[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiesz, że dopiero teraz po raz pierwszy widzę twojąsypialnię? Nie ma tu nic do oglądania. Nie o to chodzi. Przechylam głowę ipatrzę mu w oczy. Nikki, ja muszę wiedzieć, że pomiędzynami wszystko jest w porządku.Z całych sił się powstrzymuję, by nieprzytaknąć.Tak rozpaczliwie pragnę, by pomiędzy nami było w porządku.Chodzi jednak o coś więcejniż pragnienia i życzenia. Spróbujesz?  pytam. Postarasz sięwięcej ze mną dzielić? Powiedziałem ci więcej niż jakiejkolwiekkobiecie.Przypominam sobie, co powiedział mi o swoimojcu i karierze tenisowej, i kiwam głową. Wiem.Ja tylko.ja naprawdę chciałabymcię poznać.Czy to ma sens?  Nie dodaję, że wiem,iż ukrywa przede mną swoją przeszłość i że to tęprzeszłość chcę z nim dzielić.Zmuszam się doradosnego uśmiechu. W przeciwieństwie doniektórych nie dysponuję na tyle dużymi środkami, bysię tego dowiedzieć na własną rękę. Myślałem, że masz Wikipedię  ripostuje.Robię minę, a on pochyla się i całuje mnie wnos.Pod wpływem żartobliwego, zmysłowego gestumoje obawy bledną.Czy on je ukoił? A może niejestem w stanie myśleć jasno w towarzystwie tego mężczyzny? Nie jest mi łatwo  mówi, a intensywnośćjego wyznania mnie zaskakuje. Nigdy dotąd niechciałem dzielić się z nikim moją przeszłością. A teraz chcesz?  szepczę, jakbym siębała, że wypowiedzenie tych słów na głos zabijeresztki nadziei.Głaszcze mnie po policzku i przyprawia tym odrżenie. Tak.Ogarnia mnie namacalna, gwałtowna wręczulga. To znaczy, że spróbujesz? Spróbuję  potwierdza.Wchodzi dosypialni i wyciąga do mnie ręce. Chodz do mnie.Ujmuję jego dłonie i czuję na skórze znajomemrowienie.Prowadzi mnie do okna, bierze mnie zaręce i przyciska je do szyby.Staje za mną i obejmujemnie ramionami w talii, jego górująca nade mnąsylwetka przykuwa mnie do ziemi, gdy otwiera się przede mną pogrążające się w mroku miasto. Nikki. Jego głos jest niski i przesyconypragnieniem, moje ciało odpowiada natychmiast.Piersi stają się ciężkie, sutki twardnieją.Moja pochwazaczyna pulsować.Pragnę go.Dobry Boże, jak ja gopragnę. Dlaczego?  pytam szeptem. Dlaczegowszystko znika, gdy jestem z tobą? Bo nie ma nic innego.Tylko ty i ja.Jedną ręką wciąż obejmuje mnie w talii, adrugą przesuwa na moją nogę, podnosi mi spódnicę ażdo talii i odsłania pośladki, które przyciska do swoichspodni.Czuję go na sobie, jego erekcja rozpychamateriał bez wątpienia wart więcej niż mój samochód. Proszę. Chcę go mieć szybko i mocno.Chcę czuć pasję, która płonie pomiędzy nami.Chcę,by rozwiał wszystkie wątpliwości, z którymi tuprzyszłam, aż naprawdę nie będzie niczego, tylko ja,Damien i świat na zewnątrz. Przeleć mnie, proszę. O Boże, Nikki. Jego głos przechodzi w jęk.Słyszę, jak gorączkowo walczy ze spodniami.Porusza się za mną, a potem przyciska twardy jak stalpenis do moich nagich pośladków. Rozłóż nogi.Gdy to robię, kładzie palce na mojejłechtaczce, pieści ją, drażni, sprawia, że zaczynam sięwić.Nie tego chcę.Chcę poczuć go w sobie.Pragnęgo natychmiast i właśnie to mu mówię.Zaciska dłonie na moich biodrach i ustawia sięza mną.Staję na palcach i opadam na pięty, gdywdziera się we mnie; w tej pozycji nie mam żadnejkontroli.Cała należę do Damiena, który wbija się wemnie głęboko, każdym ruchem popychając mnie doprzodu.Dłonie wciąż opieram na szybie, z każdympchnięciem przyciska mnie do niej coraz bardziej,nieskończona pustka wzywa mnie i tylko Damienmoże mnie przed nią uratować.Odrywam dłoń od szkła i dotykam swojejłechtaczki, gdy Damien mnie wypełnia. Właśnie tak, skarbie  szepcze.Nazewnątrz zapada zmrok, dostrzegam w szybie nasze odbicie.Nasze oczy się spotykają, gdy przetacza sięprzeze mnie orgazm, który sprawia, że zaciskam sięwokół niego, wciągam go w siebie i daję spełnieniejemu.Oddycham ciężko, wstrząśnięta siłą spełnienia,moje ciało wciąż jest lekko pochylone, biodrawypięte, a penis Damiena wciąż jest we mnie. Wyjrzyj na zewnątrz  szepcze Damien. Co widzisz? Zachód słońca  odpowiadam żartobliwie,patrząc mu prosto w oczy.Przyciska usta do mojego ucha, a w jego głosienie ma nic żartobliwego. Nigdy, skarbie.Dla nas słońce nigdy niezajdzie. Nie  odpowiadam szeptem, czując siębezpieczna i zaspokojona. Nigdy. Rozdział 25Następny dzień Damien spędza w San Diego,wracam więc do mieszkania przed ósmą rano i zezdumieniem odkrywam, że Jamie już nie śpi. Co się stało, do diabła?  pyta na mójwidok. Tak po prostu rozpłynęłaś się w powietrzu. Wiem.Jestem okropną współlokatorką, alewynagrodzę ci to.Zniadaniem.Ja stawiam. I wszystko mi opowiesz? Obiecuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •