[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko się ostatecznie wyrównywało.- Czyli pani partner miał rację, przypuszczając, że to dwudziestkadwójka?Milczała przez moment, zastanawiając się, czy może ujawnić informacje ze śledztwaosobie, która wprawdzie jest osobiście zainteresowana sprawą, ale jest równocześnie wrogiem- adwokatem.- Miał rację.A dzięki śladom na łusce wiemy nawet, jakiej broni dokładnie mamyszukać.Z przesłuchiwania podczas procesów ekspertów balistyki i analityków broni palnejwiedziałem, że ślady pozostawione na łusce pocisku w momencie strzału pozwalajązidentyfikować broń, nawet jeżeli policja jej nie odnalazła.W automacie iglica, rygiel zamka,wyciąg i wyrzutnik zostawiają na łusce ślady, które analizowane razem mogą wskazać markęi model broni.- Okazuje się, że dwudziestkędwójkę miał pan Levin - powiedziała Sobel.- Aleznalezliśmy ją w sejfie i to nie był woodsman.Nie znalezliśmy tylko jego telefonu komórkowego.Wiemy, że miał komórkę, ale.- Dzwonił do mnie tuż przed śmiercią.Na chwilę zapadła cisza.- Przecież mówił nam pan wczoraj, że ostatni raz rozmawialiście w piątek wieczorem.- Zgadza się.Właśnie w tej sprawie dzwonię.Raul zadzwonił do mnie wczoraj siedempo jedenastej przed południem i zostawił wiadomość.Dopiero dzisiaj ją odsłuchałem, bowczoraj poszedłem się upić.Potem zasnąłem, nie wiedząc, że mam od niego wiadomość.Dzwonił z informacją o mojej sprawie, nad którą pracował trochę na boku.Chodzi oapelację, a klient jest w więzieniu.Nic pilnego.W każdym razie treść nie jest ważna, ale godzina.W dodatku kiedy nagrywałwiadomość, słychać, jak zaczyna szczekać jego pies.Szczeka, kiedy ktoś podchodzi do drzwi.Wiem, bo byłem u niego parę razy i pieszawsze ujadał.Znów przed odpowiedzią na moment zamilkła.- Czegoś tu nie rozumiem, panie Haller.- Czego?- Wczoraj twierdził pan, że był w domu prawie do południa, a potem wyszedł namecz.Teraz mówi pan, że pan Levin zostawił wiadomość siedem po jedenastej.Dlaczego nieodebrał pan telefonu?- Bo w tym czasie rozmawiałem z kimś innym.Nie mam usługi połączeńoczekujących.Możecie sprawdzić w billingach.Rozmawiałem ze swoją sekretarką, LornąTaylor.Wtedy zadzwonił Raul.Nie zorientowałem się.A on pomyślał, że już wyszedłem namecz, więc nagrał wiadomość.- Dobrze, już rozumiem.Prawdopodobnie będziemy potrzebowali pańskiej pisemnejzgody na sprawdzenie billingów.- Nie ma sprawy.- Gdzie pan teraz jest?- W domu.Podałem jej adres, a Sobel powiedziała, że zaraz u mnie będą.- Proszę się pospieszyć.Za godzinę muszę jechać do sądu.- Już jedziemy.Odłożyłem słuchawkę, czując niepokój.Broniłem kilkunastu morderców, miałemwięc kontakt z wieloma detektywami od zabójstw.Ale sam nigdy nie byłem przesłuchiwanyw sprawie morderstwa.Lankford, a teraz także Sobel traktowali podejrzliwie każdą mojąodpowiedz.Zastanawiałem się, co mogą przede mną ukrywać.Uporządkowałem rzeczy na biurku i zamknąłem aktówkę.Nie chciałem, żeby widzielicoś, czego nie miałem im ochoty pokazywać.Potem przeszedłem się po domu, zaglądając dowszystkich pokoi.Na koniec wszedłem do sypialni.Pościeliłem łóżko i schowałem doszuflady pudełko płyty Req - Wiem dla Lila Demona.Nagle cos sobie uświadomiłem.Usiadłem na łóżku, przypominając sobie coś, co powiedziała Sobel.Wyrwało się jej, a ja zpoczątku nie zwróciłem na to uwagi.Powiedziała, że znalezli należącą do Raula Levina brońkalibru 22, ale że to nie była bron mordercy.Mówiła, że to nie był woodsman.Bezwiednie zdradziła mi markę i model pistoletu, z którego zamordowano Raula.Wiedziałem, że woodsman to automat produkowany przez Colta.Wiedziałem, bo sammiałem sportowy model woodsmana.Odziedziczyłem go wiele lat temu po ojcu.Gdydorosłem na tyle, by móc się nim posługiwać, ani razu nie wyciągnąłem go z drewnianejkasetki.Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy.Poruszałem się jak w gęstej mgle.Stawiałemostrożne kroki, dotykając ściany, a potem skrzydła szafy, jak gdybym musiał szukać drogi.Kasetka z lśniącego drewna leżała na tej półce co zawsze.Zdjąłem ją i zaniosłem do sypialni.Położyłem kasetkę na łóżku i otworzyłem mosiężny zamek.Zdjąłem ceratowąosłonkę, uniosłem wieczko.Pistoletu nie było.CZZ IIZWIAT BEZ PRAWDYPoniedziałek, 23 majaROZDZIAA 27Wpłynął czek od Rouleta.Pierwszego dnia procesu miałem na koncie więcejpieniędzy niż kiedykolwiek w życiu.Gdybym chciał, mógłbym dać sobie spokój zogłoszeniami na przystankach autobusowych i zacząć się reklamować na billboardach.Albozamiast połowy strony w książce telefonicznej mógłbym wykupić miejsce na okładce.Byłobymnie na to stać.Nareszcie miałem sprawę licencyjną, która mi się opłaciła.Przynajmniej podwzględem finansowym.Zmierć Raula Levina była stratą, przez którą moja licencja na zawszemiała pozostać przegraną sprawą.Po trzech dniach kompletowania ławy przysięgłych byliśmy już gotowi do wyjścia nascenę.Proces został zaplanowany najwyżej na trzy dni - dwa dla oskarżenia i jeden dlaobrony.Oznajmiłem sędzi, że wystarczy mi dzień na przedstawienie dowodów przysięgłym,ale tak naprawdę większość pracy miał za mnie wykonać prokurator.Rozpoczęciu procesu zawsze towarzyszy uczucie elektryzującego napięcia.Człowiekzmienia się w kłębek nerwów.W grę wchodzi wysoka stawka.Na próbę zostaje wystawionamoja reputacja, wolność, a także integralność samego systemu.Perspektywa, że dwunastuobcych ludzi ma oceniać twoje życie i pracę, zawsze przyspiesza tętno.Mam na myśli siebie,adwokata - sądzenie oskarżonego to coś zupełnie innego.Nigdy się do tego nie przyzwyczajęi prawdę mówiąc, wcale nie chcę.Mogę to tylko przyrównać do niepokoju i niepewności wchwili, gdy człowiek stoi pośrodku kościoła w dniu własnego ślubu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Wszystko się ostatecznie wyrównywało.- Czyli pani partner miał rację, przypuszczając, że to dwudziestkadwójka?Milczała przez moment, zastanawiając się, czy może ujawnić informacje ze śledztwaosobie, która wprawdzie jest osobiście zainteresowana sprawą, ale jest równocześnie wrogiem- adwokatem.- Miał rację.A dzięki śladom na łusce wiemy nawet, jakiej broni dokładnie mamyszukać.Z przesłuchiwania podczas procesów ekspertów balistyki i analityków broni palnejwiedziałem, że ślady pozostawione na łusce pocisku w momencie strzału pozwalajązidentyfikować broń, nawet jeżeli policja jej nie odnalazła.W automacie iglica, rygiel zamka,wyciąg i wyrzutnik zostawiają na łusce ślady, które analizowane razem mogą wskazać markęi model broni.- Okazuje się, że dwudziestkędwójkę miał pan Levin - powiedziała Sobel.- Aleznalezliśmy ją w sejfie i to nie był woodsman.Nie znalezliśmy tylko jego telefonu komórkowego.Wiemy, że miał komórkę, ale.- Dzwonił do mnie tuż przed śmiercią.Na chwilę zapadła cisza.- Przecież mówił nam pan wczoraj, że ostatni raz rozmawialiście w piątek wieczorem.- Zgadza się.Właśnie w tej sprawie dzwonię.Raul zadzwonił do mnie wczoraj siedempo jedenastej przed południem i zostawił wiadomość.Dopiero dzisiaj ją odsłuchałem, bowczoraj poszedłem się upić.Potem zasnąłem, nie wiedząc, że mam od niego wiadomość.Dzwonił z informacją o mojej sprawie, nad którą pracował trochę na boku.Chodzi oapelację, a klient jest w więzieniu.Nic pilnego.W każdym razie treść nie jest ważna, ale godzina.W dodatku kiedy nagrywałwiadomość, słychać, jak zaczyna szczekać jego pies.Szczeka, kiedy ktoś podchodzi do drzwi.Wiem, bo byłem u niego parę razy i pieszawsze ujadał.Znów przed odpowiedzią na moment zamilkła.- Czegoś tu nie rozumiem, panie Haller.- Czego?- Wczoraj twierdził pan, że był w domu prawie do południa, a potem wyszedł namecz.Teraz mówi pan, że pan Levin zostawił wiadomość siedem po jedenastej.Dlaczego nieodebrał pan telefonu?- Bo w tym czasie rozmawiałem z kimś innym.Nie mam usługi połączeńoczekujących.Możecie sprawdzić w billingach.Rozmawiałem ze swoją sekretarką, LornąTaylor.Wtedy zadzwonił Raul.Nie zorientowałem się.A on pomyślał, że już wyszedłem namecz, więc nagrał wiadomość.- Dobrze, już rozumiem.Prawdopodobnie będziemy potrzebowali pańskiej pisemnejzgody na sprawdzenie billingów.- Nie ma sprawy.- Gdzie pan teraz jest?- W domu.Podałem jej adres, a Sobel powiedziała, że zaraz u mnie będą.- Proszę się pospieszyć.Za godzinę muszę jechać do sądu.- Już jedziemy.Odłożyłem słuchawkę, czując niepokój.Broniłem kilkunastu morderców, miałemwięc kontakt z wieloma detektywami od zabójstw.Ale sam nigdy nie byłem przesłuchiwanyw sprawie morderstwa.Lankford, a teraz także Sobel traktowali podejrzliwie każdą mojąodpowiedz.Zastanawiałem się, co mogą przede mną ukrywać.Uporządkowałem rzeczy na biurku i zamknąłem aktówkę.Nie chciałem, żeby widzielicoś, czego nie miałem im ochoty pokazywać.Potem przeszedłem się po domu, zaglądając dowszystkich pokoi.Na koniec wszedłem do sypialni.Pościeliłem łóżko i schowałem doszuflady pudełko płyty Req - Wiem dla Lila Demona.Nagle cos sobie uświadomiłem.Usiadłem na łóżku, przypominając sobie coś, co powiedziała Sobel.Wyrwało się jej, a ja zpoczątku nie zwróciłem na to uwagi.Powiedziała, że znalezli należącą do Raula Levina brońkalibru 22, ale że to nie była bron mordercy.Mówiła, że to nie był woodsman.Bezwiednie zdradziła mi markę i model pistoletu, z którego zamordowano Raula.Wiedziałem, że woodsman to automat produkowany przez Colta.Wiedziałem, bo sammiałem sportowy model woodsmana.Odziedziczyłem go wiele lat temu po ojcu.Gdydorosłem na tyle, by móc się nim posługiwać, ani razu nie wyciągnąłem go z drewnianejkasetki.Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy.Poruszałem się jak w gęstej mgle.Stawiałemostrożne kroki, dotykając ściany, a potem skrzydła szafy, jak gdybym musiał szukać drogi.Kasetka z lśniącego drewna leżała na tej półce co zawsze.Zdjąłem ją i zaniosłem do sypialni.Położyłem kasetkę na łóżku i otworzyłem mosiężny zamek.Zdjąłem ceratowąosłonkę, uniosłem wieczko.Pistoletu nie było.CZZ IIZWIAT BEZ PRAWDYPoniedziałek, 23 majaROZDZIAA 27Wpłynął czek od Rouleta.Pierwszego dnia procesu miałem na koncie więcejpieniędzy niż kiedykolwiek w życiu.Gdybym chciał, mógłbym dać sobie spokój zogłoszeniami na przystankach autobusowych i zacząć się reklamować na billboardach.Albozamiast połowy strony w książce telefonicznej mógłbym wykupić miejsce na okładce.Byłobymnie na to stać.Nareszcie miałem sprawę licencyjną, która mi się opłaciła.Przynajmniej podwzględem finansowym.Zmierć Raula Levina była stratą, przez którą moja licencja na zawszemiała pozostać przegraną sprawą.Po trzech dniach kompletowania ławy przysięgłych byliśmy już gotowi do wyjścia nascenę.Proces został zaplanowany najwyżej na trzy dni - dwa dla oskarżenia i jeden dlaobrony.Oznajmiłem sędzi, że wystarczy mi dzień na przedstawienie dowodów przysięgłym,ale tak naprawdę większość pracy miał za mnie wykonać prokurator.Rozpoczęciu procesu zawsze towarzyszy uczucie elektryzującego napięcia.Człowiekzmienia się w kłębek nerwów.W grę wchodzi wysoka stawka.Na próbę zostaje wystawionamoja reputacja, wolność, a także integralność samego systemu.Perspektywa, że dwunastuobcych ludzi ma oceniać twoje życie i pracę, zawsze przyspiesza tętno.Mam na myśli siebie,adwokata - sądzenie oskarżonego to coś zupełnie innego.Nigdy się do tego nie przyzwyczajęi prawdę mówiąc, wcale nie chcę.Mogę to tylko przyrównać do niepokoju i niepewności wchwili, gdy człowiek stoi pośrodku kościoła w dniu własnego ślubu [ Pobierz całość w formacie PDF ]