[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na horyzoncie cumowały dwakontenerowce.Fox ogarnął to wszystko wzrokiem, niewiedząc, czy teraz z kolei ona nie skomentuje jego wy-glądu. A więc wciąż służymy w Skargach? spytała.Schował ręce do kieszeni i wzruszył ramionami. Ty też. Hm& Przyjrzała mu się badawczo.Potem wzięłago pod rękę i w milczeniu poszli na spacer. Macie dobre wyniki rzucił w końcu. Z tym Car-terem. Tak naprawdę to nie my.To świadkowie.Innegodnia, w innym sądzie szala mogłaby się przechylić nadrugą stronę. Wszystko jedno. Wszystko jedno& Jesteśmy tak dobrzy, że musianościągnąć tu was, gości z wielkiej metropolii. To tylko o rzut kamieniem stąd, Evelyn.I dziękitemu nikt nie zarzuci wam, że kryjecie swoich. Myślisz, że kryjemy? To nie ja ich oskarżam. Zrobił pauzę. Jeśli tojakieś pocieszenie& Ja nie szukam pocieszenia, Malcolm. Wolną rękąścisnęła go za ramię i wiedział już, że chce być jego so-juszniczką, a nie wrogiem. Carter wyszedł powiedział. Wiedziałaś?Kiwnęła głową.Szli w kierunku pirsu na północnymkońcu promenady.Przy pirsie cumował samotny kuterrybacki, ale oprócz drapieżnych mew nie było tam widaćani śladu życia. Pomyśleliśmy, że dobrze by było wiedzieć, o czymgada ze Scholesem i resztą. Tak? Komórki i stacjonarne.Domowe. Całej czwórki? Trójki.Jeśli podsłuchamy Cartera i jeśli Carter sięodwoła, obrona będzie miała używanie. Nie wiem, czy damy radę. Brak ludzi czy środków?Evelyn głośno wypuściła powietrze. Szczerze mówiąc, jednego i drugiego.Masz przedsobą cały wydział wewnętrzny hrabstwa Fife.To ja.Tak,w nagłym przypadku zawsze mogę poprosić o pomoc ko-goś z zewnątrz, ale& Kiedy wuj Cartera złożył skargę, też poprosiłaś? Tak. Evelyn odgarnęła z twarzy kosmyk włosów.Jego najlepszym kumplem jest Scholes.Gdybym miała siękomuś przyjrzeć, to właśnie jemu. Wczoraj widzieliśmy, jak wychodził z jego domu. Scholes? To znaczy, że go śledzicie?Fox pokręcił głową. Tylko tamtędy przejeżdżaliśmy.Evelyn zmrużyła oczy. Przez Dunnikier? Tak jakby.Przyjrzała się badawczo jego twarzy i krótko się ro-ześmiała. Boże, do czego my się posuwamy&Nie był pewny, czy chodzi jej o pracę, czy o tamtą noc.Uznał, że lepiej nie ryzykować, i o nic nie spytał. Wiesz, że będę musiała pójść z tym do szefa? spytała po chwili namysłu. A on do swojego?Kiwnął głową. I mogę powiedzieć, że to wasz pomysł?Kiwnął głową jeszcze raz. Wszystko po to, żeby sprawdzić, czy kumple niekryją kumpla? Popełniając przy okazji krzywoprzysięstwo zau-ważył Fox.Przesunęła palcami po grzbiecie nosa, który o czymnagle sobie przypomniał całował w tamtą noc.Dużowtedy wypiła, w barze.On był trzezwy i powinien byłodprowadzić ją tylko do drzwi.Ale miała w pokoju czaj-nik.I rozpuszczalną kawę w saszetkach.I wąskie łóżko& I co o tym myślisz? spytał. %7łe zaraz zmienię się w sopel lodu. Spróbujesz czy nie, dzięki, że chciałaś się ze mnązobaczyć.Tym razem poklepała go po przedramieniu i zawrócilido jej samochodu.Gdy doszli tam bez słowa, spytała, gdziezaparkował, a on kiwnął głową w stronę śródmieścia.Otworzyła drzwi i wsiadła.Jezdziła alfą romeoz granatową tapicerką.Zamknął drzwi i odpaliła silnik.Opuściła szybę. Kilka miesięcy temu miałam coś do załatwienia naFettes.Zastanawiałam się, czy do ciebie nie zapukać. Szkoda, że nie zapukałaś.Zwolniła hamulec, pomachała mu i odjechała.Fox stałi patrzył, dopóki samochód nie zniknął mu z oczu, potemprzeciął ulicę i poszedł do centrum handlowego Mercat.Czekali tam na niego Kaye i Naysmith, pijąc kawęi czytając, Naysmith Guardiana , Kaye Daily Record. Niczego nie zamawiaj ostrzegł go Tony. Nieumywa się do naleśnikarni. Ale bliżej stąd do samochodu odparł Fox.Kaye patrzył na niego, czekając na sprawozdanie. Tylko może. Fox wcisnął się do boksu.Tony nachylił się ku niemu z rozszerzonymi noz-drzami i powąchał palto. Chanel 5, chyba że straciłem węch.Twój kontakt tonie facet.To kobieta. I kto tu robi za Herkulesa Poirota? wymamrotałJoe, nie racząc podnieść wzroku znad gazety.* * *Nie na posterunku.Teresa Collins była nieugięta.Anina posterunku, ani nawet w pobliżu tej śmierdzącej nory ,dlatego Fox zaproponował spotkanie u niej w domu.Mieszkała w górnej części dwupoziomowego mieszkaniaw Gallatown.Gary Michaelson dał im do zrozumienia, żenie jest to najmilsza dzielnica.Ale Fox uznał, że nic jej niedolega: w Edynburgu były dużo gorsze.Szeregowcei blizniaki, w tym wiele dwurodzinnych.Zciany pokrytetynkiem kamyczkowym, mnóstwo anten satelitarnych.Młode matki z dziecięcymi wózkami i telefonem przyuchu, niektóre znowu w ciąży.Gdy zaparkowali przykrawężniku, kilku nastolatków w czapkach baseballowychłypnęło na nich spode łba i zaczęło znacząco chrząkać,kiedy wysiedli.Intuicja.Fox nacisnął guzik dzwonkaz napisem Collins.Ktoś krzyknął: Otwarte!Fox nacisnął klamkę i wszedł na schody.Lokatorzyz dołu urządzali przyjęcie. Eminem powiedział Naysmith. Małpa z mikrofonem mruknął Kaye.Teresa Collins siedziała w fotelu w zagraconym salo-niku, z nogą na podłokietniku i papierosem w ustach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Na horyzoncie cumowały dwakontenerowce.Fox ogarnął to wszystko wzrokiem, niewiedząc, czy teraz z kolei ona nie skomentuje jego wy-glądu. A więc wciąż służymy w Skargach? spytała.Schował ręce do kieszeni i wzruszył ramionami. Ty też. Hm& Przyjrzała mu się badawczo.Potem wzięłago pod rękę i w milczeniu poszli na spacer. Macie dobre wyniki rzucił w końcu. Z tym Car-terem. Tak naprawdę to nie my.To świadkowie.Innegodnia, w innym sądzie szala mogłaby się przechylić nadrugą stronę. Wszystko jedno. Wszystko jedno& Jesteśmy tak dobrzy, że musianościągnąć tu was, gości z wielkiej metropolii. To tylko o rzut kamieniem stąd, Evelyn.I dziękitemu nikt nie zarzuci wam, że kryjecie swoich. Myślisz, że kryjemy? To nie ja ich oskarżam. Zrobił pauzę. Jeśli tojakieś pocieszenie& Ja nie szukam pocieszenia, Malcolm. Wolną rękąścisnęła go za ramię i wiedział już, że chce być jego so-juszniczką, a nie wrogiem. Carter wyszedł powiedział. Wiedziałaś?Kiwnęła głową.Szli w kierunku pirsu na północnymkońcu promenady.Przy pirsie cumował samotny kuterrybacki, ale oprócz drapieżnych mew nie było tam widaćani śladu życia. Pomyśleliśmy, że dobrze by było wiedzieć, o czymgada ze Scholesem i resztą. Tak? Komórki i stacjonarne.Domowe. Całej czwórki? Trójki.Jeśli podsłuchamy Cartera i jeśli Carter sięodwoła, obrona będzie miała używanie. Nie wiem, czy damy radę. Brak ludzi czy środków?Evelyn głośno wypuściła powietrze. Szczerze mówiąc, jednego i drugiego.Masz przedsobą cały wydział wewnętrzny hrabstwa Fife.To ja.Tak,w nagłym przypadku zawsze mogę poprosić o pomoc ko-goś z zewnątrz, ale& Kiedy wuj Cartera złożył skargę, też poprosiłaś? Tak. Evelyn odgarnęła z twarzy kosmyk włosów.Jego najlepszym kumplem jest Scholes.Gdybym miała siękomuś przyjrzeć, to właśnie jemu. Wczoraj widzieliśmy, jak wychodził z jego domu. Scholes? To znaczy, że go śledzicie?Fox pokręcił głową. Tylko tamtędy przejeżdżaliśmy.Evelyn zmrużyła oczy. Przez Dunnikier? Tak jakby.Przyjrzała się badawczo jego twarzy i krótko się ro-ześmiała. Boże, do czego my się posuwamy&Nie był pewny, czy chodzi jej o pracę, czy o tamtą noc.Uznał, że lepiej nie ryzykować, i o nic nie spytał. Wiesz, że będę musiała pójść z tym do szefa? spytała po chwili namysłu. A on do swojego?Kiwnął głową. I mogę powiedzieć, że to wasz pomysł?Kiwnął głową jeszcze raz. Wszystko po to, żeby sprawdzić, czy kumple niekryją kumpla? Popełniając przy okazji krzywoprzysięstwo zau-ważył Fox.Przesunęła palcami po grzbiecie nosa, który o czymnagle sobie przypomniał całował w tamtą noc.Dużowtedy wypiła, w barze.On był trzezwy i powinien byłodprowadzić ją tylko do drzwi.Ale miała w pokoju czaj-nik.I rozpuszczalną kawę w saszetkach.I wąskie łóżko& I co o tym myślisz? spytał. %7łe zaraz zmienię się w sopel lodu. Spróbujesz czy nie, dzięki, że chciałaś się ze mnązobaczyć.Tym razem poklepała go po przedramieniu i zawrócilido jej samochodu.Gdy doszli tam bez słowa, spytała, gdziezaparkował, a on kiwnął głową w stronę śródmieścia.Otworzyła drzwi i wsiadła.Jezdziła alfą romeoz granatową tapicerką.Zamknął drzwi i odpaliła silnik.Opuściła szybę. Kilka miesięcy temu miałam coś do załatwienia naFettes.Zastanawiałam się, czy do ciebie nie zapukać. Szkoda, że nie zapukałaś.Zwolniła hamulec, pomachała mu i odjechała.Fox stałi patrzył, dopóki samochód nie zniknął mu z oczu, potemprzeciął ulicę i poszedł do centrum handlowego Mercat.Czekali tam na niego Kaye i Naysmith, pijąc kawęi czytając, Naysmith Guardiana , Kaye Daily Record. Niczego nie zamawiaj ostrzegł go Tony. Nieumywa się do naleśnikarni. Ale bliżej stąd do samochodu odparł Fox.Kaye patrzył na niego, czekając na sprawozdanie. Tylko może. Fox wcisnął się do boksu.Tony nachylił się ku niemu z rozszerzonymi noz-drzami i powąchał palto. Chanel 5, chyba że straciłem węch.Twój kontakt tonie facet.To kobieta. I kto tu robi za Herkulesa Poirota? wymamrotałJoe, nie racząc podnieść wzroku znad gazety.* * *Nie na posterunku.Teresa Collins była nieugięta.Anina posterunku, ani nawet w pobliżu tej śmierdzącej nory ,dlatego Fox zaproponował spotkanie u niej w domu.Mieszkała w górnej części dwupoziomowego mieszkaniaw Gallatown.Gary Michaelson dał im do zrozumienia, żenie jest to najmilsza dzielnica.Ale Fox uznał, że nic jej niedolega: w Edynburgu były dużo gorsze.Szeregowcei blizniaki, w tym wiele dwurodzinnych.Zciany pokrytetynkiem kamyczkowym, mnóstwo anten satelitarnych.Młode matki z dziecięcymi wózkami i telefonem przyuchu, niektóre znowu w ciąży.Gdy zaparkowali przykrawężniku, kilku nastolatków w czapkach baseballowychłypnęło na nich spode łba i zaczęło znacząco chrząkać,kiedy wysiedli.Intuicja.Fox nacisnął guzik dzwonkaz napisem Collins.Ktoś krzyknął: Otwarte!Fox nacisnął klamkę i wszedł na schody.Lokatorzyz dołu urządzali przyjęcie. Eminem powiedział Naysmith. Małpa z mikrofonem mruknął Kaye.Teresa Collins siedziała w fotelu w zagraconym salo-niku, z nogą na podłokietniku i papierosem w ustach [ Pobierz całość w formacie PDF ]