[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy był niepewny ich powitania? Ciężko było pojąć, że Adam mógłnie być pewny czegokolwiek.Unosiła głowę, żeby zapytać, gdy dwaj mężczyzni weszli do wielkiego hallu i pytaniewyleciało jej z głowy.Byli po prostu dwoma najbardziej niesamowitymi mężczyznami, jakich kiedykolwiekwidziała.Blizniacy, ale różniący się.Obaj byli wysocy i potężnie zbudowani.Jeden był kilkacali wyższy, z ciemnymi włosami, które opadały tuż poniżej ramion i oczami jak odłamki srebrai lodu.Drugi miał długie, czarne włosy, opadające do pasa pojedynczym warkoczem i oczyrównie złote jak torques Adama.Byli elegancko ubrani w szyte na miarę ubrania w ciemnychkolorach i mieli doskonałe ciała, ociekające surowym, seksualnym powabem.O rany, zachwyciła się, w Stanach nie robią takich mężczyzn.Czy to byli typowi Szkoci?Jeśli tak, będzie musiała przysłać tu jakoś Elizabeth.Koneserka romansów, Elizabeth,najbardziej lubiła te szkockie, a ci dwaj wyglądali, jakby właśnie zeszli z okładki jednego znich. Spróbuj nie gapić się z otwartymi ustami, ka-lyrra.To tylko ludzie.Zmiertelni.%7łałośni.I żonaci.Obaj.Szczęśliwie. To tyle, w sprawie swatania Elizabeth, pomyślała smutno Gabby, zerkając na Adama.Jegoręka spoczywała zaborczo na jej krzyżu i patrzył na nią z niezaprzeczalnie zirytowanymwyrazem twarzy, wyglądającymi odrobinę jak& zazdrość? Sin siriche du zazdrosny o dwóchludzkich mężczyzn? O nią? Ta myśl wydawała jej się niemożliwa, jednak sprawiła, że oddechutknął jej lekko w gardle. Nie gapię się. Udało jej się powiedzieć.I naprawdę tak było, ponieważ, gdy tylkopopatrzyła z powrotem na Adama, zrozumiała, że choć ci dwaj mężczyzni mogli byćniesamowici, jak na ludzi, nie mogli się z nim równać.Wziąć tych dwóch mężczyzn, zmieszać razem, posypać ich pyłem Wróżek, musnąćdziesięciokrotną porcją migoczącej zmysłowości i pierwotnego niebezpieczeństwa i to będzieAdam Black.Pomyślała. Dageusie, czy widzisz&  Zaczął wyższy z tej dwójki, skonsternowanym tonemgłębokiego głosu z gęstym, miękkim, szkockim akcentem. Coś jak słaby, mglisty zarys kobiety, Drustanie?  Skończył za niego złotooki blizniaktym samym, seksownym akcentem. Aye. Powiedział ten, nazwany Drustanem, krzywiąc się. Aye. Zgodził się Dageus. Och!  Wykrzyknęła Gabby.Zapomniała o ręce Adama na swoich plecach.(Zabójczymężczyzna, tak przyzwyczaił ją do jego nieustannych dotknięć, że teraz prędzej zauważyłabyich nieobecność, niż obecność!) Ale znów, jak MacKeltarowie mogli w ogóle ją zobaczyć?Zastanawiała się, marszcząc czoło.Bo byli druidami? Niebiosa, miała tak wiele pytań!Odsuwając się od Adama, pospiesznie przeprosiła dwóch wysokich, ponurych ludzi.Przepraszam.Ciągle zapominam, że znikam, gdy on mnie dotknie, bo dla mnie nic nie znika.Myślę, że prawdopodobnie przestraszyliśmy waszego kamerdynera. Na widok ich pustychspojrzeń, ciągnęła dalej. Jestem Gabrielle O Callaghan. Powiedziała, podchodząc iwyciągając rękę. Wiem, że mnie nie znacie i to wszystko prawdopodobnie wydaje się dośćdziwne, ale mogę to wyjaśnić.Moglibyśmy może gdzieś usiąść? Czuję się, jakbyśmypodróżowali bez końca.Mężczyzni wymienili spojrzenia. My?  Zapytał ostrożnie ten, nazywany Drustanem. Och, na miłość boską, Drustan. Niewielka kobieta z prostymi, srebrzysto blondwłosami i przyciętą grzywką przepchnęła się obok wysokiego Górala. Gdzie twoje maniery?Druga kobieta, także niewielka, ale z długimi, kręconymi włosami z pasmami miedzi i złotawyszła zza drugiego blizniaka i obie pospieszyły, żeby ją przywitać. Jestem Gwen. Powiedziała srebrna blondynka. A to mój mąż, Drustan.To Chloe ijej mąż, Dageus.  Miło mi was poznać. Powiedziała Gabby, czując się nagle jak królowa brudu, wzetknięciu z tymi dwiema, pięknymi kobietami.Była w eleganckim zamku z czwórkąelegancko ubranych ludzi, a ona podróżowała od półtora dnia  a przynajmniej tak sądziła,strefy czasowe trochę mieszały jej w głowie  z czterema zmianami samolotów, a pózniejgodzinami stresującej jazdy.Jej włosy wysunęły się ze spinki kilka godzin temu i czuła, że taspinka dzga ją w tył głowy.Nie miała makijażu i nawet zmarszczki na jej ubraniach byłypomarszczone.Posłała Adamowi smętne spojrzenie. Nie mogę uwierzyć, że niepowiedziałeś mi, że jedziemy do zamku i będą tu ci wszyscy ludzie.Patrz na mnie.Jestemwykończona po zmianie stref czasowych i wyglądam jak oberwaniec. Uch, wybacz, ale, z kim rozmawiasz? I nie wyglądasz jak oberwaniec. Zapewniła jąChloe.Wierz mi, Gwen i ja miałyśmy swoją porcję zadrapań i czułyśmy się jak oberwańcy, aty nim nie jesteś.Prawda, Gwen?Gwen uśmiechnęła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •