[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takie już byłoElmwood - plotki, plotki, plotki.Westchnęła.Wzięła ze stołu talerz istając koło Dave'a, mruknęła:- Dlaczego jesteś taki nachmurzony?- Przyszłaś sama czy z kimś? - odparł pytaniem,- Co za pytanie?- No bo przyjechał twój eks.- Gibb jest nie tylko moim eks, ale przebrzmiałą historią.Minęło, koniec, kropka.- Martwimy się jego przyjazdem.- Kto i dlaczego?- Ludzie w fabryce się martwią.Wszyscy wiedzą, że po twoimrozwodzie twój ojciec dał mu pieniądze, żeby się stąd wyniósł i niewracał.A teraz wrócił.Nie ma powodów, by żywił przyjazne uczuciadla fabryki.Dlaczego miałby się starać, żeby ocalić nasze stanowiskapracy?- Bo na tym polega jego praca.Firma Triangle szczyci się tym,że ocala upadające firmy.Bankructwo firmy, którą się Trianglezajmuje, byłaby dla niej wielką porażką.Dave wzruszył ramionami.51R S- Może.Zobaczymy.- Nieco się rozchmurzył.- Zatańczysz? - Iuśmiechnął się z ulgą, kiedy wyraziła zgodę.Po blisko godzinie, gdy Lindsay, stojąc przy stereo, wybierałanową płytę, w tłumku gwarzących głośno gości zapadła nagle cisza.Tylko na chwilę, bo za moment wszyscy ze zdwojoną energiąpowrócili do plotkowania.Lindsay zaciekawiona, co też się stało,spojrzała w stronę drzwi wejściowych.Stał w nich Gibb i uwieszonana jego ramieniu Skye Oliver.Lindsay była na tyle blisko, by słyszeć, jak Skye donośnymgłosem, jakby chciała całemu światu obwieścić jakiś wielki sukces,paplała wesoło:- Wiedziałam, że będziesz zadowolona, jeśli go tu przy-prowadzę.Biedny Gibb nikogo nie zna w Elmwood, a przecieżczasami musi się rozerwać, więc podczas lunchu powiedziałam mu.a żebyś ty wiedziała, jakie świetne langusty nam podali PodWierzbą", palce lizać! Więc powiedziałam mu, że najlepszą okazją dopoznania ludzi i rozerwania się jest przyjęcie u Kathy Russel i że niezrobi ci różnicy jedna osoba więcej przy stu innych.- Skyeprzerwała, dla nabrania oddechu, i zwróciła się do Gibba: - Bo wiesz,Gibb, Kathy wydaje wspaniałe przyjęcia, przychodzi na nie zawszecałe Elmwood.- Czy tej babie nigdy nie zamykają się usta? - mruknął Dave.-Nawet kiedy nie mówi, to oddycha jak ryba.Lindsay nie skomentowała tego, natomiast pomyślała sobie, żecałe to głośne i pozornie bezładne gadanie Skye, zostało starannie52R Sobmyślone i wypracowane, i przyniosło oczekiwany rezultat,stanowiąc ekwiwalent całostronicowego ogłoszenia w miejscowejgazecie, że Skye posiada tytuł własności niejakiego Gibba Gardnera.Stojący obok Lindsay Ian Russel mruknął:- Ktoś powinien był ostrzec tego biedaka, że zaproszenie kobiety Pod Wierzbę" na langustę jest w opinii mieszkańców Elmwoodrównoznaczne z zaręczynami.Następny etap, to kupno pierścionkazaręczynowego.Lindsay zachichotała.- Czy tak samo złowiłeś Kathy?Rozpromieniona Skye wylewnie witała się ze stojącymi najbliżejgośćmi.Oczy jej promieniały, policzki miała zaróżowione odwieczornego lodowatego wiatru, a może od tego, co robiła z Gibbemprzed pojawieniem się u Kathy.Lindsay ujęła Dave'a pod ramię i podała mu wybraną płytę.- Puść tę i chodzmy tańczyć.W czasie całego wieczoru usiłowała uniknąć spotkania zGibbem, ale chociaż dom Kathy miał wiele pomieszczeń, trudno byłochwilami nie słyszeć tak zwanego perlistego śmiechu Skye ifragmentów jej zawsze głośnej rozmowy z Gibbem, który odzywał siębardzo rzadko, właściwie tylko monosylabami, ale - ilekroć Lindsaygo dostrzegała - patrzył w oczy Skye z widoczną aprobatą.Lindsay stała przy bufecie, gdy znajdującej się po drugiej stroniestołu Skye ktoś zadał pytanie, czy to prawda, że jej rodzice sprzedająmieszkanie przy placu.53R S- Ależ nigdy w świecie! - odparła Skye.- Pojęcia nie mam,dlaczego zrodziła się taka plotka.Oni uwielbiają swoje gniazdko,tylko że teraz wybrali się w podróż ich życia, dookoła świata, więckiedy Gibb pojawił się w mieście i potrzebował mieszkania na kilkamiesięcy, a nie mógł niczego znalezć, zadzwoniłam do rodziców.Byliakurat w Singapurze, dobrze, że wiedziałam, w jakim hotelu, izgodzili się wynająć mu ten apartament.Dłoń Lindsay znieruchomiała w powietrzu razem z łyżeczką domajonezu, którą właśnie chciała użyć.Stała tak odrętwiała przez paręsekund, a potem zaczęła sobie powtarzać, że nie obchodzi ją, gdziemieszka Gibb.I że to nie ma żadnego znaczenia.A jednak.Była razw mieszkaniu Oliverów.Wiedziała, jaki jest z niego widok na Bukiet" i na okno jej saloniku na piętrze.Czy właśnie dlatego Gibbje wynajął?Skye napotkała spojrzenie Lindsay.- Cześć, Lindsay.Co za spotkanie! A skoro już cię widzę, topowiedz mi, czy nie uważasz, że Gibb powinien być przyjęty do klubumieszkańców Placu Sądowego? Zajmiesz się tym? - Zabrzmiało toniemal jak polecenie wydawane sekretarce.- Nie ma najmniejszych przeszkód, jeśli tylko Gibb ma ochotę.- Co to jest ten klub mieszkańców placu? - spytał bezentuzjazmu Gibb.- Klub taneczny?Patrzył przy tym na Lindsay, ale odpowiedziała Skye, okraszającodpowiedz swym perlistym śmiechem:54R S- Taka niemądra organizacja, nudy na pudy, ale podobno wypadanależeć.- Członkami klubu są wszyscy mieszkańcy domów znajdującychsię przy Placu Sądowym.W tym roku ja przewodzę klubowi -wyjaśniła Lindsay.Nie umknęła jej uwagi nagła zmiana wyrazutwarzy Gibba.- Więc ty także mieszkasz przy tym placu?- Tak.Nad moim butikiem.- Była zadowolona, ale jednocześniepoczuła się nieco głupio.Bo jakże mogła nawet przez ułamek sekundysądzić, że on wynajął tamto mieszkanie ze względu na nią.Nawet niewiedział, gdzie ona mieszka.- Nie sądzę, abym miał dość czasu na klubowe herbatki -powiedział Gibb.Taka odpowiedz bardzo odpowiadała Lindsay.- Ach, jakże rozczarowana będzie Skye - powiedziała z wielkąsatysfakcją.Lindsay była pewna, że istotna treść jej komentarza nie umknęłaGibbowi, gdyż w kąciku jego ust pojawił się ślad uśmieszku.- Ale.nie zdążyłem dokończyć, bo mi przerwano.mimo brakuczasu na prowadzenie życia towarzyskiego, będę zaszczycony,przystępując do klubu mieszkańców nadsklepowych apartamentów.Wciągnij mnie na listę członków, Lindsay!Powinna była wiedzieć, że Gibb podejmie rzucone muwezwanie.Nie powinna była tego robić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Takie już byłoElmwood - plotki, plotki, plotki.Westchnęła.Wzięła ze stołu talerz istając koło Dave'a, mruknęła:- Dlaczego jesteś taki nachmurzony?- Przyszłaś sama czy z kimś? - odparł pytaniem,- Co za pytanie?- No bo przyjechał twój eks.- Gibb jest nie tylko moim eks, ale przebrzmiałą historią.Minęło, koniec, kropka.- Martwimy się jego przyjazdem.- Kto i dlaczego?- Ludzie w fabryce się martwią.Wszyscy wiedzą, że po twoimrozwodzie twój ojciec dał mu pieniądze, żeby się stąd wyniósł i niewracał.A teraz wrócił.Nie ma powodów, by żywił przyjazne uczuciadla fabryki.Dlaczego miałby się starać, żeby ocalić nasze stanowiskapracy?- Bo na tym polega jego praca.Firma Triangle szczyci się tym,że ocala upadające firmy.Bankructwo firmy, którą się Trianglezajmuje, byłaby dla niej wielką porażką.Dave wzruszył ramionami.51R S- Może.Zobaczymy.- Nieco się rozchmurzył.- Zatańczysz? - Iuśmiechnął się z ulgą, kiedy wyraziła zgodę.Po blisko godzinie, gdy Lindsay, stojąc przy stereo, wybierałanową płytę, w tłumku gwarzących głośno gości zapadła nagle cisza.Tylko na chwilę, bo za moment wszyscy ze zdwojoną energiąpowrócili do plotkowania.Lindsay zaciekawiona, co też się stało,spojrzała w stronę drzwi wejściowych.Stał w nich Gibb i uwieszonana jego ramieniu Skye Oliver.Lindsay była na tyle blisko, by słyszeć, jak Skye donośnymgłosem, jakby chciała całemu światu obwieścić jakiś wielki sukces,paplała wesoło:- Wiedziałam, że będziesz zadowolona, jeśli go tu przy-prowadzę.Biedny Gibb nikogo nie zna w Elmwood, a przecieżczasami musi się rozerwać, więc podczas lunchu powiedziałam mu.a żebyś ty wiedziała, jakie świetne langusty nam podali PodWierzbą", palce lizać! Więc powiedziałam mu, że najlepszą okazją dopoznania ludzi i rozerwania się jest przyjęcie u Kathy Russel i że niezrobi ci różnicy jedna osoba więcej przy stu innych.- Skyeprzerwała, dla nabrania oddechu, i zwróciła się do Gibba: - Bo wiesz,Gibb, Kathy wydaje wspaniałe przyjęcia, przychodzi na nie zawszecałe Elmwood.- Czy tej babie nigdy nie zamykają się usta? - mruknął Dave.-Nawet kiedy nie mówi, to oddycha jak ryba.Lindsay nie skomentowała tego, natomiast pomyślała sobie, żecałe to głośne i pozornie bezładne gadanie Skye, zostało starannie52R Sobmyślone i wypracowane, i przyniosło oczekiwany rezultat,stanowiąc ekwiwalent całostronicowego ogłoszenia w miejscowejgazecie, że Skye posiada tytuł własności niejakiego Gibba Gardnera.Stojący obok Lindsay Ian Russel mruknął:- Ktoś powinien był ostrzec tego biedaka, że zaproszenie kobiety Pod Wierzbę" na langustę jest w opinii mieszkańców Elmwoodrównoznaczne z zaręczynami.Następny etap, to kupno pierścionkazaręczynowego.Lindsay zachichotała.- Czy tak samo złowiłeś Kathy?Rozpromieniona Skye wylewnie witała się ze stojącymi najbliżejgośćmi.Oczy jej promieniały, policzki miała zaróżowione odwieczornego lodowatego wiatru, a może od tego, co robiła z Gibbemprzed pojawieniem się u Kathy.Lindsay ujęła Dave'a pod ramię i podała mu wybraną płytę.- Puść tę i chodzmy tańczyć.W czasie całego wieczoru usiłowała uniknąć spotkania zGibbem, ale chociaż dom Kathy miał wiele pomieszczeń, trudno byłochwilami nie słyszeć tak zwanego perlistego śmiechu Skye ifragmentów jej zawsze głośnej rozmowy z Gibbem, który odzywał siębardzo rzadko, właściwie tylko monosylabami, ale - ilekroć Lindsaygo dostrzegała - patrzył w oczy Skye z widoczną aprobatą.Lindsay stała przy bufecie, gdy znajdującej się po drugiej stroniestołu Skye ktoś zadał pytanie, czy to prawda, że jej rodzice sprzedająmieszkanie przy placu.53R S- Ależ nigdy w świecie! - odparła Skye.- Pojęcia nie mam,dlaczego zrodziła się taka plotka.Oni uwielbiają swoje gniazdko,tylko że teraz wybrali się w podróż ich życia, dookoła świata, więckiedy Gibb pojawił się w mieście i potrzebował mieszkania na kilkamiesięcy, a nie mógł niczego znalezć, zadzwoniłam do rodziców.Byliakurat w Singapurze, dobrze, że wiedziałam, w jakim hotelu, izgodzili się wynająć mu ten apartament.Dłoń Lindsay znieruchomiała w powietrzu razem z łyżeczką domajonezu, którą właśnie chciała użyć.Stała tak odrętwiała przez paręsekund, a potem zaczęła sobie powtarzać, że nie obchodzi ją, gdziemieszka Gibb.I że to nie ma żadnego znaczenia.A jednak.Była razw mieszkaniu Oliverów.Wiedziała, jaki jest z niego widok na Bukiet" i na okno jej saloniku na piętrze.Czy właśnie dlatego Gibbje wynajął?Skye napotkała spojrzenie Lindsay.- Cześć, Lindsay.Co za spotkanie! A skoro już cię widzę, topowiedz mi, czy nie uważasz, że Gibb powinien być przyjęty do klubumieszkańców Placu Sądowego? Zajmiesz się tym? - Zabrzmiało toniemal jak polecenie wydawane sekretarce.- Nie ma najmniejszych przeszkód, jeśli tylko Gibb ma ochotę.- Co to jest ten klub mieszkańców placu? - spytał bezentuzjazmu Gibb.- Klub taneczny?Patrzył przy tym na Lindsay, ale odpowiedziała Skye, okraszającodpowiedz swym perlistym śmiechem:54R S- Taka niemądra organizacja, nudy na pudy, ale podobno wypadanależeć.- Członkami klubu są wszyscy mieszkańcy domów znajdującychsię przy Placu Sądowym.W tym roku ja przewodzę klubowi -wyjaśniła Lindsay.Nie umknęła jej uwagi nagła zmiana wyrazutwarzy Gibba.- Więc ty także mieszkasz przy tym placu?- Tak.Nad moim butikiem.- Była zadowolona, ale jednocześniepoczuła się nieco głupio.Bo jakże mogła nawet przez ułamek sekundysądzić, że on wynajął tamto mieszkanie ze względu na nią.Nawet niewiedział, gdzie ona mieszka.- Nie sądzę, abym miał dość czasu na klubowe herbatki -powiedział Gibb.Taka odpowiedz bardzo odpowiadała Lindsay.- Ach, jakże rozczarowana będzie Skye - powiedziała z wielkąsatysfakcją.Lindsay była pewna, że istotna treść jej komentarza nie umknęłaGibbowi, gdyż w kąciku jego ust pojawił się ślad uśmieszku.- Ale.nie zdążyłem dokończyć, bo mi przerwano.mimo brakuczasu na prowadzenie życia towarzyskiego, będę zaszczycony,przystępując do klubu mieszkańców nadsklepowych apartamentów.Wciągnij mnie na listę członków, Lindsay!Powinna była wiedzieć, że Gibb podejmie rzucone muwezwanie.Nie powinna była tego robić [ Pobierz całość w formacie PDF ]