[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panna Izabela mówiąc to drżała na całym ciele.Oczy jej błyszcza-ły, na twarzy miała wypieki. Otóż w takiej chwili przychodzi ten.kupiec, nabywa nasze we-ksle, nasz serwis, opętuje mego ojca i ciotkę, czyli  ze wszystkichstron otacza mnie sieciami jak myśliwiec zwierzynę.To już nie smutnywielbiciel, to nie konkurent, którego można odrzucić, to.zdobywca!.On nie wzdycha, ale zakrada się do łask ciotki, ręce i nogi oplątujeojcu, a mnie chce porwać gwałtem, jeżeli nie zmusić do tego, ażebymmu się sama oddała.Czy rozumiesz tę wyrafinowaną nikczemność?Panna Florentyna przestraszyła się. W takim razie masz bardzo prosty sposób.Powiedz. Komu i co?.Czy ciotce, która gotowa popierać tego pana, ażebymnie zmusić do oddania ręki marszałkowi?.Czy może mam powie-dzieć ojcu, przerazić go i przyśpieszyć katastrofę? Jedno tylko zrobię:nie pozwolę ojcu, ażeby zaciągał się do jakichkolwiek spółek, choćbymmiała włóczyć mu się u nóg, choćbym miała.zabronić mu tego wimieniu zmarłej matki.m.Panna Florentyna patrzy na nią z zachwytem. Doprawdy, Belciu  rzekła  przesadzasz.Z twoją energią i takągenialną domyślnością. Nic znasz tych ludzi, a ja widziałam ich przy pracy.W ich rękachstalowe szyny zwijają się jak wstążki.To straszni ludzie.Oni dla swo-ich celów umieją poruszyć wszystkie siły ziemskie, jakich my nawetnie znamy.Oni potrafią łamać, usidlać, płaszczyć się, wszystko ryzy-kować, nawet  cierpliwie czekać. Mówisz na podstawie czytanych romansów. Mówi na mocy moich przeczuć, które ostrzegają.wołają, że tenczłowiek po to jezdził na wojnę, ażeby mnie zdobyć.I ledwie wrócił,już mnie ze wszystkich stron obsacza.Ale niech się strzeże!.Chcemnie kupić? dobrze, niech kupuje!.przekona się, że jestem bardzodroga.Chce mnie złapać w sieci?.Dobrze, niech je rozsnuwa.ale jamu się wymknę, choćby  w objęcia marszałka.O Boże! nawet nieNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG69domyślałam się, jak głęboką jest przepaść, w którą spadamy, dopókinie zobaczyłam takiego dna.Z salonów Kwirynału do sklepu.To jużnawet nie upadek, to hańba.Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG70ROZDZIAA SIDMY:GOAB WYCHODZI NA SPOTKANIE W%7łASerwis i srebra familii Aęckich były już sprzedane i nawet jubilerodniósł pany Tomaszowi pieniądze, strąciwszy dla siebie sto kilkadzie-siąt rubli składowego i za pośrednictwo.Mimo to hrabina Karolowa nieprzestała kochać panny Izabeli; owszem  jej energia i poświęcenie,okazane przy sprzedaży pamiątek, zbudziły w sercu starej damy nowezródło uczuć rodzinnych.Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęciepięknego kostiumu, nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywałado siebie, ale jeszcze (co było dowodem niesłychanej łaski) na całąWielką Zrodę ofiarowała jej swój powóz. Przejedz się, aniołku, po mieście  mówiła hrabina całując sio-strzenicę  i pozałatwiaj drobne sprawunki.Tylko pamiętaj, żebyś miza to w czasie kwesty wyglądała ślicznie.Tak ślicznie, jak to tylko typotrafisz!.Proszę cię.Panna Izabela nie odpowiedziała nic, ale jej spojrzenie i rumienieckazały domyślać się, że z całą gotowością spełni wolę ciotki.W Wielką Zrodę, punkt o jedenastej rano, panna Izabela już sie-działa w otwartym powozie wraz ze swoją nieodstępną towarzyszką,panną Florentyną.Po Alei chodziły wiosenne powiewy roznosząc tęszczególną, surową woń, która poprzedza pękanie liści na drzewach iukazanie się pierwiosnków; szare trawniki nabrały zielonego odcienia;słońce grzało tak mocno, że panie otworzyły parasolki. Zliczny dzień  westchnęła panna Izabela patrząc na niebo, gdzie-niegdzie poplamione białymi obłokami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •