[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawdę mówiąc, bawiłem się znacznie lepiej niż naimprezach bractw. To się nazywa terrarium  poprawiłem ją, kiedy nazwała domRafaela akwarium. Ma zajebiste terrarium.Kupiłem mu nowe naurodziny.  Wiesz, kiedy ma urodziny?!  Uśmiechnęła się szeroko. Tak.Dwudziestego szóstego lipca. Skoro już o tym mowa& A kiedy ty masz urodziny? Jeszcze kupa czasu, zanim będziesz musiał się tym martwić.Aty? Piętnastego czerwca. Nie zamierzałam dać się spuścić.Kiedy masz urodziny, Avery?Westchnęła. Miałam drugiego stycznia. Przegapiłem twoje urodziny!  Uniosłem brwi i pochyliłem siędo przodu. To nic takiego. Wzruszyła ramionami. Pojechałam doInstytutu Smithsona, a potem byłam chora, więc nic nie straciłeś.Pojechała do Smithsona? Zastanowiłem się, a potem siępoczułem jak totalny dupek. To dlatego wiedziałaś, że chcesz tam jechać drugiego! Byłaśsama? Cholera, tak mi& Niepotrzebnie. Podniosła rękę. Nie musisz się czuć winny.Nie zrobiłeś nic złego.Wiem, że nie zrobiłem.Zabrałbym ją, gdyby mi pozwoliła, ale itak nie czułem się fair. No dobra, zawsze mamy przyszły rok.Uśmiechnęła się szeroko, a moje serce pogubiło rytm.Potrzebowałem chwili, żeby się opamiętać i nie zacząć mazać jak debil,więc wziąłem Rafaela, żeby go odnieść do terrarium.Obiecałem, żezaraz wrócę.Zamierzałem po powrocie porozmawiać z nią o tym, cozrobiłem, ale jak wróciłem, Babeczka stała w korytarzu prowadzącymdo jej sypialni i miała taką minę, że ściskało mnie w bebechach.Była to trochę niecierpliwość, trochę niepewność, a po częściniewinna ciekawość, która dosłownie wymiatała mi myśli z głowy.Wsumie nie wiedziałem, czemu to takie ważne, żeby porozmawiać z niąteraz.Od niedzieli, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy, postanowiłemsię nie śpieszyć.I stawiałem tak powolne kroki, że bałem się, że zacznęsię cofać.Co noc zabawiałem się sam ze sobą do tego stopnia, że nazajęciach ręka mi mdlała, kiedy próbowałem robić notatki.Ale warto było.Ostatnie, czego bym chciał, to ją poganiać, aleteraz& Oblizała wargi, kiedy zdjąłem sweter i rzuciłem na oparciekanapy.Patrzyła na fragment skóry między paskiem dżinsów apodkoszulkiem.Zarumieniła się.Tak, Babeczka wyglądała, jakby chciała, żebym ją pogonił.Usiadłem na kanapie, ale ona została w korytarzu, w miękkimblasku telewizora bawiła się skrawkiem wełnianej sukienki.Odkądwcześniej zdjęła rajstopy, po powrocie z kolacji, niemożliwie dużoczasu spędziłem, gapiąc się na jej gołe nogi, jak nastolatek, który nigdywcześniej nie widział takiej ilości skóry. Przyjdziesz tu, czy będziesz tak na mnie patrzyła przez caływieczór?  spytałem.Uśmiechnąłem się, kiedy głęboko odetchnęła ipowoli podeszła do kanapy.Wyciągnąłem rękę, żeby skłonić ją dozajęcia miejsca obok, ale Babeczka miała inne plany.Przestałem się szczerzyć, kiedy objęła udami moje kolana iusiadła.Moje ciało zareagowało błyskawicznie.Zrobiłem się twardy,kiedy tylko położyłem rękę na jej biodrze. Cześć, skarbie! Cześć  szepnęła. Aż tak się stęskniłaś przez te kilka minut?Położyła mi ręce na ramionach i przysunęła się bliżej. Może.Przesunąłem ręce w górę po jej bokach i dotarłem do policzków.Musiała mnie czuć między udami, nie dało się tego ukryć. Co robisz?Wysunęła język i zwilżyła usta, a ja w myślach jęknąłem. A jak myślisz? Przychodzi mi do głowy kilka rzeczy. Musnąłem kciukami jejpoliczki.Byłem ciekaw, co wymyśliła.Prawda była taka, że wktórąkolwiek stronę zapragnie to poprowadzić, pójdę z nią. Każda znich równie interesująca. Interesująca? To dobrze.Patrzyła mi przez chwilkę w oczy, a potem rzęsy jej opadły izmniejszyła odległość między nami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •