[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biedaczka, miała w sobie di-abła  wznosi oczy ku niebu z wyrazembezradności. Leonardo bardzo jąkochał, ale nie byli razem szczęśliwi, coto, to nie  szorstką dłonią dotyka lekkomojego policzka. Ty za to jesteś takadelikatna& Przy tobie jest spokojny,szczęśliwy, jak wtedy, gdy był małymchłopcem.Uśmiecham się, zachwycona i zakło-potana, pragnąc z całej siły, by jej słowabyły prawdą. Ale pozwól, że dam ci jedną radę mówi dalej Nina, a jej twarz przyjmujenaraz przenikliwy, poważny wyraz. Niedaj się zwieść pozorom.On robi to, comu się podoba, jest kapryśny i władczy,ale tak naprawdę, w głębi serca, nie chce,żeby iść zawsze za nim, nie zależy mu nakimś, kim będzie mógł manipulować tak,jak mu się podoba.%7łeby utrzymać go 318/520przy sobie, musisz mu pokazać, że maszosobowość, że potrafisz dokonać wyborui bez niego!Ta chwila kobiecej solidarnościsprawia, że nagle czuję się jak w domu.Chłonę dosłownie każde słowo Niny. Leonardo zawsze był taki, od dziecka mówi dalej. Za wszelką cenę musidostać to, czego chce, jest uparty jakosioł, ale ponad wszystko uwielbia nies-podzianki.Doskonale wie, czego sampragnie, ale naprawdę można go zdobyćtylko tym, czego się nie spodziewa.Nie wiem, co powiedzieć.Ninie udałosię nakreślić portret Leonarda z celnoś-cią i precyzją, jakiej ja nie byłam w stanieosiągnąć przez całe przecierpiane z jegopowodu miesiące. Dziękuję za radę  mówię, a w mojejgłowie nabiera kształtów nowy pomysł. 319/520Oto co muszę zrobić  jedyny sposób,by wygrać w grze Leonarda, to niestosować się do jego reguł.Nina zbiera się do wyjścia.Spoglądaprzez moment na moją nogę.Akurat niemam na niej stabilizatora. Widzę, że jest znacznie lepiej  za-uważa z radością. Tak, nareszcie  wzdycham z ulgą.Dziś już ostatni dzień muszę nosić tenopatrunek& tak powiedział doktorCrisafulli. Ach, doktor Crisafulli jest wspaniały! zapewnia. Przygotowuje lekarstwaz ziół, które rosną na wyspie.Jesteśw dobrych rękach.Potem żegna się i wychodzi, a ja zosta-ję sama i oddaję się rozmyślaniom.Wiedza, którą podzieliła się ze mną Nina,jest bardzo cenna i teraz muszę tylkowymyślić, jak zastosować ją w praktyce. 320/520Wieczorem nie mogę się doczekaćpowrotu Leonarda  to on ma mi zdjąćopatrunek.Doktor Crisafulli wyjaśniłmu, jak to zrobić, i podpowiedział także,by uciął kilka liści z aloesu, który rośniew ogrodzie, i z jego miąższu zrobiłchłodny okład.Zalecił mi także nie prze-ciążać mięśni przez jeszcze co najmniejtydzień, ale to nic  jestem naprawdęw siódmym niebie, że uwolnię się od tegociała obcego, które ciągam za sobą odtylu dni.A przede wszystkim po raz pier-wszy wykąpię się w tym morzu, któremunie sposób się oprzeć.Zlepo ufam dłoniom Leonarda, dużobardziej niż jego sercu i głowie.Siadam w kuchni na drewnianymkrześle.On klęka przede mną, a jegoskupione spojrzenie dodaje mi otuchy.Zaczyna odwijać bandaż, zaczynając odkolana, i schodzi powoli aż do kostki, 321/520kilka razy muskając mnie grzbietemdłoni.Ten delikatny dotyk, niemalłaskotanie, budzi moją skóręz odrętwienia. Nareszcie wolna!  obwieszczaLeonardo.Odkłada bandaż na ziemię i oburączzaczyna masować mi łydkę. Niesamowite uczucie!  wołamz radością.I nie wiem, czy bardziej cieszy mniezrzucenie tych okowów, czy fakt, że potak długim czasie Leonardo w końcumnie dotyka.Patrzymy na siebie w milczeniu, a onwykonuje swój cudowny masaż.Fakt, żemoja noga nie jest w najlepszym stanie(mięsień jest zwiotczały, a efekty ostat-niej depilacji niemal niewidoczne) o dzi-wo ani trochę mnie nie krępuje.Czuję,jak krew zaczyna na nowo krążyć, a ciało 322/520oddychać.Leonardo bierze do ręki liśćaloesu rozmiarów befsztyku, nacina gonożem i wyciąga kawałek galaretowatej,bladozielonej substancji. Jesteś pewny, że to coś pomoże? pytam z grymasem obrzydzenia. Zmiesz nie dowierzać doktorowi Fer-rante?!  upomina mnie. Moja mamazawsze mi to przykładała, kiedywracałem do domu ze zdartymikolanami& czyli w zasadzie codziennie.Można powiedzieć, że byłem dośćniespokojnym dzieckiem.Uśmiecham się, wyobrażając go sobiejako małego chłopca ganiającego boso pokamiennych uliczkach wyspy.Istnywulkan.Leonardo kładzie aloes na moimkolanie, a potem czeka, aż galaretkanieskończenie powoli zsunie się w dół.Czuję przyjemny chłód, który przenika 323/520wprost do mojego brzucha.Chłód niemalerotyczny, rozprzestrzeniający się pokażdym centymetrze skóry, w miarę jakon przesuwa aloes po mojej nodze, tymrazem do góry, docierając niemal dopachwiny.Jestem napięta, jestem energią nagranicy eksplozji.Miękki wstrząs rodzisię w okolicy mego pępka i dociera aż dowaginy.Mam ochotę chwycić Leonardaza włosy, przyciągnąć jego twarz do swo-jej i całować go z całej siły.Patrzę, jakjego dłonie, tak pewne i zmysłowe, prze-suwają się po mojej nodze od kostki dokolana.Wyginam lekko plecy, opieramsię na krześle i odchylam głowę do tyłu.Moje sutki stają się twarde, a do wargnapływa krew.Moje ciało miota sięw słodkiej udręce.On obserwuje mnie niczym przycza-jony drapieżnik.Jego palce stopniowo 324/520zwiększają nacisk na moją skórę, prze-suwają się w górę i w dół po moim udzie,dając mi przedsmak rozkoszy.Czujęwyraznie, że dotyka materiału mojej biel-izny.Teraz, mówię sobie, w końcu to sięstanie, teraz wykona koci skok i wezmiemnie& lecz okazuje się, że nie.Gdyjestem u szczytu ekscytacji, Leonardoodsuwa dłonie od mojej nogi, jakby sięoparzył, wstaje i szmatką wyciera sięz aloesu. Teraz odpocznij.Ja przygotujękolację  mówi.I odchodzi, prawiew ogóle na mnie nie patrząc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •