[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci, którzy wcześniej sądzili, że Thorpe'owie mają trochę źle w głowie, zaczęli powoli zmieniać zdanie.Kiedy Jane stwierdziła, że sama nie poradzi sobie w domu bez elektryczności i powinna jednak mieć jakąś pomoc, Reg zgodził się na to bez słowa, z uśmiechem.Aż zaniemówiła! Oczywiście, nie była to kwestia pieniędzy - po „Postaciach z podziemia" płynęły prawie nieprzerwanym strumieniem - to była, według Jane, sprawa ICH, ONI przecież byli, zdaniem Rega, wszędzie, a kto mógłby być ICH najlepszym narzędziem, jeśli nie sprzątaczka pętająca się po całym domu i zaglądająca do szaf, pod łóżko, a może nawet do nie zamkniętych na siedem zamków szuflad biurka.Ale nie, Reg zgodził się z nią całkowicie i powiedział, że czuje się jak nieczuła świnia, że powinien pomyśleć o tym wcześniej, choć - Jane to specjalnie mocno podkreślała - sam wykonywał z własnej woli najbrudniejsze prace, takie jak na przykład ręczne zmywanie.Poprosił tylko o jedno: sprzątaczka miała nie wchodzić do pracowni.A najlepsze i najwspanialsze z punktu widzenia Jane było to, że Reg z powrotem wziął się do pracy.Tym razem miała to być powieść.Przeczytała pierwsze trzy rozdziały! - według niej - były po prostu wspaniałe! A wszystko to, pisała, zaczęło się od tego, że przyjąłem do druku „Balladę o celnym strzale", przedtem panowała susza, teraz przyszedł ulewny deszcz.Jestem pewien, że tak właśnie myślała, ale w jej podziękowaniach mało było prawdziwego ciepła.Przebijające przez nie słońce świeciło jakby zza chmur.no, tak: wróciliśmy do tematu.Świeciło tak jak wtedy, kiedy na niebie zbierają się takie pierzaste chmurki i wiesz, że wkrótce będzie już lało jak z cebra.I te wszystkie dobre wiadomości: studenci, pies, sprzątaczka, nowa powieść - przecież była zbyt inteligentna, żeby uwierzyć, że wszystko może znowu być dobrze.Ja o tym wiedziałem, nawet po pijaku.Reg zdradzał symptomy psychozy, a z psychozą jest jak z rakiem płuc: sama się nie wyleczy, choć od czasu do czasu chorzy mogą się czuć lepiej.- Mogę cię znów prosić o papierosa, kochanie?Żona pisarza poczęstowała go jeszcze jednym Salemem.- W końcu - mówił dalej redaktor, wyciągając zapalniczkę - miała wokół siebie wszystkie symptomy jego idee fixe.Brak telefonu.Żadnej elektryczności.Kontakty zaklejone taśmą.Reg wkładał jedzenie do, maszyny równie regularnie jak do miski psa.Studenci z przeciwka mogli go mieć za wspaniałego faceta, ale studenci z przeciwka nie widzieli, jak codziennie rano, ze strachu przed promieniowaniem wkładał na ręce gumowe rękawiczki, żeby podnieść leżącą na progu gazetę.Nie słyszeli, jak jęczy przez sen i nie uspokajali go, kiedy budził się z krzykiem, nie pamiętając koszmaru, który go przeraził.- Ty, moja droga - powiedział patrząc wprost w oczy żonie pisarza - zastanawiasz się pewnie, dlaczego przy nim została.Myślisz o tym, choć nic nie mówisz.Prawda?Skinęła głową.- Tak, a ja nie mam zamiaru przedstawiać wam długiej rozprawy na temat jej motywów.We wszystkich prawdziwych opowieściach bardzo wygodne jest to, że można powiedzieć: tak się właśnie stało i pozostawić słuchaczom kłopot z odkryciem - dlaczego? A w ogóle to nikt na ogół nie wie, dlaczego było właśnie tak a nie inaczej, a już szczególnie głupi są ci najzupełniej pewni, że rozumieją wszystko.Z subiektywnego punktu widzenia Jane Thorpe działo się jednak znacznie, ale to znacznie lepiej.Znalazła sprzątaczkę - Murzynkę w średnim wieku i zmusiła się do opowiedzenia jej o dziwactwach swego męża.Ta kobieta, Gertruda Rulin, roześmiała się tylko i powiedziała, że pracowała już dla ludzi, którzy byli o całe niebo dziwaczniejsi.Pierwszy tydzień po jej zaangażowaniu Jane spędziła tak, jak pierwszy wieczór u studentów: czekając na wybuch szaleństwa.Ale Reg podbił serce sprzątaczki całkowicie, tak jak wcześniej serca tych dzieciaków.Mówił o jej parafialnych pracach, o mężu, o najmłodszym synku, Jimmym, który - według Gertrudy - zapędziłby w kozi róg samego Kubę Rozpruwacza.Miała jedenaścioro dzieci, ale miedzy tym i najmłodszym z pozostałych było dziewięć lat różnicy i to nikomu nie ułatwiało życia.Wiec z Regiem wszystko wydawało się układać nieźle i jeżeli spojrzeć na to z pewnego punktu widzenia, było tak rzeczywiście.Tylko w rzeczywistości był nie mniej szalony niż poprzednio i oczywiście, podobnie było ze mną.Cóż, szaleństwo może sobie być jak elastyczny pocisk, ale każdy liczący się ekspert od balistyki powie wam, że nie ma dwóch identycznych pocisków.W jednym z listów Reg napisał coś tam o powieści tylko po to, żeby zaraz przejść do sprawy fornitów.Fornitów w ogólności, a Rackne szczególnie.Zastanawiał się przede wszystkim, czy ONI chcą go tylko zabić, czy też złapać żywcem i przesłuchać - i skłaniał się ku tej drugiej ewentualności.Na końcu stwierdzał: Mój pogląd na świat, tak jak i apetyt, poprawiły się znacznie od czasu, kiedy zaczęliśmy do siebie pisać, Henry.Bardzo Ci za to dziękuje.Zawsze Twój - Reg.A w postscriptum pytał, czy znalazłem już ilustratora do „Ballady o celnym strzale".To ostatnie spowodowało u mnie oczywiście nasilenie poczucia winy, które skierowało mnie wprost do butelki.Reg pisał mi o fornitach, a ja jemu o kablach i polach.Coraz bardziej interesowała mnie elektryczność, mikrofale, fale radiowe, interferencje fal, promieniowanie i Bóg jeden wie, co jeszcze.Chodziłem do bibliotek i pożyczałem książki, chodziłem do księgarń i kupowałem książki.Było w nich sporo dość przerażających wiadomości na ten temat, a ja przecież w gruncie rzeczy tego właśnie poszukiwałem.Kazałem wyłączyć telefon i elektryczność.Na jakiś czas pomogło, ale kiedyś, gdy leżałem pijany tuląc w dłoni butelkę whisky i czując ciężar drugiej w kieszeni marynarki, zobaczyłem małe, czerwone, świecące na mnie z sufitu światełko, Boże, przez chwile, myślałem, że dostanę ataku serca.Wyglądało to jak owad.wielki, czarny robal patrzący jednym, błyszczącym, czerwonym okiem.Miałem latarnie gazową, zapaliłem ją i od razu zorientowałem się, co to naprawdę jest.Tylko, że nie odczułem wtedy żadnej ulgi, wręcz przeciwnie, poczułem przelewające się przez mój mózg wielkie, czarne fale bólu - jak fale radiowe.Przez chwile miałem wrażenie, że to oczy odwróciły mi się w oczodołach i patrzę na mózg, na jego palące się, zwęglone i umierające komórki.To był wykrywacz dymu -w 1969 roku urządzenie jeszcze nowsze niż mikrofalowa kuchenka.Wypadłem, z mieszkania jak strzała i pobiegłem po schodach - mieszkałem na piątym piętrze, ale w tym czasie używałem już wyłącznie schodów - i zacząłem walić do mieszkania dozorcy.Krzyczałem, że ma to usunąć, że ma to w ogóle usunąć, że ma to usunąć dzisiaj, że ma to usunąć w ciągu godziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ci, którzy wcześniej sądzili, że Thorpe'owie mają trochę źle w głowie, zaczęli powoli zmieniać zdanie.Kiedy Jane stwierdziła, że sama nie poradzi sobie w domu bez elektryczności i powinna jednak mieć jakąś pomoc, Reg zgodził się na to bez słowa, z uśmiechem.Aż zaniemówiła! Oczywiście, nie była to kwestia pieniędzy - po „Postaciach z podziemia" płynęły prawie nieprzerwanym strumieniem - to była, według Jane, sprawa ICH, ONI przecież byli, zdaniem Rega, wszędzie, a kto mógłby być ICH najlepszym narzędziem, jeśli nie sprzątaczka pętająca się po całym domu i zaglądająca do szaf, pod łóżko, a może nawet do nie zamkniętych na siedem zamków szuflad biurka.Ale nie, Reg zgodził się z nią całkowicie i powiedział, że czuje się jak nieczuła świnia, że powinien pomyśleć o tym wcześniej, choć - Jane to specjalnie mocno podkreślała - sam wykonywał z własnej woli najbrudniejsze prace, takie jak na przykład ręczne zmywanie.Poprosił tylko o jedno: sprzątaczka miała nie wchodzić do pracowni.A najlepsze i najwspanialsze z punktu widzenia Jane było to, że Reg z powrotem wziął się do pracy.Tym razem miała to być powieść.Przeczytała pierwsze trzy rozdziały! - według niej - były po prostu wspaniałe! A wszystko to, pisała, zaczęło się od tego, że przyjąłem do druku „Balladę o celnym strzale", przedtem panowała susza, teraz przyszedł ulewny deszcz.Jestem pewien, że tak właśnie myślała, ale w jej podziękowaniach mało było prawdziwego ciepła.Przebijające przez nie słońce świeciło jakby zza chmur.no, tak: wróciliśmy do tematu.Świeciło tak jak wtedy, kiedy na niebie zbierają się takie pierzaste chmurki i wiesz, że wkrótce będzie już lało jak z cebra.I te wszystkie dobre wiadomości: studenci, pies, sprzątaczka, nowa powieść - przecież była zbyt inteligentna, żeby uwierzyć, że wszystko może znowu być dobrze.Ja o tym wiedziałem, nawet po pijaku.Reg zdradzał symptomy psychozy, a z psychozą jest jak z rakiem płuc: sama się nie wyleczy, choć od czasu do czasu chorzy mogą się czuć lepiej.- Mogę cię znów prosić o papierosa, kochanie?Żona pisarza poczęstowała go jeszcze jednym Salemem.- W końcu - mówił dalej redaktor, wyciągając zapalniczkę - miała wokół siebie wszystkie symptomy jego idee fixe.Brak telefonu.Żadnej elektryczności.Kontakty zaklejone taśmą.Reg wkładał jedzenie do, maszyny równie regularnie jak do miski psa.Studenci z przeciwka mogli go mieć za wspaniałego faceta, ale studenci z przeciwka nie widzieli, jak codziennie rano, ze strachu przed promieniowaniem wkładał na ręce gumowe rękawiczki, żeby podnieść leżącą na progu gazetę.Nie słyszeli, jak jęczy przez sen i nie uspokajali go, kiedy budził się z krzykiem, nie pamiętając koszmaru, który go przeraził.- Ty, moja droga - powiedział patrząc wprost w oczy żonie pisarza - zastanawiasz się pewnie, dlaczego przy nim została.Myślisz o tym, choć nic nie mówisz.Prawda?Skinęła głową.- Tak, a ja nie mam zamiaru przedstawiać wam długiej rozprawy na temat jej motywów.We wszystkich prawdziwych opowieściach bardzo wygodne jest to, że można powiedzieć: tak się właśnie stało i pozostawić słuchaczom kłopot z odkryciem - dlaczego? A w ogóle to nikt na ogół nie wie, dlaczego było właśnie tak a nie inaczej, a już szczególnie głupi są ci najzupełniej pewni, że rozumieją wszystko.Z subiektywnego punktu widzenia Jane Thorpe działo się jednak znacznie, ale to znacznie lepiej.Znalazła sprzątaczkę - Murzynkę w średnim wieku i zmusiła się do opowiedzenia jej o dziwactwach swego męża.Ta kobieta, Gertruda Rulin, roześmiała się tylko i powiedziała, że pracowała już dla ludzi, którzy byli o całe niebo dziwaczniejsi.Pierwszy tydzień po jej zaangażowaniu Jane spędziła tak, jak pierwszy wieczór u studentów: czekając na wybuch szaleństwa.Ale Reg podbił serce sprzątaczki całkowicie, tak jak wcześniej serca tych dzieciaków.Mówił o jej parafialnych pracach, o mężu, o najmłodszym synku, Jimmym, który - według Gertrudy - zapędziłby w kozi róg samego Kubę Rozpruwacza.Miała jedenaścioro dzieci, ale miedzy tym i najmłodszym z pozostałych było dziewięć lat różnicy i to nikomu nie ułatwiało życia.Wiec z Regiem wszystko wydawało się układać nieźle i jeżeli spojrzeć na to z pewnego punktu widzenia, było tak rzeczywiście.Tylko w rzeczywistości był nie mniej szalony niż poprzednio i oczywiście, podobnie było ze mną.Cóż, szaleństwo może sobie być jak elastyczny pocisk, ale każdy liczący się ekspert od balistyki powie wam, że nie ma dwóch identycznych pocisków.W jednym z listów Reg napisał coś tam o powieści tylko po to, żeby zaraz przejść do sprawy fornitów.Fornitów w ogólności, a Rackne szczególnie.Zastanawiał się przede wszystkim, czy ONI chcą go tylko zabić, czy też złapać żywcem i przesłuchać - i skłaniał się ku tej drugiej ewentualności.Na końcu stwierdzał: Mój pogląd na świat, tak jak i apetyt, poprawiły się znacznie od czasu, kiedy zaczęliśmy do siebie pisać, Henry.Bardzo Ci za to dziękuje.Zawsze Twój - Reg.A w postscriptum pytał, czy znalazłem już ilustratora do „Ballady o celnym strzale".To ostatnie spowodowało u mnie oczywiście nasilenie poczucia winy, które skierowało mnie wprost do butelki.Reg pisał mi o fornitach, a ja jemu o kablach i polach.Coraz bardziej interesowała mnie elektryczność, mikrofale, fale radiowe, interferencje fal, promieniowanie i Bóg jeden wie, co jeszcze.Chodziłem do bibliotek i pożyczałem książki, chodziłem do księgarń i kupowałem książki.Było w nich sporo dość przerażających wiadomości na ten temat, a ja przecież w gruncie rzeczy tego właśnie poszukiwałem.Kazałem wyłączyć telefon i elektryczność.Na jakiś czas pomogło, ale kiedyś, gdy leżałem pijany tuląc w dłoni butelkę whisky i czując ciężar drugiej w kieszeni marynarki, zobaczyłem małe, czerwone, świecące na mnie z sufitu światełko, Boże, przez chwile, myślałem, że dostanę ataku serca.Wyglądało to jak owad.wielki, czarny robal patrzący jednym, błyszczącym, czerwonym okiem.Miałem latarnie gazową, zapaliłem ją i od razu zorientowałem się, co to naprawdę jest.Tylko, że nie odczułem wtedy żadnej ulgi, wręcz przeciwnie, poczułem przelewające się przez mój mózg wielkie, czarne fale bólu - jak fale radiowe.Przez chwile miałem wrażenie, że to oczy odwróciły mi się w oczodołach i patrzę na mózg, na jego palące się, zwęglone i umierające komórki.To był wykrywacz dymu -w 1969 roku urządzenie jeszcze nowsze niż mikrofalowa kuchenka.Wypadłem, z mieszkania jak strzała i pobiegłem po schodach - mieszkałem na piątym piętrze, ale w tym czasie używałem już wyłącznie schodów - i zacząłem walić do mieszkania dozorcy.Krzyczałem, że ma to usunąć, że ma to w ogóle usunąć, że ma to usunąć dzisiaj, że ma to usunąć w ciągu godziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]