[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdzie pracował przedtem? Nie wiem, nigdy o tym nie rozmawialiśmy.Quentin odchylił się na oparcie fotela. Pracuje tu prawie sześć lat, rodzice mieszkają w Arizonie, w jednej z tych wiosek emerytów, przyszedł do nas zfilii Heleny Curtis z Chicago.Na początku roku został szefem laboratorium analiz.Brix wlepił w niego wzrok. Po co mnie pytasz, skoro wiesz? Wiem, bo do moich obowiązków należy znać szefów działów w tej firmie.Myślisz, że ciebie to nie dotyczy?Lubisz przypominać mi o tym, że jesteś wiceprezesem, ale nie raczysz zainteresować się ludzmi, którzy dla ciebiepracują.Z tym człowiekiem biegasz i pijesz, a mimo to nie znasz podstawowych faktów z jego życiorysu. Quentinczekał, lecz Brix się nie odezwał.Gapił się w szklankę. Co możesz powiedzieć o jego zwyczajach? Lubi drogierzeczy? Co? A, chyba tak.To znaczy, tak, mnóstwo wydaje.Zwłaszcza na buty.Ma kupę butów, przeważnie włoskich.Ibuty kowbojskie Justina, we wszystkich dostępnych kolorach.Także sportowe marynarki z kaszmiru. Pensja? Nie wiem, ile zarabia, ale ty chyba wiesz. Osiemdziesiąt pięć. No cóż, wygląda na to, że wszystko wydaje na siebie.Nie ma żadnych dzieciaków ani innych zobowiązań. I najprawdopodobniej nigdy nie ma dość.Brix wzruszył ramionami. Kto ma? Na litość boską, staraj się za mną nadążyć! Jeżeli dysponuje informacjami, może je sprzedać temu, kto da za nienajwięcej. Sprzedać? Kurt?  Brix potrząsnął głową. Nie sądzę, żeby na to wpadł.Jest za głupi. To, że ty o tym nie pomyślałeś, nie oznacza, że on równieżnie.242 Brix zerwał się z fotela i podszedł do baru. Trzeci z rzędu? Tak.Chce mi się pić. Napełnił szklankę i wrócił na miejsce. Wziąłbym to pod uwagę, gdybym nie znałKurta.Ale on nie rozumuje w ten sposób. A w jaki sposób rozumuje? Chce zbić majątek, lecz myśli tylko o pracy, to znaczy nie bierze w rachubę nic nielegalnego.Jest oddany temu,co robi.Po prostu pragnie zarabiać dużo w tym czy innym laboratorium. Wspominał o przejściu do innej firmy? Nie, ale wiesz, wszyscy mówią, że kiedyś chcieliby pracować tu czy tam.Kiedyś napomknął, że podoba mu sięEuropa, wielkie firmy kosmetyczne w Szwajcarii i Francji. Nie ma poczucia lojalności wobec Laboratoriów Eigera? Jasne, że ma.Uważa, że nasze wyroby są dobre.Dlatego martwi się testami. Co powiedział? Mówiłem ci: że wyglądają niedobrze.Jego zdaniem trzeba by zmienić skład, przynajmniej odżywczego pod oczy,albo wycofać go z linii. Dlaczego? Ponieważ.Tato, cztery procent to niedużo, ale trudno je zlekceważyć. Co z kobietami? Co mianowicie? Kurt i kobiety. Aaa! Twierdzi, że ma ich mnóstwo, nic poważnego.Ja jednak nie widziałem żadnej. Dobrze.Chcę się upewnić co do jego lojalności.Muszę mieć gwarancję, że nie rozgłosi wyników badań.Niemartwię się o laboratorium w Chicago, wybrałem je, ponieważ nigdy nie mieli przecieku.Ale muszę upewnić się codo Kurta.Porozmawiaj z nim.Nie, lepiej ja to zrobię.Powiem mu, że oczekujemy jego współpracy przy interpretacjiwyników testów.Uwzględnię to przy jego świątecznej premii i podwyżce w czerwcu.Zajmę się nim, lecz ty miej naniego oko.Jogging, picie, tenis  nieważne, masz się po prostu go trzymać.Chcę wiedzieć, jak spędza wolny czas,czy potrzebuje235 gotówki, czy balansuje z wydatkami na granicy dochodów, czy interesuje się innymi firmami.Jasne? Oczywiście. A jutro rano oznajmię mu, że wyniki testów zostały sfałszowane.%7łe ktoś chciał się pozbyć tych czterech procent.Oświadczę, że nie wiemy, kto to zrobił, jeszcze nie wiemy, ale oczywiście, ktokolwiek to był, nigdy już nie dostaniepracy w żadnym laboratorium na świecie. Sfałszowane?! One nie zostały sfałszowane, one. Zapadła długa cisza. Ja mam to zrobić? Przed chwilą zapewniałeś, że się tym zajmiesz.Więc się zajmij.Chyba nie muszę ci wyjaśniać, dlaczego jest tokonieczne.Brix gapił się na ojca jak zahipnotyzowany.Boże, on strzela pomysłami, jakby głowił się nad tym od miesięcy.Dlaczego ja tak nie potrafię? Składa wszystko do kupy, kontroluje od podstaw.Pieprzyć to! Nigdy mu niedorównam. Muszę wyjaśniać?  zapytał ponownie Quentin. Nie! To znaczy, rozumiem, tato.Wiem, że wszystko zależy od. Mógłbym załatwić to sam, ale wolę, żebyś ty się tym zajął.Czy mogę ci zaufać? Jasne, tato, wiesz, że tak.Zajmę się tym, żaden problem.Zrobię to zaraz.Skończyliśmy? Bo jeżeli już mnie niepotrzebujesz. Możesz iść.Chcę zobaczyć te raporty po przeróbce.Wolałbym nie czekać zbyt długo. Quentin otworzył teczkęi zagłębił się w lekturze.Brix stał, przestępując z nogi na nogę, po czym opuścił gabinet, zamykając za sobą drzwi.Już na korytarzu uświadomił sobie, że nadal trzyma w dłoni szklankę.No cóż, pomyślał, przyda mi się.On może siębez niej obejść.Prawdopodobnie nie zauważy nawet, że zniknęła.Podobnie jak ja. Mógłbym załatwić to sam.Czy mogę ci zaufać?" Pieprzyć to! On może załatwić wszystko, nie potrzebuje ani mnie,ani nikogo.Dlaczego, do ciężkiej cholery, nie wpadłem na pomysł przerobienia tych raportów, kiedy je zobaczyłem?To pierwsza rzecz, która powinna mi przyjść do głowy.Wtedy on byłby236ze mnie dumny.Nigdy nie będzie mi ufał ani mnie potrzebował.Jestem taki cholernie powolny.Chyba żewykombinuję coś piekielnie ważnego, coś, co tylko ja mogę zrobić.Co to, u diabła, mogłoby być? Wymyślę coś.Trzeba się po prostu dobrze zastanowić.Ale najpierw muszę sfałszować raporty.I to sfałszować dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •