[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie robiłem tajemnicy z tego, że nie chcę mieć nic wspólnego zWorthington Enterprises.Zamierzam praktykować jako lekarz.Powiedziałem to tacie wielelat temu.Zrozumiał, ale nadal chciał, żeby część jego majątku została w przyszłości pod mojąopieką.Zgodziłem się na to.Myślę, że powiedziałem coś w tym sensie, że mógłbymzatrudnić ludzi, którzy zarządzaliby jego fortuną.Ten udar mózgu skłonił go do myślenia.Zrozumiał, że nie jest już młody.Ktoś, i jestem pewien, że obaj wiemy, kto, przekonał go,żeby wprowadził zmiany w testamencie. Cholera, Adamie, przykro mi.Nie wiedziałem. Wiem, jakie uczucia żywisz dla taty.Boże, nie mogę znieść myśli o tym, że będęodwiedzał staruszka w domu opieki, ale póki nie dowiem się, co dokładnie się dzieje, niemam wyboru. Czy już mu powiedziałeś? Tak.Nie wydawał się zbyt zadowolony, ale nie sprzeciwiał się, czego sięspodziewałem.To też mnie niepokoi. Dlaczego?  zapytał Blake. Po pierwsze, zacząłem się zastanawiać, czy stracił ochotę do życia i dlatego nieobchodzi go, gdzie spędzi ostatnie dni.A po drugie, i to mnie przeraża, może on też sądzi, żejego życie jest zagrożone? Co wtedy? Zdecydowanie mamy problem. Porozmawiam z szeryfem Parkerem.Pójdziesz ze mną? Pewnie, ale dlaczego z Parkerem, w czym on może nam pomóc?  Blake nie musiałmówić Adamowi, co myśli o umiejętnościach szeryfa.A raczej ich braku.Wiedział, że Adamzna jego opinię.Rozmawiali o tym wystarczająco często. Nie wiem.Wolałbym, żeby ktoś wiedział, co robimy i dlaczego.Jeśli broń Boże coś masię stać tacie, chciałbym być pewien, że robię wszystko, co mogę, żeby do tego nie dopuścić.Chyba tylko o to mi chodzi. Nie powiedziałeś, kogo mianował spadkobiercą. Chcesz zgadywać do dziesięciu razy?  zapytał Adam, gdy obaj wrzucali papierowetacki do śmieci. Nie, nie potrzebuję.Zastanawiam się tylko, w jaki sposób zdołała przekonać twojegotatę.Adam wzruszył ramionami. Tak jak kobiety zwykle to robią, Blake.Użyła klasycznego sposobu: seksu. 21Roland Parker miał właśnie wyjść po pracy z biura, kiedy zatelefonował AdamWorthington.Nie potrafił sobie wyobrazić, czego ten psychiatra chce od niego o tak póznejporze, ale wyglądało na to, do diabła, że nie miał niczego lepszego do roboty.Dwudziesta druga trzydzieści.Powinien być w domu z żoną i może dwójką dzieciaków.Odwudziestej drugiej trzydzieści mogłoby mu być bardzo wygodnie, gdyby leżał w miękkiejpościeli obok ciepłego żoninego ciała.Ale, przypomniał sobie, dziesięć lat temu, kiedyposłuchał tego sukinsyna, pozbawił się prawa do małżeństwa.Kto by chciał mieszkać z nimpo tym, co zrobił? Nie miał odwagi, mocnego charakteru, jaj, czy jak by to jeszcze nazwać.Nie będzie prosił nikogo, żeby dzielił z nim życie.A gdyby nawet to zrobił, kto chciałbymieszkać z sukinsynem bez twarzy? Nienawidził samego siebie.Roland usłyszał głosy za drzwiami w chwili, gdy wstawał zza biurka.Blake i Adam niemarnowali czasu.To musiało znaczyć, że sprawa jest poważna.Wetknął pomiętą brązową koszulę do spodni i poprawił pas, zanim wszedł do recepcji. Dobry wieczór  powiedział, wyciągając rękę do nich obu.Adam odezwał się pierwszy. Przepraszam za tę pózną porę, ale nie sądzę, by to mogło czekać. Najwyrazniej.A więc co mogę dla was zrobić?  Parker zajął fotel i wskazał dwakrzesła po drugiej stronie biurka.Adam i Blake usiedli, z ponurymi minami. Muszę mieć pana słowo, że to nigdy nie wyjdzie poza biuro, zanim powiem to, cozamierzam. Oczywiście, Adamie, bez względu na to, co powiesz. To musiało być cholernieważne, skoro obaj lekarze wyszli z domu w taki paskudny wieczór.Deszcz znowu się nasilił.Porywisty wiatr, forpoczta huraganu George, dosięgał ich szybciej, niż przewidywalisynoptycy. Na pewno wie pan, że tata jest w szpitalu; miał udar mózgu kilka dni temu. Tak, słyszałem.Bardzo mi przykro.Przekaż mu ode mnie najlepsze życzenia, kiedy goodwiedzisz. Przekażę.Właściwie częściowo z jego powodu tu przyszliśmy. Adam skinął głowąw stronę Blake a.Ciekawość Parkera sięgnęła zenitu.Czekał, aż któryś z lekarzy go oświeci. Myślę, że jego życie może być zagrożone  powiedział Adam.Roland poczuł, że krew gwałtownie napływa mu do głowy.Poczuł ucisk między uszami.Pewny, że się przesłyszał, poprosił Adama, żeby to powtórzył. Obawiam się, że ktoś może chcieć jego śmierci i nie zechce czekać na matkę naturę. Tak, tak.W porządku. Musiał pomyśleć.To mogła być jego jedyna szansa naocalenie dobrego imienia, uleczenie zranionej dumy.Nie chciał tego spieprzyć. Powiedzcie mi  popatrzył im obu prosto w oczy  czy domyślacie się, kto możechcieć jego śmierci?Adam i Blake odezwali się niemal jednocześnie. & Bentley  powiedział Adam. & Robert Bentley  potwierdził Blake.Parker miał wrażenie, jakby olbrzymia ręka chwyciła go za szyję.Poczuł, że trudno muoddychać.Rozluznił pas, potem odpiął trzy guziki u koszuli.Do cholery z dobrymwychowaniem! Drżąc, zaczerpnął powietrza.A więc miał rację.Ta szansa musiała siępojawić.Drzwi do przeszłości otworzyły się i chociaż tego nie planował, na pewno, do diabła,nie miał zamiaru zatrzasnąć im ich przed nosem.  To ciekawe, że podaliście jego nazwisko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •