszystkich.Alewysłanie kartki czy coś w tym stylu wydaje mi się żałosne, biorąc pod uwagę, jakie towszystko jest straszne.- I tak powinniśmy to zrobić - wtrąciła Eve.Dopiero przy kasie uświadomiła sobie, że niewzięła nic do jedzenia.Chwyciła szybko kanapkę z indykiem, jabłko i napój.Musi przecieżbyć w formie.Walka z demonem na głodniaka to kiepski pomysł.- Do zobaczenia, dziewczyny - pożegnała się Katy, płacąc.Podeszła do stolika przy oknie,przy którym czekał już na nią Tim Bentley.- Chcesz usłyszeć plotkę niezwiązaną z epidemią? - zapytała Eve, odwracając się do Jess, potym jak zapłaciła za jedzenie.- Ale mogę ci powiedzieć tylko sam na sam.- Boże, no pewnie.- Dotyczy Luke'a.I mnie.- Przystanęły na chwilę przy przyprawach, żeby mieć odrobinęprywatności.Jess podniosła wzrok.- No, teraz już nie możesz przerwać.- Pocałował mnie.- Słowa nie oddawały w pełni tego niezwykłego przeżycia.Jess najwyrazniej również była tego zdania.- Potrzebuję więcej szczegółów.Kiedy? Gdzie? Co miałaś na sobie?- Wczoraj w nocy.W kuchni.Moją nową piżamę.- Wiedziałam, że to udany zakup - stwierdziła Jess.- Kontynuuj.- Byłam zdenerwowana, bo.tyle się dzieje.- Nie zamierzała zdradzać, że wystraszyła jąmyśl o Jess, która zaraziła się tą straszną chorobą od Setna.- A Luke mnie przytulił.Takiprzyjacielski, podnoszący na duchu uścisk.A potem nagle wszystko się zmieniło i zaczęliśmysię całować.- A potem?- A potem nic.Jakiś kot zaczął strasznie miauczeć, odskoczyliśmy od siebie i.- Evewzruszyła ramionami.- Pewnie przypomnieliście sobie, że z jakichś idiotycznych powodów wydaje wam się, żepowinniście pozostać tylko przyjaciółmi.- Chyba tak.- Może powody, dla których nie chciała wiązać się z Lukiem faktycznie byłyidiotyczne? Może Luke był podrywaczem, bo nie znalazł jeszcze dziewczyny, z którąchciałby spędzać czas? Może to ona jest tą dziewczyną? Może.Ale to nie był odpowiednimoment, żeby się nad tym zastanawiać.- Chodzmy jeść.Ludzie nie siedzieli w swoich zwykłych grupach.Brakowało zbyt wielu osób.Eve i Jesspodeszły do stolika Rose, Dave'a, Phoebe i Bet.Eve nigdy nie przypuszczała, że usiądzie dolunchu z Dave'em Perrym czy Phoebe Abbott.Bez żadnej szczególnej przyczyny.Po prostuprzyjaznili się z innymi osobami.Gdy wyjrzała przez okno, zauważyła, że Luke i jegokoledzy jedzą na zewnątrz, na trawie.- Słyszeliście już o Jennie? - zapytała Rose, gdy tylko usiadły.- Jenna jest chora? - zawołała Eve.Z twarzy Rose wyczytała odpowiedz.- Nie wytrzymała nawet sprawdzenia obecności Nagle zaczęła się pocić i zsuwać z krzesła.To było straszne.Pani Fraser poprosiła ochotników, aby odprowadzili ją do pielęgniarki, iprzez minutę nikt się nie ruszył.A wiecie, jak wszyscy podskakują, gdy tylko pojawia sięszansa wyrwania się z lekcji.- Bali się - stwierdziła Jess.- Tak, tak - powtarzała Rose, jakby nie było już nic więcej do dodania.- Zaraz wrócę.Zostawiłam coś w szafce.Popilnujcie moich rzeczy, dobra?- Jasne - powiedziała Eve.- To ilu ich już jest? To znaczy chorych w naszej szkole? - zapytała Phoebe.Eve nagle zatęskniła za swoją maseczką ochronną.Miała ją na twarzy na lekcjach, gdzieludzie siedzieli blisko niej, ale przecież nie mogła w niej jeść.- Rozejrzyj się - powiedział Dave do Phoebe, gestykulując widelcem.- Słyszałem, że dziśzamkną szkołę.Nie ma wystarczającej liczby nauczycieli.Nie ma uczniów.Więcej czasu na nasze dochodzenie.To byłoby całkiem niezłe rozwiązanie, pomyślała Eve.Azresztą, jak mieli skupić się na nauce, skoro tak wielu ich przyjaciół chorowało?- Podobno CCZ nakaże zamknięcie szkoły - dodała Bet.- Takie zgromadzenia są po prostuzbyt niebezpieczne.- Myślicie, że to z powodu tego, jak ta choroba się rozwija? - zapytał Dave.- Słyszeliście, żezarażonym gnije skóra, nie? Robi się czarna, a potem odpada.- Co? - zawołała Bet.- Co?- To nowy objaw - wyjaśniła Jess.Zmarszczyła brwi.- Seth.Seth też to ma.Skóra naprawdęodpada, nie ma w tym żadnej przesady.- To straszne! - wykrzyknęła Bet.- Już nigdy nie wrócą do zdrowia, nawet jeśli w końcu ktośwynajdzie lekarstwo.Po tej sprawie ze skórą będą mieli straszne blizny, prawda?- Nie mogłabym tego znieść - oznajmiła Phoebe.-Może to płytkie, ale nie potrafiłabym.-Przesunęła dłońmi po ramionach.- Wszystko zaczęło mnie swędzieć.Chciałabym zamknąćsię w szafie i tam wszystko przeczekać.- Idzie wozny - zauważyła Eve.Nie rozpoznała twarzy, ale w szkole było kilka zastępstw zaludzi, którzy padli ofiarami epidemii.- Zapytam go, czy naprawdę zamkną dziś szkołę.- Idę z tobą - powiedziała Phoebe.- Jeśli nie zamkną szkoły, to pójdę na wagary.Nie mamochoty wdychać tego powietrza.Za dużo ludzi tu zachorowało.Phoebe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Do zobaczenia w szkole.Gdy Jess wyszła na ulicę.Eve zauważyła panią Brownlee w gumowych rękawiczkach imaseczce, która przenosiła do domu morze reklamówek zostawionych na podjezdzie.Niektóre torby pochodziły ze sklepów w East Hampton.Czyżby sklepy w mieście zostałykompletnie ogołocone? Panika posunęła się aż tak daleko?Eve zamknęła drzwi, ogarnięta wrażeniem, że sprawy w Deepdene pogarszają się z każdąsekundą.Razem z Jess i Lukiem uratowaliśmy to miasto już dwa razy, pomyślała.Możemy więc zrobićto znowu.- To po prostu straszne - wymamrotała Jess, gdy kilka godzin pózniej szły razem z Eve nalunch do stołówki.Wszędzie było za cicho.Wszyscy rozmawiali ze sobą szeptem.Chłopcy nie błaznowali, abyzaimponować dziewczynom.To zresztą zawsze dziwiło Eve.Czy faceci naprawdę myślą, żejeśli dziewczyna spojrzy na nich, gdy robią coś tak głupiego jak gejzery z wody sodowej, toznaczy, że jest pod wrażeniem tego wyczynu?W stołówce było pusto, tak jak na wszystkich porannych lekcjach.- Jak myślisz, ile osób nie przyszło dziś do szkoły? - szepnęła Eve.Nie wiedziała, dlaczegozniżyła głos; po prostu wszyscy tak mówili.- Nie wiem - szepnęła Jess, gdy ustawiły się w kolejce do lady.- Na historii sztuki nie byłopołowy klasy.A to i tak nie najgorzej.- Słyszałam, że rodzina Jamesa Frankela po prostu wyjechała - oznajmiła Katy Emory, którastała przed nimi.Mówiła normalnym tonem i zabrzmiało to jak krzyk.- Jeżdżą na nartach wAspen.- Rodzice Briony muszą się teraz cieszyć, że wyjechała do tego swojego byłego chłopaka -stwierdziła Eve.- Założę się, że sami jej powiedzieli, żeby nie wracała, dopóki nie pojawi sięjakieś lekarstwo czy szczepionka.- Frankelowie pewnie się dodatkowo zdenerwowali, bo przecież mieszkają drzwi w drzwi zDelawarami - dodała Jess.Wzięła jogurt, położyła go na tacy i przesunęła się dalej.- Belindabyła jedną z pierwszych osób, które zachorowały, pamiętacie? A jej brat złapał grypę kilkadni pózniej.- O Boże, nie słyszałyście ostatnich wieści o Belindzie? Podobno skóra schodzi jej z twarzypłatami.Shanna mi mówiła, że rodzice zabrali ją do chirurga plastycznego do Los Angeles,żeby zobaczył, co można z tym zrobić.- Katy delikatnie poklepała się po policzkach, jakbychciała się upewnić, że jej skóra nadal tam jest.- Belinda podobno dostawała szału za każdymrazem, gdy spojrzała w lustro.- Mnie to nie dziwi - stwierdziła Jess.- No, fakt - zgodziła się Katy.- Chciałabym móc coś dla nich zrobić, dla wszystkich.Alewysłanie kartki czy coś w tym stylu wydaje mi się żałosne, biorąc pod uwagę, jakie towszystko jest straszne.- I tak powinniśmy to zrobić - wtrąciła Eve.Dopiero przy kasie uświadomiła sobie, że niewzięła nic do jedzenia.Chwyciła szybko kanapkę z indykiem, jabłko i napój.Musi przecieżbyć w formie.Walka z demonem na głodniaka to kiepski pomysł.- Do zobaczenia, dziewczyny - pożegnała się Katy, płacąc.Podeszła do stolika przy oknie,przy którym czekał już na nią Tim Bentley.- Chcesz usłyszeć plotkę niezwiązaną z epidemią? - zapytała Eve, odwracając się do Jess, potym jak zapłaciła za jedzenie.- Ale mogę ci powiedzieć tylko sam na sam.- Boże, no pewnie.- Dotyczy Luke'a.I mnie.- Przystanęły na chwilę przy przyprawach, żeby mieć odrobinęprywatności.Jess podniosła wzrok.- No, teraz już nie możesz przerwać.- Pocałował mnie.- Słowa nie oddawały w pełni tego niezwykłego przeżycia.Jess najwyrazniej również była tego zdania.- Potrzebuję więcej szczegółów.Kiedy? Gdzie? Co miałaś na sobie?- Wczoraj w nocy.W kuchni.Moją nową piżamę.- Wiedziałam, że to udany zakup - stwierdziła Jess.- Kontynuuj.- Byłam zdenerwowana, bo.tyle się dzieje.- Nie zamierzała zdradzać, że wystraszyła jąmyśl o Jess, która zaraziła się tą straszną chorobą od Setna.- A Luke mnie przytulił.Takiprzyjacielski, podnoszący na duchu uścisk.A potem nagle wszystko się zmieniło i zaczęliśmysię całować.- A potem?- A potem nic.Jakiś kot zaczął strasznie miauczeć, odskoczyliśmy od siebie i.- Evewzruszyła ramionami.- Pewnie przypomnieliście sobie, że z jakichś idiotycznych powodów wydaje wam się, żepowinniście pozostać tylko przyjaciółmi.- Chyba tak.- Może powody, dla których nie chciała wiązać się z Lukiem faktycznie byłyidiotyczne? Może Luke był podrywaczem, bo nie znalazł jeszcze dziewczyny, z którąchciałby spędzać czas? Może to ona jest tą dziewczyną? Może.Ale to nie był odpowiednimoment, żeby się nad tym zastanawiać.- Chodzmy jeść.Ludzie nie siedzieli w swoich zwykłych grupach.Brakowało zbyt wielu osób.Eve i Jesspodeszły do stolika Rose, Dave'a, Phoebe i Bet.Eve nigdy nie przypuszczała, że usiądzie dolunchu z Dave'em Perrym czy Phoebe Abbott.Bez żadnej szczególnej przyczyny.Po prostuprzyjaznili się z innymi osobami.Gdy wyjrzała przez okno, zauważyła, że Luke i jegokoledzy jedzą na zewnątrz, na trawie.- Słyszeliście już o Jennie? - zapytała Rose, gdy tylko usiadły.- Jenna jest chora? - zawołała Eve.Z twarzy Rose wyczytała odpowiedz.- Nie wytrzymała nawet sprawdzenia obecności Nagle zaczęła się pocić i zsuwać z krzesła.To było straszne.Pani Fraser poprosiła ochotników, aby odprowadzili ją do pielęgniarki, iprzez minutę nikt się nie ruszył.A wiecie, jak wszyscy podskakują, gdy tylko pojawia sięszansa wyrwania się z lekcji.- Bali się - stwierdziła Jess.- Tak, tak - powtarzała Rose, jakby nie było już nic więcej do dodania.- Zaraz wrócę.Zostawiłam coś w szafce.Popilnujcie moich rzeczy, dobra?- Jasne - powiedziała Eve.- To ilu ich już jest? To znaczy chorych w naszej szkole? - zapytała Phoebe.Eve nagle zatęskniła za swoją maseczką ochronną.Miała ją na twarzy na lekcjach, gdzieludzie siedzieli blisko niej, ale przecież nie mogła w niej jeść.- Rozejrzyj się - powiedział Dave do Phoebe, gestykulując widelcem.- Słyszałem, że dziśzamkną szkołę.Nie ma wystarczającej liczby nauczycieli.Nie ma uczniów.Więcej czasu na nasze dochodzenie.To byłoby całkiem niezłe rozwiązanie, pomyślała Eve.Azresztą, jak mieli skupić się na nauce, skoro tak wielu ich przyjaciół chorowało?- Podobno CCZ nakaże zamknięcie szkoły - dodała Bet.- Takie zgromadzenia są po prostuzbyt niebezpieczne.- Myślicie, że to z powodu tego, jak ta choroba się rozwija? - zapytał Dave.- Słyszeliście, żezarażonym gnije skóra, nie? Robi się czarna, a potem odpada.- Co? - zawołała Bet.- Co?- To nowy objaw - wyjaśniła Jess.Zmarszczyła brwi.- Seth.Seth też to ma.Skóra naprawdęodpada, nie ma w tym żadnej przesady.- To straszne! - wykrzyknęła Bet.- Już nigdy nie wrócą do zdrowia, nawet jeśli w końcu ktośwynajdzie lekarstwo.Po tej sprawie ze skórą będą mieli straszne blizny, prawda?- Nie mogłabym tego znieść - oznajmiła Phoebe.-Może to płytkie, ale nie potrafiłabym.-Przesunęła dłońmi po ramionach.- Wszystko zaczęło mnie swędzieć.Chciałabym zamknąćsię w szafie i tam wszystko przeczekać.- Idzie wozny - zauważyła Eve.Nie rozpoznała twarzy, ale w szkole było kilka zastępstw zaludzi, którzy padli ofiarami epidemii.- Zapytam go, czy naprawdę zamkną dziś szkołę.- Idę z tobą - powiedziała Phoebe.- Jeśli nie zamkną szkoły, to pójdę na wagary.Nie mamochoty wdychać tego powietrza.Za dużo ludzi tu zachorowało.Phoebe [ Pobierz całość w formacie PDF ]