[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale taty też mi brakuje, bo z niego był dobry człowiek.Nauczył mnie wszystkiego, co umiem.Polować, łowić ryby.Spojrzał na nią. Założę się, że ty też tęsknisz za swoim tatą.Lou zmieszała się.Zamknęła na chwilę oczy i kiwnęła głową. Bardzo. Dobrze, że masz jeszcze mamę. Nieprawda, Diament, nie mam. Teraz nie wygląda za dobrze, ale wyjdzie z tego.Ludzie nieodchodzą, póki o nich pamiętamy.To akurat wiem.Siedzieli jakiś czas zasłuchani w odgłosy lasu tętniącego życiemowadów, zwierząt, ptaków. Dlaczego nie chodzisz do szkoły? odezwała się w końcu Lou. Mam już czternasty rok i jakoś się bez niej obywam. Powiedziałeś, że czytałeś Biblię. Różni ludzie czytali mi z niej kawałki. A potrafisz się chociaż podpisać? A na co mi to? Wszyscy mnie tu znają. Wstał, wyciągnąłz kieszeni składany nóż i wyciął na drewnianej belce ściany znak X. Tak przez całe życie podpisywał się mój tato.Jemu to jakośwystarczało, to i mnie wystarczy.Lou owinęła się szczelniej kocem i zapatrzyła w roztańczonepłomienie.Chłód przenikał ją do szpiku kości.27Pewnego szczególnie parnego wieczoru, kiedy Lou miała już iśćspać, ktoś zabębnił pięścią w drzwi.Louisa otworzyła i do izbywpadł jak bomba Billy Davis.Louisa chwyciła roztrzęsionego chłopca za ramiona. Co się stało, Billy? Mama zległa. Wiedziałam, że to już lada dzień.Jest u niej akuszerka? Chłopiecoczy miał dzikie, dygotał na całym ciele. Nie ma.Tato nie pozwala. Boże, dlaczego? Mówi, że one chcą dolara.A on nie myśli za to płacić. Bzdura.%7ładna akuszerka z okolicy nie wezmie centa. Tato zabronił.Ale mama mówi, że z dzieckiem coś nie tak.No, towskoczyłem na muła i przyjechałem po panią. Eugene, zaprzęgaj Hita i Sama do wozu zakomenderowałaLouisa. Migiem.Eugene, zanim wyszedł, zdjął ze ściany strzelbę i podał ją Louisie. Lepiej to wziąć, z tym Davisem nigdy nic nie wiadomo.Louisajednak, patrząc z uśmiechem na dygoczącego Billy ego, pokręciłagłową. Bóg nie da mnie skrzywdzić.Czuję to.Nic mi nie będzie Eugenenie odwieszał strzelby. To ja też jadę.On jest wariat. Nie, zostaniesz z dziećmi.No, idzże zaprzęgać!Wahał się jeszcze chwilę, ale w końcu posłuchał.Louisa pozbierała parę rzeczy i wrzuciła je do wiadra, do kieszeniwsunęła zwitek gałganków, zwinęła w kłąb kilka czystychprześcieradeł i ruszyła do drzwi. Jadę z tobą, Louiso oświadczyła Lou. Nie, ty nie masz tam nic do roboty. Jadę, Louiso.Czy na wozie, czy na Sue, ale jadę.Chcę ci pomóc. Zerknęła na Billy ego. I im też.Louisa zastanowiła się i zadecydowała: Chyba przyda mi się jeszcze jedna para rąk.Billy, tato w domu? Klacz ma się zrebić.Tato powiedział, że dopóki zrebak się nieurodzi, nie ruszy się ze stodoły.Louisa popatrzyła dziwnie na chłopca, pokręciła głową i wyszłaz domu.Billy jechał przodem na starym mule o siwym pysku i naderwanymuchu.Trzymał w ręku lampę naftową, żeby Louisa i Lou, telepiącesię za nim na wozie, nie straciły go z oczu.Zrobiło się tak ciemno, żewidać było co najwyżej na długość wyciągniętej ręki. Nie poganiaj mułów, Lou mruknęła Louisa. Nie przydamy sięna nic Sally Davis, jeśli wylądujemy w jakimś rowie. Sally to matka Billy ego?Louisa kiwnęła głową.Blask kołyszącej się lampy wyławia!z mroku gąszcz drzew rosnących po obu stronach szlaku.Louwidziała w niej to godną zaufania i niezawodną latarnię morską, toznów błędny ognik sprowadzający wędrowców na manowce. Pierwsza żona George a umarła przy porodzie.Dzieci, któremiał z tą biedaczką, uciekły od niego, zanim zdążył je na śmierćzaharować, zatłuc albo zagłodzić. Jeśli był taki zły, to dlaczego Sally za niego wyszła? Bo miał ziemię, inwentarz i był krzepkim wdowcem.To się tutajnajbardziej liczy.I Sally wydawało się, że złapała Pana Boga za nogi.Miała wtedy zaledwie piętnaście lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ale taty też mi brakuje, bo z niego był dobry człowiek.Nauczył mnie wszystkiego, co umiem.Polować, łowić ryby.Spojrzał na nią. Założę się, że ty też tęsknisz za swoim tatą.Lou zmieszała się.Zamknęła na chwilę oczy i kiwnęła głową. Bardzo. Dobrze, że masz jeszcze mamę. Nieprawda, Diament, nie mam. Teraz nie wygląda za dobrze, ale wyjdzie z tego.Ludzie nieodchodzą, póki o nich pamiętamy.To akurat wiem.Siedzieli jakiś czas zasłuchani w odgłosy lasu tętniącego życiemowadów, zwierząt, ptaków. Dlaczego nie chodzisz do szkoły? odezwała się w końcu Lou. Mam już czternasty rok i jakoś się bez niej obywam. Powiedziałeś, że czytałeś Biblię. Różni ludzie czytali mi z niej kawałki. A potrafisz się chociaż podpisać? A na co mi to? Wszyscy mnie tu znają. Wstał, wyciągnąłz kieszeni składany nóż i wyciął na drewnianej belce ściany znak X. Tak przez całe życie podpisywał się mój tato.Jemu to jakośwystarczało, to i mnie wystarczy.Lou owinęła się szczelniej kocem i zapatrzyła w roztańczonepłomienie.Chłód przenikał ją do szpiku kości.27Pewnego szczególnie parnego wieczoru, kiedy Lou miała już iśćspać, ktoś zabębnił pięścią w drzwi.Louisa otworzyła i do izbywpadł jak bomba Billy Davis.Louisa chwyciła roztrzęsionego chłopca za ramiona. Co się stało, Billy? Mama zległa. Wiedziałam, że to już lada dzień.Jest u niej akuszerka? Chłopiecoczy miał dzikie, dygotał na całym ciele. Nie ma.Tato nie pozwala. Boże, dlaczego? Mówi, że one chcą dolara.A on nie myśli za to płacić. Bzdura.%7ładna akuszerka z okolicy nie wezmie centa. Tato zabronił.Ale mama mówi, że z dzieckiem coś nie tak.No, towskoczyłem na muła i przyjechałem po panią. Eugene, zaprzęgaj Hita i Sama do wozu zakomenderowałaLouisa. Migiem.Eugene, zanim wyszedł, zdjął ze ściany strzelbę i podał ją Louisie. Lepiej to wziąć, z tym Davisem nigdy nic nie wiadomo.Louisajednak, patrząc z uśmiechem na dygoczącego Billy ego, pokręciłagłową. Bóg nie da mnie skrzywdzić.Czuję to.Nic mi nie będzie Eugenenie odwieszał strzelby. To ja też jadę.On jest wariat. Nie, zostaniesz z dziećmi.No, idzże zaprzęgać!Wahał się jeszcze chwilę, ale w końcu posłuchał.Louisa pozbierała parę rzeczy i wrzuciła je do wiadra, do kieszeniwsunęła zwitek gałganków, zwinęła w kłąb kilka czystychprześcieradeł i ruszyła do drzwi. Jadę z tobą, Louiso oświadczyła Lou. Nie, ty nie masz tam nic do roboty. Jadę, Louiso.Czy na wozie, czy na Sue, ale jadę.Chcę ci pomóc. Zerknęła na Billy ego. I im też.Louisa zastanowiła się i zadecydowała: Chyba przyda mi się jeszcze jedna para rąk.Billy, tato w domu? Klacz ma się zrebić.Tato powiedział, że dopóki zrebak się nieurodzi, nie ruszy się ze stodoły.Louisa popatrzyła dziwnie na chłopca, pokręciła głową i wyszłaz domu.Billy jechał przodem na starym mule o siwym pysku i naderwanymuchu.Trzymał w ręku lampę naftową, żeby Louisa i Lou, telepiącesię za nim na wozie, nie straciły go z oczu.Zrobiło się tak ciemno, żewidać było co najwyżej na długość wyciągniętej ręki. Nie poganiaj mułów, Lou mruknęła Louisa. Nie przydamy sięna nic Sally Davis, jeśli wylądujemy w jakimś rowie. Sally to matka Billy ego?Louisa kiwnęła głową.Blask kołyszącej się lampy wyławia!z mroku gąszcz drzew rosnących po obu stronach szlaku.Louwidziała w niej to godną zaufania i niezawodną latarnię morską, toznów błędny ognik sprowadzający wędrowców na manowce. Pierwsza żona George a umarła przy porodzie.Dzieci, któremiał z tą biedaczką, uciekły od niego, zanim zdążył je na śmierćzaharować, zatłuc albo zagłodzić. Jeśli był taki zły, to dlaczego Sally za niego wyszła? Bo miał ziemię, inwentarz i był krzepkim wdowcem.To się tutajnajbardziej liczy.I Sally wydawało się, że złapała Pana Boga za nogi.Miała wtedy zaledwie piętnaście lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]