[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawda, Larkenie? Nieco drażliwa  odparł zdrajca  lecz jej widok nie sprawia przykrości.Corinn wstała i wyszła z pokoju, czując na sobie spojrzenie wszystkich obecnych. ROZDZIAA 36Odstawienie mgły nie było dla Leeki Alaina czymś łatwym.Całymi dniami miał wizje, anocami śniły mu się koszmary.Ciało przeszywały mu fale bólu z taką siłą, że sztywniał idrżał na swojej pryczy.Czasami miał wizje świata takiego, jakim go widział podczasgorączki, którą przetrzymał w Meinie.Lecz miał zapamiętać to delirium jako spalanie,koszmar, w trakcie którego był spalany i spalał sam siebie.Niekiedy miał uczucie, jakby wjego ciele roiły się tysiące robaków o ostrych zębach, przegryzające się przez każdy kawałekmięsa, jaki mogły znalezć.Gorsze jednak było to, że robaki były jego częścią, sam Leeka byłi pożerającym, i pożeranym.Zjadał sam siebie i był zjadany.Były kanclerz przez cały ten czas tkwił u jego boku.Od pierwszej nocy, kiedyThaddeus wpadł na niego w ciemności, kanclerz stale był gotów do pomocy jako surowylekarz, pielęgniarka, strażnik więzienny i powiernik w jednej osobie.Zamknął Leekę w jegoruderze wśród wzgórz nad tym zabitym dechami miasteczkiem.Przywiązał go za ręce i nogido łóżka, dodatkowo owiązał go w piersiach szerokim pasem materiału i usiadł przy nim,wyjaśniając, że bardzo potrzebuje jego pomocy.Nie może jednak zacząć omawiać tej sprawyz Leeką, dopóki jego umysł i ciało nie uwolnią się od nałogu.Generał, skonsternowany iprzestraszony zamętem narastającym w jego ciele, pomstował na gościa.W pewnym momencie, kiedy wzrok rozjaśnił mu się na tyle, że ujrzał patrzącego naniego z góry opiekuna, z całkowitym przekonaniem oznajmił, że umiera.Nie był w stanieprzeżyć tej męki. Widzisz to?  zapytał Thaddeus, rozprostowując dłoń i ukazując kolecprzymocowany do czubka małego palca. Ta szpilka została zanurzona w truciznie tak silnej,że zabija zanim ofiara poczuje ukłucie.Szybkością działania jest podobna do substancji,której użyłem poprzednio, tyle że jest zabójcza.Zostawię to przy łóżku.Jeśli to prawda, żenie potrafisz żyć bez mgły i wina, posłuż się tą szpilką, by odebrać sobie życie.Albo, jeślijesteś na to zbyt samolubny, zabij mnie we śnie.Obrabuj mnie z pieniędzy, które mam wtorbach, i ucieknij.Złóż los świata w ręce Hanisha Meina.Zrezygnuj z prawa do wielkości.Wszystko leży w twojej mocy, jeśli tak postanowisz.Jeżeli mnie zabijesz, nie będzie to nawetzbrodnia; to będzie dar.Bo widzisz, ja też muszę stawiać czoło wielu demonom.Moglibyśmyrazem być tchórzami. Thaddeus zdjął broń z palca i położył ją na stołku, z którego przed chwilą wstał.Rozwiązał ręce i nogi pacjenta, rozluznił pas na jego torsie i odszedł.Leeka był prawiepewien, że mimo swej mądrości, Thaddeus nigdy się nie dowie, jak bardzo generał chciałpodnieść tę szpilkę i zatopić ją w szyi kanclerza.Wyobrażał sobie każde działanie, każdy ruchprzy zabieraniu jego pieniędzy, każdy krok na drodze do wioski, wszystkie transakcje, jakiemusiałby przeprowadzić, by w końcu jeszcze raz zacisnąć usta wokół ustnika fajki i sięzaciągnąć.Nie miał pojęcia, co go przed tym powstrzymało.Następnego ranka obudził się z płaczem.Nie miał wątpliwości, że jest sam na świecie.Winił za to wyłącznie siebie.Los świata może i miał wpływ na jego życie, lecz wyłączniejego winą było to, że nigdy nie kochał kobiety jak należy, nie spłodził dzieci, nigdy niepatrzył na świat ze strachem i nadzieją z myślą o wnukach.Gdyby cokolwiek z tegozrealizował, może lepiej by rozumiał życie.Nie pojmował, jak przeżył tyle lat, nie zdającsobie sprawy, że sumy związane z jego egzystencją miały wynieść zero.Może jednakpowinien użyć zatrutej szpilki, by się od tego uwolnić. Widzę, że nie przestałeś się całkiem użalać nad sobą  rzekł Thaddeus, przerywającjego rozmyślania.Leeka przetoczył się na bok i zobaczył, że były kanclerz znów siedzi na stołku iprzygląda mu się.Z wyciągniętej ręki zwisał mu kawałek materiału.Leeka go wziął i wytarłtwarz, świadom, że powinien czuć się skrępowany.Thaddeus zapytał go, czy jest gotów cośzjeść; generał usłyszał własne potwierdzenie. Doskonale  stwierdził kanclerz. To właściwa odpowiedz.Ugotowałem zupę zwarzyw i ziół, które znalazłem wśród wzgórz, dodałem też trochę grzybów.Chyba będzie cismakować.Zjemy razem, a potem wreszcie porozmawiamy o pracy, jaka cię czeka.Pózniej wiele razy zastanawiał się nad tym, że w jednej chwili człowiek może pragnąćśmierci, a w następnej zostać przywrócony do życia kilkoma życzliwymi słowami, podanąchustką, prostym jedzeniem.Właśnie to pomogło Leece przetrwać.Po tym porankuodmówienie sobie mgły tak naprawdę nigdy już nie było trudne.Owszem, miewał ukłuciadawnego głodu.Czuł je co dzień, niemal co godzinę.Raz po raz musiał podejmować decyzję,by im nie ulec.Sił dodawała mu misja wyznaczona przez Thaddeusa.Opuścił swoją górską ruderę z głową pełną poleceń i niespodziewanie odnowionyminadziejami.U boku miał akacjańską szablę, pożegnalny prezent od kanclerza.Parę latwcześniej były żołnierz imperium obnoszący się z bronią ściągnąłby na siebie uwagę, leczświat nieco się zmienił od pierwszych lat rządów Hanisha.Opór został zdławiony.Bardzorozproszone meinińskie oddziały prawie nie zwracały uwagi na pojedynczych ludzi, zachowując energię do ochrony władzy Hanisha i podtrzymującego ją handlu.Leeka szedł, ciesząc się świeżym powietrzem i bólem nóg.Pod koniec pierwszegotygodnia wędrówki wpadł w swój dawny rytm.Celowo wybierał drogę przez trudniejszeprzełęcze, wspinając się po rumowiskach lub stromych zboczach, gdzie każdy krok hamowałyluzne kamienie, obsuwające mu się pod nogami.Pewnego popołudnia, kiedy odpoczywał nasiodle między dwoma szczytami, chwyciły go skurcze w nogach.Zcięgna podkolanowekurczyły się, wywołując straszliwy ból.Leeka uniósł twarz do nieba, płacząc z radości.Odzyskiwał swoje ciało.Nigdy nie miał zapomnieć tego radosnego podniecenia, jakie poczuł na szczycie wpobliżu zachodniego grzbietu Gór Senivalskich; nad sobą miał tylko chmury, wszędziedokoła tysiące szczytów, a każdy z nich był ostry jak zęby rosomadzwiedzia, wymierzonyoskarżycielsko w niebo niczym buntowniczy palec.Leeka wykonał dziesiątą formę, tęTelamathona walczącego z pięcioma uczniami boga Reelosa.Nigdy nie przeżył czystszejchwili.Był to swoisty hołd, akt połączenia się ze wszystkim, czym kiedykolwiek był i na comiał nadzieję.Może się mylił, może miał złudzenia i kręciło mu się w głowie od wysokości,może ogarnęła go próżność  lecz tnąc i wirując, skacząc i obracając się, był przekonany, żewszystkie te szczyty patrzą na niego.A potem, nazbyt szybko, opuścił chwiejnym krokiem góry i wytoczył się na wybrzeżeSzarych Zboczy.Wkroczył bezceremonialnie w zamęt handlu i ludzkiej zdrady, panujący wnadbrzeżnych miasteczkach.Tylko nieliczni zwracali ku niemu życzliwe twarze.Wszyscyoceniali go pod względem ryzyka lub korzyści, mogących wyniknąć z kontaktu z nim.Czuł,że w powietrzu unosi się zagrożenie, odmienne od wszystkiego, co wyczuwał za panowaniaLeodana.Raz po raz nagabywali go handlarze mgłą, zapewniając o jakości produktu,czystości, bezpośrednim pochodzeniu ze zródła, o tym, że jest niecięty.Leeka nie wiedział,czy takich ludzi przyciąga coś w jego twarzy albo zachowaniu, czy może teraz tak się toczyświat.Kilka razy chwycił za ręce kieszonkowców przeszukujących jego ubranie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •