[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale Mendla nie można było nigdzie znalezć.Dopiero kiedy w końcu ugaszono pożar i zamieszanie ustało, znaleziono gona podwórzu: chrapał pod jabłonką jak gdyby nigdy nic.Lecz Mendel Furman był nie tylko śpiochem.Wiedziano dobrze, że uga-nia się za kobietami.Ale jedno można było powiedzieć w jego obronie: niezalecał się do panien z Krzeszowa.Zadawał się z młodymi chłopkami z oko-licznych wiosek.Pociąg, jaki te kobiety do niego czuły, wydawał się prawienienormalny.Piwosze z miejscowego szynku twierdzili, że wystarczy, abyMendel tylko spojrzał na którąś, a ta natychmiast do niego przychodzi.Wia-domo było, że niejedna odwiedza go na strychu.Oczywiście chłopom się tonie podobało i ostrzegali Mendla, że pewnego dnia odrąbią mu głowę, onjednak lekceważył te pogróżki i pogrążał się coraz głębiej w cielesnych rozko-szach.W wioskach, które odwiedzał z reb Bunimem, nie było takiej, w którejnie miałby  żon i rodzin.To, że wystarcza jedno gwizdnięcie, aby jakaśdziewczyna natychmiast do niego przybiegła, było chyba prawdą.Ale Mendelnie rozpowiadał o swojej władzy nad kobietami.Nie pił wódki, unikał bójeki trzymał się z dala od szewców, krawców, bednarzy i szczotkarzy tworzącychbiedotę Krzeszowa.Oni także nie uważali go za jednego ze swoich.Mendlowinie zależało specjalnie na pieniądzach.Mówiono, że reb Bunim daje mujedynie utrzymanie.Ale kiedy krzeszowski bałaguła chciał go zatrudnić i daćmu prawdziwy zarobek, Mendel nie chciał o tym słyszeć.Służył reb Bunimo-wi jak niewolnik.Konie i buty, gołębie i dziewczęta były jedynymi rzeczami,130 na których mu zależało.Tak więc ludzie z miasteczka machnęli ręką na Men-dla Furmana. Stracona dusza  mówili. %7łydowski goj.Stopniowo się do niego przyzwyczaili, a potem o nim zapomnieli.IIIZaręczynyKiedy tylko Lise skończyła piętnaście lat, zaczęto się zastanawiać, kogopoślubi.Jako że Szifra Tamar była chora, a stosunki między nią a mężemnapięte, reb Bunim postanowił omówić całą sprawę z córką.Zawsze, kiedyporuszali ten temat, Lise robiła się nieśmiała i odpowiadała, że zrobi to, cojej ojciec uważa za stosowne. Masz dwie możliwości  powiedział reb Bunim podczas jednej z tychrozmów. Pierwsza to młody człowiek z Lublina, który pochodzi z bardzozamożnej rodziny, ale nie jest uczony.Drugi, z Warszawy, to prawdziwygeniusz.Ale muszę cię ostrzec, że nie ma ani grosza.Odpowiedz mi więc,córko.Decyzja należy do ciebie.Którego byś wolała? E tam, pieniądze  powiedziała pogardliwie Lise. Jakąż one mająwartość? Pieniądze można stracić, a wiedzy nie. I spuściła oczy. W takim razie, jeśli cię dobrze rozumiem, wolisz młodzieńca z Warsza-wy?  spytał reb Bunim gładząc długą, czarną brodę. Ojciec wie najlepiej. szepnęła Lise. Jest jeszcze jedna rzecz, o której powinienem wspomnieć  mówiłdalej reb Bunim. Ten bogacz jest bardzo przystojny  wysoki, jasnowłosy.Natomiast ten uczony chłopak jest wyjątkowo niski  o głowę niższy od cie-bie.Lise złapała się za warkocze, a jej twarz poczerwieniała, aby zaraz potemzblednąć.Zagryzła wargi. No to co postanowiłaś, córko?  zapytał reb Bunim. Powiedz, niemusisz się wstydzić.Lise zaczęła się jąkać, a kolana drżały jej ze wstydu.131  Gdzie on jest?  spytała. To znaczy, co robi? Gdzie się uczy? Ten warszawiak? Jest, niechaj Bóg nas od tego uchroni, sierotą i obec-nie uczy się w jesziwie w Sandomierzu.Mówiono mi, że zna cały Talmud napamięć i że zgłębia także filozofię i Kabałę.Zdaje się, że napisał już jakiśkomentarz do Majmonidesa. Mhm  mruknęła Lise. Czy to znaczy, że go chcesz? Jeśli tylko ojciec wyrazi na to zgodę.I zakrywszy twarz obiema rękami, wybiegła z pokoju.Reb Bunim podążyłza nią wzrokiem.Zachwycała go  urodą, czystością, rozumem.Była mu bliż-sza niż jej matka i choć już niemal dorosła, tuliła się do niego i przeczesywałamu palcami brodę.W piątki, zanim szedł do mykwy, szykowała mu czystąkoszulę, a po powrocie, przed zapaleniem świec, podawała mu świeżo upie-czone ciasto i kompot z suszonych śliwek.Nigdy nie słyszał, żeby śmiała siędonośnie jak inne dziewczęta, nigdy też nie chodziła boso w jego obecności.Po szabasowym posiłku, kiedy ucinał sobie drzemkę, chodziła na palcach,żeby go nie obudzić.Kiedy był chory, kładła mu rękę na czole, żeby zobaczyć,czy nie ma gorączki i przynosiła mu przeróżne lekarstwa i smakołyki.Nierazreb Bunim zazdrościł szczęśliwcowi, który dostanie ją za żonę.Parę dni pózniej ludzie z Krzeszowa dowiedzieli się, że do miasteczkaprzybył przyszły mąż Lise.Młodzieniec przyjechał sam wozem i zatrzymał sięw domu rabina Ojzera.Wszyscy byli zdziwieni widząc, jaki z niego niepozor-ny człowieczek, mały i chudy, z czarnymi rozwichrzonymi pejsami, o bladejtwarzy i spiczastej brodzie ledwo pokrytej kilkoma rzadkimi kępkami wło-sów.Długa kapota zakrywała mu kostki.Plecy miał pochylone i chodził ner-wowo, jakby nie wiedział, dokąd idzie.Młode dziewczęta tłoczyły się przyoknach i patrzyły, jak przechodzi.Kiedy przybył do domu nauki, podeszli doniego mężczyzni, aby go powitać, a on natychmiast zaczął z nimi rozprawiaćw niezwykle uczony sposób.Nie było wątpliwości, że pochodzi z wielkiegomiasta. No, no, prawdziwa metropolia z tego Krzeszowa  zauważył młodzie-niec. Nikt nie twierdzi, że to Warszawa  odparł jeden z chłopców.132 Młody kosmopolita uśmiechnął się. Jedno miejsce podobne jest do drugiego  rzekł. Skoro znajdują sięna powierzchni ziemi, są wszystkie takie same.Powiedziawszy to jął sypać cytatami z Talmudu babilońskiego i Talmudujerozolimskiego, a kiedy skończył, zaczął bawić wszystkich wieściami o tym,co dzieje się w wielkim świecie poza Krzeszowem.Nie znał osobiście Radzi-wiłła, ale widział go kiedyś; poznał również pewnego wyznawcę SabatajaCwi, fałszywego Mesjasza.Spotkał także raz %7łyda, który przybył z Suzy, sta-rożytnej stolicy Persji i innego, który został konwertytą i w tajemnicy studio-wał Talmud.Jak gdyby tego nie było dosyć, zaczął zadawać zgromadzonymnajtrudniejsze zagadki, a kiedy się zmęczył, dla rozrywki powtarzał anegdotyo rabinie Heszlu.Tak czy inaczej, zdołał też wspomnieć o tym, że umie graćw szachy, malować wzory wykorzystując dwanaście znaków zodiaku i pisaćpo hebrajsku wiersze, które da się czytać w obie strony i które za każdymrazem znaczą to samo.To jeszcze nie wszystko.Ten młody geniusz studiowałpoza tym filozofię i Kabałę oraz był adeptem mistycznej matematyki: umiałobliczyć ułamki, które można znalezć w traktacie Kilaim.Nieobca mu teżbyła, rzecz jasna, księga Zohar i Drzewo życia, a Przewodnik zbłąkanychznał jak własną kieszeń.Kiedy zjawił się w Krzeszowie, wyglądał biednie, ale kilka dni po jegoprzybyciu reb Bunim wyposażył go w nową kapotę, nowe buty i białe poń-czochy oraz dał mu w prezencie złoty zegarek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •