[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Naści, Jaguś, słodziusieńkie są, naści.- Hale.szkodujecie się.- wzdragała się.- Nie bój się.stać mnie na to, obaczysz sama.naści.a już by la ciebie i ptasiego mleka nalazł.jużci ta u mnie krzywdy nijakiej nie będzie.- i zaczął ją wpół brać a niewolić do picia i jadła.Jagnaspokojnie wszystko przyjmowała, zimno i obojętnie, jakby to nie jej zmówiny były dzisiaj.Jeno tylkojedno pomyślała, czy stary te korale, o których na jarmarku wspominał, da przed ślubem.Gęsto pić poczęli, jeden po drugim i na przekładankę arak ze słodką, i wszyscy wraz mówić zaczęli,nawet Dominikowa podpiła se niezgorzej i nuż wywodzić różności, nuż prawić, aż się wójt dziwował, żetaka mądra kobieta jest.Synowie się też popili, bo Jambroży, to wójt przepijali do nich gęsto i zachęcali.- Pijta, chłopaki, zmówiny to Jagny, pijta.- Baczym to, baczym - razem odpowiadali i chcieli Jambroża w rękę całować, aż w końcu Dominikowaodciągnęła Borynę pod okno i zaraz do niego, prosto z mostu:- Wasza Jagusia, Macieju, wasza.- Bóg wam zapłać, matko, za córkę.- Ułapił ją za szyję i całował.- Obiecaliście zapis zrobić, co?- Zapis! A co po zapisie, co moje, to i jej.- Hale, żeby to śmiałe oko miała przed pasierbami, żeby nie wyklinali!- Wara im od mojego! Wszystko moje - to i Jagusine wszystko.- Bóg wam zapłać, ale miarkujcie ino, że to starsi zdziebko jesteście, a przecież i tak kużdenśmiertelny, bo toZmierć nie wybiera, Dziś człowieka - jutro jagnię Równo jej popadnie.- Jeszczem krzepki, ze dwadzieścia roków strzymam - nie bójcie się!- I nieboja wilcy zjedli.- Takim rad, że mówcie, czego chcecie.Chcecie, bym zapisał te trzy morgi koło Aukaszowych?- Dobra i psu mucha, kiej głodny - my ta niegłodne.Na Jagusię po ojcu wypadnie pięć i z morga lasu.zapiszcie i wy sześć.Te sześć morgów przy drodze, gdzieście to latoś mieli kartofle.- Najlepsze pole moje!- Niby Jagusia to wybierek, a nie najlepsza we wsi!- Przeciech że tak, bez to i swatów posłałem, ale bójcie się Boga, sześć morgów to karwas pola, całegospodarstwo.Co by dzieci powiedziały! - Jął się drapać po głowie, bo go żałość ułapiła za serce; jakże,tyle pola dać, najlepszej ziemi!- Moiściewy, mądrzyście i wy, że szukać, miarkujecie sami, że zapis to ino przespieczność ladziewczyny.Przeciech tego grontu, póki żyjecie, nikt wama nie odmierzy i nie wezmie - a co jestJagusine, co jej się po sprawiedliwości należy po ojcu, to zaraz na zwiesnę omętrę się sprowadzi i jużwasze, możecie se obsiewać.Miarkujecie , że to nie krzywda wasza, i te sześć morgów zapiszecie.- Juści, la Jagusi zapiszę.- Kiedy?- A choćby i jutro! Nie, w sobotę na zapowiedzi damy i zaraz pojedziemy do miasta.Co tam, raz kozieśmierć!- Jaguś, chodz ino, córuchno, chodz! - zawołała na dziewczynę, której wójt tak coś prawił a przypierałdo szynkwasu, że śmiała się w głos.- A to ci, Jaguś, Maciej zapisują te sześć morgów przy, drodze - powiedziała.- Bóg wam zapłać - szepnęła wyciągając doń rękę.- Napijcie się do Jagny tej słodziuśkiej.Napili się, Maciej ujął ją wpół i wiódł do gromady, ale mu się wymknęła i podeszła do braci, z którymirajcował a popijał Jambroży.W karczmie gwar się podnosił coraz większy i ludzi przybywało, bo jaki taki, zasłyszawszy głosy,wstępował zajrzeć, a któren znów, by się przy tej okazji napić za darmo; nawet dziad ślepy, wodzonyprzez psa, znalazł się i siedział na widnym miejscu, nasłuchiwał i raz w raz pacierz mówił w głos, ażposłyszeli i sama Dominikowa dała mu wódki, przegryzć i parę dwojaków w garść.Tęgo sobie podpili, że już wszyscy razem gadali, a brali się w bary, a obłapiali, a całowali i każdendrugiemu był bratem i przyjacielem, zwyczajnie, jak przy gęstym kieliszku.Ino %7łyd uwijał się cicho i stawiał coraz nowe kwarty i butelki z piwem, a zapisywał kredą na drzwiach,co kto stawiał.A Boryna był jakby oczadziały z uciechy, pił, częstował, zapraszał, gadał, jak mało kto go kiedy słyszał,i cięgiem do Jagusi ciągnął i słodkości jej prawił, po gębusi głaskał, że to nieobyczajnie było tak przywszystkich ułapić ją za szyję i całować, choć go i ciągotki sielne brały, że zdzierżyć nie mógł, to inowpół ją chwytał a w ciemny kąt ciągnął.Dominikowa wrychle się opatrzyła, że czas już do domu iść, i jęła synków wołać, żeby się zbierali.Ale Szymek już był spity, to ino na matczyne gadanie pasa poprawił, pięścią grzmotnął w stół ikrzyknął:- Gospodarz jestem, psiachmać!.Komu wola, niech idzie.Chcę pić, to pił będę.%7łydzie, gorzałki!- Cichoj, Szymek, cichoj, bo cię spierą! - jęczał łzawo Jędrzych, też już mocno pijany, i odciągał zakapotę brata.- Do domu, chłopaki, do domu! - syknęła Dominikowa groznie.- Gospodarz jestem! Chcę ostać, to ostanę i gorzałkę pił będę.dosyć już matczynego panowania.anie.wygonię.psiachmać.Ale stara grzmotnęła go ino w piersi, aż się potoczył i opamiętał wnet, a Jędrzych nadział mu czapkę iwyprowadził na drogę, ale Szymka widać rozebrało powietrze , bo ino uszedł parę kroków, zatoczył się,chwycił płotka i jął krzyczeć i mamrotać:- Gospodarz jestem, psiachmać.gront mój.moja wola robić.gorzałkę pił będę.%7łydzie, araku!.a nie.wygonię.- Szymek! Loboga, Szymek, chodzi do domu, matula idą! - jęczał Jędrzych i płakał rzewnymi łzami.Wkrótce nadeszła stara z Jagną i zabrała synów spod płota, bo się tam już byli zdziebko za łby brali itarzali po błocie.A w karczmie po wyjściu kobiet przycichło nieco, ludzie się porozchodzili z wolna, że ostał ino Boryna zeswatami, Jambroży i dziad zarówno że wszystkimi już pijący.Jambroży był nieprzytomny, stał na środku, podśpiewywał, to opowiadał w głos:- Czarny był,.jak ten sagan był czarny.- zmierzył do mnie.ale trafisz mę gdzieś.wraziłem mubagnet w kałdun.zakręciłem, że ino chrupnęło.pierwszy!.Stoimy.stoimy.a tu naczelnik wali.Jezu Chryste! Sam naczelnik!.Chłopaki.powiada.Narodzie.powiada.Szlusuj.szlusuj.-krzyknął ogromnym głosem, wyprostował się jak struna i cofał się wolno, aż mu drewniana nogastukała.- Pijcie do mnie, Pietrze, pijcie.sierotam jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Naści, Jaguś, słodziusieńkie są, naści.- Hale.szkodujecie się.- wzdragała się.- Nie bój się.stać mnie na to, obaczysz sama.naści.a już by la ciebie i ptasiego mleka nalazł.jużci ta u mnie krzywdy nijakiej nie będzie.- i zaczął ją wpół brać a niewolić do picia i jadła.Jagnaspokojnie wszystko przyjmowała, zimno i obojętnie, jakby to nie jej zmówiny były dzisiaj.Jeno tylkojedno pomyślała, czy stary te korale, o których na jarmarku wspominał, da przed ślubem.Gęsto pić poczęli, jeden po drugim i na przekładankę arak ze słodką, i wszyscy wraz mówić zaczęli,nawet Dominikowa podpiła se niezgorzej i nuż wywodzić różności, nuż prawić, aż się wójt dziwował, żetaka mądra kobieta jest.Synowie się też popili, bo Jambroży, to wójt przepijali do nich gęsto i zachęcali.- Pijta, chłopaki, zmówiny to Jagny, pijta.- Baczym to, baczym - razem odpowiadali i chcieli Jambroża w rękę całować, aż w końcu Dominikowaodciągnęła Borynę pod okno i zaraz do niego, prosto z mostu:- Wasza Jagusia, Macieju, wasza.- Bóg wam zapłać, matko, za córkę.- Ułapił ją za szyję i całował.- Obiecaliście zapis zrobić, co?- Zapis! A co po zapisie, co moje, to i jej.- Hale, żeby to śmiałe oko miała przed pasierbami, żeby nie wyklinali!- Wara im od mojego! Wszystko moje - to i Jagusine wszystko.- Bóg wam zapłać, ale miarkujcie ino, że to starsi zdziebko jesteście, a przecież i tak kużdenśmiertelny, bo toZmierć nie wybiera, Dziś człowieka - jutro jagnię Równo jej popadnie.- Jeszczem krzepki, ze dwadzieścia roków strzymam - nie bójcie się!- I nieboja wilcy zjedli.- Takim rad, że mówcie, czego chcecie.Chcecie, bym zapisał te trzy morgi koło Aukaszowych?- Dobra i psu mucha, kiej głodny - my ta niegłodne.Na Jagusię po ojcu wypadnie pięć i z morga lasu.zapiszcie i wy sześć.Te sześć morgów przy drodze, gdzieście to latoś mieli kartofle.- Najlepsze pole moje!- Niby Jagusia to wybierek, a nie najlepsza we wsi!- Przeciech że tak, bez to i swatów posłałem, ale bójcie się Boga, sześć morgów to karwas pola, całegospodarstwo.Co by dzieci powiedziały! - Jął się drapać po głowie, bo go żałość ułapiła za serce; jakże,tyle pola dać, najlepszej ziemi!- Moiściewy, mądrzyście i wy, że szukać, miarkujecie sami, że zapis to ino przespieczność ladziewczyny.Przeciech tego grontu, póki żyjecie, nikt wama nie odmierzy i nie wezmie - a co jestJagusine, co jej się po sprawiedliwości należy po ojcu, to zaraz na zwiesnę omętrę się sprowadzi i jużwasze, możecie se obsiewać.Miarkujecie , że to nie krzywda wasza, i te sześć morgów zapiszecie.- Juści, la Jagusi zapiszę.- Kiedy?- A choćby i jutro! Nie, w sobotę na zapowiedzi damy i zaraz pojedziemy do miasta.Co tam, raz kozieśmierć!- Jaguś, chodz ino, córuchno, chodz! - zawołała na dziewczynę, której wójt tak coś prawił a przypierałdo szynkwasu, że śmiała się w głos.- A to ci, Jaguś, Maciej zapisują te sześć morgów przy, drodze - powiedziała.- Bóg wam zapłać - szepnęła wyciągając doń rękę.- Napijcie się do Jagny tej słodziuśkiej.Napili się, Maciej ujął ją wpół i wiódł do gromady, ale mu się wymknęła i podeszła do braci, z którymirajcował a popijał Jambroży.W karczmie gwar się podnosił coraz większy i ludzi przybywało, bo jaki taki, zasłyszawszy głosy,wstępował zajrzeć, a któren znów, by się przy tej okazji napić za darmo; nawet dziad ślepy, wodzonyprzez psa, znalazł się i siedział na widnym miejscu, nasłuchiwał i raz w raz pacierz mówił w głos, ażposłyszeli i sama Dominikowa dała mu wódki, przegryzć i parę dwojaków w garść.Tęgo sobie podpili, że już wszyscy razem gadali, a brali się w bary, a obłapiali, a całowali i każdendrugiemu był bratem i przyjacielem, zwyczajnie, jak przy gęstym kieliszku.Ino %7łyd uwijał się cicho i stawiał coraz nowe kwarty i butelki z piwem, a zapisywał kredą na drzwiach,co kto stawiał.A Boryna był jakby oczadziały z uciechy, pił, częstował, zapraszał, gadał, jak mało kto go kiedy słyszał,i cięgiem do Jagusi ciągnął i słodkości jej prawił, po gębusi głaskał, że to nieobyczajnie było tak przywszystkich ułapić ją za szyję i całować, choć go i ciągotki sielne brały, że zdzierżyć nie mógł, to inowpół ją chwytał a w ciemny kąt ciągnął.Dominikowa wrychle się opatrzyła, że czas już do domu iść, i jęła synków wołać, żeby się zbierali.Ale Szymek już był spity, to ino na matczyne gadanie pasa poprawił, pięścią grzmotnął w stół ikrzyknął:- Gospodarz jestem, psiachmać!.Komu wola, niech idzie.Chcę pić, to pił będę.%7łydzie, gorzałki!- Cichoj, Szymek, cichoj, bo cię spierą! - jęczał łzawo Jędrzych, też już mocno pijany, i odciągał zakapotę brata.- Do domu, chłopaki, do domu! - syknęła Dominikowa groznie.- Gospodarz jestem! Chcę ostać, to ostanę i gorzałkę pił będę.dosyć już matczynego panowania.anie.wygonię.psiachmać.Ale stara grzmotnęła go ino w piersi, aż się potoczył i opamiętał wnet, a Jędrzych nadział mu czapkę iwyprowadził na drogę, ale Szymka widać rozebrało powietrze , bo ino uszedł parę kroków, zatoczył się,chwycił płotka i jął krzyczeć i mamrotać:- Gospodarz jestem, psiachmać.gront mój.moja wola robić.gorzałkę pił będę.%7łydzie, araku!.a nie.wygonię.- Szymek! Loboga, Szymek, chodzi do domu, matula idą! - jęczał Jędrzych i płakał rzewnymi łzami.Wkrótce nadeszła stara z Jagną i zabrała synów spod płota, bo się tam już byli zdziebko za łby brali itarzali po błocie.A w karczmie po wyjściu kobiet przycichło nieco, ludzie się porozchodzili z wolna, że ostał ino Boryna zeswatami, Jambroży i dziad zarówno że wszystkimi już pijący.Jambroży był nieprzytomny, stał na środku, podśpiewywał, to opowiadał w głos:- Czarny był,.jak ten sagan był czarny.- zmierzył do mnie.ale trafisz mę gdzieś.wraziłem mubagnet w kałdun.zakręciłem, że ino chrupnęło.pierwszy!.Stoimy.stoimy.a tu naczelnik wali.Jezu Chryste! Sam naczelnik!.Chłopaki.powiada.Narodzie.powiada.Szlusuj.szlusuj.-krzyknął ogromnym głosem, wyprostował się jak struna i cofał się wolno, aż mu drewniana nogastukała.- Pijcie do mnie, Pietrze, pijcie.sierotam jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]